Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

saphireezzz

szkolne zebrania

Polecane posty

Miałam dziś zebranie w szkole. Zerówka-5latki. Nauczycielka opowiada, odpowiada na pytania, informuje...itd dwie mamusie jednak czepiają się że ich dzieci nie są karmione przez nauczycielkę, że koszulki mają powyciągane z gaci, że 5złotych synuś miał (zgroza!) i owo 5zł zginęło, i niech teraz nauczycielka szuka sprawcy kradzieży... No do diaska! czy niektórych całkiem wesz po łbie łazi!! :o :o co to za kwadratowe czepianki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To sie nazywa ludzka glupota u mnie.tez to jest:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
normalnie mnie zatkało. Zapytałam dlaczego maluch nie miał 50-ciu złotych. Może by się ze wszystkimi podzielił i kradzieży by nie było :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przywzyczajaj się
później jest coraz gorzej dupościsk niektórych rodziców narasta mam dziecko w 5 kl podstawówki i serdecznie dość zebran ludzieniektórzy są beznadziejni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolitte
to prawda,nawiedzenie rodzicow narasta z kazdym rokiem... Mam syna w drugiej klasie i rodzice przechodza samych siebie Na zebraniach czepiaja sie takich szczegolow ze zal... Jak pani cos komus wytknie to taka mamuska malo nie zje pani Broni swej pociechy i zaczyna polgodzinny wywod,idealizujac swoje dziecko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bedwyn
U mnie żadnych oszołomów nie ma. Owszem, rodzice mają pytania czy uwagi, ale nic z tych rzeczy, o jakich piszecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam dwoje dzieci i w jednej klasie jest ok, normalni rodzice, nawet jacyś tacy wycofani, powiedziałabym, że brakuje lidera ;) za to w drugiej totalna odwrotność, więc ponieważ zebrania mam zawsze o tej samej godzinie, do tej drugiej klasy wpadam tylko na końcówkę. i tak mam tyle emocji, że wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam 19 letniego
syna. Za mną są już wywiadówki w szkole podstawowej i gimnazjum. Jeszcze tylko do wakacji i koniec:) Z zebrań wiem, że niekótrzy rodzice nie powinni miec dzieci. Ponad to, wszytko to co powiesz na wywaidówce moze być obrócowe pzreciwko Twojemu dziecku. Tak niestety zachowuja się w większości nauczyciele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saphirezzz
wracam z kolejnego ( IV klasa) i tak jak mówicie-tam jazda za jazdą a tu...spokój aż miło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Saphirezzz
wracam z kolejnego ( IV klasa) i tak jak mówicie-tam jazda za jazdą a tu...spokój aż miło (z zaczernionego :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość molojo
Dawajcie dziewczyny przyklady :D U mnie bylo na odwrot, to nauczycielka byla oszolomem, chciala, zeby rodzice byli na kazde jej skinienie, najlepiej, zeby byli w czasie lekcji i pilnowali dzieci. Nie daj Boze zwrocic uwage, ze cos nie tak.. dziecko mialo przechlapane, nawet nie krepowala sie komentowac w czasie lekcji - "No tak, jak sie ma TAKICH rodzicow, to co sie dziwic..." Ozez w morde jeza :O Na szczescie to juz KONIEC!!!! Teraz tylko sobie czasem powspominamy i posmiejemy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie trojka klasowa ma taki duposcisk ze na mikolaja bhlo po 1kg zelkow z lidla w dodatku rzucone jak psom przez nauczycielke :-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-D:-Da dziecko przyszlo mi zaplakane do domu bo zobaczyl jakie sa prezenty w innych klasach a tam i miklaj przyniosl i lad.ie zapakowane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dopiero zaczęłam swoją przygodę z wywiadówkami (I klasa) ale już widzę, że się z Wami utożsamiam. Rodzice pytają o takie bzdury, takie pierdoły, że mnie nawet nie przyszłoby do głowy robić z takich różnych dupereli problem. Np pierwsze zebranie - informacja o basenie, że jest opcja, żeby dzieci jeździły. Pytanie rodziców: a czy na miejscu będą ręczniki, czy trzeba brać ze sobą? :o:o:o I dyskusja o tym przez 10 minut!!! :o:o Że już nie wspomnę o tym, co same piszecie - że nie daj boże wychowawczyni coś powie o jakimś dziecku, że radzi sobie z czymś gorzej niż inne dzieci - gwiezdne kurrwa wojny wtedy!!! U Was też są takie kółka gospodyń - matki, które zbierają się w kilka i jak te ostatnie kwoki debatują codziennie rano i popołudniu przed szkołami o swoich Stasiach, Marysiach i Amelkach? :o Do szału mnie to doprowadza :o x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bywająca też
Najbardziej wkurzają mnie nauczyciele ciągle skamlący o swoim przepracowaniu z naszymi niewątpliwie upośledzonymi dziećmi i braku czasu na rozwiązanie najmniejszego problemu. Oczywiście pozostały czas to narzekanie na małe zarobki. Przykład ? Choćby organizacja wycieczki - wszystko spada na rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szpandexa
Myszelina, u mnie też tak jest. Z tego powodu jestem odsunięta od nich i nie koleguję się z nikkim z klasy mojego syna, wszystkie matki gadają tam do siebie po imieniu, a ja nikogo nie znam:D bynajmniej jakoś mi to nie przeszkadza:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w szoku jak zaczynałam
