Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość to.late.

Nie mogę się pozbierać po stracie PSA....

Polecane posty

Gość Patryk.82
to termin z psychiatrii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to.late.
Moim zdaniem bardziej z psychologii, ale w psychiatrii też używany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze boli .,/
Nic juz nie mozesz zrobic ,wazne ze miała dobre zycie ,nie był biedzony ,katowany ,jak wiele innych -moze adoptuj innego -nigdy nie bedzie taki jak twoj ktory odszedł ale bedzie twoim przyjacielem ,na fejsie maja spa kota i psa chanell widziałam ostatnio mieli maluch z interwencji były bardzo zabiedzone -skóra i kosci tera sa do adopcji ale twarede warunki ,moi znajomi maja od nich haskiego piekny - moze bedziesz w stanie pomoc innemu ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wspolczuje Ci bardzo
🌻 ten bol nigdy nie minie. Zawsze bedzie bolec jak pomyslisz o nim :( Ale z czasem, jak bedziesz myslec tez o czyms innym to bedziesz chwilowo zapominac. I bedzie coraz wiecej tych innych mysli i beda coraz dluzsze. A za jakis czas moze przygarnij kolejnego pieska ale nie od razu, bo bedziesz miala mysli, ze zdradzilas pamiec po tamtym, musi minac troche czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Janek59216612
To jest ogromny bół dla nas po stracie pieska ....ale pomyslmy sobie ze juz go nie boli , juz sie nie meczy ...jak by mog to by nam podziekowal.....a wszyscy szydercy którzy pisz ze to kundel itp.....niech spieprzaja z tego forum bo nie jestescie ludzmi tylko znieczulicą która powinna byc niszczona !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123
Dnia 27.10.2012 o 22:00, Gość Patryk.82 napisał:

rozpaczasz jakby ci matka umarła, a przecież to tylko kundel 😮

Ty glupi/glupia scierwo. Niech ci bachory wyzdychaja o ile je masz... Kundel sam jestes,szmato

