Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mila10025

czy jest tu jakis lekarz?

Polecane posty

ja ją nawet zaczęłam na oddziale dziennym ale przerwałam po niecałym miesiącu... nie dalam rady psychicznie i drażniły mnie pytania co czuje... ja wiem co czuje... ja nie wiem jak rozwiązać swoje problemy i uporać się z samotnością... to jest mój problem... i ja na grupowa psychoterapię nie wrócę bo to jest strata czasu wg mnie... mi pomagała swego czasu jedna osoba... w sumie dzięki niej znalazłam sie w szpitalu, odwiedzala mnie, rozmawiała, czułam sie przy niej bezpiecznie ale ona nie jest z mojej rodziny, ona mnie uczyła medycznych czynności ratunkowych na 1 roku... teraz mnie juz nie uczy, nie widze się z nią bo jest z innego miasta... mamy słaby kontakt... czzuje się samotna a tamten czas był dla mnie cudowny... moglam bardzo wiele mimo niekorzystnej sytuacji ktora panuje tutaj gdzie mieszkam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zielonooka pantera - przeczytaj co napisałam... ja mam już jakiś tam dyplom i wiedzę też chociaż mała bo technika nie porównasz do mgr no i ratownictwo w trakcie, poza tym ludzie związani ze slużba zdrowia też chorują, wiem bo spotkałam na oddziale takich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
obsmarkana chusteczka - masz rację ale nie jestem w stanie sobie poradzić aktualnie... naprawdę bo podejmowałam już takie próby i z pracy zawsze wychodzily nici... nie mam o kogo sie oprzeć psychicznie... kompletnie o nikogo... mój tryb życia, niewyregulowany prawidłowy rytm snu i czuwania... to jest dopiero problem... a nastrój?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wniosek proszę Was
jest taki, że nie jesteś skazana za życia, Ty jesteś skazana by żyć, tylko drogi trochę muszą się wyprostować. Jesteś logicznie i poprawnie piszącą osobą, inteligentną. Myślę, że niewiele w sumie Ci potrzeba, by się z tej życiowej niemocy otrząsnąć. Na pewno farmakologicznie musisz się podpierać jeszcze przez jakiś czas, ale gros zależeć będzie od Ciebie samej. Nie zrozum mnie teraz źle jak zapytam czy jesteś osobą wierzącą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem ateistką i najbardziej smuci mnie to, że słyszę, że wszystko zależy ode mnie samej... nie nawidzę tego slowa SAMA... to jest okrutne... jesli chodzi o podejmoanie decyzji to tak bo za nie bedę podonosić konsekwencje ale żeby nie zostać sama w tym sensie że nie mam nawet się z spotkać i porozmawiać, wypłakać się... mieszkać samej? nie wyobrażam sobie... wiem jak to się skończyło! szpitalem! finansowo te nie jestem samodzielna i nie bylbym w stanie... ale tez nie tak że ktoś typowo mnie utrzymuje... ale ogólnie ma się rodziców czy dalsza rodzine i jest to wsparcie i pomoc a u mnie nie ma i dlatego jestem w chorym związku bo uzalezniona pod wieloma względami i nie wiem co zrobić bo ja sie lepiej nie czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczej takim
Zestawem sie nie zabijesz co najwyzej zostaniesz warzywem. Mozesz dac jakis namiar na siebie? GG, mail cokolwiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczej takim
Litem ewentualnie mozesz uszkodzic nerki, ale nie w takiej dawce, sulpiryd podaje sie alkoholikom wiec wiadomo, miansec co najwyzej akatyzje Ci wywola, a clon jak to benzodwuazepina, z alkoholem moze pare godzin przespisz, zalezy ile lekow psychotropowych w zyciu bralas i jaka jest Twoja tolerancja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia......
