Gość naiwność moje imię Napisano Październik 15, 2012 Siedzę i płaczę. Tak, jestem sobie winna. Oszukał mnie, w poważnej sprawie. Miał tylko przeprosić i obiecać, że więcej tego nie zrobi. Odwrócił kota ogonem, stwierdził, że to moja wina, że gdyby nie ja, to by nie musiał kłamać. Wyrzucił kilka innych spraw. Wyszłam. Poprosił o ponowne spotkanie, miał przeprosić. Nie zrobił tego, sytuacja się powtórzyła, znowu nawrzucał, poobrażał i tyle. Wyszłam, nie chciałam wracać. Ale potrzebował pomocy w nocy, pomogłam mu, nie było ważne, że się na niego gniewam. Myślałam, że następnego dnia jednak przeprosi za swoje wcześniejsze zachowanie, choć już nie było to konieczne. Ale on nie odzywał się cały dzień, martwiłam się. Bardzo. Dzwoniłam, pisałam, nic. W końcu zadzwonił, powiedział, że dostał super wiadomość i tak jakoś wyszło, że się nie odezwał. Cały dzień. I zapomniał o tej wiadomości powiedzieć mnie, podobno swojej dziewczynie. Nie mógł nawet napisać, że wszystko ok, że się cieszy, bo dostał dobrą wiadomość. Były ważniejsze osoby, żeby z nimi to świętować i dzielić się radością. Płaczę, bo co mi innego zostało? Czuję się wykorzystana emocjonalnie, bo ja mu pomogłam, zapomniałam o złym, a on nawet nie mógł mi powiedzieć, że nic mu nie jest. Cały dzień... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach