Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Prime

Sprawa z byłym

Polecane posty

Gość Prime

Niech mi to ktoś wyjaśni. Byłam w cudownym związku, może nie długo bo tylko pół roku ale było nam razem wspaniale. Tak mi sie przynajmniej wydawało, zostawił mnie bo uważał że nie czuł się do niczego potrzebny, wymyślił sobie powód z d_py. Dwa miesiące ciszy, i dzisiaj się dowiaduję że się kumplowi zwierzył że jestem kobieta jego życia, że z nikim nie było mu tak dobrze jak ze mną, nadal coś do mnie czuje ale ON NIE NADAJE SIĘ DO ZWIĄZKU. No padłam. Jesli się coś czuje to nie wypuszcza się tej osoby z rąk. Co to za farmazony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No czego nie rozumiesz? Kocha Cię, że nie umie z Tobą być bo nie mógł odegrać roli opiekuna (pomocnika?). To oznaczają słowa "nie czuł się potrzebny". Skoro Cię porzucił - to czegoś mu brakowało, jakaś jego potrzeba nie była zaspokojona. Jak chcesz to wyjaśnić - dowiedz się jaka. Czemu się tak czuł. Zaproś na kawę i pogadaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prime
Więc takie rzeczy mówi sie kiedy jest się w związku, jak miałam to zmienić skoro o tym nie wiedziałam? Rozmawiałam z nim, nie chce i tyle, ja się nie narzucam. Prosi się o coś lub o kogoś raz, potem jest już żebranie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja proponuję Ci porozmawiać, abyś zrozumiała co się stało i mogła coś zmienić na PRZYSZŁOŚĆ. Nie sugerują abyś czołgała się przed nim i błagała aby wrócił. Absolutnie. Jak podjął decyzję, że koniec, ale dalej Cię kocha - to niech skonsumuje konsekwencje swoich decyzji. Myślę, że może (strzelam) chciał być opiekuńczy, chciał być w roli pocieszyciela - a Ty jesteś niezależna, silna i nie potrzebujesz opiekuna. Czy ten scenariusz Ci pasuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prime
Dokładnie, jestem silną i niezależną kobietą, wiedział od samego początku jaka jestem i to mu imponowało, robił co chciał, nie kontrolowałam go nigdy. Rozmawiałam z nim o tym wszystkim już po rozstaniu, uszanowałam jego decyzję, powiedziałam mu co czuję, czego chcę, ale on mi nie dał drugiej szansy, ja mu ją kiedyś dałam... chociaż nie powinnam. Nic na siłę, ja walczyłam, robiłam co mogłam ale ile można? Ja potrafiłam wiele rzeczy zmienić dla niego, poprzednie związki mnie dużo nauczyły. Nie jestem typem kobiety która obarcza swoimi problemami innych, radzę sobie sama, nie lubię robić innym problemów. Tyle. Nie rozumiem ten sytuacji, jak można do kogoś coś czuć i odejść zamiast walczyć i starać się o siebie wzajemnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My faceci mamy często w sobie stereotyp faceta pan i władcy. Myślę, że on sobie sam nie uświadamiał jak bardzo chce być opiekunem, wybawicielem - głową domu. Dopiero jak wszedł w związek - okazało się, że te jego cech (opiekuńczy, władczy) nie są Ci przydatne. Nie czuł się "macho". Poczuł się niemęski. A to jest dla "mach" jak psychiczna kastracja. Poszukaj sobie faceta, który sam czuje się tak męski, że nie musi być macho, nie musi być wybawicielem czy pocieszycielem kobiety aby czuć się potrzebny. Szukaj faceta - który jest dojrzały emocjonalnie i szanuje w sobie i kobiecie pierwiastki męskie i żeńskie (które są wymieszane w nas).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prime
Póki co nie chcę nikogo innego... Nikt mnie tak nie rozumiał jak on, pierwszy miesiąc po rozstaniu był straszny, teraz się powoli ogarniam. Nawet jeśli będzie kiedyś mnie znów chciał, nie mogłabym być z kimś kogo nie jestem pewna. Najgorsze jest to, że łączy nas mnóstwo spraw i ludzi, ciągle się widujemy, mamy wspólnych znajomych, mieszkamy blisko siebie, on mnie unika, ucieka. W sobotę spotkaliśmy się na koncercie, oczywiście jak zobaczył że też jestem, zwiał do domu mimo że był umówiony z kumplami i z nimi przyszedł. Facet 33 lata, szok. Mam zwichnięte biodra, nie powinnam chodzić od kilku lat ale walczę i się nie poddaję. To mu też bardzo imponowało, wiedział o wszystkim od początku, jeździł ze mną do lekarzy itd. Wiedział, że nie umiem prosić bo w przyszłości będę musiała to robić ciągle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prime
A tak w ogóle to dzięki za pomoc;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to juz byylo..,.
Prime...To, czego sie wlasnie dowiedzialas, to jest bardzo popularny tekst produkowany przez facetow po rozstaniu z kobieta. Mezczyznie po prostu jest z kobieta dobrze, nawet jesli jej tak naprawde nie kocha. Nie kocha, ale i tak jest milo, bo ktos dba, bo jest sie do kogo przytulic, bo jest z kim uprawiac seks. I do tego niektorym mezczyznom milosc niepotrzebna. Ale poniewaz zadnej milosci tam nie ma, to po rozstaniu brak im tego co wspomnialam, i pozniej smeca takie teksty kolegom czy przyjaciolkom. No bo przeciez, nikt, kto tak naprawde kocha, nie zostawia tej ukochanej osoby, a jesli sam zostanie porzucony, to sie choc troche stara. Oczywiscie tylko, jesli naprawde kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Prime
No właśnie, ja się starałam, on odpuścił. Z tym, że to ja miałam w związku wrażenie że to on jet tą osobą która kocha bardziej... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bunga-bunga-bunga
Przecież Jacek nie jest jej facetem. Napisał po prostu z perspektywy faceta. A tu nagle odzywa się znawczyni męskiego sposobu myślenia. Facet chciał być "macho" a okazało się że dziewczyna jest super samodzielna i to raczej ona może go otoczyć opieką. No ale "to już było" wszystkie rozumy pozjadała. Ma 25 fakultetów i 30 korytarzy więc chylę czoła nad taką inteligencją. Nie dziwię się że faceci nazywają nas PUSTAKAMI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnskdjnsa
A może ma jakiś problem? Mnie mój zostawił, bo zachorował... Też tego nie rozumiałam, bo trzymał to przede mną w tajemnicy. A gdy dowiedziałam się, co było przyczyną rozstania (że właśnie ta choroba), byłam w szoku i robiłam wszystko, żeby zechciał ze mną być, bo kochałam go i byłam gotowa na konsekwencje, związek jest przecież na dobre i na złe. On twierdził, że kiedy jest chory, nie może mnie tak obciążać i unieszczęśliwiać przez długie miesiące leczenia. Nie docierały do niego moje argumenty, prośby, rozmowy. Twierdził, że będziemy mogli znowu być razem, jeśli wyzdrowieje. Uważał, że na mnie nie zasługuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×