Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tojaa v

Czy on traktuje mnie poważnie? WEJDŹ, PROSZĘ

Polecane posty

Gość tojaa v

Nie jestem jedną z tych kobiet którym prędko do ślubu i które pchają się w ''gary i pieluchy'' w młodym wieku, ale zawsze chciałam się związać z kimś kto będzie traktował mnie w miarę poważnie, a nie jako przelotną znajomość. Jestem ''romantyczką'' i czuję silną potrzebę przynależenia do kogoś (tą osobą jest mój chłopak) jest to skutkiem pewnego zaburzenia osobowości, od jakiegoś czasu uczęszczam na terapię. Jesteśmy razem 1,5 roku i jest on moim pierwszym partnerem (także seksualnym). On przede mną był w kilku tzw ''układach'' co mnie trochę zmartwiło. Mimo to kocham go, nigdy mnie nie zawiódł. Jestem jego pierwszą kobietą którą traktuje ''poważnie'' - przedstawił mnie rodzicom, znajomym, spędza ze mną wiele czasu. Ja jestem pewna, że to to i już nikogo innego nie chcę! Myślałam, że on myśli tak samo. Często snuliśmy jakieś plany na przyszłość, że będziemy mieć psa, kota, jak nazwiemy nasze dzieci, często wołamy do siebie ''mężu'', ''żono'' (trochę w żartach, ale jednak). Chciał ze mną zamieszkać, ja nie byłam tego pewna. Kiedyś, powiedział mi że cieszy się, że byłam jego pierwszą kobietą i że ma nadzieje, że będę i ostatnią. Miałam gwiazdki w oczach. Wczoraj podczas oglądania filmów spodobał mi się pierścionek jednej z aktorek, on na to, że kupi mi podobny. Zażartowałam sobie z tego mówiąc coś w stylu ''ooo, kupujesz mi pierścionek, chcesz mi się oświadczyć'', on również żartem odpowiedział ''o niee'' - niby nic, ale trochę sprawiło mi to przykrość (co jest przecież takiego strasznego w byciu ze mną w małżeństwie za ileś tam lat), a że miałam trochę wypite to spytałam go prosto z mostu CZY BĘDZIE MOIM MĘŻEM, a on na to żartem, że NIE :( i że nie może snuć takich dalekosiężnych planów i że nie wie co będzie za ileś tam lat. Tego nikt nie wie co będzie przecież, ale ta odpowiedź zawiodła mnie. Spytałam się wtedy czy w takim razie traktuje mnie on chociaż trochę poważnie. On na to odpowiedział pytaniem, ''czy byłbym z Tobą tak długo gdybym nie traktował Cię poważnie?'' Nie wiem co o tym myśleć. Widzę, że mnie kocha, ale dlaczego w takim razie wizja bycia ze mną na zawsze go przeraża? Wiem, że mężczyzn to może odstraszać, takie przywiązanie, ale ja już taka jestem. Kocham go, co mam na to poradzić? Mam zgrywać niedostępną? Udawać, że mam wywalone? Nie chcę przecież brać ślubu teraz, ja po prostu chcę mieć pewną gwarancję, że mnie nie ''wystawi''. Będzie ze mną tyle lat, uzależni emocjonalnie od siebie, a potem zostawi samą na lodzie? Nie chcę tak, chcę czuć się bezpiecznie, a nie jest tak. Przez tą chorobę często mam problemy z postrzeganiem rzeczywistości i gubię się. ­ przerwa enter na kafeterii DZIĘKUJĘ :) ­ Nie jestem jedną z tych kobiet którym prędko do ślubu i które pchają się w ''gary i pieluchy'' w młodym wieku, ale zawsze chciałam się związać z kimś kto będzie traktował mnie w miarę poważnie, a nie jako przelotną znajomość. ­ Jestem ''romantyczką'' i czuję silną potrzebę przynależenia do kogoś (tą osobą jest mój chłopak) jest to skutkiem pewnego zaburzenia osobowości, od jakiegoś czasu uczęszczam na terapię. Jesteśmy razem 1,5 roku i jest on moim pierwszym partnerem (także seksualnym). On przede mną był w kilku tzw ''układach'' co mnie trochę zmartwiło. Mimo to kocham go, nigdy mnie nie zawiódł. Jestem jego pierwszą kobietą którą traktuje ''poważnie'' - przedstawił mnie rodzicom, znajomym, spędza ze mną wiele czasu. Ja jestem pewna, że to to i już nikogo innego nie chcę! Myślałam, że on myśli tak samo. ­ Często