Gość shpila Napisano Październik 12, 2012 Ryczałam przez faceta, ku*wa, choć dobrze wiem, że faceci nie są warci wylewania łez... nieświadomie się w nim zakochałam i tłumiłam to w sobie tak mocno, że już bardziej się nie dało. Dopiero kiedy w luźnej rozmowie powiedział mi, że ma narzeczoną i niedługo się do niego wprowadza to aż mi ku*wa pobladło przed oczami. Oczywiście uroczo pożyczyłam mu wszystkiego dobrego i wspaniałomyślnie udałam, że się ogromnie raduję z tego powodu. A w domu, wieczorem ryj w poduszkę i ryk. Zawszetaka chłodna, zimna i opanowana. A tu rozlałam się po całości. Ja pie*dole. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach