Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość to byl...

reakcja waszych mezow na haslo"rodze"

Polecane posty

Gość to byl...

piatek 3.30 obudzily mnie lekkie skurcze poszlam do wc bo zachcialo mi sie siku. wrocilam polozylam sie i jakos usnelam... jednak nie na dlugo bo 4.55 znowu sie obudzilam i skurcze byly duzo silniejsze ,zaczely sie bole kzyzowe.znowu poszlam do wc i zaczely mi sie lekko wody saczyc.obolala wrocilam do pokoju i budze meza. mowie : Darek ja chyba rodze a on zaspany: co,czemu? (no fajnie czemu rodze?) :p se pomyslalam. ale w koncu go dobudzilam i zawiozl mnie do szpitala o 10.22 urodzilam Roksanke. a jak to bylo z waszymi mezami? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mój mąż tym różni się
o dprzeciętnych mężów że wie "lepiej" i w tym temacie nie było inaczej i kiedy o 2 w nocy zerwałam męża z wykrzywioną miną że boli mnie podbrzusze nie do wytrzymania i że zapewne już się zaczęło to ten zamiast pomóc mi się przygotować to polazł do koputera, odpalił go , poszukał na necie pierwszych objawów porodu (ja według niego nie mogłam wiedzieć lepiej) i brakowało mu odejścia wód :D ale tak go ochrzaniłam że oboje za 20 minut byliśmy w samochodzie :). Urodziłam córkę 4 godziny po wyjściu z domu (bardzo szybko)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w 1 ciazy o 5 zadzwonilam do meza ze szpitala (lezalam juz od dawna) ze w koncu biora mnie na porodowke bo jest szansa ze urodze :P i ze ma do mnie przyjechac. powiedzil tylko "no w koncu!" i po 30 minutach byl ze mna :) przed 13 maluch byl na swiecie :) w 2 ciazy o 2 obudzily mnie dosc silne skurcze i zaczelo mnie czyscic. wstalam, zamknelam drzwi do sypialni i poszlam do kuchni :P co chwile do kibelka biegalam ale w miedzy czasie obralam ziemniaki, zrobilam kotlety na obiad i starlam buraki :P tak sobie miedzy skurczami co 7 minut :P maz obudzil sie rano ok 8, pyta co robie, to mu powiedzialam ze rodze, wiec robie obiad ;) i ciasto :D mina meza bezcenna! "ale jakto rodzisz? to co tu robisz? czemu mnie nie budzisz? jedziemy?"no i tak caly dzien jeszcze bylismy w domu. w koncu o 17 mowie jedziemy! i pojechalismy, ale wrocilismy. kolejny raz o 20 mowie jedziemy! i wtedy to juz zbladl na dobre :P zalozyl mi buty miedzy partymi i zawiozl :D i tak oto po prawie 3 godzinach urodzil sie synus :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia..........
Pierwszy porod... kiedy powiedzialam ze rodze, kazal mi się zrelaksowac i polozyc spać. Tak czytal na necie. To byla 22. O 4 rano już nie moglam się relaksowac bo odeszly mi wody. Wiec obudzilam króla. W szpitalu opieprz ze jesteśmy parę godzin za wcześnie. I a nie mowilem? Meza. 2 porod. Mowie rodze. Godzina 22. Maz na to, kolacja się spać bo znowu pojedziemy za wcześnie. A ja wiedzialam ze finale już blisko. O 24 już bylam. Na porodowce. O 3 urodzilam. A masz smacznie spal. Myslal ze jeszcze dlugo. I tak to jest z facetami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestescie bezcenne
wariatki :D jestescie de best :D Gratuluje Maluszkow i poczucia humoru :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o 3:50 wstałam do wc na siusiu i wstajac z lozka poleciało ze mnie - wody mi odeszły - mowie głosniej "wody mi odeszły" a on na to " o kurwa" zerwał sie na równe nogi i biegał jak oszalały, podawał mi wszystko, dopytywał co chwile czy juz mnie boli... faktycznie miałam ubaw z niego ...ciekawe jak bedzie tym razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wstałam rano i poszłam do łazienki. Kotek krwawię... cisza kotek krwaaaawięęęęęę! zerwał się z łóżka (spał tylko niecałe 3h), łup, łup, łup po schodach w samych bokserkach... ale na pewno? pokaż! (miał podstawy do wątpliwości, poza tym był nieprzytomny) aha, to... łup, łup, łup z powrotem na górę, za chwilę na dół dopinając rozporek i już lekko spanikowany, bo zaczęlo docierać: to może dzwonimy po karetkę? nie dzwonimy po karetkę, idź się ubierz i leć po samochód do mechanika! nikt się nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gtrgetge
Mój z wrażenia dostał rozstroju żołądka i ani do pracy nie pojechał, ani ze mną do szpitala. Zawiozła mnie moja siostra a mąż był w stanie dołączyć dopiero po kilku godzinach. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój nie wiedział co gada
