Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tak czy tak

czy mozna wejsc 2 razy do tej samej rzeki

Polecane posty

Gość bul bul bulterier
Ma być: Prawdopodobieństwo jest liczbą z zakresu < 0 , 1 >, a nie żadnym "50 na 50". Kafe wynika nawiasy ostre bez spacji :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@ Franki sądzę... "Te wartości będą jednak różne. Może to miałeś na myśli?" raczej - porażka i sukces nie są pojęciami (w tym przypadku) równoważnymi walka z nałogiem to stała próba zapobieżenia porażce, więc sukces wymaga ciągłego wysiłku (proces) - porażka 1 słabiej chwili (czyn) to jak balansowanie na linie - w końcu musisz spaść (oddać się nałogowi) lub dojść do końca liny (umrzeć) oczywiście wielu się udaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" "rzeka nigdy nie jast taka sama ,zmienia nurt ,barwe nawet koryto zmienia sie nieustannie i te aspekty zmiany jak i wielopogladowosc mysle iz bardzo pasuje do tematu milosc"" Nil co roku niesie mul z Abisynii, choć niby co roku inny kiedys nie poniósl i Stare Państwo upadło, wiec z tymi metaforami, to byłby ostrożny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
bul bul bulterier, "Prawdopodobieństwo jest liczbą z zakresu , a nie żadnym "50 na 50"" OK, masz rację. Jeżeli chodzi o stronę formalną, jedynie poprawną pomiędzy matematykami. Zastosowana przeze mnie forma nie podważa w żaden sposób mojej wiedzy matematycznej. Trzeba być wyjątkowo "pedantycznym", aby mi zarzucać "nienajlepsze pojęcie, mówiąc delikatnie". W dyskusji na forum ogólnodostępnym nie widzę niczego matematycznie kompromitujacego jeżeli operuje się pewnymi skrótami powszechnie zrozumiałymi. Chyląc czoła przed twoją wiedzą matematyczną uważam, że forma nie powinna przerastać treści. Jeżeli jesteś takim umysłem ścisłym to udowodnij sobie gdzieś tam odpowiednimi wzorami, że jestem matematycznym ignorantem. Nie wątpie ani prze chwilę, że dasz radę. Proszę jednak nie przenoś tego na kafeterię, bo i tak ci co to czytają (miedzy nimi oczywiście ja) nie zrozumieją co wg matematyka było do udowodnienia. z pełnym uszanowaniem i szacunkiem dla twojej wiedzy matematycznej franki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
lol olol, "porażka i sukces nie są pojęciami (w tym przypadku) równoważnymi walka z nałogiem to stała próba zapobieżenia porażce' - masz rację, bez żadnego ale. Gdzieś coś podobnego padło z moich ust, kiedy mówiłem o ALKOHOLIKU od 20 lat nie pijącym (nie mylić z niepijącym!!!!!). I wydawało mi się, że taka interpretacja prześwituje jednak z tej masy słów jaką już wylałem na tym topiku. Nie bardzo chwytam "co autor miał na myśli" łącząc "bezustanną zmienność wynikajacą z płynięcia rzeki" z upadkiem tych co z jej wód korzystają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niższa matematyczka
"Prawdopodobieństwo jest liczbą z zakresu < 0 , 1 >, a nie żadnym "50 na 50"" Odpowiedz wyższy matematyku niziutkiej czy 50 na 50 to nie równa się przypadkiem 1? Jeżeli dobrze zgaduję, to dlaczego uważasz, że nie jest liczbą z podanego przez ciebie zakresu? Jeżeli źle myślę to podaj mi właściwy wynik. Czy dzielenie takich samych liczb przez siebie na wyższym poziomie matematyki daje inny wynik niż na moim poziomie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bul bul bulterier
OK, masz rację. Jeżeli chodzi o stronę formalną, jedynie poprawną pomiędzy matematykami xxx Pamiętasz jak rozpocząłeś swój wpis? "Zanim wyrażę swoja opinię muszę odnieść się do kwestii "formalnych"." Czepiać się to my, ale nie nas? Mentalność Kalego? niższa matematyczka Jaja sobie robisz, prawda? Masz choć maturę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAJCON.
