Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wychowana katoliczka

Jestem stara babą a matka dyryguje kiedy mam chodzić do kościoła i do spowiedzi.

Polecane posty

Gość wychowana katoliczka

Mam juz dawno swoja rodzinę , męża dwoje dzieci ale to nie przeszkadza moim rodzicom zwracać mi uwage odnośnie mszy niedzielnej jak i spowiedzi.Uwaza ze zostałam wychowana w katolickiej wierze i mam sie stosowac. Chwilami mam dosyc. Próbowałam rozmawiac na spokojnie ale niestety nic to nie daje. Dodam ze chodzimy do kościoła tylko moze w miare mozliwosci i ochoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EDM
nie pieprz, jesteś tępym granatem którego jedyną rozrywką jest pisanie bzdur w nadziei na wywołanie oburzenia:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli to nie prowo
to po prostu powiedz mamie, że masz swoje życie swój rozum i będziesz chodziła do kościoła wtedy kiedy uważasz to za stosowne. koniec i kropka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
Prawda ??? Tak absurdalne że wydaje się niemozliwe. A jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
Nie rozumiesz ze z tym pokoleniem nie da sie rozmawiac. Jestem głupia i tyle. Zreszta nie tylko w tym. mimo ze mieszkam osobno wtracaja sie w wychowanie moich dzieci. Kocham ich ale nie moge ich oduczyc zajmowania sie mna jak mała dziewczynką. Chyba powinnam ograniczyc relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
Myslałam o psychologu ale czy on rozwiaze moje problemy ? a po za tym sie wstydze opowiadac o moich chorych relacjach w małym miescie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
No dzis mnie dobiła. Mówi ze modli sie o nasze nawrócenie jakbym była zatwardziałą ateistką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czyżżby
Też mam wrażenie że to kolejne prowo mające na celu ośmieszanie KK i robienie idiotów z katolików.Jeżeli jednak jest to prawdą, to na pewno matka wtrąca sie nie tylko w Twoje życie religijne ale też i w inne dziedziny, osoby z syndromem nadopiekunczonści i kontroli tak mają. Więc dlaczego nie napisałaś tylko akurat o tym jednym wycinki związanym z kościołem? Zastanawiające, prawda? Dawno już powinnaś ukrócić relacje, postawić sprawę jasno i krótko. I doradzić mamie(a być może i samej też skorzystać) terapię u psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czyżżby
Zanim zdążyłam wyslać, widzę że sama już wpadłaś na pomysł psychologa.Słusznie.Nie jest tak że z"tym pokoleniem nie da się"rozmawiać.Z każdym się da.Tylko trzeba chcieć, to wymaga wysiłku,determinacji.Łatwo nie będzie, ale jest to możliwe.Dobry psycholog na pewno pomoże.Najlepiej gdyby był to psycholog z poradni katolickiej, latwiej dotrze do mamy, a i ona szybciej zgodzi sie na wizytę.Ty też koniecznie powinnaś iść.A czy rozmawiałaś o tym problemie z jakimś kapłanem? Można spróbować, jeśli trafisz na dobrego, może i on włączyć się w proces uzdrawiania Waszej rodziny (bo problem nie dotyczy nigdy tylko jednego członka),może zachęcić mamę do terapii.Nie poddawaj się .I módl się za mamę, proś Jezusa o uzdrowienie Waszych relacji i serc.On na pewno da radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
Nie piszę tutaj w celu oczerniania katolików. Pisząc miałam na mysli starszych ludzi . moi maja 70 lat. Nie opisałam innych problemów ? A wspomniałam o wtracaniu sie w wychowanie moich dzieci. Moja córka ma 12 lat i steruje moja matką. Jak tylko jestesmy wszystkie to młoda podnosi głos o byle co robi fochy. Kiedy ja jej zwracam uwage matka się wtraca dlaczego krzycze na młoda itp. Wiem ktos powie ze to moja wina bo nie wyrobiłam sobie autorytetu ale jak mam wyrobic autorytet jak matka traktuje nas na równi.jakbysmy obie były jej córkami. Nie bardzo wierze w katolickiego psychologa gdyz mysle ze moze stanąć po stronie mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdominowana
Moja na szczęście nie ciągnie mnie na siłę do kościoła... Ale za to wtrąca się we wszystko w co może, mimo że mieszkam z narzeczonym w mieście 100 km dalej... Mój post, który wkleiłam w swoim temacie: Opadam z sił już mam ochotę jej wygarnąć, co o jej zachowaniu sądzę. Wyjaśnię może po krótce... Uczę się zaocznie, mieszkam z narzeczonym w innym mieście niż moi rodzice. Szukam pracy. Mama domaga się codziennych rozmów na skypie. Jeśli np nie mam danego dnia czasu, umówiłam się ze znajomymi czy cokolwiek, co sprawia, że nie mogę o wyznaczonej przez nią godzinę być w domu, robi mi wyrzuty. Wypytuje o wszystko, dosłownie. Jak z narzeczonym dzielimy się finansami i opłatami, co jadłam na obiad i dlaczego nie coś innego... Dlaczego kupiłam spodnie z 59 zł zamiast poszukać za 39... dosłownie, prawie wszystko. I ze wszystkim jest jakiś problem. Do domu rodzinnego przyjeżdżam, oczywiście. Nawet teraz jestem. Siedzę sama, oboje rodzice w pracy. Planuję wrócić w niedzielę, na co mama żąda, żebym jechała co najmniej w środę... Bo takie ma widzimisię. Robi różne dziwne rzeczy, np ciągle chodzi do pracy na nadgodziny, narzeka co to ja nie boli, że to przeze mnie, że musi mnie utrzymywać... A ja z poprzedniej pracy mam kilka tysięcy oszczędności, na te 5 miesięcy do znalezienia nowej pracy spokojnie wystarczy! Narzeczony pracuje. Do niej to nie dociera... Jest jeszcze wiele innych jej zachowań, z którymi nie daję sobie rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdominowana
O, właśnie tu napisałam, a ktoś wkleił linka do mnie :) Moja mam na żadnego psychologa się nie zgodzi, ona uważa, że wszystko jest w najlepszym porządku i to ja jestem tą winną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdominowana
Autorko trzymam za Ciebie kciuki mocno. U mnie co prawda nie z kościołem jest problem, ale bardzo dobrze Cię rozumiem. Podjęłaś już jakieś kroki wcześniej? Ja próbuję rozmawiać, ale to nic nie daje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
No własnie po za tym moja mama do psychologa - :) dobry żart. Ona po co ??? Dajcie spokój ona cały dzień słucha radia maryja. jka do mnie przyjeżdza to chodzi z nim po całym domu. JAk kiedys została na noc to o 9 kazała juz gasic telewizor i isc spac bo tam bzdury pokazują. DOSŁOWNIE. mój mąż ją wysmiał. I obrazona poszła spac do innego pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdominowana
Moja się obraża, bo nie jestem przed kompem o tej godzinie o której ona chce... Albo powiem coś, co jej nie pasuje, to już jest tragedia. Narzeczony się wścieka bardzo, ale proszę, żeby był spokojny... Zresztą ona te sytuacje urządza, jak ma pewność, że nikt nie usłyszy, tzn jak tato jest w pracy, wypytuje czy ja jestem w mieszkaniu sama... Upewnia się i w ogóle. I dopiero robi wyrzuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem za
a czy wy nie umiecie odciąć pępowiny?? skoro spokojne rozmowy nie pomagają to powiedzcie "mamo, dziękuję że wyraziłaś swoje zdanie ale jestem dorosła i mam prawo żyć tak jak chcę i proszę uszanuj moje zdanie. Nie mam ochoty już wracać do tematu kościoła/spodni/obiadu". jak nie pomoże to utnij kontakt - nie dzwoń, nie pisz, nie odbieraj telefonu, nie jedź do matki. Ludzie, troche asertywności i stanowczości w walce o swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
Pytam sie czy ja im mówie co mają robić ? Czy maja słuchac radia. Co jestc itp ???? Rozmowy nie daja rezultatów, Jak mam zyc dalej ???? Oni potrafia sie obrazic. Matka juz nie jednokrotnie jak jej sie cos nie podoba straszyła mnie ze wiecej nie przyjdzie do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdominowana
Kłótnie były i to niejedna... U mnie jest ten problem, że odcina mnie od taty i dziadków, z którymi jestem związana albo nawygaduje im nie wiadomo czego... Tato wie, jaka ona jest, więc jej nie wierzy. Za to babcie potrafią dzwonić i robić mi wyrzuty, jaką ja jestem okropną córką i do czego doprowadzam. Mi nie wierzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem za
no to niech nie przyjeżdża, jeszcze lepiej. odpoczniesz sobie. gwarantuję że szybciutko jej rura zmięknie jak zobaczy że nie ulegasz szantażowi emocjonalnemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
Ale jestem tak wychowana na dobra dziewczynkę i dlatego manipuluja mna jak chcą. Nie rozumiecie ze jak nie beda nagla dzwoniła bedę ta podłą wyrodną córką . A mój ojciec nie bedzie sie do mnie odddzywał miesiącami. Oni sa autokratami i tylko oni maja racje.Ja jestem zerem jestem głupia tak mówi do mnie ojciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana mamuśka
Moja corcia zawsze była naszym oczkiem w głowie i tak będzie kochamy ją ponad wszystko i będziemy stać murem przy niej też wychowaliśmy ją w głębokiej wierze ,a spotkała na swojej drodze ateistę i odpuszcza sobie chodzenie do kościoła od czasu do czasu mowimy jej o tym delikatnie,boli nas serce,ze depcze nasze wychowanie,nie tak ja wychowaliśmy mamy cicha nadzieję,ze jej sie odmieni,tez się modlimy o jej zdrowie,ich szczęście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdominowana
Autorko, też byłam tak wychowana. Dodatkowo w poczuciu winy, bo mimo że oni mnie zaniedbali i przez to biorę leki do końca życia, to była moja wina, to ja byłam tą chorą, to ja przysparzałam problemów bo trzeba było pójść ze mną do lekarza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
Najchetniej wyjechałabym na drugi koniec polski na stałe.Tak czuje ze oni uwazaja ze skoro pomagali mi finnasowo to mogą rzadzic mną jak marionetką. A ja uwazam ze mozna pomóc dzieciom ale nie wtracac sie w ich zycie z buciorami. I jak tak mówie to matka odpowiada.... jasne tylko pomagac i siedziec cicho i nic nie gadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdominowana
Moja nazywa to pasożytowaniem :) Nie potrafię się jej postawić... Czekałaby mnie wojna z połową rodziny, a tego chyba nie jestem w stanie udźwignąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kira Gałczyńska
Najtrudniejsze dla niektórych rodziców jest odcięcie pepowiny... dla nich zawsze pozostaniesz dzieckiem więc odcinaj ja SAMA :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kira Gałczyńska
Przy czym przestrzegam przed zbytnim zadufaniem, w mysl zasady: - mlodzi mysla że starzy sa głupi.. starzy WIEDZĄ że mlodzi są głuupi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowana katoliczka
Pomagali mi ale moga byc ze mnie dumni ja nie przepieprzyłam tych pieniedzy tylko poszły na konkretny cel a mianowicie na wykonczenie czesciowe domu. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie pije nie palę. Chce byc szczesliwa ale ciagle im cos nie pasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w miare potrzeby powiadasz?
a cóż to za potrzeba?pewnie popłakac sie na ślubie koleżanki lub pokazać dziecku szopkę czy też wczuć się w klimat Gwiazdki.Jeśli nie wierzysz w Boga i wiara dla ciebie nic nie znaczy, powiedz to otwarcie mamie i nie udawaj kogoś kim nie jesteś, zresztą jest tysiące innych rozrywek niż chodzenie do kościoła.Bo chyba tylko tak to traktujesz, że człowiek wymyślił wiarę dla własnej przyjemności i przeżywania czasem specyficznego nastrojowego klimaciku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×