Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość readyornot

Czy on jest tyranem?

Polecane posty

Gość readyornot

Bedzie dlugi post, ale prosze o odpowiedzi, bardzo. Hej wszystkim...chcialabym opisac jak wyglada moj zwiazek, bo zatracilam zdolnosc obiektywnej oceny. Moj P. to z pozoru mily i kulturalny facet, zazwyczaj obcy ludzie sa nim oczarowani. Jest swietnym mowca, bardzo inteligentnym czlowiekiem. Potrafimy dyskutowac godzinami, zarowno o sprawach naukowych jak i tych przyziemnych, smiac sie, wymieniac spostrzezenia. Dla obcych jest taki zawsze, niestety mi juz zdazyl pokazac nieraz swoje drugie oblicze. Potrafi sie naprawde niezle wku*wic, ma wahania nastrojow, a kiedy jest zly nie kontroluje sie. Owszem, nigdy nie zrobil mi krzywdy ale potrafil uzyc nieparlamentarnych okreslen w moja strone. (np. "Idz w ch*j", "po*ebana idiotka"-zdarzylo sie tak kilka razy, zawsze przepraszal). On nie lubi gdy sie stroje, woli mnie naturalna, bez makijazu. Na poczatku mnie to cieszylo, ale kiedy irytowal sie jak malowalam sie na jakies wyjscia, przestalo. Kazda chwile kiedy sie widzimy chce spedzac razem, irytuje sie gdy np. wyjde na papierosa (on nie pali i nie lubi palaczy), mam wrazenie ze powinnam go pytac o zgode czy moge. On naduzywa alkoholu, co prawda nadal wywiazuje sie ze swoich obowiazkow,nie zaniedbuje pracy, ma juz taka tolerancje,ze nie widac kiedy jest zwyczajnie pijany. Wtedy potrafi byc dodatkowo niemily-kasliwe uwagi, krytyka. Czesto na drugi dzien nie pamieta. Zawsze robimy to co on chce. Jako ze nie lubi moixch znajomych, bardzo ograniczylam kontakt z nimi na jego rzecz. A kiedy juz wyjdziemy sie z nimi spotkac musze pilnowac zebysmy za dlugo nie siedzieli bo on szybko sie znudzi i bedzie pozniej nie do zniesienia.wiem, ze to wszystko brzmi jakby byl jakims skonczonym patolem, przeciwnie, wyksztalcony chlopak, opiekunczy (az nadopiekunczy), od poczatku zrobil bardzo dobre wrazenie na mojej rodzinie jako wyksztalcony i odpowiedzialny mlody czlowiek, ale gdyby oni wiedzieli jak to wszystko wyglada od srodka. On ma duzo zalet ale tyle samo wad, czasem mam go dosc, czy da sie jakos nad nim pracowac? Co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodka słowianka
Współczuję. Nie wiem, czy rozmowa z nim coś pomoże. Przecież jest właściwie uzależniony, więc na głodzie będzie agresywny. Stąd pewnie te jego kąśliwe uwagi. I nie rozumiem dlaczego Cię tak ogranicza. Nie chciałabyś się malować?Przecież czułabyś się wtedy bardziej atrakcyjna. Masz pytać o zdanie, kiedy wychodzisz na papierosa?Czy Ty jesteś jego własnością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szaraczek
uwazaj, uwazaj. Pytanie brzmi jak Ty sie z tym czujesz? Czy Tobie to przeszkadza? Jaki to ma wplyw na Twoje zycie? Nie mysli co uwazaja inni, mysl o sobie. Wiec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szaraczek
uwazaj, uwazaj. Pytanie brzmi jak Ty sie z tym czujesz? Czy Tobie to przeszkadza? Jaki to ma wplyw na Twoje zycie? Nie mysli co uwazaja inni, mysl o sobie. Wiec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhjjuu
mam taką znajomą magdę,jej facet jest podobny ,do obcych zawsze z przyklejonym uśmiechem a do niej ,no cóż musi byc posłuszna bo inaczej jazda na maxa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
