Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość martwasztywnajakdrewno

Czy zabiłam w nim uczucia? ODSZEDŁ,czuję się winna...

Polecane posty

Gość martwasztywnajakdrewno

Jestem prawie 3 tygodnie po zakonczeniu 2letniego związku. W skrócie:mój dotychczas pewien naszego związku facet (mieliśmy plany,pytał o dziecko,o to jak widzę przyszłość)pół roku temu popełnił błąd(nie chodzi tu o zdradę,pobicie,ani nic wielkiego,ale starczyło,aby mnie skrzywdzić).Rozważałam rozstanie,bo nie byłam pewna,czy umiem wybaczyć i nie wypominać.Przekonał,że warto(do tej pory było między nami naprawdę dobrze i mogłam na nim polegać)-więc dałam szansę. Od tej chwili z jego strony było bez zarzutu,jednak szybko okazało się,że ja z kolei nabawiłam się jakichś chorych urojeń.Sprawdzałam(potajemnie,wiem,ohyda...) historię w komputerze i szukałam dowodów (pierwszy raz brzydziłam się sobą,ale miałam ogromną potrzebę uciszyć lęki...),że on mnie znów okłamuje.Pojawiały się też drobne sprzeczki(kiedyś ich praktycznie nie było) i zmęczenie sytuacją, mój mężczyzna widział,że nie daję sobie rady z tym wszystkim..prosił,przekonywał,obiecywał,a ja walczyłam ze sobą i swoimi podejrzeniami,starałam się zaufać,bo przecież go bardzo kochałam,ale wciąż to we mnie siedziało.Potem potoczyło się szybko-sprowokowałam kolejną kłótnię,a on nie wytrzymał...bo kto by to wytrzymał?tylko masochista..Powiedział,że między nami jest ostatnio źle,a on nie umie rozwiązać tego problemu.Wypalił się,jest zmęczony i ma dość.Coś się zmieniło w nim,kłótnie przyćmiły uczucia i potrzebuje odpocząć.Odszedł,pozwoliłam mu,wiedzialam,że to nasza wspólna wina.Myślał nad tym długo,powiedział mi nawet 2 tygodnie przed rozstaniem o wątpliwosciach(tak poważnie,to nie spodziewałam się tego,znajomi mówili mi kiedyś,że często powtarza,że nigdy nie chciałby mnie stracić...) Mam żal,że tak po prostu zrezygnował,jednak wiem,że się starał....Nie umiał powiedzieć,że nie kocha,choć prosiłam o to.Bo kocha,ale nie widzi już sensu.Zamęczyliśmy się,nie przetrwaliśmy kryzysu.Spytal,czy mozemy miec kontakt,odmówiłam-nie potrafię rozmawiać z kimś kogo kocham jak ze znajomym...nie wiem co robić.Czuję,że ten rozdział jest cholernie niedomknięty.Nagle przerwaliśmy tą miłość bez wielkiego bum,bez awantury,bez zdrady,po prostu,dopadła go rezygnacja i cholerne zmęczenie ...co ja mam zrobić?kocham go,zdaję sobie jednak sprawę,że na siłę nic by z tego nie wyszło.Nie teraz,nie w tych emocjach i pretensjach.Nie odzywa się,ja też,bo w końcu to on podjął decyzję.Pewnie poszuka szczęścia gdzie indziej... Myślicie,że to moja wina,że odszedł...?Czy można tak po prostu odpuścić sobie ukochaną kobietę,bo pojawiają się problemy i niepewności....? Możecie krytykować,ja wyciągnęłam już lekcję na przyszłość.Teraz urwałabym to pol roku temu albo wybaczyła, zamknęła cholerną buzię i dała w spokoju cieszyć się związkiem....nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić i bardzo tęsknię...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 54rtrtrtfdghg
ale co on takiego zrobil? ja mysle, ze mu na tobie nie zalezalo, przykre ale prawdziwe. porcuahl poruchal, znudzil sie i papa, teraz znajdzie sobie nową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
2 lata udawał,że mu zależy? Miałam wrażenie,że to ja jestem tą mniej zaangażowaną stroną,bo bardzo ostrożnie podchodzę do związków,po prostu się boję zranienia...myślę,ze mu zalezalo,widzialam to w tych drobnostkach,które dla mnie robił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze zrobilas ze odeszlas,nie dalabys rady byc z kims kto cie zawiodl,nie nadajesz sie do takich zwiazkow,szkoda czasu na oplakiwanie go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
to ON odszedł...właśnie o to chodzi.Ja miałam w sobie chęć,aby się uspokoić i spróbować,nie codzień poznaję takiego faceta. Dlatego czuję się z tym strasznie zle,absolutna bezsilnosc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez ja tez....
