Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zieelarka

pooomocyy!!!!!!!!!

Polecane posty

Witam Was wszystkie bardzo serdecznie! Zarejestrowałam się tutaj, bo nie mam z kim porozmawiać, a mam naprawdę poważny problem. Otóz jestem w ciąży, ok. 6 miesiąca, nawet sama dokładnie nie wiem, bo nie byłam jeszcze u ginekologa. Ale zacznę od początku. Ziomka(tak nazywam ojca mojej dzidzi) osobiscie poznałam na początku 2012r. Choć z widzenia znałam go chyba od zawsze, mieszkamy w małej miejscowości, a do tego nie ukrywając on był znany z "dość nieczystych interesów", co na początku dodatkowo mi imponowało, teraz jak o tym myśle to nie wiem co ja miałam w tej głowie... Zapoznał nas ze sobą nasz wspólny kolega podczas imprezy, na które nie ukrywam lubiłam chodzić ale oczywiscie wszystko z umiarem. Nigdy nie byłam jakoś specjalnie grzeczna ale takze nie przysparzałam rodzicom większych problemów. Najpierw wymieniliśmy się paroma smsami, spotykalismy się od czasu do czasu na jakieś tam pogaduchy, czy prosiłam go o to, zeby mnie przywiózł z imprezy do domu, czasami on miał do mnie jakieś małe, nic nie znaczące prosby. Pewnego razu pojechałam z nim do jego znajomych i troszke posiedzielismy, pogadalismy i przyszedł czas, zeby wrócić do domu. Ale musielismy jeszcze zajechać w jedno miejsce, bo musiał "coś" załatwić. Wtedy wydawało mi się, że posiadanie "brudnych" interesów to naprawdę fajna sprawa, łatwe dochody, a przede wszystkim Ziomek dzieki temu naprawdę w moich oczach zyskał na atrakcyjności, do tej pory zastanawiam się co ja sobie wtedy myślałam i jak to możliwe, że mogłam byc taka głupia, że fascynowało mnie cos takie, no nieważne... Pojechaliśmy, on załątwił co miał załatwić i musielismy jeszcze tylko zajść do jego "tajnego" mieszkania. Poszliśmy i wyszło tak, że zaczęlismy sie całować, a później kochać... Brałąm tabletki, chociaż ręki sobie uciąć nie dam, że nigdy żadnej nie zapomniałam. Pilnowałam tego jak mogłam i wydawało mi sie, że zawsze brałąm na czas, poza tym Ziomek bardzo rzadko 'kończył we mnie'. No ale jednak stało się i zaszłam w ciąże. W między czasie zdążyłam wyprowadzić się od rodziców do ich drugiego mieszkanka razem z moją przyjaciółką, nie było to spowodowane w żaden sposób przez znajomosć z nim, bo planowałam to zanim go poznałam. Nierzadko byłam świadkiem załatwiania przez Ziomka jego 'krzywych' interesów, jak wspominałam na początku mi to odpowiadało, wręcz pociagało, ze mój facet jest taki "niegrzeczny", jednak z czasem coraz bardziej zaczęło mnie to drażnić, że wciaga mnie w te swoje nieczyste gierki. Aż w koncu opamiętałam sie i powiedziałam sobie DOŚĆ! Jednak to nie było takie łątwe, nie dawał mi spokoju, więc postanowiłam dać mu drugą szanse i naprawdę sie starał, było nam znacznie lepiej niż wcześniej do czasu, kiedy nie zrobiłam testu i nie upewniłam się, że jestem w ciąży. Wtedy zaczął się prawdziwy terror. Nikomu nie mogłam o tym powiedzieć, nie mogłam nawet pójść do lekarza, stale pilnował mnie jakiś jego 'znajomy' itp. Aż w koncu musiał wyjechać. Na początku nadal nie byłam 'całkowicie wolna'. Ale w końcu się uwolniłam. I teraz nie wiem co mam zrobić, kocham to dziecko i nigdy nie myślałam o aborcji, od samego początku chciałam urodzić. Nawet wiedząc, że będę z tym wszystkim sama. Pomyślałam sobie, że przecież ta malutka istotka nie jest niczemu winna i anwet jakbym nie dałą sobie rady to zawsze mogę oddać dzieciatko do adopcji, to