Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

brahmin

Brahmin - znany prawik

Polecane posty

Brahmin, podejście masz w sumie podobne do mnie. Chcesz cos osiagnąc, ale zachowując honor. Te osoby, których nie lubie wiedza o tym, bo sie z tym nie kryję, ale mimo tego kiedy trzeba, potrafie z nimi współpracować. Czasem jest ostro, ale jest tez wynik :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Foxy, zazdroszczę Ci, że rozumiesz te żarty;) No o, umiejętność zjednywania sobie ludzi po to, żeby awansować to jest jakiś zmysł interesowny... Nie twierdzę, że to coś złego, ale staram się to nazwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laura na pokładzie
Laura na pokładzie Na pewnej imprezie od słowa do słowa, tematy były różne postanowliśmy, że odegramy pewien układ, że obydwoje staniemy się aktorami, kimś kim nie jestesmy na codzień. Kaśka, moja znajoma miała być dominującą kobietą a ja jej męskim niewolnikiem. Żadna ze stron nie wierzyła, że druga da radę wcielić się w te role w realu. Ale dopięliśmy o dziwo swego, a było to tak: Była ubrana normalnie, nie prowokująco a jednak podkreślająco jej wyższość. Założyła bardzo krótkie szorty, odsłaniające jej długie nogi, bluzkę z odpowiednio dobranym dekoltem, tak aby absolutnie nie mógł zostać uznany za nieodpowiedni a jednocześnie ściągający wzrok, oraz buty na obcasie z zamkniętymi palcami. To nie były pończochy, krótka spódniczka czy szpile. Chciałbym gdzieś przy okazji zabłądzić wzrokiem w okolicach pasa? Nie wszystko zamknięte w szortach. Chciałbym zobaczyć jej piękne stopy - nie, zamknięte buty, tylko stukający obcasi długie nogi. No dobrze, tyle o ubiorze. Nie wiadomo było jak zacząć, każdy był trochę zakłopotany, bał się zacząć rozmowę na ten temat, pogadaliśmy chwilę na przeróżne nie związane tematy, wypiliśmy małego drinka. W końcu powiedziała 'Podejdź do okna', podszedłem i tak zaczęło się wykonywanie poleceń. "Teraz przejdź do kąta", przeszedłem, "Usiądź", "Przejdź tam", posłusznie wykonywałem te nic jeszcze nie znaczące polecenia, ale chyba powoli zaczęło ją bawić, że ma faceta-robota-zabawkę, który wykonuje posłusznie jej polecenie. Postanowiła iść dalej "Połóż się", "Odwrotnie", "Wstań", "Połóż się", "Wstań", "Połóż się"...a ja posłusznie jak robot. Polecenia padały coraz częściej i były coraz bardziej niecodzienne, padły w końcu "Klęknij", "Czołgaj się", "Na czworaka", czy "Wypnij pupę". Wszystko spełniałem posłusznie, bez mrugnięcia okiem. W końcu kazała zostac mi na czworakach i chodzić koło jej nogi, zrobiłem chyba, ze cztery okrążenia po pokoju patrząc tylko na jej stukające obcasy. Następnie co okrążenie poleciła mi dawać jeden całus w czubki jej buta i zawracaliśmy. W tym momencie poczułem swoją uległość, a ona tymczasem się rozkręcała. Co jakiś czas pytała 'Kto ma najpiękniejsze nogi' a ja miałem odpowiadać 'Ty masz najcudowniejsze nogi ze wszystkich kobiet na świecie'. Potem miałem wymyślać coraz to inne epitety i pochwały na cześć jej nóg. Nagle splunęła na podłogę i padło "Wyliż", ojej ale to zabrzmiało, było zaskakujące a jednocześnie dreszcz emocji przeszedł przez całe moje ciało. Byłem tak wkręcony już sytuacją, że zrobiłem to a po chwili polecenia powtórzyły się kilkukrotnie. Chyba nie miała tego początkowo w planach, ale sytuacja chyba jej się spodobała, gdyż co chwilę kazała mi ściągać różne części garderoby aż byłem w samych bokserkach. W bokserach chodzilem na czworakach koło jej nogi co jakiś czas całując buta i zlizując trochę śliny. Potem kazała mi klękać, zamknąć oczy, otworzyć usta. Klęczałem w tej pozycji chyba z 5 minut, które trwały wieczność, nie wiem co robiła, ale na koniec kolejne zaskoczenie, naplucie na twarz, potem znowu chwila ciszy, naplucie i zaskoczenie, którego nie przewidywałem, klasyczny policzek, plaskacz. Po prostu mnie spoliczkowała. Chyba sama zdziwiła się co robi a jednocześnie zdziwiła się jak jej to się spodobało bo dostałem jeszcze kilka razy. Jak już powiedziałem byłem w bokserkach a sytuacja, uległość, poniżenie spowodowały magiczny klimat, emocje, dreszcze i podniecenie, które spowodowało, że w bokserach miałem namiot. Ona to musiała widzieć, a ja się tego najbardziej wstydziłem ze wszystkich rzeczy. Kilka razy zawadzila