mój chłopak wydaje miliony na ubrania... czuję się przy nim gorsza ;(

nie jest to typ spedalonego faceta z wyżelowaną głową i kolczykami i nie kupuje ciągle ubrań ale wszystko ma firmowe... każda bluza, koszulka, spodenki sa z adidasa, spodnie z lee, bokserki calvin clein, drogie perfumy przyznam, że prezentuje się nieźle a mnie nie stać na takie rzeczy i często ubieram się na bazarze :( Czasem kupię coś w galerii ale nie wybijam się ponad h&m po prostu nie stać mnie, on pracuje zagranicą ostatnio kupił mi marynarkę z river island i torebkę od gucciego nie mam tego nawet do czego ubrać te rzeczy są śliczne i z moimi bazarowymi nie prezentują się za dobrze... potem przyszło mi do domu futerko i kurtka na metkach hugo boss nie chcę tego przyjmować bo wiem ,ze ciężko na to pracuje i wydaje mi się, że może on wstydzi się za mnie że nie mam marowych rzeczy sama już nie wiem co o tym myśleć ale czuję się po prostu gorsza....

Większych zmartwień nie masz? Ja Cię boli, to porozmawiaj z nim, ale ciuchy z bazaru to naprawdę nie jest problem.

no mam kompleksy z tego powodu...

Gdyby nie chciał to by Ci nie kupował.. moze poprostu lubi Ci sprawiać prezenty ;) a za granica te ciuchy nie są aż tak drogie jak u nas

kompleksy to możesz mieć z powodu zaniedbania - tłustych włosów, nieświeżego oddechu czy nadwagi. ale ciuchy? daj spokój, nie bądź pusta...

adidas i lee to przeciętne marki, do tego szyte w chinach, korei itd. lepsze gatunkowo są polskie ciuchy

włoskie sa dobre gatunek itp skora tkaniny nie wiem czemu zalewa nas made in china..