@slodka slowianka-On bardzo rzadko jest na glodzie, bo trzy piwka dziennie to standard. Co wiecej nigdy nie widac po nim gdy jest pijany, normalnie sie zachowuje, caly czas trzyma poziom w pracy, w kontaktach z innymi, tylko dla mnie bywa wtedy niemily (bywa, bo zwykle wprawia go to w dobry humor). On twierdzi ze lubi skromne dziewczyny i ze faceci mnie podrywaja bo wygladam "prowokacyjnie" a ja tylko uzylam cienia i tuszu do rzes. Mowi, ze on docenia moja naturalna urode, to naprawde fajne, ale ja kompletnie bez makijazu czuje sie malo zadbana i jest mi zle kiedy musze tak wychodzic w wieksze grono. Czuje sie wlasnie jak wlasnosc...a to nie wrozy dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proponuje abys
nie ukrywała niczego przed rodziną, ja tak robiłam a jak doszło do rozwodu tp cała rodzina widziała ''jego wspaniałego'' i mnie ''chorą psychicznie''. Miłość szybko ci przejdzie a bedzie strach i ból ,że bez niego nie dasz sobie radu. To sprytny terrorysta ,chce cie uzależnić od siebie a potem pokarze jaki z niego ''mężczyzna''. Uciekaj poki mozesz ,rozmowa nic nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szaraczek
Pytanie czy jestescie po slubie? Bo nie doczytalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodka słowianka
Opowiem Ci coś. Moja przyjaciółka miała takiego - mówca, inteligent, pożądany i podziwiany przez otoczenie. Bardzo ją jednak ograniczał. To samo - nie chciał widzieć jej makijażu, ograniczył jej kontakty, a ich znajomymi byli tylko ci z jego strony. Ona była policjantką - zrobił wszystko, by zrezygnowała z pracy, bo przecież wg niego policjantki to nocne cichodajki. Straciłam ją na kilka lat. Usunęła mój nr, bo tak chciał. Ja nie twierdzę,że masz aż tak źle, ale obawiam się, że może być tylko gorzej. Ma zalążki na terrorystę, to prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodka słowianka
Opowiem Ci coś. Moja przyjaciółka miała takiego - mówca, inteligent, pożądany i podziwiany przez otoczenie. Bardzo ją jednak ograniczał. To samo - nie chciał widzieć jej makijażu, ograniczył jej kontakty, a ich znajomymi byli tylko ci z jego strony. Ona była policjantką - zrobił wszystko, by zrezygnowała z pracy, bo przecież wg niego policjantki to nocne cichodajki. Straciłam ją na kilka lat. Usunęła mój nr, bo tak chciał. Ja nie twierdzę,że masz aż tak źle, ale obawiam się, że może być tylko gorzej. Ma zalążki na terrorystę, to prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
szaraczek, czuje sie jak rozjechana zaba. Mam dosc zastanawiania sie czy to co robie uzyska jego aprobate. Dosc zastanawiania sie czy dzis bedzie w dobrym humorze czy nie. Jak jest w dobrym, jest idealnie, jest kochany, przynosi mi sniadanie do lozka, zabiera w fajne miejsca i jest do rany przyloz. Jak zly..."jazda na maxa" jak ktos wyzej wspomnial. Ponadto przez ta jego krytyke trace poczucie wlasnej wartosci. Mam wrazenie, ze na za duzo pozwolilam, ze nie wyznaczylam granic w odpowiednim momencie i mam za swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie, niech czeka
on nie docenia twojej naturalnej urody, tylko chce, żebyś wyglądała brzydziej, żeby mieć nad tobą większą kontrolę :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
Nie jestesmy malzenstwem, tylko para. W naszym zwiazku dzieje sie coraz gorzej, on mnie sprytnie terroryzuje (z usmiechem na twarzy) a ja sie o to irytuje, potrafie dac mu niezle popalic, po czym on gra pokrzywdzonego i sprawia ze to ja mam poczucie winy. Z nikim innym, przez cale moje zycie, nie mialam tak napietej relacji. Z zadnym facetem czy przyjaciolmi, rodzina. On jest wyjatkiem, ale ja nie jestem wyjatkiem dla niego, ma sporo spiec z dawnymi przyjaciolmi, byla dziewczyna nie chce z nim utrzymywac kontaktu. Mysle, ze to powinien byc koniec. Ale niestety, jak ktos wyzej napisal, ze milosc szybko mi przejdzie-kocham go caly czas. Ale chyba juz doroslam do decyzji zeby wybrac siebie i nie skonczyc tak jak pani z historii opisanej przez @sloda slowianke. Bo jest coraz gorzej. Rodzina poki co nieswiadoma do konca, czasem cos napomkne, ale za to przyjaciele wiedza, bo przed nimi nie silil sie na gre, uznal ze nie sa tego warci, stwierdzil kiedys ze moja najlepsza przyjaciolka to "glupia ku*wa" i ze jej nienawidzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
@pewnie, niech czeka-pewnie masz racje, bo naturalna urode moge prezentowac w domu, poza tym on na ulicy raz obejrzal sie (w mojej obecnosci)) za atrakcyjna, "zrobiona" laska - makijaz, elegancka spodnica, obcas. Mnie by tak z domu nie wypuscil. Pamietam jak raz umowilismy sie z moimi znajomymi (spotkania z jego znajomymi zawsze sa spontaniczne, chyba po to, zebym nie miala czasu sie wyszykowac), wyszlam z lazienki a on "ja nie scianam wlosow na krotko, bo wiem, ze podobam ci sie z dluzszymi...wiesz co chce przez to powiedziec? dlaczego sie malujesz kiedy wiesz, ze tego nie lubie?".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic ciekawego :(
kiedys gdzies slyszalam, ze jesli facet nie lubi twego towarzystwa lub rodziny tzn. ze ciebie tez nie uwielbia i przede wszystkim nie szanuje ale manipuluje dla siebie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podejrzewam, że po rozstaniu też nie będziesz chciała utrzymywać z nim kontaktów. Te facet co cwany manipulant, próbuje Cię ograniczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
poczytaj sobie o narcyzach- socjopatach, wypisz wymaluj....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
Hm...on w samych pozytywach wypowiada sie o mojej matce. Polubil tez jednego mojego kumpla. Ale dwoch najlepszych kolezanek nie i to mocno. Stwierdzil ze jedna jest poje*ana, a druga w sumie ok, ale nic nie wnosi i nie jest to osoba z ktora chcialby sie przyjaznic. Stwierdzil ze moi znajomi ogolnie zle na mnie wplywaja i ze zanizam swoj poziom przez "takie" znajomosci (wypowiedzial sie tak o mojej przyjaciolce ktora znam od 5 lat, ktora jest dla mnie mega wazna osoba bo zawsze jestesmy dla siebie pocieszeniem, zawsze swietnie sie dogadywalysmy i oglnie konie bym z nia kradla. przykro mi, ze on sie o niej tak wypowiada) ogolnie mam wrazenie, ze on probuje zachwiac moim poczuciem wlasnej wartosci zeby mnie od siebie uzaleznic. jestem na takim etapie ze nawet to, iz on o mnie dba, gotuje dla mnie itd. uwazam za probe pokazania "jaki jestem wspanialy" a nie gest dla mnie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ASSDDSDFFDS
ja z taki type wytrzymalam juz 10 lat jeszce 2 lata i odchodze,kredyty nas trzymaja,jak sie przylozy tO i w piekleie najgorzy:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
Jak najbardziej on jest narcyzem. Socjopata moze nie, ale narcyz 100%. Ja wlasnie podjelam decyzje ze to koniec i poprosilam, zebysmy sie nie kontaktowali. On stwierdzil, ze chcialby nadal byc ze mna ale jezeli ja nie chce to trudno, zasugerowal mi ze sa inne ktore tylko czekaja na niego :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
mialam IDENTYCZNIE- nie chce mi sie rozpisywac co i jak ale moge Ci podpowiedziec- mowie serio- poczytaj o narcyzach-socjopatach. Ja jestem wlasnie w trakcie terapii, zwiazek z taki czlowiekiem moze zrujnowac psychicznie. Teraz Ci mowi ze Twoi znajomi zanizaja Twoj poziom, potem ich nie bedziesz miala...aby tluc Ci do glowy ze najwyzszy poziom to on ma i bez niego zginiesz....juz Ci serdecznie wspolczuje, jak czytalam Twoj post po przez mysl mi nawet przeszlo czy aby to Ty nie jestes nastepna ofiara mojego bylego....:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie, niech czeka