PIERDOL TEGO BURAKA!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czy tak
czy zawsze musi byc tak ze gdzie 2 polakow to 3 zdania franki bez kochanki co Ci nie pasuje zapytaj odpowiem ,nie jatrz nie szukaj na sile polemiki jestem madrzejszy i i tak wszystko wiem lepiej a Ty jestes glupia gesia ,nie jestem byc moze tak oczytana jak ty i potrzebuje byc moze na dana chwile konwersacji na tan temat ale zawsze schodzi to na droge o jakas ty glupia i pusta byc moze i tak jest nie mnie oceniac jednak czy naprawde jest juz tak trudno po prostu pogadac bez doszukiwania sie ciaglych podtekstow i szukania dziury w calym ,nie ma ani jednego zdania w ktorym bym sklamala pisze co mysle i jak mysle chcesz wiecej faktow zapytaj odpowiem szczeze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do francowatego
twoje słowa pseudo inteligencie : ""JESTEM ALKOHOLIKIEM OD ..... LAT NIE PIJĄCYM. (odpowiednio hazardzistom) Prawidłowo po polsku pisze się hazardzistą. Może wróć do szkoły podstawowej na powtórną naukę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
bul bul bulterier, dzięki za cytat... czytałeś i nie zauważyłeś, przekopiowałeś i zaopatrzyłeś w triumfalny komentarz ale nie widzisz nadal :( formalny to nie to samo co "formalny". Mnie zarzucasz mentalność Kalego ale kiedy niższa matematyczka zadaje ci proste pytania, dając ci matematycznego prztyczka co w twojej konwencji brzmi "masz o niej nienajlepsze pojęcie, mówiąc delikatnie", to stać cię tylko na żałosną próbę zdeprecjonowania jej. Czy rzeczywiście uważasz, że do udowodnienia nieprawdziwości tego co napisałeś wymagana jest choćmatura? Mam wrażenie, graniczące z pewnością, że choćmatury wymagasz od swoich interlokutorów z tego powodu, abyś miał przynajmniej jakieś przesłanki, że nie zadajesz się z plebsem. Może załóż jakiś topik dla "prawdziwych" matematyków; pogadajcie sobie o "przestrzeniach Banacha" i nie popełniaj MEZALIANSU na tym topiku. To jest oczywiście tylko taka podpowiedź małego ludzika, bez matury, nie potrafiącego zrozumieć, że 50/50 nie mieści się w przedziale obustronnie zamkniętym od zera do jedynki. Są tacy ludzie, przyjmij to do wiadomości.... :( z nieustającym szacunkiem do twojej wiedzy matematycznej franki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
do tego co to do francowatego, każdemu zdarzy sie popełnić błąd, zdarzyło się i tobie "Prawidłowo po polsku pisze się hazardzistą." - święta prawda. Dokładnie taka sama jak "prawidłowo po polsku pisze się hazardzistom". Ja tak właśnie napisałem. Przypominam cały akapit: "Dlatego wbijają wszystkim do głowy na terapii tekst: JESTEM ALKOHOLIKIEM OD ..... LAT NIE PIJĄCYM. (odpowiednio hazardzistom)" Ponieważ napisałem, że wbijają wszystkim (celownik liczby mnogiej), a podałem jako przykład tekstu tylko to co wbijają alkoholikOM wtrąciłem, że hazardzistOM wbijają co innego. Nie sądzsz chyba, że chciałem napisać (odpowiednio) JESTEM HAZARDZISTĄ OD....LAT NIE PIJĄCYM???????????? ty, co to do francowatego Odsyłasz mnie do szkoły; ja ciebie nie odsyłam. Wiem, że każdemu może się zdarzyć rąbnąć babola, każdemu też może się zdarzyć zinterpretować coś mylnie. Mam nadzieję, że wyjaśnilismy sobie to małe nieporozumienie. pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