po prostu mu sie znudzilas, zrozum to :O pierwsze 2 lata byly super, bo na poczatku zawsze facet jest fajny i mily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
ku.wa czasem nie rozumiem,po co sie angazowac,planowac i mówić 'kocham', skoro potem zostawiają z nudów...bo po co dbac,nie? ruchanie to w burdelu jest....cholera nic nie ogarniam, 2 lata to zbyt duzo na udawanie uczuc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chrobotek Reniferowy
Ale z jakch nudów? Kontrolowałaś, sprawdzałaś, nie ufałaś - to ile miał się przed Tobą płaszczyć? Ile razy przepraszać? Czasem miłość to za mało, aby z kimś być. Stworzyłaś toksyczną atmosferę, bez zaufania, to i masz rezultat.. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alc.ia
Moim zdaniem na siłe szukałaś czegoś by doprowadzać do kłótni. Kochać to też ufać. Jesli ci na nim zalezy nie podchodz do sprawy tak ze to on odszedl. Walcz o niego mu o to chodzi, chce widziec ze sie zmieniłas i zalujesz tego ze mu nie ufalas. Na moje to nie odpuszczaj tego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno dwa razy
w to samo łajno sie nie pakuj 'on udawał ze jemu zalezy" jak udawał to nie ma tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
nie sądzę,żeby udawał.NO LUDZIE, dwa lata byście tkwili w związku z przymusu? Tak,wiem ,toksycznie się zrobiło.Nigdy taka nie byłam,staralam sie dac mu duzo luzu,nie robilam awantur o wypady z kumplami,wrecz go zachęcalam ,bo wiem,ze faceci tego potrzebuja .staralam sie,zebysmy fajnie spedzali czas.a on?ostatnio jakis zrezygnowany sie zrobil...jesli mu mamy mowic o tym,ze przestalo zalezec,to nie od początku,ale wlasnie od tego pewnego czasu.Pewnie od moich kłótni o nic;/ Nie mam jak walczyc.Chcialam-Spytałam,czy nic z tym nie mozna robic-wlasnie wtedy,gdy pierwszy raz podzielil sie ze mna wątpliwosciami.Powiedział,ze bardzo chce ze mna byc i sprobowac.Odpuscilam podejrzenia,przystopowalam,wyluzowalam-a on dwa tygodnie pozniej wyrzucil z siebie,ze nie da rady.Uczucia nie te,co kiedys.to po cholere mi potem mowil,ze kocha mnie wciaz?zeby dac zludne nadzieje?bo ja powiedzialam jasno,ze skoro dalej uwaza,ze czuje sie w naszym zwiazku gorzej niz kiedys,to mimo,ze mi na nim zalezy BO GO KOCHAM,akcpetuje jego decyzje.A on płakał,przytulał.I poszedł...no i powiedzcie mi,o co w tym chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko teraz Ty masz żal,on na chwilę obecną podejrzewam większy.Pozwól więc by emocje opadły i walcz skoro go kochasz.Facet zawinił-okey.Rozumiem to,że miałaś żal i się zawiodłaś ale jeśli postanawiamy wybaczyć to robimy "ciach" i tyle.Nie marudzimy,nie wypominamy na każdym kroku,nie prowokujemy awantur,nie zarzucamy kolejnych kłamstw...Ile razy Twój mężczyzna miał jeszcze się płaszczyć,przepraszać i ponosić skutki błędu,który mu niby wybaczyłaś?Każdy w końcu wrzucił by "na luz".Pomyśl sama czy chciałabyś po 1 błędzie przez kilka m-cy wysłuchiwać fochów i awantur faceta,który dał kolejną szansę i niby wybaczył?No właśnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
