Ukrył przede mną poważną chorobę.

Kilka dni temu zerwałam długoletni związek. On bardzo się zmienił. Bardzo nie pasowało mi jego zachowanie. Jeszcze próbował mnie przekonywać, zachęcał do przemyśleń itp. Ja się nie odzywałam. Dziś oświadczył, że nie był ze mną szczery. Że zataił, iż niedawno zdiagnozowano u niego chorobę psychiczną. Że dobrze zrobiłam, odchodząc, bo on nie chce mnie unieszczęśliwiać, a ja zasługuję na kogoś, kto będzie ze mną szczery. On zaś musi być teraz sam, żeby uporać się ze sobą. A mnie jest tak strasznie, strasznie źle. Myślałam, że to jego dziwne zachowanie jest kwestią okropnego charakteru. Decyzja o rozstaniu była dla mnie i tak bardzo trudna, a teraz... teraz doprawdy nie wiem, co mam z tym zrobić. To, co mi powiedział, miało rozwiać moje wątpliwości odnośnie podjętej przeze mnie decyzji. A sprawiło, że mam teraz totalny mętlik w głowie. Szczerze mówiąc wolałam już o tym nie wiedzieć.