tak czy tak, zmartwił mnie twój tekst. Przedstawiłaś swój problem, poprosiłaś o opinię. Staram się jak umiem zaprezentować swoją opinie w twojej sprawie. "potrzebuje byc moze na dana chwile konwersacji na tan temat ale zawsze schodzi to na droge o jakas ty glupia i pusta" Nigdy nie uważałem, że jesteś głupia czy pusta. Jeżeli coś mogło cie dotknąc to raczej tylko to, że jestes zaślepiona. Nie było to jednak epitetem a podkreśleniem roli UCZUCIA, które jest w stanie kompletnie zredukować ROZUM. Większość ludzi (prawie wszyscy!) zakładajacych topiki CHCE USŁYSZEĆ tylko jedno: BĘDZIE DOBRZE!!!!! chociaż czysto teoretycznie proszą o rady czy opinie. Mają też niesamowite obciążenie "własną wersją", które to obciążenie jest silnym filtrem przeciw innym wersjom. Tak silnym, że zaczynaja się w nich doszukiwać jakichś "niecnych intencji". Musisz się wyciszyć i poświęcić dłuższą chwilę na ponowne przeczytanie tych opinii, które cię drażnią. Może dostrzeżesz w nich to czego nie dostrzegasz na pierwszy rzut oka. BĘDZIE DOBRZE!!!!! Bez wzgledu na to co zrobisz. Ludzie są tak szczęśliwi jak sobie postanowią. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Ludzie mówią, że lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. I jest w tym dużo racji. Co jednak zrobić w sytuacji kiedy w trakcie konsumpcji wróbelków i tak marzy nam się wciąż mięsko z gołąbka? Może warto spróbować wdrapać się na ten dach? Ale żeby się wdrapać trzeba mieć wolne ręce (wypuścić wróbelka). A jak nie uda się jednak złapać tego gołąbka i zostanę z niczym? Takie dylematy przeżywasz nie ty pierwsza ani ty jedyna. Nie jesteś podlotkiem, który ma niezwiązane ręce i całe życie przed sobą bez bagażu konkretnych doświadczeń? Nie jesteś nawet sama, jesteś odpowiedzialna też za swoje dziecko. Zanim zaczniesz wdrapywać się na ten dach wupuszczając z rąk wróbelka, musisz jednak "na trzeźwo" rozpatrzeć jakiego wyzwania sobie stawiasz. I podjąć decyzję. Ta decyzja NIE MUSI być wynikiem jakiegoś BILANSU potencjalnych zysków i potencjalnych strat. Ona MUSI być świadoma. Podjęta ze świadomością potencjalnych zysków i potencjalnych strat. Po jej podjęciu MUSISZ uwolnić głowę od wróbelków i gołabków i napełnic ja tylko jednym: BĘDZIE DOBRZE!!!!!!!!!!!!!!! czego ci życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niższa matematyczka
"JAJCON. PIE**OL TEGO BURAKA!!!" dziekuję ale nie skorzystam nie gustuję w bulterierach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roki777
Jak widać większość ludzi nie rozumie tego powiedzenia. Natomiast bardzo wielu ludzi go używa -często błędnie- jak w tym temacie. Ręce opadają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
tak czy tak, realnie rozważasz wyjazd za granicę na stałe. Z 15 letnim synem. Przecież jak piszesz on nie zna nawet języka kraju do którego chcesz go zabrać. Chyba masz świadomość tego w jak "trudnym" wieku znajduje się twoje dziecko? Co ty mu chcesz zafundować? W co go chcesz wrzucić? Jak możesz rozważać połączenie się ponowne z byłym mężem na jego zagranicznych warunkach? Przecież tym kompletnie olewasz równocześnie wasze dziecko. Nie zająknęłaś się nawet jednym słowem na temat tego gdzie dobry ojciec powinien być, kiedy jego syn potrzebuje go szczególnie. Dobry ojciec to wg ciebie taki gość, który nie pozwala przymierać głodem swojemu dziecku i czasem fundnie mu atrakcyjną zagraniczną wycieczkę - wycieczkę do siebie. :( Oczywiście, że powinnaś się starać aby twoje dziecko miało codzienny normalny kontakt ze swoim ojcem. Ale jakim kosztem chcesz to uczynić? 