Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość readyornot

Czy on jest tyranem?

Polecane posty

Wiesz, myślę, że trochę racji jest w tym, że facet był socjopatą. To co robił to był terror psychiczny. "Jesteś do dupy, nikt inny Cię nie pokocha, ja Ci łaskę robię". Dobrze, że się urwałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
Zgadza sie, historia kropka w kropke oddaje realia zycia narcyza...no i daje nadzieje dla tej drugiej strony. Moorland, on pasuje do socjopaty, nie pasuje pod jednym tylko wzgledem-on byl zawsze szczery do bolu. Przyznawal sie do wszystkiego co moglo mi sie nie spodobac, a nie musial bo nie dowiedzialabym sie o pewnych rzeczach inaczej niz od niego. No ale...widac to wyjatkowy przypadek. Szczerze mowiac zaluje w tym wszystkim tego, ze on naprawde jest inteligentnym gosciem, lubilam z nim dyskutowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie każdy idealnie pasuje w opis tego typu osobowości. Z resztą, tak naprawdę nie wiesz czy nie kłamał z czymś innym, w jakiś mniej istotnych sprawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
Autorko topiku- wkleilam Ci ta opowiastke o krolu, bo dostalam ja od mojej terapeutki, ot, taki tekst do poczytania w domu- ale doskonale opisujacy jakie zycie Ciebie jako "krolowa" czeka. Moj eks nie ma brata, wiec odpada ze o tej samej osobie piszemy. Uwierz mi, teraz Ciebie wyniesie na piedestal, ale odbije sobie to za jakis czas.... nie ma ze boli- a Ty bedziesz zalezna od niego wtedy, bez przyjaciol.... Wiesz jak okresla sie takie osoby? Pajaki- rozkladaja swoje sieci, tkaja misternie, nie zrobia nic aby nie sploszyc ofiary- beda oplatac, owijac z usmiechem, a jak nie bedziesz mogla sie juz ruszyc pokaza kto tu jest panem a kto ofiara....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi przyszło
do głowy.... "on byl zawsze szczery do bolu. Przyznawal sie do wszystkiego co moglo mi sie nie spodobac, ..." A może, po to właśnie to robił...żeby Cię zabolało,żebyś cierpiała...i pomimo tego przy nim trwała.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
WLASNIE- szczery do bolu- uczciwy przy tym... Wyobraz sobie to tak za kilka lat JEGO wyobrazenie o TWOJEJ osobie ulegnie radykalnej zmianie- na bank tak bedzie I teraz zaleta "szczery do bólu" przemieni sie w Twoje male piekielko- bo bedzie Cie krytykowal na kazdym kroku, aby sobie ulzyc, podbudowac swoje ego i powie na zakonczenie- NO ALE PRZECIEZ TO PRAWDA!!!JESTEM SZCZERY MOWIAC CI ZE CIAGLE ZLE ROBISZ A TY UWAZASZ ZE TO ZLE????? Z tym ze to bedzie "zbior jego praw i zasad" nie Twoj ani nawet nie wasz wspolny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
tak mi przyszlo-zeby przyzwczaic mnie do cierpienia? przyzwyczail mnie, plakalam wiele razy. Byl mistrzem zawoalowanej krytyki, umniejszal mi jak mogl, pozniej juz wprost. Czulam sie glupsza, gorsza, moja przyjaciolka stwierdzila ze od kiedy go poznalam bardzo sie zmienilam, ze uszlo ze mnie powietrze, ze nie mialam sily na nic. fsdfs, opowiedz cos wiecej o swoim zwiazku, jak dawno sie rozstaliscie? Jestem przerazona skala manipulanctwa jakiego mozna sie dopuscic w zwiazku, jestem przerazona tym,ze na poczatku czulam sie wyjatkowa, ze tylko on mnie docenil tak jak zaden inny facet wczesniej, mam wrazenie, ze on na poczatku ocenil mnie inaczej, ze jestem lepsza niz faktycznie jestem, ze jestem idealna (jak w tej opowiesci), przestal mnie szanowac gdy zorientowal sie ze nie pasuje do jego ram. Zreszta, sam mi powiedzial, ze jestem mniej dojrzala niz sie spodziewal na poczatku. Czulam ze jest mna rozczarowany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
to po co jeszcze przy nim tkwisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
fsdfs, ale my juz dobrnelismy do takiego etapu. Nagle sie okazalo, ze moi znajomi sa do bani, ze moje decyzje zyciowe sa do bani, w ogole wsystko. Potrafil zrobic mi afere za to, ze nalalam sobie za duzo soku do szklanki ktora postawilam na noc obok lozka, bo nie mysle, bo calego nie wypije a pozniej pewnie wyleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