z pewnościa lepsze niż aborcja, a przynajmniej takie jest moje zdanie. Od niecałego miesiąca mam spokój. Zaczęłam pisać z moim kolegą, z którym wcześniej chciałam sie zwiazać, spotkaliśmy się i było naprawdę bardzo fajnie. Jak dowiedział sie, ze jestem w ciąży najpierw powiedział: "wychowam go z Tobą", powiedziałam mu, ze nie wie co mówi, ze to nie jest takie proste itp... Po czym po jakimś czasie napisał mi sms: "Dbaj o siebie i zapomni, ze kiedyś się widzielismy, tak bedzie najlepiej...". Później dzwonił do mnie jeszcze dwa razy i pytał jak się czuje, wiem że mu zależy na mnie, mi na nim też, ale on chyba nie może sobie poradzić z tym, ze jestem w ciąży, ze będę miała dziecko... Nie wiem co mam robić, nie chce mi się żyć. Nie wiem co się w ogóle ze mną dzieje, nie mogę spać po nocach, ciągle tylko leże w łóżku, płacze, wiem, że przy życiu trzyma mnie jeszcze mój maluszek. Tak bardzo żałuje tego wszystkiego, strasznie sie czuje mówiac tak, bo przecież to nie jest wina tej małej istotki, że ja jestem taka głupia. Nie zasługuje na to dziecko, tyle szczęśliwych par chce mieć dzieci i nie moze, a ja je dostałam tak szybko. Kocham je z całego mojego serduszka, ale nie wiem czy chce je zatrzymać czy oddać do adopcji, boje się. Najchetniej to urodziłabym to maleństwo i od razu po tym zabija siebie... Co ja mam robić? Jak znaleść siłe, żeby przestać ciagle płakać, bo przecież to na pewno nie jest dobre dla maluszka... Prosze o jakieś rady, jakiekolwiek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vann zann
nie chce mi się tego czytać 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz myslalam ze
ktos to strescil 😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babka zielarka
Jesteś kobietą, czy dzieckiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz myslalam ze
chcesz z nami o tym podyskutowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem, chce. Ale z kimś kto ma coś cennego do powiedzenia. Nie mam ochoty brnąć w pozbawione sensu dyskusje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkcmd[wa
a gdzie są twoi rodzice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz myslalam ze
wiec udzielamy sie bo wciaz jakby nie bylo jestesmy w temacie, czekamy az ktos na stresci o co chodzi w tej epistole napisanej wyzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W domu. Przez ten cały czas utrzymywałam z nimi kontakt i wpadałam do domu od czasu do czasu, ale wiadomo jak to jest jak się "mieszka na swoim".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro ciężko komuś poświęcić chwili na przeczytanie tego to jakoś nie wydaje mi się, żeby miał cos cennego do powiedzenia w tym temacie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkcmd[wa
czy rodzice sa slepi, ze nie widzą, ze jesteś w w ciąży? ile Ty masz lat dziewczyno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prosze, pokaż mi w którym miejscu napisałam, ze moi rodzice nie wiedzą, ze jestem w ciąży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkcmd[wa
i co oni na to? i co z kochasiem? i na czym polega problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż, zachwyceni nie byli, ale wiem, że mogę na nich liczyć. Uważają, że to powinna być moja decyzja czy zdecyduje się na wychowywanie dziecka, czy oddam je do adopcji. Nie chcą, żebym później miała pretensje do nich i dodatkowo do dziecka, że je zatrzymała, bo "oni mi kazali" itp. Kochasiem ? Nie mam "kochasia"... NA czym polega problem? Wydaje mi sie, że wyraziłam się dosć jasno, ale widocznie sie myle... Otóż liczyłam miedzy innymi na jakieś rady z Waszej strony, moze ktoś był w podobnej sytuacji(mam na myśli niepewność czy zdecydować się wychowywać dziecko, czy lepiej oddać do adopcji).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkcmd[wa
