Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Tremblin

Kto z Was brał najpierw ślub cywilny, a po jakimś czasie kościelny? Dlaczego?

Polecane posty

Gość Tremblin

Znam wiele małżeństw, które zarzekało się, że biorą na razie ślub cywilny, a kościelny za rok lub dwa. Mijają lata i żadna z tych par nie pali się do koscielnego ślubu.... Czemu ludzie, którzy chcą wziąć ślub kościelny nie wezmą go od razu, tylko sobie tak dzielą? Żeby mieć dwa wesela? :P Ja tego nie rozumiem, my w przyszłym roku bierzemy konkordatowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuzynka męża zdecydowała się na takie rozwiązanie. Najpierw wzięli ślub cywilny, bo nie było ich stać na wesele, o którym marzyli (zorganizowali obiad w domu dla najbliższej rodziny). Postanowili, że trochę się dorobią i wezmą kościelny później. Ale życie jest wredne - na kościelny zdecydowali się po chyba 3 czy 4 latach, na wesele nadal ich nie było stać - znowu skończyli w domu na obiedzie. A teraz się rozwodzą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Araraunna
Brałam odwrotnie - najpierw kościelny, rok potem cywilny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulasia
ja brałam ślub cywilny, rok potem miał być kościelny. cywilny z miłości, koscielny bo nam ksiądz nie chciał dziecka ochrzić. ale po debatach koscielny olaliśmy, zapłacilismy księdzu więcej kasy i dziecko ochrził. o...i taki człowiek ma mi slub udzielać ..tfu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulasia
Ślub koscielny jest zawsze najlepszy: udziela go facet, który gwałci młodych chłopaków, ma trzy kochanki i ostatnią złotówkę zerżenie od emerytki na te tłuste sadła :) tak, slub koscielny to wielki wymiar: każdy chce go brać, tylko nikt nie wie po co. no jak to po co: kurcze, chociaż raz będę wyglądała jak gwiazda, ale będa mi koleżanki zazdrościć, dobra, co tam, ze starzy kredyt biorą...ciąża? kurcze, katolik powienien czystoś do ślubu zachowć...oj tam, ważne że w kościele Z waszą wiarą, opartą na starym i nowym testamiencie jest jak z gwarancją : każdy podpisuje, ale nikt nie czyta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bralam najpierw cywilny a
koscielnego wcale nie chcialam lam. Nie praktykuję, choc zkosciołem nie walczę. Po 9 latach, gdy pojawily sie dzieci, maz chcial, zeby byly ochrzczone, ja nie protestowałam, skoro to dla niego wazne, wzielismy koscielny. Po cywilnym mialam malutkie wesele, koscielny bralam absolutnie kameralnie, bez ludzi, wiec nie robilam, rzecz jasna, wesela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bralam najpierw cywilny a
slub cywilny jest dla mnie wazny, to moja decyzja i przyrzeczenie, ktore mam zamiar dotrzymąc. Poza tym jestesmy malzentwem wg prawa, a o to mi chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bartekgrze
A że można dotrzymać zobowiązania, to inna sprawa i chwała za to. Nie zmienia to faktu, że ślub cywilny to cyrk i żenująca próba udawania instytucji religijną, którą państwo nie jest. Cały ceremoniał należy usunąć na dobre z prawa cywilnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak czytam niektóre komentarze to mi ręce opadają! Ja wziełam cywilny, kościelnego nie chce, ponieważ nie będę napędzać moimi 7 stówkami tej potężnej, obłudnej machiny jaką jest kościół. Wierzę w Boga jako wyższą Istotę panująca nad światem, a nie kościół. No i jak dla mnie ślub cywilny był ładniejszy jak kościelne. Zagrali nam Mendelsona a pani, która udzielała nam ślubu powiedziała ładne przemówienie, krótko, zwięźle i na temat. No i bez całej kościelno-discopolowej szopki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulasia
no niestety nie widzę nic racjonalnego w obecnym kształcie naszej wiary: jezus nauczał w jaskiniach, teraz uczą w wypasionych kościołach, jezus jeździł na osiołku, teraz.... katolicyzm to kasa, kasa,kasa bardzo załuję, że nie wierzę w instytucję księdza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
Ślub bierzesz dla siebie i dla Boga, żeby być przed Nim żoną dla swojego wybranka a nie robisz tego dla księdza. Jeśli jesteś biedna do nie płacisz za ślub nic, a wesela nie musisz robić. Mylisz chyba pojęcia, całą kasę jaką wydajesz to kasa na wesele którego ksiądz nie karze Ci robić. Oplata za ślub jeśli już idzie między innymi na ubiór kościoła, organistę itd. Nie mówię że ksiądz nie zdziera kasy z innych np po kolędzie ale to też dajesz dobrowolnie. Podsumowując według Katolika ślub cywilny to nie ślub tylko umowa cywilnoprawna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość igla sosnowa
Najpierw cywilny.Bylismy mlodzi,bardzo chcielismy tworzyc rodzine,ale nasze rodziny naciskaly bysmy poczekali.A cywilny dalo sie szybko,latwo i po cichu zalatwic.Rodzice dowiedzieli sie tuz przed co jest grane.Cztery lata pozniej byl koscielny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasssssssssssssssssssss
Czemu uważacie, że tyko po kościelnym można zrobić duze wesele????Poważnie pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
Ja nie uważam że tylko po kościelnym można zrobić duże wesele, ale dla mnie cywilny to taka umowa cywilna po prostu , jakbym brała tylko cywilny to zrobiłabym ewentualnie obiad chociaż i nad tym bym się zastanowiła. To tak jakbyś po każdej wizycie np u notariusza robiła wielką imprezę , trochę dziwne. Jeśli ktoś nie wierzy a chce wziąć ślub cywilny i bardzo mu zależy na imprezie to niech ją sobie zrobi. Nikt Ci przecież nie broni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasssssssssssssssssssss
Zabawne podejście. :) Byłam na kilku hucznych weselach właśnie po śubach cywilnych. Normalne imprezy jak inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bartekgrze
Różnica między ślubem cywilinym a kościelnym jest jednoznaczna. Cywilny to zwykła umowa, stworzenie specyficzynego stosunku prawnego. Ceremonia cywilna to jedna wielka farsa. Najbardziej irytujące jest, kiedy urzędnik poucza innych o tym, czym jest małżeństwo, albo jawnie wprowadza w błąd, że to jest związek na lata. A nieprawda. Rozwód można wziąć od zaraz. To nie jest żaden związek na lata. Jest to coś zupełnie innego niż ślub kościelny. Tu jest przyrzeczenie do ŚMIERCI danej osobie. Nie rodzi stosunku cywilnego, a ma zupełnie innych charakter. Przy wszystkich świadkach, przed całym światem i całym zaświatem, wszystkimi świętymi i Bogiem (jeśli sie w tych wierzy), przed wszystkim czym się da. Naprawdę pod względem jakościowym jest ogromna różnica między jednym a drugim. Jedno ma swoje cechy, drugie ma inne. Można psioczyć na Kościół, ale przecież sakrament małżeństwa nie jest tak naprawdę udzielany przez Kościół, tylko przez małżonków sobie na wzajem. Będzie ważny, jeśli 2 osoby staną pod jemiołą, spojrzą sobie głęboko w oczy i złożą przyrzeczenie (rozumiejąc jednocześnie jego treść). Jeśli ktoś sprowadza to zobowiązanie do szopki w wielkim kościelnym budynku i białej sukni, to kompletnie rozmija się z tym, czym