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiedzenie że pies jest najlepszym przyjacielem jest prawdziwe kilka lat temu na moich oczach jeszcze z mojej winy bo nie u pilnowałam pozwoliłam żeby biegał po ulicy (mam nie ogrodzone podwórko i praktycznie z każdej strony można wyjść na ulicę) wpadł pod samochód mój kochany piesek dostałam go od chrzestnego na Wielkanoc długo po nim płakałam a w dzień jak to się stało może z dwie godziny siedziałam na schodach i ryczałam wspomnę że to był chyba październik albo listopad wieczór więc było zimno miałam wtedy jeszcze dwa inne pieski bo jakiś czas wcześniej suczka się do nas przybłąkała i się oszczeniła u nas na początku mieliśmy w planach zanim się jeszcze do nas nie przyzwyczaiła oddać ją do schroniska ale jak urodziła (było po nije widać że nie długo urodzi) to już nie mieliśmy serca ją oddać z szczeniakiem to jak ja siedziałam na schodach i płakałam to ta suczka przyszła do mnie zostawiając malutkiego szczeniaka samego (oszczeniła się w stodole i tam została z małym a to był taki czas że w okolicy było pełno szczurów lisów i innych dzikich zwierząt nie raz było słychać że komuś coś załatwiło jakieś mniejsze zwierzę a i u nas kilka kociaków znaleźliśmy zagryzionych do teraz nie jestem pewna co to dokładnie było)i siedziała ze mną na tych schodach aż ja poszłam do domu to dopiero wtedy ona poszła do malucha ale potem się okazało że i ona i jej córka były chore na coś tam i jak ja z bratem byliśmy w szkole to tato zadzwonił do weterynarza i je uśpił też jakoś nie dawno się o tym dowiedziałam po kilku latach bo na początku nam powiedzieli że komuś tam oddali je. Miałam chomika i on często uciekał z klatki i po jakimś czasie wracał ostatni raz uciekł dłuższy czas go nie było i akurat w domu u mnie wybuchł pożar no i myślałam że po prostu nie przeżył tego albo uciekł i gdzieś tam żyje a nie dawno się okazało (po około 4 latach) że mama na drugi dzień chyba po jego ucieczce znalazła go nie żywego w zlewie na początku myślała że to mysz i kazała dla brata go wynieść i potem się zorientowali że to był jednak chomik ale stwierdzili że na razie nie będą mi tego mówić chyba pamiętali jak przeżywałam śmierć psa 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiedzenie że pies jest najlepszym przyjacielem jest prawdziwe kilka lat temu na moich oczach jeszcze z mojej winy bo nie u pilnowałam pozwoliłam żeby biegał po ulicy (mam nie ogrodzone podwórko i praktycznie z każdej strony można wyjść na ulicę) wpadł pod samochód mój kochany piesek dostałam go od chrzestnego na Wielkanoc długo po nim płakałam a w dzień jak to się stało może z dwie godziny siedziałam na schodach i ryczałam wspomnę że to był chyba październik albo listopad wieczór więc było zimno miałam wtedy jeszcze dwa inne pieski bo jakiś czas wcześniej suczka się do nas przybłąkała i się oszczeniła u nas na początku mieliśmy w planach zanim się jeszcze do nas nie przyzwyczaiła oddać ją do schroniska ale jak urodziła (było po nije widać że nie długo urodzi) to już nie mieliśmy serca ją oddać z szczeniakiem to jak ja siedziałam na schodach i płakałam to ta suczka przyszła do mnie zostawiając malutkiego szczeniaka samego (oszczeniła się w stodole i tam została z małym a to był taki czas że w okolicy było pełno szczurów lisów i innych dzikich zwierząt nie raz było słychać że komuś coś załatwiło jakieś mniejsze zwierzę a i u nas kilka kociaków znaleźliśmy zagryzionych do teraz nie jestem pewna co to dokładnie było)i siedziała ze mną na tych schodach aż ja poszłam do domu to dopiero wtedy ona poszła do malucha ale potem się okazało że i ona i jej córka były chore na coś tam i jak ja z bratem byliśmy w szkole to tato zadzwonił do weterynarza i je uśpił też jakoś nie dawno się o tym dowiedziałam po kilku latach bo na początku nam powiedzieli że komuś tam oddali je. Miałam chomika i on często uciekał z klatki i po jakimś czasie wracał ostatni raz uciekł dłuższy czas go nie było i akurat w domu u mnie wybuchł pożar no i myślałam że po prostu nie przeżył tego albo uciekł i gdzieś tam żyje a nie dawno się okazało (po około 4 latach) że mama na drugi dzień chyba po jego ucieczce znalazła go nie żywego w zlewie na początku myślała że to mysz i kazała dla brata go wynieść i potem się zorientowali że to był jednak chomik ale stwierdzili że na razie nie będą mi tego mówić chyba pamiętali jak przeżywałam śmierć psa. A mam kotkę ma może z 4,5 lat i jak na nią patrzę to zaczynam wierzyć że koty mają 9 żyć tyle co ona przeżyła to ja nie wiem jak ona jeszcze żyje i ma się całkiem nie źle jak była mała zostawiła ją i jej rodzeństwo jej mama nie umiały kociaki same jeszcze jeść ani o siebie zadbać był to jeszcze listopad na sianie w stodole jak jest zboże i inne tego rodzaju to i szczurów nie brakuje było chyba z 6 kociaków nie mogliśmy ich wszystkich wziąść do domu bo za dużo to na zmianę z mamą chodziliśmy je karmić ale nie stety 5 z nich co jakiś czas znajdowaliśmy albo zamarznięte albo zagryzione i tylko właśnie ta kotka którą mam do dziś przeżyła i żeby nie podzieliła losu rodzeństwa wzięliśmy ją do domu karmiłam ją palcem ssała mi palca jak sutka kotki (długo po tym jak nauczyła się sama jeść nie mogłam jej od tego odzwyczaić chyba dopiero jak sama została pierwszy raz mamą to przestała) jak była mała to miałam jeszcze wtedy wyżej wymienionego chomika nie było można zostawić ich samych w jednym pokoju bo kotka nauczyła się otwierać jego klatkę chomik stał na komodzie dość niskiej moja siostra miała może wtedy z 2,3 lata i do niej dosięgała i nie raz tak było że kotka siedziała na tej komodzie obok chomika a siostra podchodziła i sruu kotkę z tej komody na podłogę albo spała kotka na łóżku a siostra nie świadomie albo i świadomie skakała centralnie w tym miejscu co ona leżała, właśnie jak kotka była mała to wybuchł pożar sami przez dwa tygodnie mieszkaliśmy po ciotkach więc zabranie kotki ze sobą nie wchodziło w grę to na początku była ona u mojej koleżanki ale ona miała akurat kocura trochę większego i się nie dogadywali więc nie mogła u niej zostać to oddaliśmy ją na czas remontu do taty kolegi a on ma sporo krów i miał inne koty akurat się trafiło jeszcze że jego kotka się okociła to przy okazji i ją wykarmiła więc jedzenia i towarzystwa jej nie brakowało po remoncie wróciliśmy już do domu przy okazji zrobili mi mój własny pokuj i ciągle pytałam rodziców kiedy zabierzemy kotkę w końcu do nas a oni że nie teraz że kiedy indziej że nie ma czasu na razie aż w końcu że może nie będziemy jej zabierać że jej jest tam dobrze i wogule to jak ja się rozpłakałam myślałam że to coś da po jakimś czasie dałam już sobie z tym spokuj pogodziłam się chyba już z tym że tam zostanie aż któregoś dnia mama powiozła mleko i dłuższy czas jej nie było myślałam że zajechałam do koleżanki czy coś aż w końcu wróciła z workiem jakimś nie zwróciłam zbytnio na niego uwagi do momentu aż mama go nie otworzyła a z niego nie wyszła moja kochana kotka mojej radości nie było końca mało się nie posiadałam ze szczęścia kotka w sumie też a wracając do tego że koty chyba mają 9 żyć to jeszcze jedno miało miejsce takie zdarzenie jak się okociła pierwszy raz przyjechałam akurat do domu był to wrzesień pierwsze dni moje w technikum mieszkałam w internacie piątek patrzę kotka wychodzi z łóżka już się domyśliłam zaglądam a tam może tygodniowy nie starszy kociak kotka wyszła za potrzebą, rozprostować kości i na polowanie mama mówiła że zawsze wracała po góra godzinie ale nie tym razem nie wróciła na noc ani następnego dnia dopiero jak wyszła w piątek pod wieczór to wróciła dopiero w niedzielę po południu i była strasznie zdziczała (zawsze trochę taka była ale nie aż tak a na pewno już nie bała się mnie aż tak do mnie najbardziej była ufna) potem się okazało że ma całą łapę zakrwawioną tylnią więc albo potrącił ją samochód albo coś ją dorwało i zdołała uciec i przez ten czas co jej nie było to dochodziła do siebie bo po ranie było widać że nie była zrobiona tego samego dnia tylko już powoli się goiła a teraz ma się bardzo dobrze nie widać żeby coś jej dolegało nie była nawet potrzebna pomoc weterynarza łapa sama się zagoiła tylko jedyny ślad jaki został to w tym miejscu mam sporego takiego jakby guza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×