Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Basiunia:)

Przeczytajcie smutasy:)

Polecane posty

Gość Basiunia:)

- Znany profesor rozpoczął swój wykład dla 200 osób, trzymając w ręku stu dolarowy banknot, zapytał: -" Kto z Was chciałby dostać ten banknot?" Wszyscy podnieśli ręce, wtedy powiedział: -"Dam ją jednemu z Was, ale najpierw zrobię to.." I zgniótł banknot w ręce i znowu zapytał: -"Kto teraz chce ten banknot?" Ręce nadal były podniesione. Profesor dodał: -"A jeśli zrobię tak..." Rzucił pieniądz na zie mie, podeptał, zgniótł. Podniósł pieniądz brudny i pognieciony i zapytał znowu: -"A teraz? Kto chce jeszcze te 100dolarów?" Ręce nadal były podniesione, wtedy powiedział: -"Nie ważne co zrobię z tym banknotem, zawsze będziecie go chcieli, bo nie traci on swej wartości. To samo jest z nami. Często w naszym życiu jesteśmy deptani, gnieceni, czujemy się kompletnie bez wartości. Brudni czy czyści, zgnieceni czy cali, wysocy czy niscy, grubi czy chudzi, to wszystko jest nie ważne! Nie wpływa to w żaden sposób na naszą wartość. Ceną naszego życia nie jest to jak wyglądamy, ale to co zrobiliśmy, to - kim jesteśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szaro-bura
To tylko takie do pocieszenia w realiach jest inaczej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
Pięknie napisane! Pocieszające, ale jak ktoś ma totalnego doła po zdradzie przez ukochana osobę to nic nie da. Jak Cię Twoja ukochana żona traktuje jak gó..no i piąte koło u wozu, zbędny balast, to pozytywne myślenie o swojej wysokiej wartości nic nie da. I że nic złego jej nie zrobiłeś! Po prostu nie da się nie myśleć o samobójstwie... nawet będąc wiele wartym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajne :) owszem, na początku po kryzysie jakimkolwiek...większym czy mniejszym jest ciężko patrzeć optymistycznie. ale po czasie, zgadza się to w 100%. co nas nie zabije, to wzmocni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
jeszcze jedno: dużo warty banknot studolarowy można podrzeć na kawałki. Wtedy go już nikt nie zechce. A ja czuje się właśnie jak podarty na drobne kawałeczki banknot o dużym nominale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
co nas nie zabije to nas wzmocni.... chyba że nas zabije...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
banknot da się skleić. Przykro mi że czujesz się martwy. Musisz ożyć. sama "umarłam" rok temu, teraz się z tego śmieję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
Owszem, banknot da się skleić, tylko nikt go nie przyjmie do obiegu. Ja się czuję tak, że nawet jak się jakimś cudem pozbieram i "posklejam" to już się nie będę się nadawał do życia. Zgorzkniały,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też tak myślałam, ale musisz mieć teraz kogoś kto Cię wysłucha, pomoże, zabierze do ludzi . dużo czasu minie zanim zmienisz zdanie, ale jest to możliwe;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
ale mi się nie chce... po prostu już mi się nic nie chce! Najchętniej bym się zamknął z dala od ludzi i od świata. Jedyne na co mam chęć to się zabić. Powstrzymuje mnie jeszcze chwilowo myśl o tym ,że młodsze dziecko jest za mną (bo starsze już nie! money, money... czyni cuda). Nie wiem jak długo mi starczy sił. Ubywa ich szybko z każdym dniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo Ci współczuję....tez na początku się zamykałam przed światem. nie miałam na nic ochoty. no naprawdę żyć sie nie chciało. pomimo rodziny i przyjaciol, myslalam ze nie mam dla kogo. Ty masz dziecko. Potrzebujesz czasu na otrząśnięcie sie, a pozniej żyj z całych sił dla dziecka! pwoodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
prawie na 100% rozwód bliżej niż dalej. Wprawdzie pozwu jeszcze mi nie dała, ale myślę że naprawdę już bardzo niedługo. I w sądzie nie ma opcji, aby rozdzielili dzieci od siebie. Nie sądzę aby nie przyznali matce praw rodzicielskich, jak nie jest pijaczka, zarabia itp. I wtedy dwójka będzie pod jej opieką. A ja mogę się najwyżej powiesić. Bo aktualny sponsor zapewni byt materialny i jej i dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clematis;
Aktualny sponsor będzie dobry na początku (zawsze tak jest), jeśli w ogóle się utrzyma na dłużej... A Ty musisz żyć, choćby po to, aby sprawdzać, czy Twoim dzieciom nie dzieje się krzywda - tak fizyczna, jak i psychiczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co z was za ludzie jak nie potraficie byc samymi,wasze szczescie to ta druga polowka ktora was uszczesliwi,a co z przyjaciolmi,dalsza rodzina? Zdrowi jestescie to to tez jest szczesciem dla chorego,jak wam sie nudzi bez partnera to zrobcie remont mieszkania,pomalujcie sciany na czerwono,idzcie na dobry kabaret a nie jeczcie ze to tylko on czy ona was uszczesliwi,bo mi to przypomina jakiegos pasozyta ktory tylko na innymm organizmie jest w stanie przezyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
Masz rację. Chyba to jedyny sens życia w tej sytuacji Może trzeba zacząć próbować to udźwignąć. Od zaraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
Jest jeszcze jeden aspekt: człowiek bez miłości usycha jak kwiat bez wody. A ja jestem jej bardzo spragniony! Nie fizycznej! Nie sexu! Ale codziennego bycia z druga osobą, dzielenia smutków i radości. Usłyszeć co u ciebie w prac? A u mnie to i tamto... Jak ci minął dzień? Bez tego jakoś tak.. bez sensu. Pusto. Spotkanie z dziećmi raz na dwa tygodnie na kilka godzin - jak się sąd zgodzi. Trochę mało tej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Clematis;
Rozumiem Ciebie, aż za bardzo, ale wierz mi - da radę przywyknąć. Z czasem znajdziesz w sobie inne priorytety, które dadzą Ci nie mniej radości i szczęścia. A co do spotkań z dziećmi - to tylko zależy od Was, jak często i jak długo druga strona będzie mogła z nimi spędzać czas. Pamiętaj - mężem jesteś lub nie, ale Ojcem ZAWSZE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdradzony Kobold
Dzięki za słowa pocieszenia. Muszę spadać już stąd. To wszystko razem daje dużo do myślenia. Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×