Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ubudubu

potrącona sarna

Polecane posty

Mój facet znalazł niedaleko domu w rowie małą sarenke, prawdopodobnie ma złamaną nogę, wzywaliśmy straż miejską, przyjechali i pojechali twierdzać że jest do odstrzału, na weterynarza nie można się doczekać, gdzie to zgłosić tak by oszczędzić zwierzaka? Jakieś rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziki człowiek z lasu
Dobić i zjeść. Sarny to bardzo smaczne zwierzaki. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szka
Nadleśnictwo lub koło łowieckie działające na tym terenie, ale tylko wtedy gdy weterynarz stwierdzi że rzeczywiście jest do odstrzału w co wątpię, bo złamaną nogę można nastawić tym bardziej ze to młoda sarenka. Czekajcie cierpliwie na weterynarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsadasd
tylko weterynarz i to po znajomości inaczej odstrzelą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Własnie ja też uważam że zwierzak absolutnie nie jest spisany na straty, przy okazji dowiedziałam się od sąsiada że rok temu była podobna sytuacja trochę dalej, nikt się tym nie zajął az w końcu zdechła. Nie mam jakoś zaufania, już chyba wolałąbym żeby wet tylko nastawił tą nogę i sama bym ją przechowała aż wydobrzeje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weterynarz uznał że to nie jego obowiązek bo sarna jest własnościa państwa. Paranoja. Czy bez nastawienia tej nogi ja moge ją wziąść do siebie? Da sobie radę potem z kulejącą nogą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dkcjskdov
Jesli to ktos jeszcze czyta to sie wypowiem. Kilkanascie minut temu zdechla przeniesiona na podworko sarna, ktora lezala w lodowatym strumieniu przez 10 minut. Odgonilismy od niej psa. Nie mogla chodzic ale nie miala nic zlamanego. Dzwonilem do soltysa wsi, nadlesnictwa oraz kola mysliwych. Nikt nie raczyl przyjechac na miejsce i jej pomoc. Zdechla odchylajac glowe do tylu. Byla nakryta kocem ale to nic nie dalo. Zal mi jej i jestem zly na tych darmozjadow. Sorry za bledy ale pisze z telefonu. A mozna bylo ja odratowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eqweqweqwewq
lezała w lodowatym strumieniu nakryta kocem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozumcie coś
Rozmawiałam kiedyś z myśliwym i to nie jest tak, że wszyscy są źli. On mi odpowiadał na takie pytania i wytłumaczył tak - młode zwierzę (w tym przypadku sarna) ze złamaną nogą, czy innym poważnym uszkodzeniem, nie poradzi sobie sama w lesie, bo nie będzie mogła zdobyć sobie pożywienia i będzie narażona na to że inne dzikie zwierzęta ją zaatakują i zeżrą. Matka nie będzie karmić takiego młodego i go najzwyczajniej w świecie zostawi, bo ono za nią nie bedzie mogło nadążać. A jeżeli zostanie zabrane dajmy na to, opatrzone i wypuszczone, to będzie to samo, ponieważ na zwierzęciu będzie zapach człowieka, obcy zapach i też zwierzę zostanie odrzucone. Tak działa natura i słabszy zginie. A jeżeli już ją weźmiesz żeby pomóc, to musi zostać u ciebie, trzeba ją oswoić, bo w lesie będzie stracona. Wtedy chyba tylko do zoo można oddać, dlatego oni wolą ją odstrzelić, żeby się po prostu zwierzę nie męczyło, bo czeka je cierpienie i powolna śmierć w lesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rety!!!!!!!!!!!!!!!!!
tatar z sarny...mniam:) najlepszy jaki jadłem. dam wam rade. Jak jebniecie sarnę na drodze, to dobijcie szybko i spuszczajcie krew bo mięso będzie kwaśne:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eqweqweqwewq
nie rozumiem w czym problem, przeciez masa ludzi chciałaby miec taka sarnę jako domowe zwierzątko? choc jest chyba jakiś zakaz ich trzymania, na szczescie nie wszyscy to respektują. Jedna starsuszka raz miała sarenkę, super się trzymała jej, obie zadowolone, az jakiś cham jeden ze wsi soniósł i zabrali sarenkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jankeska...
-zrozumcie cos- swieta prawda, wyreczyles mnie z pisania.tak to niestetywyglada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ula której znowu ukradli nick
okropieństwo ,zwierzaków nikt w tym kraju nie szanuję i mają je za zło konieczne , kiedyś znalazłam psa suczkę , pelętała się po mrozie - 16 kilka dni ,nakarmiłam napoiłam , zadzwoniłam na straż miejską i co usłyszałam ,że oni nic nie poradzą bo w schronisku NIE MA MIEJSC! Więc była u nas do czasu aż BYŁO MIEJSCE , bagatella 4 dni , może sie wydawać że co to takiego ,ale ja mam psa niekastrowanego ,a ona miała cieczkę .... nietrudno sobie wyobrazić jak wyglądały te 4 dni , jakie wycie i drapanie w drzwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ula której znowu ukradli nick
teraz z kolei któryś już dzień leży popd klatką chory nietoperz , dzieciaki chodzą trącają kijami ,mają atrakcje ,a on bidak leży i cierpi :( i co ? straż miejska ma z tego ubaw ,a TOZ tym się nie zajmuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ula której znowu ukradli nick
teraz tak pomyślałam , gdybyś ją wzieła do weta zapłaciła podleczyła i puściła tu masz link ,ludzie pomogą finansowo , nie wiem jak to dokładnie dfziała bo ja byłam tylko darczyńcą nigdy nie występowałam jako potrzebujący ,ale może warto , przecież to zwierzątko ,też czuje strach i ból :( http://www.siepomaga.pl/f/ulgawcierpieniu/c/695

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jankeska...
Swoja droga serce peka. Kiedys wracalam autem sama do domu, w nocy, pomiedzy miejscowosciami zobaczylam samochod na awaryjnych, zwolnilam, facet mial rekawice takie robocze, a obok samochodu lezala mala sarenka.nawet sekundy sie nie zastanowilam czy to bezpieczne bo chcialam jej pomoc, zatrzymalam sie, zapytalam co on robi, powiedzial ze tylko ja przenosil (w co watpie) ale zyla, powiedzialam mu ze moj ojciec jest mysliwym i zaraz tu bedzie, po czym zadzwonilam po ojca, siedzac juz pozamykana w samochodzie, facet przyszedl, powiedzial ze sarna uciekla - ja tego nie widzialam bo stalam przed nim i ciemno bylo. Odjechalam. Z ogromnym poczuciem winy. Rano pojechalam w to samo miejsce sprawdzic czy rzeczywiscie mogla uciec i znalazlam ja juz martwa pare metrow dalej... a mysliwi juz nie moga dostrzelac potraconych zwierzat, co jest chore!!! Ojciec czesto dostrzelal zeby zwierze sie nie meczylo bo i tak by zdechlo tylko z glodu albo w cierpieniach. Nie pamietam jednak kto sie powinien tym zajac, calkiem mozliwe ze weterynarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ula której znowu ukradli nick
hmmm , nie pomyslałam ,może istotnie problemem będzie ów "obcy zapach" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rety!!!!!!!!!!!!!!!!!
mój szwagier jest myśliwym i zawsze wzywają ich do potrąconych zwierząt w celu "dobitki". Jeździ kilka razy w tyg, najczęściej do łosi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejku biedna :((
Zabierz ja do siebie,oswoi sie,az mi lzy polecialy jak pomyslalam,ze mialaby isc do odstrzalu tylko dlatego,ze ma cos z noga ;( ja chyba zadzwonilabym do obroncow praw zwierzat albo do programu UWAGA... jezeli nie bedziemy reagowac takie rzeczy beda na porzadku dziennym a przeciez te zwierzatka tez zyja,czuja tak jak my a sa takie bezbronne :( ja sama mimo,ze mieszkam w bloku mam 2 psy,kota,krolika i papuge...wszystkie te sa znalezione... ja dalam im nowy dom.... autorko... jejku az mi sie serce kraja jak pomysle o tej sarnie...zabralabym ja do siebie najchetniej .... pomoz jej...prosze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ula której znowu ukradli nick
u mnie sarenki podchodzą pod pobliski strumyk ,są takie piękne , kochane ,niewinne , obok jest miejsce gdzie spuszczamy psy ze smyczy , nie raz ,nie dwa co durniejszy pseudo pan/pani ma ubaw jak jego pies goni sarenkę ,co gorsa dopinguje ,krzycząc bierz ją bierz ! a ja mam ...terierra niemieckiego o ironio i wystarczy mu stanowcze "nie wolno" Generalnie nie ogarniam tego świata jak można nie pochylić się nad cierpieniem bezbronnego , szalenie nurtuje mnie psychika ludzi którzy potrafią przejść obojętnie , kim oni są ,jak puste mają priorytety ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ula której znowu ukradli nick