snuliśmy jakieś plany na przyszłość, że będziemy mieć psa, kota, jak nazwiemy nasze dzieci, często wołamy do siebie ''mężu'', ''żono'' (trochę w żartach, ale jednak). Chciał ze mną zamieszkać, ja nie byłam tego pewna. Kiedyś, powiedział mi że cieszy się, że byłam jego pierwszą kobietą i że ma nadzieje, że będę i ostatnią. Miałam gwiazdki w oczach. ­ Wczoraj podczas oglądania filmów spodobał mi się pierścionek jednej z aktorek, on na to, że kupi mi podobny. Zażartowałam sobie z tego mówiąc coś w stylu ''ooo, kupujesz mi pierścionek, chcesz mi się oświadczyć'', on również żartem odpowiedział ''o niee'' - niby nic, ale trochę sprawiło mi to przykrość (co jest przecież takiego strasznego w byciu ze mną w małżeństwie za ileś tam lat), a że miałam trochę wypite to spytałam go prosto z mostu CZY BĘDZIE MOIM MĘŻEM, a on na to żartem, że NIE :( i że nie może snuć takich dalekosiężnych planów i że nie wie co będzie za ileś tam lat. Tego nikt nie wie co będzie przecież, ale ta odpowiedź zawiodła mnie. Spytałam się wtedy czy w takim razie traktuje mnie on chociaż trochę poważnie. On na to odpowiedział pytaniem, ''czy byłbym z Tobą tak długo gdybym nie traktował Cię poważnie?'' ­ ­ Nie wiem co o tym myśleć. Widzę, że mnie kocha, ale dlaczego w takim razie wizja bycia ze mną na zawsze go przeraża? Wiem, że mężczyzn to może odstraszać, takie przywiązanie, ale ja już taka jestem. Kocham go, co mam na to poradzić? Mam zgrywać niedostępną? Udawać, że mam wywalone? ­ Nie chcę przecież brać ślubu teraz, ja po prostu chcę mieć pewną gwarancję, że mnie nie ''wystawi''. Będzie ze mną tyle lat, uzależni emocjonalnie od siebie, a potem zostawi samą na lodzie? Nie chcę tak, chcę czuć się bezpiecznie, a nie jest tak. Przez tą chorobę często mam problemy z postrzeganiem rzeczywistości i gubię się. ­ ­ Dziękuję za przeczytanie, przepraszam że tak długo, ale chciałam dokładnie przedstawić zaistniałą sytuację. Z góry dziękuję za rady!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaa v
wkleiłam dwa razy to samo. sorry :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zawracaj sobie tym głowy teraz.Nawet gdyby był Twoim mężem to nie "przywiążesz go" na wieki do siebie.Jeśli będzie chciał kiedykolwiek odejść-zrobi to.Twój chłopak poza tym ma rację w tym co powiedział.Skoro z Tobą jest i jest super to znaczy,że chce dzielić życie z Tobą i Cię kocha :).Nie wyszukuj sobie na siłę problemów.Moim zdaniem za sztywno podeszłaś do tych(jak sama określiłaś) żartów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaa v
Wiem, że go nie przywiążę go na siłę, nawet nie chcę tak. Strasznie mi na nim zależy. Zabolało mnie to, że niby najpierw snuje plany na temat naszej przyszłości, a gdy ja sobie zażartuję to już nagle wielce speszony :( Boję się, że za kilka lat staniemy się ''przechodzoną parą''. Nie chciałam sztywno podchodzić do tematu, po prostu chciałam się upewnić na czym stoję bo facet wysyła mi sprzeczne sygnały i miesza mi w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
facet nie daje Ci sprzecznych sygnałów.Żartujesz sobie a później widzisz problem w jego odpowiedzi się nakręcasz zupełnie niepotrzebnie ;).Daj spokój.Zamiast cieszyć się związkiem to teraz stwarzasz w głowie problem bez sensu.Żyj chwilą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja mam pytania
Ale powiedział prawdę. Co innego chciałabyś usłyszeć? Że będzie z Tobą aż do śmierci? A skąd on to może teraz wiedzieć? To po pierwsze. A po drugie zarzucasz mu, że nie czujesz się przy nim bezpiecznie? To ciekawe jak on miał się czuć jak się zastanawiałaś czy chcesz z nim mieszkać. Też pewnie i bezpiecznie? Bo ja myślę, że przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaa v