Demani-ale ja probowalam 2 tygodnie go przekonac,a on i tak odszedl,poczulam sie wtedy bardzo oszukana...wiesz,prosto w twarz-NIE CHCĘ JUŻ BYĆ Z TOBĄ, JESTEM ZMĘCZONY.a dał wczesniej nadzieje,ze mozemy to zmienic.dla mnie to cios....moze uznal,ze znajdzie lepsza niz ja,moze juz sie umawia nawet....3 tygodnie to duzo,on jest silny i pewnie zaczyna ukladac zycie beze mnie...boje sie ,boje sie,ale to ON powiedział ,ze mnie nie chce,mam latac za nim jak rozhisteryzowana wariatka....?boze to jest tak dziwne,nierealne,chore,nie dociera do mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na jego miejscu zrobiłabym to samo.Zrobił bład,wybaczyłaś a cały czas suszyłaś mu głowę.Pewnie próbował ale nie dał rady.Spróbuj umówić się na spotkanie i pogadajcie "od serca".Albo wrócicie do siebie albo będziesz miała czarno na białym,że to koniec i trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
Facet w sumie nie zawinił. Działała tylko twoja chora wyobraźnia. Drążyłaś dziurę aż facet miał serdecznie dosyć. Kazałaś mu pewnie iść do jasnej cholery, więc poszedł. Teraz skomlisz jak obity pies. Nie trzeba było warczeć na niego i gryźć go za gardło. Teraz facet musi złapać oddech. A ty musisz być słodziutka dla niego jak cukierek. Chciał mieć z tobą kontakt, odmówiłaś. Więc do kogo masz pretensję ? A ta niunia co ci pisze żebyś nie właziła drugi raz w to bagno niech sama przestanie ci dawać takie rady. Kto kocha to i powinien wybaczać. Kto nie kocha robi fochy i pisze żeby nie wiązać się drugi raz. Więc co to za miłość ? Chyba tylko do samej siebie. Czysty egoizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
wszyscy dookoła mowia,zebym dala mu czas na przemyslenie i bron boze sie nie kontaktowala....facet mówiąc 'koniec' chyba ma własnie to na mysli,nie? Demani, naprawde probowalabym to zmienic,gdyby nie te dziwne 2 tygodnie między jego wahaniem a zakonczeniem związku.Narobil mi nadziei,nagadal ze kocha,naspotykal sie,naprzytulał, pol h przed rozstaniem napisal smsa'gdzie jestes, czekam tu i tu,kocham cie' a potem przzyszłam i zaczął płakać,ze sie wypalił i zmęczył i chce zakończyć.Czy tylko ja tu zawiniłam? Wydaje mi sie,ze nie wszystko tu gra :( boje sie narzucać..że zrażę go jeszcze bardziej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
babcia klozetowa z kafeterii- nigdy w zyciu nie kazalabym mu isc w cholere, nie krzywdze ludzi ktorych kocham i bron boze ich NIE ODRZUCAM,wiem ZE TO TEZ MOJ BLAD, mam do siebie ogromne pretensje i poczucie porazki,ale ON NAS ODPUŚCIŁ. nie chcial rozmawiac o problemie i odszedl,wolal to uciąć zamiast naprawiać. naprawde az tak zle mnie oceniacie?a moze naprawde sie znudzil...? ile ludzi,tyle opinii,a ja nie wiem co zrobic. CHCE TO NAPRAWIC CHOLERA, nigdy mi tak nie zalezalo na zadnym czlowieku,ale BOJE SIE,ZE ON JUZ NAPRAWDE WOLI POSZUKAC INNEJ NIZ MECZYC SIE ZE MNA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli on nie będzie chciał to Twoje chęci to za mało.Nie ranisz ludzi,których kochasz?Ale właśnie chodzi o to,że Ty go raniłaś swoimi podejrzeniami,kontrolą,awanturami o wszystko.Jego winą był wtedy ten błąd,Twoją-powiedzenie "wybaczam"i robienie ciągłych jazd.Jak Ty miałaś pretensje to było okey ale jak on powiedział stop to nagle jak on mógł?Skąd ja to znam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