małżeństwo w sensie religijnym jest. Co do kwestii grzechów księży, to jasne jest, że grzech jest wszędzie. Gdziekolwiek jest człowiek, w każdej instytucji, także w kościele. Ale to nie oznacza, że cała instytucja jest zła, paskudna, okropna, a każdy ksiądz "gwałci chłopców i ma pięć kochanek". Wnoszę o opamiętanie. Można też mieć wiele zastrzeżeń do tego, co mówią hierarchowie, ale naprawdę nie palikotyzujmy. Zwłaszcza, że kościół, w przeciwieństwie do partii politycznych i państwa, finansuje się w dużej mierze dobrowolnymi datkami (choć niestety nie tylko). Gdybyśmy wprowadzili bon edukacyjny, to miałby kasy jeszcze więcej, bo większość społeczeństwa z radością posłałaby swoje dzieci do szkół katolickich. Ba, znam nawet takich ateistów, co by to chętnie zrobili z tego względu, że w takiej szkole dziecko będzie prawdopodobnie bezpieczniejsze. A co do tego, że kościół ma dużo kasy? W czym problem? Jezus nauczał w jaskiniach i dobrze, ale przypominam, że jeden moment kiedy się naprawdę wściekł, to kiedy kupcy naruszyli prawo własności i zbezcześcili świątynię. Wtedy wywalił ich z hukiem. Właśnie ze świątyni. Że kościół obraca ogromnymi pieniędzmi, to chyba normalne dla każdego, kto rozumie, że sensowne imperium buduje się środkami materialnymi i akumulacją kapitału. Bez względu na to, czy mówimy o państwie, armii, korporacji, firmie, organizacji charytatywnej, stowarzyszeniu piłkarskim, czy organizacji religijnej. Jasne, niektórzy niefajnie zdobywają tę forsę i trzeba za to ganić, ale ganić tylko za forsę, to śmierdzi zawiścią na kilometr. A to niby forsa jest zła? A jak wyglądają Wasze domy? Nie lubicie się otaczać magicznymi rekwizytami, ramkami, obrazami, stoliczkami, tworzyć pewnej przyjemnej przestrzeni, gdzie dobrze się Wam żyje? Za dużo socjalizmu chyba :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
Bartekgrze podpisuję się pod Twoim postem rękami i nogami :) w 100 % się z tym zgadzam i utożsamiam , bardzo mądrze napisałeś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ło matkooooooo
wrzesień 2009 cywilny czerwiec 2010 kościelny + wesele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka
my braliśmy cywilny pół roku wcześniej, a głównym powodem była wspólna inwestycja finansowa - budowa domu. Z weselem czekaliśmy, bo teściowie mieli żałobę, a z budową czekać nie chcieliśmy dłużej. Stąd pomysł na ślub cywilny /przyjęcie w domu/ a po pół roku weselisko ;-) Myślę, że to indywidualna sprawa, każdy robi jak uważa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bralam
w roku 2009 cywilny a rok pozniej koscielny. tak jak chcielismy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bartekgrze
Takaona, cieszę się, dzięki. Chociaż w tym się zgadzamy ;) Ale to najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bartekgrze, dawno nie czytałam podobnych bredni ;) "Cywilny to zwykła umowa, stworzenie specyficzynego stosunku prawnego." Ślub kościelny natomiast nawet żadnego stosunku prawnego nie tworzy ;) Poza tym który z nich ma jakiekolwiek znaczenie w państwie prawa? "Ceremonia cywilna to jedna wielka farsa." Dlaczego? Czym się w tym względzie różni od kościelnej? Brakiem sztucznego patosu? Wielkich słów? Odwoływania się do wszystkich świętości, co w ostatecznym rozrachunku nie zmienia niczego? "Najbardziej irytujące jest, kiedy urzędnik poucza innych o tym, czym jest małżeństwo, albo jawnie wprowadza w błąd, że to jest związek na lata." No tak, bo jeśli mówi