A moim zdaniem to nie zależy od Ciebie samej, tylko od innych. Bo co niby sama możesz zrobić? Rozkazać sobie by czuć fajnie? To niewykonalne. Ja byłam w depresji 4 lata, 2 próby samobójcze, ogólnie wielkie cierpienie, poczucie bezsilności. Płakałam, spałam, tępo patrzyłam w ściany. Nic mnie nie interesowało. W tym czasie przypadkiem na ulicy (bo przecież musiałam czasami iść np. do sklepu) spotkałam starego znajomego, jeszcze z liceum. Odnowił ten kontakt, dzwonił, wpraszał się, zaczął mnie wyciągać na imprezy, ogniska, rożne spotkania. Poznałam mnóstwo ludzi, większość była fajna, polubili mnie, a ja ich. Naprawdę odczułam, że bardzo mnie lubią i chcą bym przychodziła na kolejne imprezy. Poznałam też wtedy paru facetów, gdy widziałam że się im podobam, że mnie pragną, chcą utrzymywać kontakt - moje poczucie wartości dodatkowo bardzo wzrosło. Niby takie błahe sprawy, ale wyciągnęły mnie z depresji. Prawie wszystkie te kontakty się pourywały, minęło już 10 lat od wtedy, ale po depresji ani śladu, jestem super szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tak troche też myslę jak Ty Kasia ale ja nie mam takich osób... przy takich osobach czulam się lepiej...a mialam je tylko okresowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może Mila
zaprzyjaźni się chociaż wirtualnie z Kasia? Takich wypowiedzi właśnie tu brakowało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może Mila
Mila Ty nie czekaj aż ktos pierwszy Cię zaczepi, zagadnie. jesteś młoda, sama zacznij wychodzic z domu na spacery, na dyskotekę czy wyjedź dziewczyno do jakiegoś sanatorium na początek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia......
Ja tamtych tez miałam okresowo, tylko że ten okres trwał długo, bo ok. 2 lata, pełen imprez, podróży, spotkań, nowych znajomości. Potem wiadomo, rozpadło się, ludzie wyjeżdżali, żenili się. Ale tamtej okres podbudował moje poczucie wartości. Teraz mam męża, wprawdzie niewielu znajomych, ale jestem b. zadowolona z życia. Przynajmniej na swoim przypadku uważam, że sama sobie nie mogłam pomóc. Tylko inni ludzie. I to nie na zasadzie siedzenia i ględzenia jak to warto żyć, pouczania że nie można się poddawać lub wspólnego wylewania łez, ale na zasadzie prawdziwego działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może Mila
a jesteś ubezpieczona w NFZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może Mila
jak jesteś to składasz wniosek poprzez swojego lekarza albo 1-go kontaktu albo psychiatrę. Najpierw skieruje Cię na podstawowe badania i z tym bedzie wniosek złożony do NFZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może Mila
w Twoim przypadku powinnaś sanatorium dostać w 1-ej kolejności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość www polska com
ja bym proponował jedno z prostszych rozwiązań. Rozejrzyj się w swojej okolicy czy działa jakiś np. PTTK albo jakaś organizacja pozarządowa, w której mogłabyś siebie widzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość www polska com
trzeba sie dużo ruszać i dotleniać organizm. Nawet nie wiesz, jak pomaga. Spróbuj. W PPTK czy tym podobnych organizacjach są fajne wycieczki bezpłatne albo bilet na autobus i dalej w trasę. Wrócosz naładowana, odprężona bo nie ma lepszego odprężenia jak fizyczne zmęczenie. Z czasem i sen się wyreguluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość www polska com
jeszcze jedna terapia jest dobra - czytanie książek. Spróbuj wpasować się w jakąś literaturę, a pochłonie Cię bez reszty. Twój chłopak w komputer a Ty w książki z większym pożytkiem dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amoreesss
Nie tylko Ty moj droga. Co więcej.Zauważyłem,że ludzi cierpiących na zaburzenia snu jest coraz więcej a przecież trzeba jakos żyć...pracować...uczyć...itd Ludzi z tym problemem przybywa z roku na rok.Skąd się to bierze????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amoreesss
Tak się czasem zastanawiam..czy ludzi nie szpikują czymś w żarciu,które jest powszechnie dostępne...ale dobra..w sumie nieważne.Tak tylko się zastanawiam nad tym. Przede wszystkim...miłego dnia.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×