Dzis sie z nim rozstalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak mi przyszło
"...zeby przyzwczaic mnie do cierpienia? przyzwyczail mnie, plakalam wiele razy. ..." Może chodziło o to,żeby upajać się władzą jaką nad Tobą posiadł... O Boże,dlaczego nie było kaffe,kiedy ja byłam młoda... ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawska1500100900
Mam tak samo... Wykształcony, mega inteligentny, opiekuńczy, woli mnei naturalną, denerwuje się gdy się maluję jak wychodzę. Dopóki nie powiem mu gdzie ide a wychodze rzadko i tylko do cioci albo podczas awantury chcę wyjść to zamyka mi na kklucz drzwi, chodzi za mną od pokoju do pokoju, zabrania mi się zamknąć w nim na chwilę żeby odpocząć od nerwów, krzywdy mi nie zrobił... nieraz powie coś głupiego typu jesteś niezrównoważona psychicznie, zrobi : np. stanie w otwartym oknie na parapecie i mówi że skoczy, że wtedy będzie spokój-zdarzyło się raz. Nie pije w ogóle alkoholu. I też czasem się boję. Chyba nie szanuję go tak bardzo jak kiedyś po tym wszystkim bo w nerwach jak coś powie to czuję się jakbym nic nie znaczyła dla niego. Wiec albo mu tak bardzo zalezy ze wariuje albo jest zazdrosny. Co najlepsze to bardzo dobry facet. 26 lat, magister inż. informatyki, ma wiedzę na każdy temat często tym zaskakuje.. Dobre serce ma, akceptuje moje dziecko-razem mieskamy, uwielbia małego i bawią się ciągle. Ale no... ja czasem wysiadam. Obecnie jesrteśmy po wczorajszej kłótni. Chyba mnie okłamywał jakiś czas temu. awiodłam się i go pobiłam. Zwyzywałam. On nie był lepszy. Ale cóż... Nie wiem jak jest na prawde ale to jest mało wazne teraz. Też nie wiem co myśleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawska1500100900
I krytyka też jest. Nigdy nie mam racji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
tak mi przyszlo-mial taka wladze,ze rzeczy ktore by nie przeszly na poczatku, przechodzily pozniej bez problemu. ja poplakalam, on przeprosil i juz nie bylo problemu. przyklad-sylwestra mielismy spedzic we dwoje. moja przyjaciolka nie miala gdzie pojsc, chcialam ja zaprosic i jeszcze paru innych znajomych (jego znajomi mieli juz plany) ale krzywil sie strasznie, wiec olalam znajomych. dzien przed sylwestrem okazuje sie, ze on by bardzo chcial zaprosic jednego kolege. i spedzilismy sylwestra we trojke...bo on tak chcial. kolega byl swiezo po zerwaniu z dziewczyna, wtedy moj juz ex wpadl na swietny pomysl "zadzwon po ta swoja przyjaciolke, niech chlopak sie kims pocieszy". zrobilam wtedy wielka afere, ale doprowadzil mnie na skraj irytacji...ja nawet zadzownilam do tej kolezanki ale nie odbierala. wstyd mi, zrobilam wszystko czego chcial. pewnie, niech czeka, madra z Ciebie osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
hmmmm u nas to bylo tak ze on mi bardzo zaimponowal- przemily, dobrze wychowany, szarmancki, wyksztalcony, na kierowniczym stanowisku, samodzielny od 18 roku zycia no po prostu-CUD Ja jako DDA myslalam ze Pana Boga za nogi zlapalam- tez pil, ale nie tak aby sie nie kontrolowac, po 2 latach wywalczylam aby nie chodzil codziennie do knajpy. Pil w domu. Dzien w dzien- wieczorem 6 piw. Dopiero robil sie wtedy zlosliwy- bo co to za praca jaka moja, bo tam gdzie studiuje to kazdy idiota dostanie na tej uczelni papier itp.... miliony przykladow- wyrzucil mi nawet w twarz ze gdyby nie ON to moi rodzice byli by pochowani pod plotem (pomagal z organizacja pogrzebu)....Kiedys nie rozumialam na poczatku naszej znaomosci dlaczego jego znajomi na piwie chcac mu dokuczyc nuca pod nosem" to ja narcyz sie nazywam".... ciezko bylo, bo odeszlam z 2 latenim dzieckiem, ale juz po prostu bylam doprowadzona do takiego stanu ze chcialam popelnic samobojstwo. Ciagle chcial abym mu dziekowala za to ze on jest ze mna, bo na nikogo nie zasluguje, ze mieszkamy razem, bo inaczej mieszkalabym na dworcu itp. O jakiejkolwiek empatii, czulosci, checi spedzania wolnego czasu ze mna i dzieckiem moglam zapomniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