15 lat to jest taki wiek dla faceta kiedy mocno walczy o swoją pozycję w stadzie. A ty w takim momencie chcesz go przeflancować do innego stada, czyniąc go outsiderem, który nawet nie dysponuje podstawowym wyposażeniem dającym mozliwość odnalezienia się w nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
Przeczytałem jeszcze raz wszystkie wypowiedzi na tym topiku. "franki bez kochanki co Ci nie pasuje zapytaj odpowiem" Pytam więc bo mi coś nie pasuje. Czym Ci podpadłem między 12:22 kiedy to napisałaś "jestem Ci bardzo wdzieczna Franki bez Kochanki bo jestes bardzo oczytana i inteligentna osoba jak widac i bylo mi milo przeczytac Twoje opinie" a 17:58 "nie jatrz nie szukaj na sile polemiki" Uważam, że starałem się i wciąż staram wskazywać różne aspekty Twojej skomplikowanej sytuacji. Niektóre akcentuję bardziej, inne mniej. Rozumiem, że forma mojej wypowiedzi nie musi się podobać innym. Ale ja tak mam i tyle. Nie doszukuj się jakichś moich złych intencji, porzuć teorię spisku, chcesz to czytaj, nie chcesz to nie czytaj. i tyle....... pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do francowatego
Gdybyś napisał.... "Dałem hazardzistom szansę na uczciwą grę" Taka forma jest Ok. Jestem HAZARDZISTĄ W pojęciu jestem alkoholikiem, jestem człowiekiem. Więc zanim zaczniesz pouczać i nauczać jako "nawiedzony", NAUCZ SIĘ SAM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do francowatego
Ludzie ta francowata szuja rozpieprza wszystkie topiki. Jedyna rada na tę kreaturę to olać jego wpisy. To taka zakompleksiona MENDOWESZKA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość któż to wie ?
A ja wam opowiem inną historię.... Kochanka przez jakiś czas nie będzie dodawała nowych wpisów. Ona dobrze wie dlaczego. Mało brakowało, a cały blog poszedłby z dymem. Pomieszała chyba wszystko jak można nazwać się eukaliptusem i myśleć, że ludzie się domyślą o co chodzi? Dobrze, że akurat wszedłem na bloga. Głowa mnie boli, ale wybaczam jej. Wiecie czemu? Bo jesteśmy przyjaciółmi. Kochanka kazała przekazać, że was kocha i czuje się zażenowana, a ma ku temu powody. Mam rację? Zaprosiła mnie do kancelarii na przeprosinowy obiad. Powiedziałem jej, że raczej nie mam ochoty się z nią widzieć po tym wszystkim i muszę poukładać sobie w głowie pewne sprawy, na co ona rozpłakała mi się do ucha. Uwierzycie? Nie miałem wyjścia, pojechałem do niej. Wszedłem do jej pokoju i jak zwykle spodziewałem się szaleństwa z jej strony, a tymczasem co zobaczyłem? Biurko przepełnione papierami i Kochankę w służbowym kostiumie. Wyglądała elegancko, ale jak zawsze seksownie. Dawno nie widziałem jej tak oficjalnej i zdystansowanej. Uśmiechnęła się, ale czułem, że jest skrępowana. Kochanka skrępowana? Do tej pory chyba tylko kajdankami. Przywitałem się chłodno i próbowałem odwrócić wzrok od jej baloników. Były wypięte i tylko czekały, aż ktoś się nimi zaopiekuje. Daję słowo, cholernie