o tym ksiądz, który nic o prawdziwym życiu nie wie, bo żyje w jakiejś ułudzie, to już nie jest irytujące. "A nieprawda. Rozwód można wziąć od zaraz. To nie jest żaden związek na lata." Podobnie jak przy kościelnym. Zależy wyłącznie od kasy, jaką zapłacisz, żeby otrzymać stwierdzenie nieważności małżeństwa. Poza tym nie zauważyłam, żeby wśród osób decydujących się na zakończenie tego świętego stanu (nie zwykłej umowy!!!) wiele osób zaprzątało sobie tym głowę. Poza tym w Polsce ogromna większość ślubów to śluby kościelne. Obecnie co trzecie małżeństwo się rozpada. I w ogromnej większości są to małżeństwa kościelne. Jakoś nie zauważyłam, żeby któreś z nich przejmowało się przyrzeczeniami że na dobre i na złe, że do śmierci, "Przy wszystkich świadkach, przed całym światem i całym zaświatem, wszystkimi świętymi i Bogiem (jeśli sie w tych wierzy), przed wszystkim czym się da." "Można psioczyć na Kościół, ale przecież sakrament małżeństwa nie jest tak naprawdę udzielany przez Kościół, tylko przez małżonków sobie na wzajem." Więc po co ta szopka w kościele, skoro małżeństwa udzielają małżonkowie sobie nawzajem? Masz świadomość, że do XVI w. (słyszałam o tym dziś w audycji katolickiej), ani państwo, ani kościół w ogóle nie ingerowało w zawierane małżeństwa? "Będzie ważny, jeśli 2 osoby staną pod jemiołą, spojrzą sobie głęboko w oczy i złożą przyrzeczenie (rozumiejąc jednocześnie jego treść)." Więc również ważne jest, jeśli 2 osoby staną przed urzędnikiem usc. Jeżeli dla Ciebie ważne przyrzeczenie to jedynie takie zawarte w kościele, pod figurkami i świętymi malowidłami, w otoczce z wielkich słów i mnóstwa ludzi - nie przyznawałabym się do takiej moralności. Dane słowo to dane słowo, nieważne gdzie, kiedy, komu, w jakiej w sprawie. I nie ma wtedy żadnej różnicy jakościowej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
Delilah dla osoby wierzącej ma znaczenie i to ogromne , a wiesz jakie? Według wiary ślub cywilny nie jest uznawany przez Boga i życie bez ślubu kościelnego jest grzechem. Nie możesz przyjmować Komunii Świętej chociażby dlatego że mieszkasz pod jednym dachem z obcą Ci osobą według wiary katolickiej. Jeśli jesteś osobą niewierzącą to się nie wypowiadaj. Poza tym ja zawarłam związek małżeński dla siebie i dla Boga a nie dla księdza. Według naszej wiary każdy jest grzeszny, nawet ksiądz więc takie gadanie jacy księża są obłudni sobie daruj. Znam wielu z powołania i wielu z przypadku, którzy się zle prowadzą ale co to ma do rzeczy ? ja chcę być w porządku przed Bogiem, skoro zakładam że będę na zawsze z moim mężem to nie boję się wziąć ślubu kościelnego, który jest trudny to unieważnienia, a nawet jeśli się go unieważni to przed Bogiem i tak dalej jesteście małżeństwem, skoro składaliście przysięgę. Ślub cywilny to tylko umowa, która ma unormować zobowiązania np finansowe względem osób będących w konkubinacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bartekgrze
Delilah, Drobna rada na początek: zanim coś nazwiesz "bzdurą", przeczytaj ponownie, uważnie, powoli i z mniejszym uprzedzeniem i negatywnymi emocjami. 1. Tak. Ślub kościelny sam w sobie stosunku prawnego nie tworzy. Chyba że to ślub konkordatowy. A to oznacza, że są to tak naprawdę dwa śluby na raz. 2. Tłumaczyłem Ci czym się różni ślub kościelny od cywilnego. Na pierwszym mówisz "Nie opuszczę cię aż do śmierci". Na drugim mówisz "Będę z tobą dopóki mi się będzie chciało". Jeśli dla Ciebie te obietnice są tym samym, to think again. Nie mówię o sutannie, ceremonii, budynku kościelnym, albo państwowym. To są wszystko dodatki. Mówię o tym, że to jest ZUPEŁNIE inne zobowiązanie. Cywilny to zwykła umowa, którą można w każdej chwili wypowiedzieć, chroniona systemem prawnym. Kościelny to obietnica moralna aż do grobowej deski. Zupełnie inne rzeczy. 