butami mój namiocik a ten w widoczny sposób stawał się coraz większy. Poleciła mi się położyć na plecach a sama siedziała z nogą na nodze. Jedną stopę w bucie położyła mi na twarzy a drugą nadepnęła na rusztowanie mojego namiotu w bokserkach, biorąc go pod podeszwę buta. Nie widziałem jej bo miałem wszystko zasłonięte butem. Zaczęła mnie i mój namiot deptać tym butem, trochę nawet miejscami bolało, zwłaszcza, że jej but wciskał się w moją twarz, ale nie robiła sobie nic z tego. Nagle powiedziała "Liż buta", a drugim cały czas przez bokserki, mając pod podeszwą palców idealnie główkę mojego małego zaczęła rytmicznie i delikatnie ruszać centymetr w lewo, centymetr w prawo. "Liż ponagliła i przestała ruszać". To mnie trochę przeraziło, ale pokusa i emocje były silniejsze, nie wiem dlaczego i jak to zrobiłem, ale zrobiłem, zacząłem lizać jej buty i nie było to takie straszne jakie się wydawało, wcale nie były jakieś brudne, ot normalne a ich lizanie nie było nieprzyjemne. Byłem przygnieciony do podłogi butami na twarzy i na kroczu i to wcale nie lekko, czułem się maksymalnie poddany, a ona powróciła to rytmicznego i powolnego lewo, prawo, po kilku minutach stało się. Moje bokserki zalała fala lepkiej cieszy, powodując u mnie niesamowite zawstydzenie i zażenowanie, a u niej szczyptę satysfakcji. Kaśka, cały czas była ubrana, nawet butów nie ściągnęła przez całe spotkanie, nie dotknęła mnie niczym innym za wyjątkiem buta. Ja, leżący, zpoliczkowany, w samych bokserkach z uwłaczającą plamą. Ogarnij się - powiedziała i wyszła. Było to bardzo eksytujące i magiczne przeżycie dla mnie, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, nigdy więcej też się to już nie powtórzyło. Z relacji Kaśki wynika też, że nie miała pojęcia, że tak się jej to spodoba i że tak się wkręci. sexopowiadania.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że u mnie to nie do końca kwestia honoru, ale satysfakcji. Nie staram się wybierać najprostszych dróg, bo wiem, że o wiele lepiej będę się czuł, gdy przejdę te trudniejsze. A więc to raczej kwestia satysfakcji z rywalizacji, z pokonywania przeszkód... Pamiętam, że w czasach szkolnych miałem niezdrową ciągotkę, ay być lubianym przez wszystkich. I nawet mi się to udawało, dopóki nie zrozumiałem, że wprawdzie mam mnóstwo kolegów, ale nie mam przyjaciół i od tego czasu zmieniłem nastawienie, stawiając na jakość, a nie ilość... A współpracować też potrafię, ale nie czuję się z tym dobrze. Najlepiej czuję się, biorąc całą odpowiedzialność za porażkę i całą chwałę za sukces...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu sie róznimy, dla mnie najlepsza droga do celu to optymalna, jak najkrótsza, ale nie przez maliny, wolę nadłozyc drogi, niz podrapac nogi :) Nie rozumiem ludzi, którzy czuja potrzebe być lubianymi przez wszystkich. Po chooy? Ludzie sa tak rózni, że wszystkim nie dogodzisz. Ci, którzy czuja taka sama potrzebe bycia lubianym beda udawac, że lubia ciebie, bo wychodza z założenia "jak ja go nie lubie on mnie tez lubił nie bedzie". Fałsz, obłuda, hipokryzja... dobrze, że zszedłes z tej ściezki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już chyba kiedyś wspominałem, że mam lekkie(?) skłonności masochistyczne, więc może stąd ta potrzeba przedzierania się przez maliny. Nie jestem skrajnym pragmatykiem, choć bardzo często ludzie, którzy mnie znają za główne moje zalety uważają odpowiedzialność i umiejętność załatwienia "wszystkiego". Ta chęć bycia powszechnie lubianym wynikała zapewne z niskiej samooceny, ale to naprawdę zamierzchłe czasy i wiele się zmieniło mimo, że samoocena jakoś drastycznie nie wzrosła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haha, ja tez często jestem "człowiekiem od spraw trudnych i beznadziejnych" :) Myslę, że te zamierzchłe czasy to nie była kwestia Twojej niskiej samooceny, tylko braku rozeznania w tym ogromie fałszu :) jak sie w tym połapałeś, to doszedłes do wniosku, że lepiej mieć obok szczerego wroga, niz fałszywego kumpla. Nikt nie rodzi sie wszechwiedzący i z zasady kazdy chciałby byc lubiany. Jednym to przechodzi w wieku młodzienczym, a inni wolą zyc w tym słodkim zakłamaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie do końca tak jest, bo to nie chodziło o to, że