chciałem się o nie zatroszczyć, ale powstrzymałem się, bo nie po to tam przyjechałem. Kochanka powiedziała, bym usiadł na kanapie, a ona zaraz przyniesie nam coś do jedzenia. Mówię wam, cholernie się denerwowałem. Nigdy tak się nie denerwowałem przy Kochance. Byłem na nią wściekły, ale zarazem zakochany do szaleństwa. To było oczywiste, że jej wybaczę, ale chciałem, by Kochanka najpierw się wyprodukowała i powiedziała wszystko, co jej leży na sercu. Dopiero wtedy ja powiem, że po raz czterdziesty piąty puszczam jej wszystko w zapomnienie. Jestem naiwny? Usiadła w bezpiecznej odległości i złączyła obie nogi. W życiu nie widziałem jej w takiej pozie. Mówię wam, zacząłem się bać o nasz związek. Zacząłem myśleć, że Kochanka szykuje dla mnie prawdziwą bombę, po której już się nie pozbieram. Zaczęła mówić cichym głosem. Ledwo ją słyszałem, więc przysunąłem się, a ona zareagowała tak, jakby chciał ją jakoś skrzywdzić. Powiedziałem jej, żeby nie owijała w bawełnę i jeśli chce mi powiedzieć coś okropnego, niech zrobi to od razu. A ona wtedy przytuliła się do mnie, po prostu przytuliła. Objęła mnie, była taka delikatna, czuła. Jej ciało lekko drżało, nie ma mowy by z zimna. Wzbraniałem się przez jakiś czas i udawałem obojętnego. Ale ona nie dawała za wygraną, tuliła się do mnie, szlochała, mówiła coś pod nosem. Wreszcie nie wytrzymałem i również ją objąłem. Uwierzycie, że to była chyba jedna z najbardziej romantycznych chwil w moim życiu? Żadne klapsy z róży, pieprzenie na podłodze czy schadzki w hotelu. Zwykłe, cholerne przytulańsko! Pocałowałem ją w czoło, a ona się rozpłakała i przeprosiła mnie za to, że jest tak popieprzona. Później otarła łzy i opowiedziała mi, co czuła, gdy spotkała MOJĄ. Mówiła, że straciła grunt pod nogami, że wszystko stało się dla niej niewyraźne i tak dalej. Spytałem jej, dlaczego MOJA doprowadziła ją do takiego stanu, a ona odpowiedziała, że nie spodziewała się, że z bliska jest tak doskonała bla bla bla. Wiecie, co zrobiłem? Pocałowałem ją w usta tak cholernie mocno, że zaczęła stękać, a później powiedziałem jej prosto w oczy, że jest moją Kleopatrą, muzą, wyrocznią i przyjaciółką i tak już pozostanie. Poryczała się ponownie i już chciała rzucać mi się w ramiona, gdy JĄ SPOLICZKOWAŁEM! Tak, zrobiłem to i jestem z tego dumny. Popatrzyła na mnie jak na kogoś z problemami psychicznymi, a później zaczęła masować się po policzku i spytała mnie, dlaczego to zrobiłem. Odpowiedziałem, że nie zakochałem się w sierocie i płaczce. Kochanka obruszyła się, ale nie dałem jej dojść do słowa. W skrócie: powiedziałem, że straciłem głowę dla szalonej, spontanicznej, gotowej na wszystko wariatki. Od początku wiedziałem, w co się pakuję i niczego nie żałuję. Kochanka chyba chciała się rozpłakać, ale zagroziłem, że tym razem dostanie porządnego klapsa, jeśli nie weźmie się w garść. Później dodałem, że nie wyobrażam sobie, by nasz związek mógł przetrwać bez zaufania. Kochanka zgodziła się, a ja stwierdziłem, że nigdy nie miała powodu, by czuć się zagrożona. Nasza relacja jest inna niż wszystkie. Dlatego czasem ciężko wszystko ogarnąć ograniczonym ludzkim umysłem. Mówię wam, jedliśmy zwyczajny obiad, a raczej coś jak przekąskę. Siedzieliśmy obok siebie i rozmawialiśmy na tematy, na