Demani ,ja to dobrze rozumiem....tylko zobacz,on popełnił błąd,a ja nie odeszłam,ja popełniałam teraz błąd-on odszedł....a uwierz,mi bylo wtedy naprawde ciezko,jednak postanowilam ZOSTAC PRZY NIM.Czy tak jak on postępuje ktoś,kto kocha?Przez ostatnie 2 tygodnie związku zwodził mnie,ze jest dobrze,tylko po to,aby pozniej powiedzieć,że to nie działa,że nie czuje sie tak szczesliwy jak kiedys.A uwierz,staralam sie pokazac mu,ze moge sie zmienic i zapanowac nad soba.Mialam wrazenie,ze jest ok,a on juz tego nie chcial, sam sie zmuszal,zeby sprobowac,ale wiedzial,ze nie zadziała...wiec moze naprawde sie wypalił?Ja rozumiem wypalenie jako 'nie kocham cie''. wiec po co powiedział,że kocha? Za duzo niedomówień,za mało mi wyjaśnił,za szybko to się potoczyło,zbyt gwaltownie...i co,mam jako porzucona kobieta poprosic o rozmowe?przeciez ci wszyscy ludzie,ktorzy siedzieli ze mna kiedy ryczałam i rozpadalam sie na ziemi na drobne kawalki ZABILI by mnie,ze JA probuje cos zrobic.Jestem stroną odrzuconą,ale wiem,ze to odrzucenie spowodowalam.Moze poczekac jakis czas jeszcze? Pomyslec w spokoju,odczekac az emocje wygasną...?:( Jesli on nawet nie tęskni za mną,nie widzi w nas sensu,a ja sie narzucę ,to poczuje do mnie jeszcze większą niechęć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trochę źle rozumujesz...Poza tym sama napisałaś,że to nie było nic wielkiego.Każdy ma prawo do błędów.Wybaczyłaś ale jednak było Twoje "ale".Nie uważam,żeby on Cię zwodził.Widocznie poczekał trochę i walczył z myślami ale czegoś mu brakowało i stwierdził,że jednak nie da rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
pewnie masz racje....ale co ja w tym wypadku jeszcze mogę zrobić?:( jestem idiotką,nie przypuszczalam,ze moge byc TAKA IDIOTKA...:( zbyt pewna siebie bylam w tym związku,myslalam,ze moge wszystko bo mam go na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiedenka
Kobietko, 2 latka to nic, mój mi zabrał 9.. z 30 na karku bezdzietna panna w obcym kraju bez pracy. Za to z perspektywą przeżycia wielu nowych przygód, rozczarowań i klęsk :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiedenka u mnie było 12 lat,znam ten ból. Autorko głowa do góry-na siłę go nie zmusisz,żebyście byli razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
Ciezko w tym wypadku podniesc glowe do góry...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam ta sama sytuacje
autorko, rozumiem Cie doskonale, wrecz czytajac Cie nie moglam uwierzyc w podobienstwa. Ja tez czulam sie zbyt pewnie i od jakiegos czasu prowokowalam klotnie, nie ufalam, (tylko do tego wszystkiego ja jeszcze potrafilam mu powiedziec,ze nie widze juz w nas sensu, a potem zmienialam zdania, tragedia) i w koncu...odszedl, mial dosc. Teraz ja zabiegam, jak desperatka, zamiast uniesc sie honorem, bo padlo wiele nieprzyjemnych slow z jego strony (a tez zareczal ze kocha i chce naprawic, po czym po kilku dniach mu sie odwidzialo) staram sie utrzymywac z nim kontakt, bo mam nadzieje,ze wroci. I nie wiem jaka jest rada-zabiegac czy odpuscic. A bardzo bym chciala wiedziec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza36
