Serce jest jedno a nie dwa.

Witam. Powiem od poczatku wszystko. bylam z chlopakiem prawie 5 lat , 2 tygdonie temu sie rozstalismy poniewaz on od dluuugiego czasu spedzal po kilkanascie godzin przed kompem , jakby mnie nie bylo obok, zero rozmowy zero czulosci zero czegokolwiek.. mialam dosc, jakies 3 miesiace temu poznalam zajebistego faceta, i jeszcze bedac z tamtym pisalam z nim, powodem bylo to ze ciagle czegos mi brakowalo. teraz gdy sie rozstalismy , zaczelam sie spotykac z tym nowym.. Moj byly nie wie o tym , ale gdy dotarlo do niego ze to koniec na powaznie, zaczal sie starac jak szalony, nalegal na spotkanie , ok spotkalam sie.. plakal mi przez 3 godziny jak dziecko ( po kim jak po kim ale po nim bym sie w zyciu tego nie spodziewala) na kolanach blagal mnie o sznase. wyslal mi 20 róż pocztą do domu z liscikiem. Kocham go, nie przestalam , ale on juz nie raz obiecywal zmiane ze skonczy z ta gra i nic nie bylo.. a ten drugi hmm postanowilam ze mozna sprobowac cos, chociaz sprobowac.. jak sie uda to bedziemy szczesliwi , jak nie zostaniemy przyjaciolmi i zycie bedzie sie dalej toczylo - to jego slowa. mam taki metlik w glowie.. czy warto 5 raz wchodzic w to samo i uwierzyc w zmiane? czy lepiej sprobowac zaczac cos nowego? przeciez jak jestesmy sobie pisani nawet za jakis czas wszystko sie ulozy...

nie lepiej trzymac sie jednego tematu? widze ze poraz kolejny piszesz o tym samym, ale nieco inaczej.. po co?

serce jest jedno ale pojemność sporą posiada :)

dlatego ze wtedy zastanawialam sie czy sie rozstac, teraz juz to zrobilam , i nigdy nie spodziewalabym sie takiej reakcji. mam cholerny metlik w glowie :(