które rzadko kiedy mieliśmy czas. Zawsze kochaliśmy się na zabój, ale nie mogliśmy nie zaczynać od seksu. Pragniemy siebie, pragniemy swoich ciał, czułych słówek i wspólnych orgazmów. Potrzeby były silniejsze, przy Kochance ciężko jest się pohamować. A w tamtej chwili było inaczej. Było spokojnie, kulturalnie, było wspaniale. Nie miałem pojęcia, że ulubionym filmem Kochanki jest Kill Bill. Dzięki bogu nie jest tak sprawna jak Uma, bo chyba popadłbym przy niej w kompleksy. Nie wiedziałem też, że jest tak wielką fanką Audrey Hepburn, że jej ukochana książka to Śniadanie u Tiffanyego, że często staje przed lustrem i wyobraża sobie, że jest gwiazdą filmową na czerwonym dywanie. Długo milczeliśmy, a później Kochanka wyznała mi, że ma do mnie pełne zaufanie i uważa mnie za prawdziwego przyjaciela. Ja powiedziałem jej dokładnie to samo. Objęliśmy się i wiedzieliśmy, że jesteśmy gotowi, by nasz związek przeszedł na inny poziom. Teraz widzę, że nie wiem o niej wszystkiego. Zobaczyłem kruchą kobietę, niepewną tego, na czym stoi. Naprawdę się wzruszyłem. Wiem, że cholernie jest we mnie zakochana. To dodaje mi siły, bo ja kocham ją równie mocno, jak nie mocniej. Gdybym tylko mógł mieć dwa serca każde zarezerwowane dla jednej z moich królowych. Nie miałbym wtedy problemu z gospodarowaniem przestrzenią. Męczy mnie to, ale takie już moje życie. Żałuję, że nie mogę pokazać Kochanki światu, że nie mogę się nią chwalić przed rodziną, znajomymi. Nasz świat jest inny, funkcjonujemy jakby w równoległym wymiarze. Chyba nigdy w stu procentach się do tego nie przyzwyczaimy, ale życie czasem zaskakuje i kto wie, co będzie za pięć, dziesięć lat. Na razie jest tak, a nie inaczej. Poradzimy sobie. Aha, Kochanka kazała mi przekazać, że czyta listy i jeśli chodzi o książkę, to rozważa to, ale niczego nie obiecuje, bo nie wie, jak sie do tego zabrać. Że niby mamy napisać o sobie i wysłać się na półkę do księgarni na widok wszystkich ludzi? Mamy być eksponatami? Nasze intymne sekrety mają być do wglądu każdego? Chociaż, jakby nie patrzeć, ten blog wcale nie jest lepszy. Odezwę się jeszcze. Nie wiem, ile potrwa szlaban Kleopatry. Jaki okres oduczy ją siadania do komputera po butelce wina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czy tak
Do franki bez Kochanki Na Twoje pytanie czym mi podpadles ,odpowiadam kompletnie niczym dalej uwazam iz jestes bardzo interesujaca osoba jednakze rozwodzenie sie na temat matematycznych formulek czy co i jak stylistycznie jest napisane w kazdej wypowiedzi nie jest chyba celem wszystkich tematow ktore sa tutaj podejmowane nie kazda osoba podejmujaca jakikolwiek temat musi miec fakultet z jakiejs dziedziny naukowej i byc moze zalezy jej tylko na taj zwyczajnej ludzkiej prostej rozmowie co oczywiscie nie oznacza iz trzeba jej przytakiwac i pocieszac nie na tym polega wymiana pogladow i tu musze dodac iz bardzo konstruktywny i przemawiajacy rowniez do mnie byl Twoj ostatni wpis zwiazany z moim synem ,tego typu polemiki oczekiwalam ktora otworzy mi inny punkt widzenia oczywiscie ze w pewnym stopniu zaslepionego pogladu ktory posiadam sama ktory to rowniez potrafie sobie w jakims stopniu wytlumaczyc ale to znow tylko dlatego iz widze go przez pryzmat mojego malego