Sama nie wiesz czego chcesz....a na jego miejscu to wiałabym od Ciebie jak najdalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość peeeeper
Hej. mialam podobny problem jakies 8miesiecy temu z tym ze moj facet zrobil mi takie swinstwa ze glowa mala... mimo to jestesmy razem ale place za to wielka cene. mam depresje. ciagle nekaja mnie leki, boje sie nawet sie ciemnosci, mam newrobole, pyranie w komputerze to codziennosc, kazalam usunac nu gg. od tamtej pory ciagle placze, ciagle mu wypominam. on mnie wspiera, kupuje mi leki, uspokaja w napadach agresji (tak wlasnie wyglada moja choroba najmnoejsze niepowidzenie i awantura na cale miasto) ale co z tego skoro ja wciaz nie moge sobie z tym poradzic. mysle ze to dobra przestroga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugie dno
Babcia ma rację. Daremne żale próżny trud i niepotrzebne złożeczenia. Efekt. Coś pierdnęło u faceta. Jest teraz człowiekiem którego wszystko drażni, wyprowadza z równowagi. Twój widok sprawia mu ból i niemiłe myśli łażą po głowie. Czas to najlepszy lekarz. Jeżeli przejdzie ten marazm może i facet ochłonie. Narzucać się teraz to błąd. Może się zdarzyć jakaś laska po drodze na pocieszenie. Ale okaże się tylko niewypałem. Pewnie sam odezwie się za jakiś czas. Błędem było tylko odrzucenie propozycji na dalszy kontakt. :( On chciał pozostawić jakąś furtkę. Ale ty ze zwykłą głupotą spaliłaś ten most. Można jeszcze poprosić go o pomoc w jakiejś bardzo ważnej sprawie życiowej." No bo przecież on wie jak ci na tym zależało".... Ale nic na siłę. Jak on nie chce to może "X" ci pomoże chociaż co "X" może wiedzieć o tobie ? No ale jak twój facet nie może, a właściwie nie chce to ......................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martwasztywnajakdrewno
nie wiem czy brak kontaktu był błędem.Nie miałby jak odpocząć i przemyśleć,a przecież wyraźnie zaznaczył,ze jest zmęczony mną,nami,problemami.Czyli ma dosc .O czym byśmy gadali?Przeciez bylo by po prostu niezręcznie,gdzies by sie mogl wylac jakis zal , jakas pretensa ,nie bylo by normalnie...Nie powiedzialam mu-NIE CHCE CIE ZNAC, NIGDY SIE NIE KONTAKTUJMY.powiedzialam,ze nie dam rady na tą chwilę ciągnąć kontaktu z kims,na kim mi wciaz bardzo zalezy,bo bym oszalala.I on powiedzial,ze rozumie.Jakby cos w nim drgnęło,to pewnie nie zwazajac na nic odezwie sie...chociaz to taki typowy dumny facet,jak powie A,to koniec,nie ma B.I wlasnie tym sie martwie... Boje sie,ze w podjęciu decyzji pomogla mu jakas'dobra kolezanka', ktora postanowila pocieszyc gp podczas kryzysu w związku (a kilka chętnych zawsze gdzieś obok krążylo)...a wtedy to juz po wszystkim... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wywieś sobie tabliczkę
Że jesteś tyranką w związku i nie potrafisz słuchać tylko musisz truć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×