3. To, że ksiądz udziela ślubu to specyficzna rzecz, której nie mam czasu i miejsca Ci akurat tłumaczyć. Odpowiem Ci tylko tak: na świecie jest wielu filozofów i żyło wielu wybitnych filozofów, którzy dobrze rozumieli naturę wszechświata, nauki i cywilizacji ludzkiej, a mimo to mieli problem z dobrym posłodzeniem herbaty. 4. Co do ludzi, którzy przekupują innych ludzi, żeby załatwić sobie stwierdzenie nieważności małżeństwa odpowiem jak pewien ksiądz "Na ziemi, to sobie wszystko możecie załatwić. A to, czy to NAPRAWDĘ jest stwierdzenie nieważności, to PRAWDA już wie". I zabawą papierkami stanu faktycznego się zmienić nie da. Są tacy co kradną bo nikt nie patrzy, to nie znaczy, że nie jest to występek. Podobnie z oszukanym stwierdzeniem nieważności małżeństwa. Możesz to sobie załatwić, ale to nie znaczy, że tak jest. Co zresztą sama zauważasz, bo sama piszesz, że to hipokryzja, czyli de facto przyznajesz mi rację, że jest coś takiego jak obiektywna prawda niezależnie od tego, co powiemy i co zrobimy. A to, że wielu ludzi nie przejmuje się tymi przyrzeczeniami aż do śmierci, to nie musisz mi mówić. Ja niestety o tym przykrym fakcie wiem. 5. "Po co ta szopka w kościele?" Kościół to pewna wspólnota, która celebruje niektóre rzeczy w taki, czy inny sposób. Mam obok siebie rodzinę, która jest moimi sąsiadami i ma swoje sposoby na świętowanie różnych rzeczy, w taki czy inny sposób. I jeśli mnie dziwią te święta, to nie wyskakuje do nich z pytaniem "po co te szopki?". Po prostu uznaję, że jest to ich sposób na celebrowanie czegoś. Potraktuj podobnie ślub w kościele, w którym nie forma, nie suknia i nie garnitur są najważniejsze, a sam sakrament, który będzie ważny jeśli zawrą go dwie osoby bez świadków. 6. "Więc również ważne jest, jeśli 2 osoby staną przed urzędnikiem usc.". Nonsens. Przeczytaj sobie punkt drugi powyżej. Na cywilnym mówisz "wchodzę z tobą w pewien stosunek prawny i wyjdę z niego, kiedy mi się to będzie podobało". Jeśli tego nie rozumiesz, to poczytaj sobie prawo. Zwróć uwagę dokładnie na to, co mówi dokument o zawarciu małżeństwa cywilnego. UWAŻNIE. Od razu przy jego podpisaniu jest jasno przedstawione jego uczestnikom, że jest szybka droga powrotna z tego stanu (i dobrze! bo taka jest funkcja prawa państwowego). Przy zawarciu małżeństwa kościelnego informacja jest zupełnie inna: nie ma drogi powrotnej i zobowiązanie ma charakter czysto moralny, a nie prawny. Moralność i prawo to dwie zupełnie inne dziedziny. Obydwie są ważne, ale obydwie są czymś innym. A "stwierdzenie niewazności" to oczywiscie cos zupełnie innego, bo stwierdza sie, ze de facto obietnica nie zostala zlozona. Jesli chcesz zrozumiec te roznice bardziej kazuistycznie, to zobacz sobie w prawie administracyjnym czym sie rózni "uchylenie" decyzji od "unieważnienia" decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ło matkooooooo
bartekgrze ale bredzisz ..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość batman-niestylista