przecież to dziecko ma ojca, wcale nie wyraziłaś się jasno, co się z nim stało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkcmd[wa
pierwsze Cie pilnował, a potem wyjechal... to sie nie trzyma kupy.../ jak urodzisz, powinien ci płacić alimenty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adulaaa83.29
Witaj. Ja postaram się napisać coś sensownego.:) mam prawie trzydzieści lat i od trzech lat staramy się z narzeczonym o dziecko.:) jednak nie tracimy obdzieli.:) wracając do Ciebie.. Napewno odradzam aborcji z kilku powodów.:) pierwszy to napewno dasz rade wychować malenstwo sama czy z pomocą innych.:) po drugie moja przyjaciółka piętnaście lat temu zastosowała aborcje i po dzień dzisiejszy okropnie tego żałuje i nie potrafi sobie tego wybaczyć. Przecież jednak to ludzkie życie. To małe serce w tobie bije. Jeśli Bóg dał ci dziecko to i da ci siły na jego trzymanie i wychowanie! Pozatym jeśli to już szósty miesiąc to powinnas jak najszybciej udać się do ginekologa. Po recepty na chociażby kwas foliowy który biorą wszystkie matki i żeby wiedzieć że z dzieckiem jest wszystko w porządku! To ważne. Życzę ci wszystkiego dobrego. To wielki dar i skarb urodzić dziecko.:) zostaniesz mama! Napisz co słychać u ciebie proszę.. Będę czekać :) chciałabym wiedzieć czy wszystko się układa.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adulaaa83.29
Witaj. Ja postaram się napisać coś sensownego.:) mam prawie trzydzieści lat i od trzech lat staramy się z narzeczonym o dziecko.:) jednak nie tracimy obdzieli.:) wracając do Ciebie.. Napewno odradzam aborcji z kilku powodów.:) pierwszy to napewno dasz rade wychować malenstwo sama czy z pomocą innych.:) po drugie moja przyjaciółka piętnaście lat temu zastosowała aborcje i po dzień dzisiejszy okropnie tego żałuje i nie potrafi sobie tego wybaczyć. Przecież jednak to ludzkie życie. To małe serce w tobie bije. Jeśli Bóg dał ci dziecko to i da ci siły na jego trzymanie i wychowanie! Pozatym jeśli to już szósty miesiąc to powinnas jak najszybciej udać się do ginekologa. Po recepty na chociażby kwas foliowy który biorą wszystkie matki i żeby wiedzieć że z dzieckiem jest wszystko w porządku! To ważne. Życzę ci wszystkiego dobrego. To wielki dar i skarb urodzić dziecko.:) zostaniesz mama! Napisz co słychać u ciebie proszę.. Będę czekać :) chciałabym wiedzieć czy wszystko się układa.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje, przepraszam. Obecnie znajduje się poza granicami kraju i na chwilę obecną nie planuje szybkiego powrotu do kraju. Po wyjeździe na początku okazywał dość duze zainteresowanie moją osobą i tym, co się dzieje z dzieckiem, ale z czasem to troszkę ustąpiło, a ja nie ukrywając wcale nad tym nie ubolewam, bo teraz wiem jaki on naprawdę jest i do czego jest zdolny. Uważam, że będzie lepiej jeśli nie będzie uczestniczył w ewentualnym wychowywaniu dziecka przeze mnie i zdaje sobie sprawe z czym to się wiąże, i że byc moze jest to nierozsądna decyzja, bo jakby nie patrzeć pozbawiam dziecka ojca, ale on naprawdę sie do tego nie nadaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sralababazdalq
