Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hg-icp-oes

Jestem beznadziejna :-(((

Polecane posty

Gość hg-icp-oes

Nie umiem sobie poradzić ze sobą, swoimi emocjami. Około roku temu poznałam cudownego człowieka, niestety nasze drogi się rozeszły i od kilku miesięcy nie mamy ze sobą kontaktu. Nigdy wcześniej mi tak nie zależało jak wtedy, nie wiem co zawiodło w naszej relacji, brak odpowiedniej komunikacji? Oboje deklarowaliśmy chęć żeby znajomość rozwijać i nie wiem co się stało. Może dlatego tak mi ciężko, bo nie było definitywnego końca, nigdy nie powiedział mi, ani nie dał do zrozumienia że chce zerwać ze mną kontakt. Chyba tak byłoby łatwiej, a tak ta wieczna nadzieja, chyba nie ma bardziej naiwnej i czekającej na nie wiadomo co osoby ode mnie. Jestem aż tak żałosna, że żyję myślą, że kiedyś na pewno się znowu spotkamy i wtedy na pewno nam się uda :( Męczy to okropnie moją psychikę, jestem po prostu zmęczona. Codziennie rano powtarzam sobie, że koniec, nie będę myśleć, analizować, ale przychodzi wieczór, wracają wspomnienia i rozsypuję się w drobny mak. Bardzo staram się jakoś sobie radzić, spotykam nowych ludzi, umawiam się na randki, ale nie ma tego czegoś, ciągle coś mi nie pasuje, chociaż do każdego podchodzę indywidualnie i staram się nie porównywać. Czy to się kiedykolwiek skończy? Czy już będę żyć tą niespełnioną relacją do końca? Przepraszam za ten bełkot, ale łatwiej mi napisać coś w internet, niż porozmawiać z kimś bliskim. Nie potrafię rozmawiać o swoich uczuciach, wydaje mi się, że pokazuję wtedy swoje słabości, które w przyszłości ktoś mógłby wykorzystać. Och chyba jestem wyjątkowo beznadziejnym przypadkiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korale z żołędzi
a moze ktos na ciebie czeka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jesteś żałosna a Twoje słowa to żaden bełkot. Mam nadzieję, że po wygadaniu się choć trochę Ci ulżyło. Oby udało Ci się zamknąć tamten rozdział życia, po co masz się tak męczyć? Przykro mi, że przytrafiła Ci się taka sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hg-icp-oes
Bardzo dużo wysiłku włożyłam w trzymanie tego kontaktu, niestety coś się rozmyło. Być może przez to że tak bardzo skupiam się na tym co przeszłe, nie dostrzegam tego co wokół mnie. Bardzo staram się z tego wyleczyć ale moje uczucia i odczucia są w dalszym ciągu tak silne, że nie wiem w jaki sposób mam je przezwyciężyć, wiem ,że najwyższa pora przestać się nad sobą użalać i wziąć się w garść, ale to na prawdę nie jest łatwe, każdego dnia zaczynam od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hg-icp-oes
Wiem nie ma sensu się tak męczyć, chyba jestem zbyt słaba psychicznie, ale jak mi bardzo zależy to działam nieracjonalnie i nielogicznie. No trudno, takie życie nie ja pierwsza, nie ostatnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasjane
Ja do swojej napisałem ostatniego smsa, jak juz praktycznie był koniec naszego związku ze bardzo ją kocham i mi to pomogło przetrwac najgorsze dni ... dzisiaj juz bol minal, ale mysl ze skonczyłem to pozytywnie, napisałem to co naprawde czuje, a nie jakis bełkot z poradnika sprawiła ze było mi łatwiej ... u niej uczucie wygasło wiec nie moglem jej juz meczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoje reakcje na cierpienia są bardzo typowe więc nie katuj się tak tymi myślami bo nie zasługujesz na takie cięgi. :-) Powiedz coś więcej może coś doradzimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hg-icp-oes
I chyba właśnie tego zabrakło, definitywnego końca, tak byłoby łatwiej, pocierpiałabym, ale byłoby jasne że nie ma już do czego wracać. A tak ta ciągła nadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hg-icp-oes
Właśnie tego zabrakło, definitywnego końca, pocierpiałabym, ale byłoby jasne, że nie mam już na co liczyć, a tak to ciągła nadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteście the beściaki :D
witaj , ja chętnie zostanę twoją ścianą płaczu , bo ...znalazłam się w takiej samej sytuacji . Ile masz lat i jak długo to już trwa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vvvvvfffffddddddddddddfffff
vvv

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie widzę postów a przejęłam się Twoją historią. Mam nadzieję, że ktoś zdoła Cię pocieszyć i podnieść na duchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ??);,,(()jbb
O,miałam to samo.gnojki tak robią,chórze,zamiast powiedzieć -Natka Małecka,to nęcą,daje nadzieje,rozkochuja i zmywaja sie.ja sie leczylam blisko 2 lata.minelo juz pare lat od tego zdarzenia,były inne milostki,a ja wciąż go rozpamietuje.i tez myśle ze kiedyś go spotkam i mu wygrane ze dupkiem jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ..:::Cigarette:::..
Nie jestes zallosna. Zalosny jest swiat dookola nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tyryryryyy
a co ma takiego cudownego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×