"karierę" matki ucznia, że te mamusie tak ze sobą rozmawiają, są na ty, codziennie sobie dyskutują o czymś szalenie istotnym :) Myślałam najpierw że jestem dziwakiem, który nie umie się zintegrować:), próbowałam nawet jakoś wejść w to kółeczko, zagadać itp, ale kończyło się to fiaskiem. Być może byłam jednym z tematów, kto wie?:D Teraz zupełnie mnie to nie rusza, kontakt z rodzicami ogranicza się do dzień dobry i podstawowych rzeczy. I jaką wielką ulgę mam od tej pory, że nie muszę się zaprzyjaźniać na siłę z obcymi mi, przypadkowymi osobami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gęsiareczka
Ja byłam w trójce klasowej przez całą podstawówkę i gimnazjum syna. To, że rodzice się znają i mówią do siebie po imieniu, to chyba nic złego. Mieszkamy w małym mieście i po prostu się znamy.Ale to prawda, że czasami są takie nadgorliwe mamuśki, że nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. W młodszych klasach czasami trzeba pomóc w przygotowaniu zabawy choinkowej itp. Wtedy okazuje się, że nikt nie ma czasu. Potem rodzice przychodzą, patrzą jak dzieci się bawią, a jak nauczycielka powie, żeby pomóc sprzątać po imprezie. to myk... i wszyscy już w szatni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no, ja nie twierdzę, że znajomości między rodzicami to coś złego. Rażą mnie po prostu te kobity, które tarasują np całą szatnię opowiadając sobie o swoich problemach z korzonkami, plecami, miesiączkami itd, drąc się przy okazji na pół szkoły. byłam w szoku jak zaczynałam - Ciebie to kopnął jeszcze dodatkowy zaszczyt mówienia sobie "dzień dobry", bo u mnie w szkole rodzice nawet z tym mają problem. Wchodzisz, mówisz, a tu cisza jak makiem zasiał, chociaż patrzy ci taka jedna z drugą prosto w oczy i nic, zero reakcji. Toteż przestałam mówić, na buraka nie ma rady :D x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HUSDONN
Mam pociechę w Ikl podst,ale pani świetna ,rodzice też.Trojka klasowa dba o np .upieczone ciasto na imprezy klasowe dla dzieci i rodziców poczestunek,kawa.Atmosfera na luzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez przesady....
nawiedzeni ludzie zawsze się znajdą. czasami rodzice, czasami nauczyciele. byłam nauczycielką i mogę coż na ten temat powiedzieć. trudno wyważyć wszystko tak, żeby wszystkim rodzicom dogodzić. uwagi publicznie przy wszystkich rodzicach nie zwracałam. jak był jakiś problem do omówienia z kimś, wtedy prosiłam o pozostanie i rozmawiałam z każdym indywidualnie. w ten sposób starałam się nikogo nie urazić. ogólnie zebrania trwały bardzo krótko (wiadomo, że nikt zebrań nie lubi) i ograniczałam się do spraw organizacyjnych i papierkowych. natomiast starałam się być w kontakcie telefonicznym z rodzicami lub zapraszałam na rozmowy do szkoły. nawet podczas takich rozmów indywidualnych często zdarzały się ataki słowne, skargi u dyrektora szkoły itp. z drugiej jednak strony, niektórzy koledzy/koleżanki po fachu robili z zebrań kazania+przesłuchania. rodzice ustawiali się w kolejkę, która trwała parę godzin. były też ustawki, zamawianie kolejki. frekwencja u takich nauczycieli była zawsze lepsza i dyscyplina (moim zdaniem reżim) na wysokim poziomie. takich nauczycieli również nie obrażano i nie atakowano. co lepsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martulkaaaa_________
ktoś napisał, że niektórzy nie powinni mieć dzieci - absolutnie się z tym zgadzam, aż przykro się robi, jak pomyślę, jakie życie mają niektóre dzieci ze swoimi nawiedzonymi rodzicami a inna sprawa - niektórzy nauczyciele nie powinni wykonywać swojego zawodu, trafiają się czasami takie niedopieszczone potwory, że jestem pełna podziwu, jak dzieci znoszą ich schizy na co dzień w szkole na przykład wychowawczyni mojej córki z podstawówki, na szczęście tylko przez rok, bo się przeprowadziliśmy - wieczne pretensje i żale, jakie to dzieci się niegrzeczne i głupie, jak to rodzice nie robią tego, co powinni itd. a to była naprawdę grzeczna klasa, co potwierdzali inni nauczyciele i co było widać na wycieczkach czy jakiś imprezach domowych, tylko wychowawczyni nie mogła jakoś nigdy zdobyć się na powiedzenie o nich choćby jednego dobrego słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez przesady....
to prawda z nauczycielami. niestety muszę stwierdzić, że to nie pojedyńcze przypadki. większość osób z którymi miałam przyjemność pracować nie powinna była wykonywać tego zawodu. z drugiej strony nie jest to zawód łatwy i można bardzo szybko sie wypalić. niektórzy zmianiają wtedy zawód, ale większość zostaje i męczy siebie i dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po co chodzicie na zebrania? Oceny wam dzieci przyniosą na karteczkach jak w każdej cywilizowanej szkole. W ogóle dzieci powinny wam normalnie mówić, co dostały. Nawet jedynki, zdarza się. Powinnyście chodzić tylko wtedy, gdy są omawiane sprawy organizacyjne oraz wycieczki. No chyba, że wasze dzieci to niegrzeczne tłuki i musicie wysłuchiwać pretensji od nauczycieli. To już inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez przesady....
no i właśnie to jest przykład "błyskotliwości" i "kultury". to, żeby dziecko prawidłowo się rozwijało (w szerokim rozumieniu) kluczowa jest współpraca na linii szkoła-rodzice. oba te środowiska pełnią funkcę wychowawczą, więc to chyba oczywiste...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×