"ło matkooo", grunt to konstruktywna krytyka ;) Mój wpis ukazał się o 17.33. Twój komentarz o 17.53. Najwyraźniej za mało razy go przeczytałeś. I pewnie zrobiłeś to nazbyt pobieżnie w 30 sekund. Szkoda, że nie możemy porozmawiać na żywo i w cztery oczy. 2,5 godziny i przyznałbyś mi rację :) Niestety pisząc taki komentarz nie wniesiesz nic merytorycznego, podobnie jak nie uspokoisz swoich nadmiernie rozbuchanych emocji. Co Tobą może kierować? Złe emocje są złym doradcą. Nie daj się szatańskiej złości (nawet jeśli w istnienie szatana nie wierzysz). Po co Ci to? A i mnie z równowagi nie wyprowadzisz, bo na co dzień obcuję z wieloma dziećmi, które nieustannie wykazują podobną mentalność :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bartekgrze, różnica między mną a Tobą opiera się na tym, że ja patrzę na całą sprawę realistycznie, dzielę się obserwacjami jakie poczyniłam przez lata porównując wzniosłe ideały towarzyszące wierze katolickiej a prawdziwym życiem, które niestety jest bardzo brutalne. Zbyt realistycznie myślę, żeby poruszały mnie wielkie słowa, ze znaczenia których wiele osób tak czy inaczej nie zdaje sobie sprawy, i które, po upływie lat, blakną aż do braku jakiejkolwiek wagi. Tylko to chciałam przekazać. Liczą się czyny, nie słowa. Moralność człowieka (wbrew powszechnie obowiązującej opinii społecznej) nie zależy od wyznawanej wiary czy też jej braku. "Kościelny to obietnica moralna aż do grobowej deski." - ile osób jej nie dotrzymuje? Jakie znaczenie podczas decyzji o rozstaniu ma rodzaj ślubu, jaki zawarto? Może trochę opóźni decyzję. Ale bardzo rzadko się zdarza, żeby coś to zmieniło. "na świecie jest wielu filozofów i żyło wielu wybitnych filozofów, którzy dobrze rozumieli naturę wszechświata, nauki i cywilizacji ludzkiej, a mimo to mieli problem z dobrym posłodzeniem herbaty." Ależ oczywiście. Tylko czego to dowodzi, Twoim zdaniem? Stwierdzenie nieważności małżeństwa, a zwłaszcza sama procedura jest dla mnie tak śmiesznym tworem, godzącym w jakiekolwiek podstawowe zasady prawa, że szkoda się wypowiadać na ten temat. ""Więc również ważne jest, jeśli 2 osoby staną przed urzędnikiem usc.". Nonsens." Nie wiem czy to do mnie ta uwaga? Cytuję: Będzie ważny, jeśli 2 osoby staną pod jemiołą, spojrzą sobie głęboko w oczy i złożą przyrzeczenie (rozumiejąc jednocześnie jego treść). Poza tym: dokładnie tak kiedyś było. Jak rozumiem oznacza to, że instytucja małżeństwa w ogóle wówczas nie istniała? "Na cywilnym mówisz "wchodzę z tobą w pewien stosunek prawny i wyjdę z niego, kiedy mi się to będzie podobało"." No tak. Na kościelnym za to używasz wielu podniosłych słów. Tylko co to zmienia w ostatecznym rozrachunku?! Ale w odniesieniu do czynów, rzeczywistości. Bajanie o ideałach naprawdę mnie nie interesuje. "Jeśli tego nie rozumiesz, to poczytaj sobie prawo." Jak się czyta prawo? Zajmuję się nim zawodowo od bardzo dawna, ale o takim pojęciu słyszę po raz pierwszy ;) "A "stwierdzenie niewazności" to oczywiscie cos zupełnie innego, bo stwierdza sie, ze de facto obietnica nie zostala zlozona. Jesli chcesz zrozumiec te roznice bardziej kazuistycznie, to zobacz sobie w prawie administracyjnym czym sie rózni "uchylenie" decyzji od "unieważnienia" decyzji." Zapewniam, że nie potrzebuję tłumaczenia różnicy między tymi dwoma pojęciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bartekgrze
