Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Matka nienarodzonej

Straciłam dziecko. Jak mam udawać, że chcę żyć?

Polecane posty

Gość Matka nienarodzonej

Jestem trzy lata po ślubie. Ślub był taki... właściwie z przypadku. On się tak we mnie zakochał, oświadczył po miesiącu znajomości. Ja nie byłam pewna, ale się zgodziłam - po czterech miesiącach był ślub. Teraz już wiem, że kocham go bardzo. Jest taki, że nigdy nawet nie śniłam o tym, że uda mi się spotkać takiego faceta - a już na pewno nie związać z kimś takim. Mój ex też był świetnym facetem - jest. Naprawdę świetnym. Ta ciąża była raczej z przypadku. Na początku byłam przerażona, potem oswoiłam się z tą myślą i już czekałam. Nie potrafię do tego wracać, nie jestem w stanie opisywać tego co się stało i co się ze mną działo, bo znów zacznę płakać. Moja córeczka miała cztery miesiące. Zdarzył się wypadek.. i nie miałam już córeczki. Zwariowałam wtedy. On zwolnił się z pracy i non stop mnie pilnował, bo dwa razy próbowałam się zabić, okaleczałam, przeklinałam wszystko i popadałam w otępienie na zmianę. Potem leki, terapie... Był przy mnie, półtora roku cały czas był przy mnie i wszystko to znosił. A ja, kiedy już poczułam się lepiej nie mogłam znieść jego. Kiedy go nie widziałam mogłam funkcjonować. Na jego widok zaczynałam płakać, bo przypominałam sobie, że ona nie żyje. Rozstaliśmy się. Potem mój mąż. I ten błyskawiczny, nie do końca przemyślany ślub. Z Jej ojcem czasem rozmawiamy. Rzadko, przez telefon - bo nadal nie mogę znieść jego widoku. Z mężem... czasem nie mam odwagi. Jej ojciec rozumie, co przeżyłam i wie przez co przeszłam... przez co ze mną przeszedł. Mąż wie to tylko z opowieści i coraz częściej chowam się przed nim kiedy płaczę, bo nie mam sumienia mówić mu, że powód jest wciąż ten sam. Niedługo będzie piąta rocznica jej planowanych urodzin - ale to nie ma znaczenia, bo nie ma dnia, żebym nie płakała. Czasem to tylko jedna łza, ale dość często rozklejam się zupełnie. Chyba jestem jakaś nienormalna. Przecież miliony kobiet usuwa ciążę na własne życzenie, miliony traci.. Wszystkie przechodzą przez taką gehennę? Boję się kolejnej ciąży. Nie stosuję żadnej antykoncepcji, podobno jestem zdrowa, ale... To zasługa Jej ojca, że jeszcze żyję. Nie chciałam. Nie przeżyję tego, jeśli... A mój mąż coraz częściej mówi o dziecku. Wydaje mu się, że mniej płaczę i że jestem gotowa... Nie wiem po co to piszę i co właściwie chcę osiągnąć. Jest tu może jakaś kobieta, która przeżywa to samo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba powinien odejsc i juz do tak dennie zglupialej kobiety nie wracac, szkoda jego zycia tracic na niezrownowazona emocjonalnie kobiete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ifigenija
Jest takie stowarzyszenie, które pomaga rodzicom w takiej sytuacji... niestety nie pamiętam nazwy i nie mam przy sobie gazety w której o nich czytałam, to było Zwierciadło z zeszłego, albo jeszcze poprzedniego miesiąca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 32dqw
Lep[iej się po prostu nie rozmnazaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zeby zyc trzeba
dlaczego o jednym mezczyznie piszesz jako 2 osobach jej ojciec,moj maz?? strata dziecka zawsze bedzie bolala ty mozesz jedynie nauczyc sie zyc z ta mysla,ja nie stracilam ciazy ale w 11 tyg myslalam ze ja stracilam ,jechalam do szpitala z krwawieniem,maz mnie wiozl,cala droge rozpaczalam czulam ze juz nie ma dziecka,kiedy w szpitalu pokazali ze dziecko jest i zyje dziekowalam Bogu podejrzewam ze gdyby spotkalo mnie to samo co ciebie tez bym sobie z tym nie poradzila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adfadfad
Bo miała dziecko z exem a nie mężem. Dlatego właśnie lepiej żyć w abstynencji do ślubu żeby takich historii nie było!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wez sie w garsc kobieto
bardzo wiele kobiet przezywa poronienia, sama mialam 2 Swiat bylby pelen kobiet rozchwainych emocjonalnie, powinnas isc na jakas terapię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja straciłam dwie ciąże. Teraz jestem mamą słodkiej dwumiesięcznej dziewczynki. Całą ciążę stresowałam się, że znów będzie to samo, ale się udało. Najgorsze, co można zrobić po poronieniu, to zadręczać się tym bez końca. Mnóstwo kobiet przeżywa coś takiego, wiem, bo spotkałam takich wiele tu na kafe i w realu. Jeśli nie potrafisz sobie sama poradzić ze stratą, idź do psychologa, bo inaczej będziesz się tym ciągle zadręczać, a trzeba po prostu żyć dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka nienarodzonej