W poniedziałek miałam planowane przyjęcie do szpitala 2tyg przed terminem. Maluch miał inne plany, tuz po północy odeszły mi wody. Budzę męża, a on nie reaguje, więc ja ściągnęłam z niego kołdre i głośno mówie "wody mi odeszły" na co ON nieprzytomny, bez związku z tematem stwierdził WYKOPKI BĘDĄ, dopiero jak krzyknęłam na niego to oprztomniał. Z wykopek smiejemy się sami, bo nikomu tego nie powiedzieliśmy :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajne historie :) Zaczęłam plamić u lekarza (miałam kontrolę w związku z tym, że byłam po terminie), lekarz kazał mi się ubrać (w osobnym pomieszczeniu do rozebrania przed badaniem) i poprosił męża do gabinetu. Mąż wystraszył się tylko tym, że gdy wszedł do gabinetu mnie nie było, myślał że już pojechałam do szpitala :D Nie wiem jak bym miała wyjść, oknem chyba :D I pojechaliśmy do szpitala, bez paniki, a 24 godz. później urodziłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ala kissss
ja obudzilam sie w nocy, byla 2:45 i czuje ze wody mi odchodza. Budze mojego faceta: kochanie wody mi odchodza, a on na to zaspanay: skad wiesz? :D ja nie mniej zaspana i lekko spanikowana : no jak to skad?! przeciez widze! wyskoczyl z lozka jak oparzony i najchetniej to wpakowalby mnie do auta w pizamie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie niby nic ciekawego,bo pojechałam do szpitala na skierowanie żeby wywołali,więc ja dostawałam tonę leków która niby miała popędzić synka do wyjścia,wiec miałam normalnie skurcze,bóle,brali mnie na ktg,pytali jak się czuję,mąż był ciągle przy mnie i tak dzień w dzień,graliśmy w karty za parawanem,w zagadki,dużo rozmawialiśmy.Przychodziła pewna godzina i mąż musiał opuścić szpital więc standardowy teskt że jak będzie się coś działo to zadzwonię do niego i tak mijał czas.Aż 3 wieczoru pobyytu w szpitalu leżałam i czytałam książkę ze skurczami zawiedziona że synek dalej w środku i w ciszy usłyszałam takie zagłuszone pęknięcie,chwilę później chlupnęły mi wody.Doczytałam sobie książkę,zadzwoniłam po położną i zaraz do męża a było już po 21.30.Dzwonię,odbiera moja mama która przyjeechała bo dostała polecenie odbierać każdy telefon do męża kiedy on sam nie może rozmawiać-mówię do niej że odeszły mi wody czy G.może przyjechać do szpitala-a w słuchawce słyszę stek wyzwisk o rany bpskie G.pospiesz się,Kasi wody odeszły!jakieś trzaski,coś leci na ziemię:D okazało się że mama gdzieś rzuciła telefon i wpadła do łazienki do męża ktory akurat brał prysznic,ale jak wchodziła a raczej wbiegała to otwoerajac drzwi zapomnniała nacisnąć klamkę,i klamkę wyrwała :D mąż wyskoczył spod prysznica wytarł głowę i ciało z piany,ubrał się i pobiegł do sąsiada aby ten zawiózł go do szpitala.Tak się oboje zamotali że kolega odsunął fotel abym mogła wejść do tyłu ,stoją przy tym aucie i ciężko czekają na mnie:D biedaczek mój się zapomniał z tego stresu że ja w szpitalu od kilku dni leżę i wody mi odeszły na oddzuiale :D Kolega podobno kosił wszystkie krawężniki tak się spieszył aby męża dowieźć jak najszybciej.Położne nie chciały go wpuścić na oddział po 22 bo twioerdziły że to że odeszły mi wody to nie znaczy że urodzę za kilka minut.Ale jakoś się udało i wszedł.Minę miał jakby ducha zobaczył:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koko 128
Ja akurat przebywałam w szpitalu na wywołanie porodu. 4 dni od przyjęcia nic sie nie rozkręciło więc usłyszałam od lekarza że jak do wieczora nic nie będzie to jutro na oksy. Tak sie tym przejełam że prawie o 22 nie chciałam puścic M do domu. rozwiązywaliśmy krzyzówki i nagle w śmiechu coś mi pękło w brzuchu. mówie do niego po poderwaniu się z łóżka że wody mi odchodza a on na to ,,niemożliwe przecież nie ma kałuży,, to ja na to że chyba mi nie wierzy więc wnikliwie patrzył mi na nogi czy coś nie poleci:):) hihi a jak zaczeło to zrobił się sino blady na twarzy i zaczął biegac po sali mówiąc ,,ubieraj się jedziemy do szpitala, szybko,, a ja przecież w szpitalu i tak tym sposobem synus był na świecie 1,5 godziny później:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×