Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Antkowa14

Rozstanie, problem a raczej problemy z mężem

Polecane posty

Witajcie dziewczyny ! Chciałabym opisać to co mnie dręczy i już chyba sama gubię się troszkę w tym wszystkim. Więc zacznę od tego,że "rozstałam" się z mężem ponad 4 miesiące temu,byliśmy razem 16 lat. Jestem matką trójki dzieci: najstarszy syn Jaś (14 lat), syn Franek (12 lat), córka Zosia (9 lat). Na początku opiszę nasze rozstanie i jego przyczyny,no właśnie... nie jestem w stanie pojąć dlaczego odszedł. Nie mieliśmy nigdy raczej żadnej poważnej kłótni,oczywiście przez te wszystkie lata był jakieś "kłótnie",wymiany zdań ,ale raczej zawsze byliśmy zgodni lub szliśmy na kompromis. W naszym wspólnym życiu były dwa poważne zgrzyty. Pierwszy miał miejsce ok 2 lata po tym jak byliśmy ze sobą. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać,tzn. ja bardo chciałam nawiązać kontakt,ale on wracał z pracy,uciekał z wymówkami,że albo jest zmeczony lub nie ma ochoty. Gdy tylko mógł wyjeżdżał( taką ma prace),kiedy nadchodził jego dzień powrotu ja czekałam z kolacja a on coś odburkiwał i odchodzil np. spać lub czytać książkę. W końcu nie wytrzymałam i zrobiłam porządną awanturę, w kłótni padły wypowiedziane przeze mnie słowa "może sie wyprowadzę?", on nie zaragował i wyszedł na spacer,więc ja się spakowałam i uciekłam. Długo się nie odzywaliiśmy do siebie, ja uważałam,że on powinien przynajmniej napisać,nic... On jest typem człowieka,który nie umie poradzić sobie w takich sytuacjach,siedział w domy nic nie robił,aż jego brat przyszedł do mnie i prosił abym mu wybaczyła. Mniejsze z tym, w końcu się pogodziliśmy ( z mojej inicjatywy) i tak wzieliśmy ślub,urodziłam 3 dzieci i żyliśmy szczęśliwie. Zawsze byliśmy bardzo zgraną rodziną,śmiech i wygłupy to u nas podstawy do teraz,wszyscy razem tworzyliśmy świetną grupę. Wrócę do tematu, po tylu latach sytuacja zaczeła się nieco powtarzać,tyle,że teraz mieliśmy trochę więcej pretensji do siebie nawzajem właściwie o wszystko,lecz nie był to jakieś kłótnie,których nie można naprawić,raczej drobne sprzeczki,z takich kłotni ludzie się nie rozstają. Podczas jednej z kłótni nawiązałam do tej poważnej sprzeczki sprzed wielu lat słowami "czyli,że powtarzamy sytuację,którą doskonale pamiętasz tak?" no i on powiedział "jak chcesz to sie moge wyprowadzić,proszę bardzo". Nie wiedziałam co mam zrobić,dałam mu wyjść z domu,powiedziałam jakieś tam słowa "zastanów się,do czego ta wyprowadzka ma prowadzić" lecz raczej rzadko się odzywałam ( na szczęście wtedy nie było dzieci w domu). Byłam pewna,że wróci,wiedziałam ze mieszka teraz w bloku (mieliśmy tam stare mieszkanie), myślałam,że skończy się tak jak ileś tam lat temu,czekałam z nadzieją,minął jeden tydzień,drugi tydzień,nie wrócił (dzieci myślały,że wyjechał w sprawach służbowych) w końcu powiedziałam mu,że nie możemy tego przed nimi ukrywać a on też stwierdził ze juz bardzo się za nimi stęsknił. Postanowiliśmy że zanocuje w naszym domu pare nocy i powiemy o wszystkim dzieciom. Nadszedł dzień kiedy mieliśmy się zobaczyć i poinformować dzieciaki,jednak uprzedził mnie najstarszy syn,zapytał się czy miedzy nami wszystko w porządku bo wydawało mu się,że widział samochód taty na mieście,ja nie umiałam zaprzeczyć,ale syn jest bardzo dojrzałym chłopcem,wszystko mu opowiedziałam i postanowiliśmy,ze młodzszym powiemy o tym wraz z ojcem. Podczas rozmowy mówiliśmy,że to chwilowe rozstanie,musimy od siebie odpocząć,wszystkim było ciężko,ale wiem,że wszyscy wierzyliśmy,żę będzie dobrze,to tylko kwestia czasu. Mijały tak kolejne tygodnie,minął miesiąc,drugi i mąż oznajmił ,że poznał kobietę. Doznałam szoku,dzieci wysłałam do babci a ja płakałam,i oczywiscie ja musiałam tą wiadomość przekazać dzieciakom,nie miałam serca i tak powiedziałam im sporo po fakcie,on nie miał odwagi ( przez ten czas kiedy nie byliśmy razem dzieci i ojciec utrzymywali stale ze sobą kontakt,spotykali się co 2-3 dni,czasami nawet codziennie,ja tez uczestniczyłam często przy tych spotkaniach,nie chccieliśmy z mężem aby dzieciaki to mocno odczuly,wlasciwie kiedy spędzaliśmy ten czas wszyscy razem było jak zawsze,jak kiedyś,było cudownie. Dzieci nie znał za bardzo partnerki ojcam,widziały ją 2-3 razy maks w zyciu i to raczej krótsze spotkania. Nigdy nie przeprowadziłam z mężem poważnej,bardzo poważnej