swiata ,troszke jednak zabolalo mnie stwierdzenie "cos mi tu nie pasuje" dlatego napisalam zapytaj bo potrosze byl to zarzut klamstwa ktorego napewno tutaj nie zrobilam ,jestem tu anonimowa i byc moze w zyciu realnym jest czasami ciezko przyznac sie do nie ktorych bledow czy zdarzen ale tu szukasz w pewnym sensie pomocy wiec jesli sie jej oczekuje to trzeba sie obnarzyc aby nie oszukiwac samego siebie Moj temat w szczegolnosci dla mnie nie jest zbyt latwy i jego wielowarstwowosc czyli syn ,obecny zwiazek moj terazniejszy partner nawet zycie codzienne to wszystko zeczy ktore nalezy rozwazyc i dobrze przemyslec zawsze ktos musi stracic a ktos zyskac pytanie brzmi mysle, choc nasuwa mi sie rowniez wiele innych ,kto w tym calym klebku jest najwazniejszy czy ja sama dla siebie ? czy moj byly "odmieniony czy pokutujacy " maz?czy dorastajacy i w trudnym wieku syn ?i wiele wiele innych aspektow tej sprawy Tak wiec dziekuje za wszystkie opinie i bede je sledzic dodajac rowniez moje przemyslenia i komentaze ale prosze aby nie przerodzila sie ta polemika czy konwersacja w kolko matematyczne lub o poprawnej stylistyce nie to jest moim celem Dziekuje i pozdrawiam wszystkich ktorzy wlacza sie jeszcze do tego tematy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyzxyzxyzxyzxyzxyzxyzyxyzxyz
Franki bez kochanki - owszem, mozna wiejsc dwa a nawet wiecej razy do tej samej rzeki, nie mozna dwa razy wejsc do tej samej wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
do tego co to do francowatego, jesteś jak rozkapryszony dzieciak. Fakt, że czegoś nie rozumiesz wyzwala w tobie agresję. Uwolnij się od tej traumy i przeczytaj jeszcze raz moje wyjaśnienie. Robię błędy jak wszyscy; z niedouczenia, z pośpiechu, z niechlujstwa i takie których popełnienia nigdy bym się po sobie nie spodziewał. Kiedy ktoś zwróci mi uwagę staram się upewnić i mocniej niż inne zapisuję sobie formę prawidłową w pamięci. Sporo się nauczyłem tu na kafeterii. Polecam to także tobie. To co napisałem i co starałem ci się wytłumaczyć nie dotarło do ciebie. Piszesz "Gdybyś napisał.... "Dałem hazardzistom szansę na uczciwą grę"". Nie napisałem tak. Powtórzę jak napisałem: "Dlatego wbijają wszystkim do głowy na terapii tekst: JESTEM ALKOHOLIKIEM OD ..... LAT NIE PIJĄCYM. (odpowiednio hazardzistom)" Ponieważ napisałem, że wbijają wszystkim (celownik liczby mnogiej), a podałem jako przykład tekstu tylko to co wbijają alkoholikOM wtrąciłem, że hazardzistOM wbijają co innego. Nie sądzsz chyba, że chciałem napisać (odpowiednio) JESTEM HAZARDZISTĄ OD....LAT NIE PIJĄCYM????????????" Czyli wbijają wszystkim: alkoholikOM, hazardzistOM, onanistOM.... Każdej tej grupie odpowiednio: "nie pijącym", "nie grającym", "nie onanizujacym się"...... Niestety często NIESKUTECZNIE :( Bo trudno jest dotrzeć do niektórych umysłów..... :( pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