''Żartujesz sobie a później widzisz problem w jego odpowiedzi'' ale to on żartował :( myślałam, że coś w tym jest skoro poruszał takie tematy. Tak, chciałabym żeby powiedział że będzie ze mną aż do śmierci. Napisałam wyżej, że nikt nie wie tego co będzie dalej, ale to byłoby miłe jakby myślał tak na dzień dzisiejszy. Ja też go kocham, nie wiem czy z nim będę za kilka lat, ale mam nadzieję, że tak i dzisiaj mogłabym mu to powiedzieć ''kocham Cię, chcę być z Tobą już do końca''. Czy jest tu ktoś kto to rozumie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wieczorowa pora sama
tak .Ja Cie rozumiem.Jesli snuliscie plany, jesli nazywaliscie swoje przyszle dzieci, jesli widzieliscie , ze w tej waszej rodzinie bedza zwierzeta, to logiczne, ze przyyzwyczailas sie do takiej nadchodzacej perspektywy. W momencie, w ktorym zapytalas to oswiadczysz sie, bedziesz moim mezem - a on NIEEEEEEEEEEEE , to zrobil Ci wode z mozgu, rozwalil ukladajace sie puzle w twojej glowie.To sa sprzeczne sygnaly i bardzo wyczulona bylabym , czy nie spusci Cie w nicosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spokojnie :) zrobiłaś sobie w głowie film jak będzie wyglądało wasze życie,on się ogólnie przychylił ,trochę żartów było,troche przekomarzania się,ale...nie rób błędu wpakowania go na siłę w obrączkę,spokojnie daj czas,samo przyjdzie,martw się gdy będziecie ok 30ki,wtedy warto aby dał jaśniejsze sygnały co do was.Pamietaj abyś za poważnie tego swojego filmu nie brała,bo potem będzie w życiu inaczej i będziesz na niego zła,że nie jest tak jak chciałaś,życie to dużo zmiennych,a marzenia?co odwrotnego.Ciesz się narzeczeństwem,małżeństwo to już inny chleb,troszkę bardziej gorzki,ale przez to ciekawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaa v
wieczorowa pora sama - dziękuję za zrozumienie, chociaż ktoś :* jonymnemonic - nie ja sama zrobiłam sobie w głowie ten filmik. Praktycznie to on zaczął. Raz padł (trochę pojany) przede mną na kolana i spytał się czy nie będziemy najszczęśliwszą paraą na świecie już zawsze. myślałam, że to jakiś znak. Chciał ze mną zamieszkać, a gdy znajomi w żartach się pytają kiedy ślub, albo coś podobnego to on wielce się peszy i mówi żartem 'o nie!' Mnie to boli. Nie chcą go wpakowywać w nic i kazać mu ze mną być. Tylko po prostu myślałam, że on sam tego chce, a tu nagle takie rozczarowanie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajka wodna
" i że nie może snuć takich dalekosiężnych planów i że nie wie co będzie za ileś tam lat." "Spytałam się wtedy czy w takim razie traktuje mnie on chociaż trochę poważnie. On na to odpowiedział pytaniem, ''czy byłbym z Tobą tak długo gdybym nie traktował Cię poważnie?'" toż to normalnie to samo słyszałam.. Oprócz tego jeszcze że z małżeństwem wiążą sie zobowiązania (w sensie że on ich nie chce), że nie jest pewien, nie chce być "uwiązany", tak owszem, ALE jak to i jak tamto...itp. W ogóle nie chce rozmawiać na takie tematy. Powoli chyba przestaje sobie mydlić oczy. Też czujesz że coś jest nie tak jak powinno? Rozum mówi co innego a intuicja co innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaa v