mialo byc "Tak mi przyszlo, madra z ciebie osoba" nicki juz mi sie myla... ciekawska, dorosly facet a insynuuje ze wyskoczy przez okno? moj takich rzeczy nie robil... to juz chyba nawet nie socjopatia, a niezle zaburzenie i regres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość readyornot
fsds- 6 piw, skad ja to znam? Dlugo byliscie razem? Moj nie chodzil do knajp, pil w domu, pil od rana do wieczora, przy czym zachlany bywal rzadko, trzymal pion, ale potrafil poznym wieczorem wsiasc w samochod (po piwie) pojechac po kolejne bo nie zasnie bez tego. Jak sie poznalismy, byl po terapii. Szybko wrocil do swoich nalogow. Domyslam sie przez co przeszlas, bo ja co prawda tylko pomieszkiwalam z nim, ale po dwoch tygodniach non stop razem mialam tego wszystkiego serdecznie dosc. Trzy razy chcialam go wywalic wtedy z domu, poklocilismy sie przy jego koledze, powiedzialam mu tez ze juz nim rzygam, swieta nie bylam, ale do nikogo nigdy sie w ten sposob nie odnosilam...to on mnie tak wyczerpal.mJak dawno odeszlas i czy jest Ci lzej? Ja licze na to, ze mi bedzie...bo roczny zwiazek z nim wypompowal mnie na maxa, chce znow zyc, sama ale zyc i oddychac spokojnie. Co prawda prob samobojczych nie mialam, ale calkiem niedawno przesadzilam z farmakologia (jestem na antydepresantach), puls okolo 150, moglo sie skonczyc tragicznie. Po kolejnej klotni z nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
Dodam tylko ze jestem juz szczesliwa zona czlowieka ktory wrecz "nosi mnie na rekach"- ta jedyna, wymarzona, ukochana....ktory opiekuje sie mna a ja nim, ktory potrafi powiedziec "kocham Cie, wiesz?" przynajmniej raz dziennie, czlowiek na ktorego moglam liczyc w ciezkiej chorobie....dlatego to on jest moim mezem, a mam nadzieje ze w zyciu nie trafie na taka osobe jak moj ex, na zadnej plaszczyznie mojego zycia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsdfs
ja lacznie 8 lat- w ciagu jednego dnia postawilam wszystko na jedna karte. Ale to i tak byl poczatek piekla- walka o dziecko w Sadzie- doskonaly klamca, manipulator itp- nikt nic mu nie mogl zlego zarzucic.... ale mam to juz wszystko za soba od 4 lat, poukladalam sobie zycie, wyleczylam sie, on ma nowa ofiare- bezrobotna z rodzina bardzo, bardzo daleko, zrobil jej dziecko po miesiacu- wiec pastwi sie teraz nad nia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex krolowa
swietny temat mi sie trafil, pozdrawiam was wszystkie bardzo serdecznie i wklejam linka do bloga ktory jest dla mnie wielka pomoca przy wychodzeniu z uzaleznienia od socjopaty, psychopaty i narcyza http://mojedwieglowy.blogspot.com/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam to w rodzinnym domu, cale zycie obiecywalam sobie- NIGDY WIECEJ STRACHU, PLACZU, PRZEMOCY.... ciesze sie ze mi sie udalo, lepiej pozno niz wcale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry temat, bo ja sama zastanawiam się czy mój narzeczony nie jest.. i nie chodzi tu o bicie, nidy mnie co prawda nie uderzył, za to lubi sobie popijać najlepiej kilka piwek dziennie, pracy stałej brak i tak od ponad trzech lat, ja zapierdzielam za granica on siedzi w domu "szukając pracy" chociaż mógłyby być tu razem ze mną i moglibyśmy razem pracować..wesele tuż tuż a on nie widzi problemu, dopiero po nega awanturze nie pije od 4 dni, ciekwae jak długa, odległość dobrze mi robi bo zaczynam dostrzegac rzeczy których nie widziałąm wcześniej, tylko że po awanturze robi wszystko zeby to wygladalo jakbyto byla moja wina, i jescze jeden problem ja chcce narazie zostać za granica on woli Polskę, kikla raz już dla niego zjeżdzałam potem żałowałam, bo dalej kumple, picie i zero roboty,, i tak się zastanawiam czy wogóle jest sens pakowąc się w to wesele, wątpliwośći coraz więcej i już sama nie wiem co mam myśleć tym bardziej że odlegość robi swoje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×