rozmowy na temat naszego rozstania,zawsze odkładam to na później,nie jestem w stanie,tak bardzo go kocham. No i dzisiaj wydarzyła się dla mnie dość przykra sytuacja. Z rodziną mojego męża zawsze miałam świetny kontakt ( moi rodzicie wraz z bratem mieszkają w Australii),nawet po rozstaniu spotykaliśmy się tak jak zawsze,zabierałam dzieciaki na weekend. Mieszkamy w Krakowie,większość jego rodziny jest z Zakopanego. Z tego co wiem to jego matka,bracia są przecziwni jego związkowi z tą kobietą,są po mojej stronie ale nie o to chodzi. Dzisiejszą wigilię spędzaliśmy właśnie u jego rodziców,impreza dosyc duza i bardzo rodzinna,bracia z rodzinami,ciocie itd. On miał już być na miejscu,ja z dzieciakami musiałam dojechać sama,nieco się spóźniłam,więc gdy przyjechaliśmy wszyscy już na nas czekali,brat męza pomógl nam rozpakować walizy (zostajemy tam na noc),szybko się przebraliśmy i zawitaliśmy do salonu. Gdy weszłam doznałam szoku,ale pomińmy mnie,ja jakoś wytrzyma,ale dzieci,gdy na nie spojrzałam myśłałąm ze serce mi pęknie, miny dzieciaków mówiły same ze siebie, Ja je tylko poklepałam po ramionach,chwyciłam Zośkę za rękę i usiedliśmy do stołu,gdy pomagałam teściowej bardzo przeprosiła za Szczepana,powiedziała,że każdy był w szoku,że zamierza spędzaćtą wigilę z jego partnerką,nikomu nie powiedział o jego zamiarach. Gdy jego partnerka zapytała się Franka czy przenety mu się podobał,on bardzo chamsko odprał ,że nie,wręcz opryskliwie,a wtedy córka odeszła od stołu i wyszła z salonu. Ja stałam z boku,nie wiele słyszałam,wymieniłam się tylko z mężem spojrzeniem i poszłam za córkę,wpadła w histerię,nie chciała nawet abym weszła do pokoju,przytuliłam ją mocno ,ale ona na poczatku mocno sie wyrywała,potem zaczeła płakać,mówiła,że nie chce juz tak,chce starego taty,tak jak było kiedys,ze nie ma ochoty widywac jego partnerki oraz caly czas pytala dlaczego nie jestesmy juz razem. No właśnie dlaczego? sama nie umiem na to odpowiedzieć. Wyszłam z córeczką dość wcześnie do pokoju,chłopcy tez za chwile dołaczyli,córcia juz spi,ja udaje ze tez. Tak bardzo go kocham,że nie umiem mu powiedzieć aby obrał inny kierunek,żeby nie przyprowadzał na tak ważne okazje jej,bo dzieci tego nie chcą,kiedys o tym rozmawialismy to powiedział,abym przestałą wymyślać ,żę dzieci są już duże i zrozumieją,nie wiem jak pomóc dzieciom,sobie i jak mu wytlumaczyc ze to tak bardzo boli dzieci. I jestem jeszcze ja,nadal zakochana,nie wiem co zrobic,bo gdy spotykamy sie wszyscy razem w piątke i spędzamy czas tak jak kiedyś to dzieci są szczesciwle ale ja umieram z milosci,doslownie umieram,zbyt bola mnie te spotkanie,bo czasami na kilka minut zapominam jak jest i ze nie jestesmy juz razem. jak powinnam to wszystko uporzodkowac? nie wiem co powinnam zrobic aby dzieci przyzwyczaily sie do partnerki meza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje Autorko
niektorym facetom odbija na starosc:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj z Twojego opisu wynika ,że ten problem wcześniej to prawdopodobnie była kochanka i tym razem też tą kobietę to miał wcześniej ,kłamie aby się wybielić ,szukał okazji aby się wyprowadzić bo wszystko już miał poukładane.Musisz kochanie zawalczyć o siebie i dzieci i zacząć układać swoje życie na nowo.Mają rację dzieci ,że nie chcą widzieć ojca z inną kobietą i on powinien to uszanować i oszczędzić im takiego stresu.Wiem to nie takie łatwe ale powinnaś być stanowcza i poinformować teściową ,że jeśli na spotkaniu rodzinnym ma być ta lala to was nie będzie .Co reprezentuje sobą kobieta która wie ,że facet ma żonę i troje dzieci i zadaje się z takim to jakaś desperatka.Nie ma znaczenia czy to są małe dzieci czy większe lub dorosłe wszystkie chcą mieć ojca i normalny dom .Nie sądzę abyści mogli być razem i musisz wyleczyć się z miłości do męża bo na nią nie zasługuje ,to egoista który myśli tylko o sobie .Ja na Twoim miejscu ograniczyła bym kontakty z jeszcze mężem a widzenia ojca z dziećmi tak bym ustawiła aby te spotkania były dzieci i ojciec absolutnie wykluczona przynajmniej na razie partnerka a Ty w czasie odwiedziń zrób sobie wolne i wyjdz na zakupy lub do kina.Może poczytasz topik życie po rozwodzie i zobaczysz ile jest kobiet co mają podobne problemy ,zapraszam a może dziewczyny coś Ci podpowiedzą ,pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×