Fajka wodna ------------------------------------------------------------------------------------------u mnie gadki o zobowiązaniach i ''uwiązaniu'' nie było. Ale jeśli chodzi właśnie o to, to nie rozumiem facetów pod tym względem. Jakie ''uwiązanie''? Jeśli kochasz i jesteś z drugą osobą to chyba nie powinieneś czuć się skrępowany i chcieć wolności. W czym ogranicza Cię małżeństwo? W ruchaniu na boku? Przecież w związkach bycie z kimś na boku również jest nie do przyjęcia więc u jakie ''uwiązanie'' chodzi? Wracając do Twojego pytania to nie wiem czy wszystko jest tak jak powinno. Nasz staż w sumie nie jest aż tak długi, poza tym jesteśmy młodzi i tak jak ktoś wyżej napisał, że o to powinnam się martwić ok 30, a do tego jeszcze mi daleko. ALE sam fakt tego, że on nie jest mnie tak jakby pewny mnie boli. Albo, że są kobiety dla których się robi przysłowiowe WSZYSTKO. Ja nie jestem warta tego ''wszystkiego''? Zastanawiam się czego mi brakuje. Uważam się za mądrą i ładną dziewczynę, w dodatku kocham go bezgranicznie więc w sumie czego można chcieć więcej? Czuję się jakaś gorsza bo niektórym dziewczynom faceci oświadczają się po zaledwie kilku miesiącach tacy są zakochani. A ja? Co ze mną jest nie tak? Myślałam, że niczego mi nie brakuje i chyba się przeliczyłam :( Nie mogę patrzeć jak kolega mojej kuzynki płaszczy się do niej, kupuje jej kilka pierścionków, lata do niej z kwiatami i słodkimi dekleracjami, a ona go zlewa ale są razem cały czas. Nie chcę żeby mój latał za mną jak pies, nie w tym rzecz....ale czego takiego ja nie mam, że nawet oświadczyny ze mną to coś porównywalnego z katorgą? :( Mam wrażenie, że ja kocham go mocniej i że mi bardziej zależy. Widzę, że mnie kocha, ale jeśli jestem tak mało warta że ślub ze mną straszny albo jeśli mamy inne piorytety (czyt. ja chcę kiedyś ślubu, on nie) to co wtedy? Jestem zagubiona. Naprawdę nie chcę nikogo innego. Nie wiem teraz czy się bardziej starać żeby mu uświadomić, że to ja właśnie jestem tą właściwą czy odpuścić sobie to wszystko. Bo skoro nie chce mnie w swoim dalszym życiu to po co się starać na marne? Chciałabym odpuścić i wrócić do tematu za kilka lat, ale boję się że wtedy on powie coś typu ''nigdy Ci przecież nie obiecywałem zaręczyn, skoro Ci tak bardzo na tym zależało to mogłaś odejść wcześniej''. Sama nie wiem co z tym fantem zrobić. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- FAJKA WODNA ile masz lat i ile jesteś ze swoim partnerem? bo to w tym temacie ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Wiele kobiet sie czuje podobnie na pewnym etapie zwiazku, ja tez tak mialam. Ty sie czujesz gotowa na zareczyny tylko moze Twoj facet jeszcze nie dojrzal. Dla faceta w tym wieku stwierdzenie "na zawsze" moze sie wydawac przytlaczajace, ale nie wynika ono z tego, ze Cie nie kocha. On po prostu moze jeszcze nie dorosl do powaznych deklaracj, a do tego nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo jego niektore nieprzemyslane stwierdzenia rzucone mimochodem Cie rania. Moja rada, poczekaj jeszcze chwile, niech facet dorosnie, zastanowi sie. Moze niedlugo zaskoczy Cie tymi wymarzonymi oswiadczynami. Mlodzi jeszcze jestecie, badz cierpliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby Cię nie kochał, to wątpliwe zeby z Toba był tyle czasu. Z drugiej strony hmm..może faktycznie nie jest gotowy na jakiekolwiek deklaracje. Nie naciskaj, nie osaczaj go - może taka jesteś, ale musisz to zmienić, ograniczyc sie troche zeby tego zwiazku nie popsuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
tak czytam niektóre wątki i zastanawiam się ile nas jest w podobnej sytuacji, dlaczego niektóre dziewczyny nie mają z tym problemów, panowie sami staja na głowie i prześcigają się w pomysłach związanych z zaręczynami a takie jak my trafiamy na jakiś opornych ale kochanych i nie wiemy co z tym fantem zrobić.... Czekać czy zostawić.... Bo chyba problem nie leży do końca w nast tylko oni mają jakąś dziwną filozofię życia, a może my jesteśmy za dobre i oni to widzą, wiedzą że jesteśmy lojalne i nie będziemy uciekać się do szantaży i jakiś podchodów. Tylko ze oni zamiast to docenić chyba to wykorzystują...Boje się że taka jest rzeczywistość i się wszystkie oszukujemy bo każda z nas zna historie że po zerwaniu dość długich związków, panowie innym panią oświadczają się w tempie ekspresowym....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Avril 14th
Ze co?, mam wrazenie ze Ty siedzisz w mojej glowie i piszesz wszystko co ja mysle. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
Mój nie rozmawia ze mną o kotach czy dzieciach ale to chyba lepiej bo czoła bym się jeszcze gorzej będąc na Twoim miejscu. Musze przyznać że stacja autorki jest trudna, bo z jednej strony mami Cię opowieściami o wspólnym szczęśliwym życiu które jednoznacznie kojarzą się z małżeństwem, a na pytanie wprost wykręca się sianem i pomimo że to żarty jest to bardzo raniące. Życie niestety to nie żarty, sama często w ten sposób kiedyś próbowałam rozpocząć poważną rozmowę ale odpowiedzi były tak zbywające że nie dal się ich kontynuować. Boje się że wszystkie się oszukujemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze co?
Avril 14th - -po prostu wydaje mi się że jesteśmy typowymi przykładami pewnego rodzaju kobiet bo jak czytam Twoje wpisy to czuje dokładnie to samo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Was dziewczyny
Znam takie przypadki jak Wasze, zdarzył mi się taki "przyjaciel", co mówił, że mnie kocha, ale dziwił się, że nie pasują mi seks-znajome po ew. ślubie. Nie byliśmy razem, ale psychicznie mnie to wykończyło po 2,5 roku. Na szczęście nie było między nami zbliżenia, tylko takie emocjonalne uzależnienie, które nie pozwalało mi się uwolnić od niego i poszukać kogoś, kto nie oddziela miłości od seksu. Jest już daleko po 30, ale nadal buja w obłokach, boi się prawdziwego związku, no i jest bardzo wygodny, dość leniwy i ma chyba syndrom Piotrusia Pana. Nie miał dobrego dzieciństwa i w tym widzę przyczynę. Ja też jestem DDA i DDD, no a właśnie takie osoby ciągną do takich osób zaburzonych, bo takie nam kogoś z domu przypominają, np. ojca. "Normalni" natomiast wydają nam się nieciekawi -nieświadomie- i ich nie zauważamy nawet. v W końcu kogoś poznałam i on mnie wręcz wyrwał z tamtej toksycznej relacji. On od razu wiedział, że to ja jestem jego ta jedyna i szybko chciał byśmy byli razem na zawsze. Jest mi bardzo oddany i raz próbował się oświadczyć, ale ja jeszcze nie jestem gotowa. Mimo wszystko właśnie na kogoś takiego czekałam. Najpierw muszę przestać bać się bliskości i małżeństwa, które źle mi się kojarzy przez moich rodziców. Muszę przejść jeszcze kolejną terapię i dojrzeć, bo mam sporo problemów ze sobą, depresję itp. v Z tym, że ja jestem dziewicą, mam 28 lat i chciałam z tym poczekać do ślubu. Zawsze miałam takie przeświadczenie, że zrobię to tylko z kimś, kto będzie mnie traktował poważnie i weźmie ze mną ślub. Oboje jesteśmy wierzący i chcemy z tym poczekać. v Przed ślubem jeszcze wiele par się rozstaje. Mąż to już ktoś godny zaufania i wiem, że nie chciał się mną bawić i zwodzić mówiąc o ślubie, którego wcale nie planował, po to by mieć darmowy seks :O A niestety to się często zdarza i dlatego tyle jest dziewczyn poranionych i wykorzystanych, nawet już z dziećmi. Luz obyczajowy wbrew pozorom obraca się przeciwko nam samym, szczególnie kobietom, bo faceci mają co chcą bez żadnych zobowiązań i uciekają kiedy im się chce, traktują nas przedmiotowo. A kiedyś tak nie było, bardziej się nas szanowało. Smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pooooooooooooof
Kiedys tak nie bylo, bo facet seks dostawal dopiero po slubie, a rozwod byl nie do pomyslenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Was dziewczyny
A co do seksu, to jakby nie chodzi o samą zasadę, żeby z tym czekać "bo tak", tylko o to, że seks bardzo nas łączy, czasem wręcz uzależnia psychicznie na dłuuugo lub na zawsze od danej osoby, szczególnie jeśli jest to pierwszy partner. To kobietom często zaciera prawdziwy ogląd sytuacji i utrudnia odejście. Kobiety chyba jeszcze bardziej niż mężczyźni przywiązują się do drugiej osoby po zbliżeniu fizycznym. To im jakby mydli oczy. v Podczas gdy kobieta nie będąca tak blisko z danym toksycznym mężczyzną prędzej by się z nim rozstała i ochroniła siebie, tak ta, która nawet jest bita czy poniewierana, sama nie chce odejść, sama nie wiedząc czemu. Znam takie przypadki. Uważajcie na siebie, tym bardziej jeśli facet miał wcześniej jakieś egoistyczne "układy"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pooooooooooooof
Ja sie nie zgodze, ze seks uzaleznia psychicznie, popatrz na tych wszystkich ludzi, ktorzy sobie skacza z kwiatka na kwiatek (zarowno mezczyzni jak i kobiety), zdradzaja albo tkwia w tych wszystkich modnych seks ukladach. Teraz zwiazek i seks w nim jest jak telefon na karte, nie musisz wykupywac abonamentu zeby dzwonic, a kiedy ci sie znudzi to zmieniasz numer i idziesz do innej sieci. Bez zobowiazan. Prawda jest, ze kobiety maja moze wiekszy sentyment do pierwszego partnera, ale nie jest to jakas sila napedowa tak czy inaczej zeby trwac w beznadziejnym zwiazku. Tym czyms jest raczej poczucie bezpieczenstwa, przyzwyczajenie, dla niektorych strach przed samotnoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja się zgodzę
Jak ktoś już tak skacze z kwiatka na kwiatek, to zatraca umiejętność kochania naprawdę. Człowiek staje się nie podmiotem, ale przedmiotem, który gdy się "zużyje" wyrzuca się i bierze nowy. Człowiek zaczyna uzależniać się od przyjemności fizycznej i traktuje drugiego tylko pod tym kątem, zaspokojenia seksualnego, (szczególnie gdy brakuje mu intymności emocjonalnej lub był np. molestowany i myśli że tylko w ten sposób okazuje się uczucia). Potem to idzie coraz dalej w różne eksperymenty i sado-maso. Często pustka emocj. potrzebuje akcesoriów. Spotkałam się z takimi przypadkami, to się leczy na terapiach. v Komuś się może wydawać, że jest znieczulony na takie traktowanie, ale to wcześniej czy później wychodzi, np. w częstym piciu alkoholu, depresji, uzależnieniu od przygodnego seksu itp. Swojej godności i wewnętrznego głosu nie da się oszukać. v Takie coś widać po Hollywood, wymieniają się jak lalkami jak miną motyle. Wielu ukrywa swoja prawdziwą twarz, uczucia które ich niszczą, widać to w programach typu "odwyk gwiazd" - jak uciekali w uzależnienia z powodu rozstań, bólu, zdrady itp. v Jest niewiele perełek, które naprawdę potrafią kochać i nie zachłystują się skandalami, np. Pierce Brosman. Ma jedną żonę i jest jej wierny, ma też dzieci i ceni sobie rodzinę, wartości. Szacun dla tego pana na poziomie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się z ta diagnozą
"Luz obyczajowy wbrew pozorom obraca się przeciwko nam samym, szczególnie kobietom, bo faceci mają co chcą bez żadnych zobowiązań i uciekają kiedy im się chce, traktują nas przedmiotowo. A kiedyś tak nie było, bardziej się nas szanowało. Smutne" udowodniono naukowo, że satysfakcjonujacy seks z orgazmem przywiązuje kobietę do faceta (hormony)... uniknełabym tylu popieprzonych związków, gdybym z tymi facetami nie spala. Po latach dopiero mogłam je uczciwie ocenic, bo cały czas działała magia łózka. w łożku, gdy jest miłość, zawsze się zgra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×