kumpel był fałszywy - po prostu były to znajomości zdystansowane. Wspólne piwo i nic poza tym. Spowiedź, wzajemna pomoc, zrozumienie już wychodziły poza zakres tego kumplowania, ale z drugiej strony nie było żadnych "zdrad" czy obgadywania - po prostu nijakość relacji. Powiedzmy, że nie lubiłem swoją osobą zbytnio zwracać uwagi, a później to się bardzo zmieniło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, nie wzięłam poprawki na to, że ja zyje w swiecie kobiet... z którego chciałabym sie wreszcie uwolnić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zajrzalam tu aby sprawdzic czys juz rozprawiczony ;) do 10 strony powinno ci sie wlasciwie udac. a tu tymczasem nocne plemiencow rozmowy:) i oczywiscie... laura z pokladu nie idy :O nie jestem techniczna wiec: lubie informatykow.. tych, ktorzy zawsze powiedza mi o co chodzi w sprzecie ktory mam przed soba. nie lubie informatykow.. ktorzy twierdza, ze absolutnie niepotrzebne sa spotkania i rozmowy w realu. wystarcza telekonferencje. uwazam to za totalna bzdure. wyobrazcie (Brahm, Lady) sobie taka sytuacje w jednym domu: on pisze: kochanie, strasznie boli mnie w klatce piersiowej... posrodku... chyba ze mna niedobrze ona odpisuje: wez nitrogliceryne... na wszelki wypadek... wlasciwie, to chyba jest jakis nerwobol i nie musisz nic brac... powinno ci za chwile minac... a z reszta, rob co chcesz.. przeciez jestes dorosly KOCHAM LUDZKICH INFORMATYKOW poza tym, nie wszyscy musimy sie kochac :) obowiazku nie ma... jest natomiast tolerancja, choc niektorzy twierdza, ze z nia tak samo jak ze sprawiedliwoscia czyli "jak z choojem u komara - wszyscy wiedza ze jest tylko nikt go nie widzial"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i znowu jestem zapozniona .... zanim mi sie to koleczko pokreci, to wy bedziecie juz daleko przede mna na tej cierniowej drodze nie zamienilabym sie nigdy w zyciu. urodzilam sie kobieta i taka sie czuje. poza tym mialam ciekawe zycie jako kobieta :) nietechniczna. ludzie sa tylko ludzmi i jak to mawiala moja babcia " czlowiek nie szklanka wiec go nie przejrzysz" ... co z biegiem lat stalo sie dla mnie bardziej zrozumiale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duchu z chęcią bym się napił, ale mam tylko piwo;) Frida, ja nie jestem bałwochwalczym zwolennikiem tolerancji, co jednak nie znaczy, że osób (rzeczy, zjawisk), których nie toleruję, chcę się pozbyć. Po prostu ich nie lubię... Szczerze mówiąc, to bliżej nie znam żadnego informatyka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kefwfwrrggvwrf
fWRGWERGNTEHMN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frida wskazane byłoby jak ongiś mnie zbeształaś tutaj w perfidny sposób:D udałem oczywiście obrażonego:PDziewcze hoże pomyliła mnie z kims innym i tak wyszło:P:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"machniom" jest znane z 4 pancernych i psa i oznacza propozycje wymiany... nie pamietacie sakaszwilego i gustlika??! ten post wypluł mi ostatnie jednostki energii, ide spac, dobrej nocy wszystkim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pfffyy.... Dyrektor, czy to o piwie to bylo napisane o mnie? ... bo jesli tak, to pomylka. piwo pije latem przewaznie przy koszeniu trawy :P Brahm, moje zycie? .... jest moja prywatna wlasnoscia:) czasem moge tu cos powiedziec, ale nie bede o tym opowiadac nieznajomym na "forumie". jesli cie to zaspokoi, to moje mlodsze dziecko powiedzialo zebym zaczela pisac ksiazke :) ... i zaczelam, ale chwilowo utknelam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frida, nie chodziło mi o jakieś intymne szczegóły z Twojego życia, ale o jakieś zabawne, ciekawe anegdotki, bo tak zrozumiałem Twój post...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dyrektor, nie madrzyj sie ;) .... ja czytam wszystko z opoznieniem.... albo dziwnie wybiorczo "nie ma, a tu nagle jest" posty ktorych przed sekunda nie bylo pojawiaja sie nagle znikad.... moze to jakas inna rzeczywistosc sie nam zakrada :) wogole tego nie rozumiem... ciagle jestem nietechniczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bedac dzisiejsza dyzurna ;) pozwalam sobie zgasic swiatlo w cudzym domku... PSTRYK (koniec szarogeszenia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×