Chciałabym w końcu deklaracji...

Jestem z chłopakiem 5 lat, a nasz związek stoi w miejscu... jesteśmy co prawda młodzi (on 22, ja 21 lat) ale od czegoś trzeba zacząć. Wiemy, że chcemy razem być, on często napomykał o ślubie, przyszłości... ale nic nie robi w tym kierunku. Z ukłuciem zazdrości patrzę na moje koleżanki, pozaręczane, mieszkające ze swoimi facetami, chociaż mają krótsze staże związku... Beznadziejnie się czuję ;(

no jeśli macie dalej etap spotykania się od czasu do czasu to wydaje mi się, że coś jest nie tak. ale to moje zdanie - 5 lat to długo, już powinny być jakies plany co do tego w którym kierunku zmierzacie

acha, na koleżanki nie patrz bo to głupota:) też kiedyś byłam zaręczona i mieszkałam długo z facetem ale się rozpadło:)

spotykamy się codziennie, znamy dobrze swoje rodziny, ale na gadaniu o przyszlosci sie konczy. Od 2 lat w sumie tylko gdybanie... A mnie męczy już wypytywanie o zaręczyny... ;(

plany powinny być konkretne bo to to uczciwe się określić na pewnym etapie, a nie trzymać w snuciu marzeń i niepewności. z drugiej strony naciski prowadzą do katastrofy więc tutaj nie wiem co bym zrobiła:P usiądź z nim na kawie w lokalu i zapytaj się jak widzi kolejne lata. Może czeka na Wasze skończenie studiów i wtedy zacznie wprowadzać plan w życie? ale to powinnaś już wiedzieć

chcieliśmy wyjechać za granicę, zarobić na wspólny start... w czerwcu obrony mamy. Kocham go i chciałabym tej deklaracji, tym bardziej że sam o tym wcześniej mówił... Ja już mam dosyć gratulowania koleżankom, odpowiadania siląc się na beztroski ton, ze mamy jeszcze czas na takie rzeczy...

to do czasu obrony nie myśl o tym, będziecie mieli dyplomy to porozmawiacie na poważnie Ps. połowa Twoich koleżanek pewnie tylko bawi się w poważne związki ale nie mówię, że wszystkie. idę już spać, powodzenia i bez ciśnień dopóki materialnie sobie gruntu nie ułpżysz:)