To dwóch mężczyzn... Z Jej ojcem byłam kilka lat. Chciał Jej, cieszył się, od razu powiedział swoim rodzicom i komu się tylko dało. A potem... Nawet nie wiem, co czuł, bo wtedy nie byłam w stanie słuchać a później już nie mówił. Słuchał mnie, starał się, wszystko robił, ale po półtora roku takiego pół-życia stwierdziliśmy (bardziej ja), że takie coś dalej nie ma sensu, tylko niszczyłam mu życie. Zrezygnował ze znajomych, ze wszystkiego... Nie rozumiem, czemu marnował sobie ze mną życie i czemu robi to mój mąż. Kochałam i chyba nadal kocham ich obu - ale męża w każdym sensie, a Jej ojca jako człowieka, który WIE co się ze mną działo. Nigdy nikogo nie okłamywałam, a teraz mam wrażenie, że okłamuję męża nie mówiąc mu o tym, że wcale nie jestem normalna, bo ciągle płaczę. Jestem nienormalna, wiem, że jestem. Ciągle o Niej myślę i wyobrażam sobie jaka by była... Ona mi się śni. Nie potrafię, nie chcę przestać o Niej myśleć. Czuję, że to moja wina. Bo gdybym tego dnia została w domu, to Ona by ze mną była. Ale gdyby była, to nie poznałabym mojego męża - przecież nie mogę mu tego mówić: że go kocham najbardziej na świecie, ale gdybym tylko mogła, wolałabym nigdy go nie poznać, nigdy z nim nie być, ale mieć Ją? On i tak zdaje sobie z tego sprawę, mówił, że rozumie i że kiedyś może będzie mniej bolało (ale co miał mówić?), a ja nie wiem co gorsze - milczeć czy mówić co czuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialas jakies symptomy
poronienia wczesniej? np bol brzucha, plamienie....? Jesli to bylo w 1 trymetrze to pewnie wady genetyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka nienarodzonej
Jedenaście miesięcy chodziłam na terapie. Dwie panie psycholog. Jedna tłumaczyła mi różnicę pomiędzy dzieckiem a płodem. Druga kazała mi wykrzyczeć swoje emocje - a jak powiedziałam, że w takim razie nigdy nie przestanę krzyczeć, to kazała mi udawać, bo jak nie, to zamkną mnie w pokoju bez klamek i już nie wypuszczą. No to udaję. Metoda dobra, bo udaje się udawać przed znajomymi, rodziną i w pracy. Przed mężem się nie udaje. Nie zasługuje na to, żeby go ludzie zaczęli wytykać palcami i nazywać mężem wariatki albo samobójczyni, więc odpycham te myśli od siebie jak tylko mogę, ale to się nie zawsze udaje. Kiedyś nie potrafiłam o Niej nie myśleć przez godzinę, teraz tylko na chwilę przed zaśnięciem i kiedy pozwalam myślom biec zbyt swobodnie. I staram się "cieszyć" małymi rzeczami. Nawet się cieszę - porządkiem w domu, idealnie ułożonymi zasłonkami, kwiatkami, którymi zastawiam dom, ciastkami, które piekę tak zapamiętale, że wychodzi mi jak dla dwunastoosobowej rodziny a nie dwóch osób. Ale potem wraca myśl - jak mogę się cieszyć tymi pierdołami skoro jej już nie ma? jak mogę płakać nad czymś, co stało się lata temu, skoro właściwie mam wszystko? pakuję kasę do puszek na WOŚP i po dwadzieścia kilo mąki na zbiórki żywności aż ludzie się dziwnie patrzą ale nadal czuję się pusta no i w pewnym sensie mamy dziecko. Adoptowaliśmy na odległość małe, czarne - za niecałe 200zł miesięcznie. W ideale miałam się przez to poczuć lepiej, w praktyce boję się jeszcze dodatkowo, że pieniądze nie dojdą na czas, że ktoś je po drodze ukradnie, że ktoś go tam zabije albo że umrze z głodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magazyn dla kobiet
Kochana, też przeszłam przez to, kilka razy... teraz mam dwójkę dzieci. Ale zanim pomyślisz o kolejnej ciąży, zadbaj o siebie, bo ten stan w którym jesteś może się odbić na Tobie po urodzeniu dziecka w postaci depresji poporodowej. Zadbaj o siebie, mi pomogła terapia. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka nienarodzonej
Była zdrowa, to był początek siedemnastego tygodnia i miałam już dwa usg - jedno w 4tygodniu, jeszcze wewnętrzne. Jakiś facet stracił kontrolę nad samochodem, a ja nad swoim życiem. W szpitalu byłam po pięciu minutach, Jej już to nie pomogło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno ty masz problemy
ze sobą i to nie żart, duzo nie brakuje zebys wpadła w obsesje o ile juz nie wpadłaś. to był plód, pomysl co moze czuc matka ktora traci malenstwo ktore juz tulila,zajmowala sie nim? albo mialo nascie lat? i byla z nim bardzo zwiazana a zalozmy wychowywala samotnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc9191
Ja tez stracilam dziecko, rok temu dokladnie, w 5tc, do tej pory nie moge sobie z tym poradzic, nie moge patrzec (tak jak Ty na swojego ex) na swojego chlopaka, z ktorym zamierzam sie rozstac,bo nie potrafie juz z nim normalnie funkcjonowac. Jak zyc, jak cieszyc sie z malych rzeczy skoro non stop mysle o nienarodzonej coreczce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×