czy to ja jestem temu winna?

Pokłóciłam się z moją przyjaciółką ,znaczy tak mi sie wydawało ,ze nią była. Poszło o totalną głupotę.Żle zrozumiala pewną sytuacje i teraz nie odzywa się do mnie ,nie chce mnie znać ,a mi jej bardzo brakuje. Nie chce też sie ''ośmieszać'' pisząć ciagle sms i się przed z nią kajać ,bo wina nie lezy tylko po mojej stronie.dziś widziałam jak szła sobie z inna jej bliską koleżanką i wyminela mnie z ziamną krwią.Co mam robić ,chce się znią w jakiś sposob pogodzic ale nie wiem jak to zrobić.......

że ma cie dość jesteś natrętna i dystansuje sie od ciebie przerabiam to z rzekomo przyjaciółką to taki energetyczny pasożyt,jestem już nią zmęczona

zapytaj przełozonego - on wie wszystko

wątpie w to ,ponieważ to ona zawsze do mnie przychodziła pierwsza dzwonila pisala sms .wrecz bym powiedziala ze odwrotnie to było.

czy ktoś podsunie mi jaks propozycje? pisałam już raz sms nie odpisuje

ktoś co jeszcze powie?

co ci trzeba tłumaczyć? uzywała cie jak byłas jej potrzebna jak przestałaś - olała cie i finito mozesz se swoją tęZknota schować gdzie chcesz, z tej maki chleba raczej juz nie bedzie