STANDARDOWA ZAGRYWKA. powiem ci więcej, za kilka dni on się odezwie i będzie różnorodnymi manipulacjami usiłował cię odzyskać. najpierw będzie grał miłego i pokrzywdzonego, wywołując u ciebie poczucie winy. jak mu się nie uda, zacznie ci grozić i straszyć. twoja w tym głowa, żeby nie wierzyć NICZEMU, co ci będzie mówił. musisz całkowicie zerwać kontakt. to jest chory człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
to chyba rzeczywiscie ta samo osoba... moj byly tez gotowal, sprzatal itp. z rak wrecz wyrywal...kultura, stanowisko, mily, uczynny.... ile sie potem nasluchalam... nawet powiedzial mi ze ja nie moge od niego odejsc bo jak to- "takie byle co ja Ty"smie odejsc???? Ja bylam w gorszej sytuacji bo mamy dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, a potem same zerwą z nim kontakt. Po prostu olej, na Ciebie też inni (lepsi) czekają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
fsdfs-on dzieci nie ma, ale moze Twoj ex to brat mojego? ;P eh, probuje sie silic na zarty ale nie jest mi wesolo. Ja juz duzo czytalam o narcyzach, socjopatach, mam w rodzinie psychoterapeute, troche sie tym interesuje, czytalam kiedys zwierciadlo i charaktery...a i tak na nic mi sie to zdalo, bo stalam sie ofiara. fsdfs- jakiej terapii? co sie dzieje? az tak wykonczyl Cie zwiazek z takim czlowiekiem? pewnie, niech czeka - chyba masz racje, spodziewam sie ze on nie uszanuje mojej decyzji o ile ja sie nie przelamie, juz kiedys sie rozstalismy z mojej inicjatywy, ale chyba skumal ze jak on sie nie odzywa to ja zaczynam, nie na odwrot. Tym razem nie, bo ostatnia rozmowa pokazal mi gdzie moje miejsce, nie chce juz sie ponizac, mam w sobie ogrom zalu bo zalezalo mi na tym czlowieku, a on wmawia mi poczucie winy, ze to wszystko przeze mnie, przy czym jest spokojny i opanowany, az chorobliwie, kiedy mi glos w gardle uwiazl i staralam sie nie rozplakac przez telefon... Moorland, moja przyjaciolka, ktorej nie zrobil w balona jak moich rodzicow, od dawna mi powtarzala jedno, nawet jak sie nam dobrze ukladalo-"jak chcesz to z nim badz, ale wiem, ze zaslugujesz na kogos lepszego" i tego chce sie trzymac. W ogole wielkie dzieki za to forum, dziekuje ze sie wypowiadacie, niesamowicie podnosicie mnie na duchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głowa do góry. Wiesz, zawsze jak tak, że wszystkich lubić się nie da - też nie zawsze dogadywałam się ze znajomymi mojego faceta i wnosiłam sprzeciw jak ich zachowanie mi przeszkadzało (on z resztą też). Tylko, że z tego co piszesz to facet ma się za alfę i omegę, nikt nie jest tak dobry, żeby mu pasować, ludzie mają go zwyczajnie dość, ale on nie widzi, że to z nim jest problem. Świat jest be i Ty jesteś be bo nie doceniłaś jaki to ideał Ci się trafił. To ten typ ludzi dla których najlepszy seks to masturbacja przed lustrem - w końcu nikt im nie dorówna ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