Delilah, ze wszystkim co piszesz o tym, że życie jest trudne, że ludzie często mówią piękne słowa, a nie rozumieją do końca co mówią itd. się zgadzam. Nie widzę tu różnicy między nami. Ja nie mówię o tym co ludzie robią, a o tym, że te dwie obietnice są CZYMŚ ZUPEŁNIE INNYM. Weźmy sobie inną analogię. Widzisz różnicę między tym, że Twoi rodzice mówili do Ciebie przez całe życie, że Cię kochają, będą zawsze kochać aż do ich naturalnego odejścia z tego świata i że darzą Cię bezgraniczną miłością, a tym jak by mówili, że Cię utrzymują bo kodeks rodzinny im nakazuje? Jest różnica jakościowa między tymi dwoma wyznaniami? No jest. Tak samo z małżeństwem w USC i w KK. A zaraz możesz mówić o tym, że stosunki rodzice-dzieci są skomplikowane, że rodziny się rozpadają, że zaczynają się nienawidzić itd. Czy ja temu przeczę? Nie. Ja tylko mówię, że te dwa wyznania to zupełnie inne wyznania. A Ty do mnie, że ludzie na nie często bimbają. PRZECIEŻ ja się z tym ZGADZAM. Co do USC, to przypominam, że w USC nie składasz obietnicy "nie opuszczę Cię aż do śmierci". Zapewne byłaś na takich uroczystościach, więc wiesz jak wyglądają. Nie ma tam nic o składaniu moralnego zobowiązania. Pod jemiołą można złożyć takie zobowiązanie, ale w USC się go nie składa. Powtórzę po raz kolejny. W USC małżonkowie zostają pouczeni o stanie prawnym tego, co robią. Tam nie ma tak romantycznego uniesienia jak pod jemiołą, czy w kościele. Jest tylko "wchodzimy w związek małżeński i będziemy ze sobą tak długo razem DOPÓKI NAM SIĘ NIE ODECHCE". Tak właśnie wygląda zobowiązanie w USC. I nie możesz poprosić urzędnika w USC, żeby zmienił to na moralne zobowiązanie do grobowej deski. Dlatego pod względem moralności jemioła wygrywa. Kościół też. Pod względem prawa i stosunku prawnego USC wygrywa. Swoją drogą ciekawą rzecz powiedziałaś, że stwierdzenie nieważności małżeństwa godzi w podstawowe zasady prawa. Temat na inną dyskusję, bo ja mogę argumentować, że dzisiejszy system prawny godzi w podstawowe zasady prawa, skoro nie przypisuje sędziom roli odnalezienia sprawiedliwości, tylko robi z sędziów sekretarki, które mają umiejętnie sprawdzać co napisano w ustawie i poprzednich wyrokach ;) Ale temat na inną dyskusję. Samo stwierdzenie nieważności jest bardzo ważne i w uzasadnionych przypadkach koniecznie z punktu widzenia katechizmu KK. PS Tekst o filozofach był aluzją do tego, że ksiądz może dawać wskazówki, jak postępować z drugim człowiekiem, dzieckiem, żoną, mężem, nawet jeśli sam w tych rolach nie występuje. W pewnym sensie jest mu nawet łatwiej, bo może odwołać się na chłodno do cnót takich jak miłość, cierpliwość, w pełni wolny od negatywnych emocji, które są częścią bycia mężem, żoną itd. A to, że są księża, którzy potrafią nazbyt przesadzać w swoich radach, albo rozumieniu, to inna sprawa. Mi chodziło tylko o to, że to, że ktoś nie jest żonaty, nie oznacza jeszcze, że nie może powiedzieć drugiemu człowiekowi, jak należy kochać drugiego człowieka. Tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwhdfj
Ej, Wy! Skorouwazacie, że kościelny ślub jest najważniejszy to po jaka cholerę Wam konkordatowy? Przecież ważne jest tylko to, co przed bogiem :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaONA89
Po to że mamy takie dziwne prawo, że sam kościelny nie rozwiązuje spraw cywilnych. Wyobraź sobie jest para , są ze sobą kupę czasu i nagle jedno z nich umiera a nie mają cywilnego i co ? nagle musi płacić ogromny podatek od spadku bo nie jest z niego zwolniony jako że nie jest prawnie żoną / mężem ( jeszcze musi być testament , bo ustawowo nie dziedziczy w świetle prawa) Dwa te śluby mają inną jakość i inny cel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×