tak czy tak, TEN TYP TAK MA...... - mówię o sobie. ;) Ludzie, którzy mają jakiś problem (czyli wszyscy), kiedy odkrywaja go przed innymi ludźmi chcieliby usłyszeć prostą i jednoznaczną receptę. Ja każdym wpisem mówię, że nie ma jednej uniwersalnej recepty na taki sam problem. Ale są pewne "uniwersalne narzędzia", które są niezbędne do podjęcia próby rozwiązania każdego problemu. One nie rozwiązują same z siebie żadnego z nich, ale pomagają "zarządzać kryzysem"; są więc narzędziem koniecznym (chociaż oczywiście niewystarczającym). Ja "namawiam" do innego spojrzenia nawet na rzeczy pozornie oczywiste, które często są tylko szkodliwymi stereotypami. Za taki bardzo szkodliwy stereotyp uważam to, że "takie samo jest prawdopodobieństwo tego czy jakieś przedsięwzięcie się uda czy nie". Dlatego między "oczywistą oczywistość" tego, że orzeł albo reszka - innej mozliwości nie ma - wrzucam ustawienie się monety na sztorc. Jeżeli mówię "właź na dach za gołąbkiem" to dodaję, "jeżeli jesteś pewna, że dach jest solidny". Jeżeli takiej pewności nie masz to może lepiej zwabić gołąbka do siebie.......? Będziesz go miała w zasięgu ręki, zobaczysz co jest faktycznie wart i dopiero wtedy wypuścisz wróbelka. życzę Ci powodzenia ale też namawiam do niepodejmowania życiowych decyzji w "stanie pomroczności jasnej" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
"mozna wiejsc dwa a nawet wiecej razy do tej samej rzeki, nie mozna dwa razy wejsc do tej samej wody" Mniej więcej do tego sprowadza się ta mądrość. Nawet jeżeli "ta woda" stoi cały czas w misce to już nie jest "tą wodą". A co tu dopiero mówić o wodzie płynącej, która przecież (jak słusznie zwrócił uwagę lol olol) niesie ze sobą muł. [tak czy tak] ma jednak większy problem niż sugeruje w tytule. Ona nie chce wchodzić, ona chce skoczyć na głowę do tej rzeki. Kiedyś skakała i było fajnie. Później przestała skakać bo na skutek zamulenia stało się to niemożliwe. Dzisiaj odbiera telefony, że rzeka znów jest odmulona/odmula się (w tej kwestii ostatecznie się nie wypowiedziała). I pyta na forum czy powinna skoczyć. Ma ogromną ochotę skoczyć. Oczekuje naszego poparcia. A tu DUPA BLADA!!!!!!! jakiś bełkot ......... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do francowatego
No właśnie "duupa blada" A tu bełkot. Bełkot francy. Ja nawet franco nie czytam co bazgrzesz. Jesteś jak zaraza cholery. Ciemnota i pustak. Ty niczego się nie nauczysz. Jesteś niereformowalnym PUSTAKIEM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pytanko techniczne
"Ja nawet franco nie czytam co bazgrzesz." jesteś maszynistką w tajnej kancelarii? kto ci dyktuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Franki bez kochanki
do tej co to do francowatego, OK! wyraziłaś swoja opinię o francowatym. Ale przecież o opinię prosiła [tak czy tak]. Masz jakieś zdanie w Jej sprawie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak czy tak
nie chce powiedziec iz sie mylisz uwazajac iz oczekuje poparcia, oczekuje wlasnie innego punktu widzenia ktory i tu dziekuje zmusza do myslenia z innej perspektywy ,przyklad "dach i jego stabilnosc " bardzo trafne porownanie ,mysle iz dobra rada jest zwabienie golebia blizej siebie juz sam ten proces pokaze duzo o golebiu i jego intencjach czy rzeczywiscie mysli o zyciu chodowlanym czy tez dziko wagabuntczym i oczywiscie czas jest tu waznym faktorem ale nic mnie goni wiec jesli intencje golebia sa prawdziwe i szczere to musi to jeszcze udawadniac udawadniac i dac sie oswoic a i owoce tego oczekiwania beda smakowaly jeszcze lepiej Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×