Był sobie król i królowa. Król był człowiekiem pedantycznym i wymagającym. Tak właściwie to nikt nie potrafił sprostać jego wymaganiom. Nie uznawał żadnego autorytetu, bo nikt nie był wystarczająco idealny i bez skazy, by król mógł go za autorytet uznać. Nikogo też tak naprawdę nie szanował, bo szanować mógł tylko ludzi idealnych i bez skazy. Często też z tego samego powodu chodził naburmuszony i obrażony, a najbardziej wtedy, gdy królowa nie potrafiła sprostać jego wymaganiom. Król, jak każdy zresztą król, miał poważne plany co do przyszłości królestwa. Były to jego plany indywidualne, do których zawsze przekonywał tak długo królową, aż zaakceptowała je jako plany wspólne. Jednak poważne plany wymagały sporego wysiłku, wszystkie po jakimś czasie przerastały króla i jego możliwości i stawały się dla niego uciążliwe. Król zostawiał więc po jakimś czasie każdą rozpoczętą inwestycję, a królowa próbowała za każdym razem ratować je, aby przynajmniej odzyskać to, co zostało zainwestowane. Choć nie lubiła gwałtownych zmian w swoim życiu, musiała się do nich przyzwyczaić. A król wciąż porzucał kolejne strategie rozwoju królestwa, zostawiając je królowej, bądź zastępując je innymi. Królowa z początku starała się jak mogła. Wiele rzeczy robiła, żeby sprostać wymaganiom króla. Zmęczona jednak ciągłym jego niezadowoleniem i jego widzimisię, zostawiła wszystkie sprawy pałacu w jego rękach. Sama zaś zajęła się porządkowaniem spraw królestwa wyższej rangi. Król zaś ograniczył swoje panowanie do obszaru samego pałacu. Czasami, gdy inni potrzebowali jego pomocy, chętnie pomagał w sprawach, które lubił robić i na których znal się znakomicie. Wtedy był szczególnie niezastąpiony. W takich przypadkach był bardzo zadowolony nie tyle ze swojej pracy, co z faktu, ze ludzie proszący o pomoc wykonywali bez ociągania i sprzeciwu wszystko, cokolwiek on zarządził. Jeżeli jednak przymuszali go do trzymania się ich pomysłu, wówczas narzekał głośno w pałacu na ich dziwne wymysły. Król i królowa mieli dwoje dzieci, ale król nie mógł ich kochać, bo nie spełniały wymogów, jakie z punktu widzenia króla powinny spełniać dzieci. Kilkanaście lat próbował nagiąć je tak, aby mieściły się dokładnie w wyznaczonych przez niego ramkach, ale jeśli już prawie się mu udało, one znów rosły i znowu trzeba je było naginać. Tu trzeba jednak koniecznie nadmienić, że ramki miały dokładnie wymiary króla i tak naprawdę tylko on mógł się do nich dopasować. One próbowały się poddać temu naginaniu, gdy były małe, i cierpiały przy tym wyginaniu. Gdy jednak trochę podrosły, z prób wyginania pozostał tylko żal do króla, ze pozbawił ich ojca. Król jak każdy król miał mnóstwo służby, ale oddalił po kolei wszystkich służących, bo żaden z nich nie potrafił wykonać swojej pracy wedle oczekiwań i norm wytycznych króla. Gdy pozostał tylko jeden, ostatni już służący, król wykonał potrzebną czynność za niego, zakładając z góry, że i tak nie zrobi tego jak należy. Sam prał swoje rzeczy, odwiedzał targ, aby zakupić potrzebne do jedzenia produkty. Miał swoje upatrzone do tego miejsca. Sam też gotował. W dni wolne był nawet skłonny oddać swe panowanie w kuchni królowej, ale bez przerwy był nękany wątpliwościami, czy to, co ona ugotuje, da się zjeść. Mogła przecież cos rozlać, rozsypać, a co gorsza, nawet spalić garnki. Dlatego słysząc odgłos nastawianych garnków zaraz zjawiał się w kuchni, by nic nie uszło jego królewskiej uwadze, bowiem kupował tylko tanio i pożytecznie. Wszystko to było dla niego, jak sam mawiał, wielkim ciężarem, ale nie było a całym świecie człowieka, który mógłby to zrobić równie dobrze, równie oszczędnie i równie porządnie, jak sam król. Wpadł na pomysł, żeby wydać edykt, w którym mógłby wyrazić swój problem, a jednocześnie z człowieka niezrozumianego,( bowiem już nikt nie rozumiał, o co mu tak naprawdę chodzi ), stać się człowiekiem zrozumianym i zaakceptowanym. Tak, to naprawdę mogłoby go uwolnić od problemu. Wyszedł na taras pałacu i przemówił: Drodzy poddani: ( tu miał na myśli także królową i dwoje dorosłych już dzieci ) Chciałem wszystkim ogłosić, że jestem Człowiekiem