a mozna wiedziec dlaczego nie wybierasz sie do ginekologa i czy ten ojciec dziecka wie ze jestes w ciazy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo nie miałam takiej możliwości, żeby wybrać sie do ginekologa. Aktualnie czekam na wizyte, którą mam umówioną na wtorek. Tak, wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kimbir
jeśli masz gdzie mieszkać z maleństwem, możesz liczyć na rodziców i kochasz to dziecko to dla mnie oczywiste jest to, że powinnaś urodzić i wychować to dziecko :) nie martw się NA PEWNO dasz radę jeśli tego chcesz. boisz się- to normalne, gdybyś się nie bała to byłoby podejrzane :P ja też się bałam i powiem Ci, że strach ma wielkie oczy :) teraz najważniejsze jest abyś skontaktowała się z ginekologiem i wszystko bedzie ok, życzę powodzenia, zdrowia dla Ciebie i maleństwa oraz dużo miłości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kimbir
a gdzie mieszkasz jeśli można wiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nkcmd[wa
wizyta u ginekologa dopiero w 6 miesiącu to skrajna nieodpowiedzialność, miejmy nadzieje, ze dziecku nic nie jest... pracujesz? jak sie utrzymujesz, bo przeciez sama mieszkasz, a co z reakcją wspólpracowników, jak reakcja znajomych, nie żyjesz przecież na bezludnej wyspie. jestes przekonana, że nas nie wkręcasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adulaaa83.29 Aborcji nie brałam w ogóle pod uwage, od samego poczatku. Wiem, że po prostu nie potrafiłabym z tym żyć, poza tym decydując się na współżycie wiedziałam o ewentualnych konsekwencjach. Zastanawiam się jedynie czy dam sobie rade, czy będę odpowiednią matką dla tego maleństwa. Chce dla niego jak najlepiej, a nie jestem pewna czy jako samotna matka będę w stanie zagwarantować mu to, co zagwarantuje mu "pełna rodzina". Z drugiej zaś strony nie wyobrażam sobie, że moje dzieciatko miałoby żyć zdala ode mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adulaa83.29
Znasz go lepiej i jeśli uważasz że nie byłby dobrym ojcem to tak będzie dobrze jeśli nie będzie przy dziecku. Adopcje też odradzam. Piszesz że możesz liczyć na pomoc rodziców :-) i super :-) przecież to wiele znaczy :-) nie jesteście sami ! Ja trzymam kciuki :-) jak urodzisz i przytulisz malenstwo do piersi to napewno poczujesz prawdziwą matczyna więź :-) :-) trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adulaa83.29
Znasz go lepiej i jeśli uważasz że nie byłby dobrym ojcem to tak będzie dobrze jeśli nie będzie przy dziecku. Adopcje też odradzam. Piszesz że możesz liczyć na pomoc rodziców :-) i super :-) przecież to wiele znaczy :-) nie jesteście sami ! Ja trzymam kciuki :-) jak urodzisz i przytulisz malenstwo do piersi to napewno poczujesz prawdziwą matczyna więź :-) :-) trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że to skrajna nieodpowiedzialność, ale nie miałam innego wyjścia. Idąc "po kryjomu" ryzykowałam naprawdę dużo, zdecydowanie wiecej niż nie wybierajac się do niego, uwierz... Pracuje i ucze się zaocznie, a do tego mogę liczys na wsparcie finansowe rodziców, jeśli będzie to niezbędne. Poza tym regularnie otrzymuje powiedzmy alimenty, od znajomego ojca dziecka, który został do tego 'przydzielony'. Owszem, nie żyje na bezludnej wyspie, ale nie trudno ukryc brzuszek pod odpowiednimi ubraniami. Jeśli nie chcesz, to nie musisz mi wierzyć, nie mam zamiaru Cie do tego rpzekonywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×