kolejny absurd " kochających zwierzęta" twój pies jest bee kopne go bo szczeka na mojego lub " o kot bierz go bierz go hektor "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zastępcza.mama.sarenki
Nie wiem czy ktoś to jeszcze czyta, ale wczoraj sąsiad przyniósł mi porzuconą sarenkę, tzn on ma ule i jak był rano to leżała sama koło ula i po południu jak tam wrócił też, więc chyba matka ją zostawiła i mi ją przyniósł, ciężko mi określic ile ona ma, ale na oko waży z kilogram, naprawdę maleństwo, wydaje mi się że ma co najwyżej tydzień. I mam pytanie, co ile godzin mam taką sarenkę karmic? Daję jej mleko od kozy rozrobione z wodą, wczoraj wieczorem wypiła tylko troszkę, za to o 5 rano (bo mnie obudziła, bo spała u mnie w pokoju, bo nie miałam wczoraj co z nią zrobic, dopiero dziś tata zrobi jej jakąś zagrodę u kozy) wypiła dobrą setkę i później jeszcze o 8 jej dałam to wypiła tak 50 ml. nie wiem jak często ją karmic a nie będę co godzinę latała za nią z butelką, nie mam też aż tyle wolnego czasu. Nic innego na razie nie je, bo wieczorem tzn tak ok 23 próbowałam jej dac liśc sałaty (bo nic innego w domu nie miałam) to żuła tylko ta twardą podstawę liścia. Czy jak będę ją karmic to się oswoi? Zapomni o matce? Bo jak na razie bardzo często piszczy. Wczoraj wieczorem była bardzo słaba, ledwo na nogach się trzymała a dzisiaj już ładnie chodziła, nawet po schodach sama zeszła (mam dwa stopnie). Pomóżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezdecydowanaa88
super:) opiekuj się nią, dobrze, że są jeszcze tacy dobrze ludzie jak Ty;) serce się raduje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam miękkie serducho,dlatego nie mogłabym jej samej zostawic. Tylko boję się,bo to takie maleństwo,niby je, ale jak nie przeżyje? Ja nawet dzieci jeszcze nie mam, a przyszło mi wychowywac sarnę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julietta_K
Niestety, sytuacja wygląda troszkę inaczej niż Ty ją widzisz. Znaleziona sarenka najprawdopodobniej nie została porzucona przez matkę. Po urodzeniu małej sarna zostawia swoje młode w jakimś (na ogół ukrytym) miejscu, a sama odchodzi, aby nie ściągać na dziecko niebezpieczeństwa czyhającego ze strony drapieżników. Maleństwo sarny nie wydziela zapachu, właśnie po to, by drapieżnik nie mógł go wyczuć - dlatego sarna zbliża się do młodych jedynie na czas karmienia, w innym czasie czuwa z pewnej odległości. Dlatego zabieranie małych (jeżeli nie są np. ranne) jest pomysłem niedozwolonym - nawet jeżeli później sarenkę oddasz, nie zostanie zaakceptowana w swoim środowisku przez żadne zwierzęta, bo będzie nosiła obcy zapach człowieka. Nie będzie też potrafiła radzić sobie w takim środowisku, bo nie będzie miała wykształconych umiejętności bronienia się. Ludzie z dobrej woli biorą sarenki do siebie, chcąc im pomóc, a tak naprawdę robią im wielką krzywdę. Z drugiej strony objawia się też ludzkie bestialstwo - dziś znalazłam na łące za moim domem małą, 2-tygodniową sarenkę, leżała w jednym miejscu bez ruchu. Zgodnie z zaleceniem weterynarza zostawiłam ją na dwie godziny, aż się ściemni (wtedy matka powinna wrócić do małego). Niestety, gdy przyszłam, sarenka już umierała. Nie miałam pojęcia dlaczego. Mimo szybkiego przyjazdu weterynarza sarenka zmarła w męczarniach. Okazało się, że sąsiad, kosząc trawę, przejechał sarenkę kosiarką - odciął jej przednią nogę i kawałek tylnej. Po czym zostawił ją samą sobie, zamiast pomóc lub zadzwonić po weterynarza! Sarenka oddaliła się parę metrów, usiadła tak, że nie było widać braku lewych nóg i... wykrwawiła się w męczarniach. Gdyby sąsiad jej nie zostawił, nie musiałaby umierać przez tyle czasu w męczarniach... Osobiście nie potrafię się otrząsnąć i nigdy nie zrozumiem ludzkiego bestialstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×