Niezastąpionym i nikt nie może mnie w tym zadaniu zastąpić, postanowiłem jako Idealny Człowiek przygotować dla was Idealne Ramy. Powinniśmy wszyscy być jednością. Ale żeby tą jedność osiągnąć, musicie dopasować się do tych ram w Idealny Sposób z dwóch powodów: po pierwsze, że sam pomysł jest Idealny, a po wtóre, że Ramy są Idealne. Jestem w stanie pomóc wam tą doskonałość osiągnąć, musicie tylko z oddaniem i bez szemrania poddać się mnie, Niezastąpionemu i Idealnemu. Musicie zmieścić się w ramach moich oczekiwań, a możecie to osiągnąć myśląc jak ja i czyniąc wszystko jak ja. Poza Idealnymi Ramami nie ma nic, dlatego chcąc d alej mieszkać w moim królestwie, musicie zaakceptować mój Idealny Pomysł. W ten sposób sam zastawił na siebie pułapkę i wpadł w straszne sidła. Z jednej strony bowiem zdawał sobie sprawę, że jest Człowiekiem Niezastąpionym, z drugiej zaś obarczonym ponad miarę zadaniami, w których nikt inny nie potrafił go zastąpić. Chciał od tego ciężaru uciec, ale przecież jak ma uciec, skoro nie ma takiego człowieka, który go zastąpi, a poza tym straciłby kontrolę nad swoim Idealnym Pomysłem. Na dodatek Pomysł okazał się nie tak wcale Idealny, bo gdyby taki był, wszyscy poddani krzyknęliby : Hura! Efekt był jednak inny: prawie wszyscy poddani odeszli, bo nie mieli ochoty na Idealny Pomysł. Woleli Swoje Ciasne Ramy bardziej niż Idealne Ramy, nawet wtedy, gdyby pochodziły z Idealnej Głowy Idealnego Króla. Gdzieś na boku została garstka poddanych: Królowa i dwoje dzieci. Smutno im było, gdy widzieli porażkę Króla. Król podszedł do nich i orzekł: - Czy i wy chcecie odejść? - My nigdzie nie odchodzimy. My zostajemy w Swoich Ciasnych Ramach - odrzekli zgodnie. - W takim razie, skoro poza Idealnymi Moimi Ramami nic nie istnieje, nie ma was. Mogę odejść. - Nie zostajemy sami. Jest nas wielu. Wielu Nieidealnych. - odpowiedziała Królowa. - Zrobiłaś mi to, co najgorsze! - z wyrzutem powiedział Król. - Nie czuje się winna. Wszystko to, co ci ślubowałam, dotrzymałam. A że nie jestem Idealną Żoną? Cóż, nie było takiego zdania w obietnicy małżeńskiej. Król wyjechał. Pewno sam przed sobą nie może pogodzić się z porażką Swojego Idealnego Pomysłu. Poddani potrzebowali jednak Króla. Po niedługim czasie wszędzie było słychać radosne okrzyki: Wiwat Królowa!!! Poddani wybrali ją. Mogła ich zrozumieć i zaakceptować, bo była taka jak oni, Nieidealna. I w tym była jedność!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
posty wisza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
Swietny tekst, Moorland :) Tak, bardzo czesto slyszalam, ze go nie doceniam, przy okazji naszego kryzysu ktory zakonczyl sie dzis rozstaniem, czesto slyszalam, ze on tyle dla mnie zrobil (chyba obiadkow, bo zawsze jak potrzebowalam zwyczajnej empatii i rozmowy w trudnej sytuacji zyciowej, to on potrafil tylko mnie przytulic, jesli byl obok, jesli nie, poswiecal mi chwile przez telefon po czym musial isc spac bo byl zmeczony po pracy) a ja go nie doceniam i - UWAGA, NAJLEPSZE - on docenial i kochal mnie za to jaka jestem a nie za wyglad, natomiast inni faceci chca mnie tylko zaciagnac do lozka, powinnam sobie znalezc prostego chlopaka ktory bedzie na kazde moje zawolanie, najlepiej niezbyt rozwinietego intelektualnie, bo dla niego szczytem marzen bedzie to, ze bedzie mogl ze mna sypiac, bo tylko jemu zaelzalo na moim intelekcie. - tak mi powiedzial...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tekst o królu jest świetny - ładnie i dobitnie zobrazował trudy życia narcyza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×