Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość saga1

Jak mam żyć

Polecane posty

Gość saga1

nie radzę sobie z tym moim życiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saga1
jestem 10lat po ślubie niby się kochamy a jednak się kłócimy o wszystko : o podejrzenia zdrady, o kłamstwa kilka razy udowodniłam mu ze mnie okłamał i sam się do niektórych przyznał , o sex ze nie zawsze ja chce albo ze on nie potrafi mnie zaspokoić, uderzył mnie kilka razy twierdząc ze gdybym pierwsza nie wyciągnęła ręki to bym nie dostała, itd. Czasem mam ochotę się rozstać ale szkoda dzieci które za nim wręcz przepadają. Ja jestem strasznie tym zmęczona psychicznie Co MAM ROBIĆ POMÓŻCIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkjuyt
wybralas sobie takiego męza, to teraz zyj z nim do usranej śmierci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akakaraka
Najgorsze jest takie gadanie - "rozstałabym się, ale szkoda dzieci"... to z nim będziesz do śmierci, jeśli nic z tym nie zrobisz, dzieci dorosną i pójdą w pizdu :/...! Uświadom to sobie. Przeżyłam dzieciństwo z ciągle kłócącymi się rodzicami, ciągle to pamiętam - to było okropne! nie rozwiedli się i uważam, że bardzo źle zrobili - oszczędziliby cierpien sobie i mnie! Gdyby rozwiedli się, gdy zaczęly się te ich kretyńskie darcie mordy o wszystko, z wyzwiskami itd., czyli mniej więcej, gdy miałam 7-8 lat to myślę, że miałabym szczęśliwsze dzieciństwo, a na pewno nie tak nerwowe i pełne płaczu..ciągłego nasluchiwania - czy już skończyły się ich ciche dni? czy może się kłócą? a może wszystko ok? A teraz jestem poza domem... jeszcze na ich utrzymaniu, ale nie zamierzam po studiach wrócić do domu... stanę na rzęsach, żeby nie wrócić..więc zostali sami i szczerze wątpię, czy tacy są z tym szczęśliwi - więcej w ich 'związku' przyzwyczajenia, niż sympatii. Jeśli ci z nim źle - rozstańcie się. Dzieci powinny być ostatnim argumentem przeciw rozwodowi. W żadym razie nie najważniejszym. A jeśli dzieci to twój jedyny powód, by ten związek ciągnąć - to wg mnie jest to żaden powód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rwrwerwerwe
ja się rozwiodłam po 10 latach, i nie załuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezbronnaaaaa
akakaraka moim zdaniem ma rację, przemyśl dobrze to co zrobisz, ale ja też byłam wychowana w domu, w którym rodzice powinni się rozstać już bardzo dawno temu (bo rozstali się jakieś 5 lat temu a ja mam 24 lata), tez usłyszałam argument , że nie chcieli wczęsniej bo "szkoda dzieci", nie mówiłam im tego, ale ja jako dziecko bardzo się bałam , że się rozwiodą, ale wiem, że jeśli by to zrobili wcześniej to może nie nasłuchałabym się tyle przekleństw i teraz łatwiej by mi było z kims być , a tak to całe życie widziałam przeklinających się rodziców i teraz nie umiem się odnaleźć, tacy moi rodzice byli dobrzy, że się m.in. dla mojego dobra od razu nie rozwiedli, ""bardzo jestem im wdzięczna, naprawdę""" (prawdziwie: że mam do nich ogromny żal , że tego dużo wcześniej nie zrobili)taka prawda, lepiej mieć dwa domu niż piekło w jednym z mamusią i tatusiem, którzy dla mojego dobra są razem, dziękuje za takie dobro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghret5
saga1 "uderzył mnie kilka razy twierdząc ze gdybym pierwsza nie wyciągnęła ręki to bym nie dostała, itd. " Przecież to zwyczajny prostak i cham;/ na kobietę nigdy nie podnosi się nawetreki. Po czymś takim nawet w lustro nie potrafiłbym sobie spojrzeć w oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezbronnaaaaa
dzieci nie są ślepe, nawet jeśli się przed nimi udaje że jest ok to one to czują, ja tak miałam i teraz nie jestem w stanie się z nikim związać, boję się z kimś być, mam tak zepsutą psychikę w tym temacie,jak pamiętam zawsze towarzyszył mi płacz, przedtem bo rodzice się kłócili, teraz bo jestem cały czas sama i nie wiem czy będę w stanie to kiedykolwiek zmienić, pewnie dużo w tym mojej winy, ale nie ukrywajmy, że rodzice swym zachowaniem się do tego bardzo przyczynili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akakaraka
Dokładnie bezbronna.. mam tak samo. idiotyczne gadanie, że to dla dobra dzieci... a już najbardziej mnie rozbrajała ta kampania, która kiedyś była w telewizji, nie pamiętm dokładnie o co chodzi.. ale sens był "anty-rozwodowy".. To oczywiste, że rozwód jest ciężkim przeżyciem dla dziecka (też pamiętam, że się tego bałam jak diabli), ale wcale nie jestem pewna, czy taki jednorazowy, większy stres, nie jest lepszy od życia w strachu "czy dziś znów będzie awantura? czy tata znów nakrzyczy na mamę?" i to zadawanie sobie pytań, czy to prawda co na siebie mówią rodzica w czasie takiej kłótni, czy naprawdę tak źle sobie życzą... To trochę jak z odrywaniem plastra - można szarpać po kawałeczku, za każdym razem boli jak diabli i zajmuje dłużej, niż porządne szarpnięcie - zaboli i po sprawie... ale tego porządnego szarpnięcia każdy się boi - i dzieci i rodzice.. gdy byłam mała cały czas się łudziłam, gdy rodzice się godzili, że już na zawsze będzie zgoda.. a potem jednak znów było darcie mordy i ciche dni, w które nie wiedziłam co ze sobą zrobić :/... rozwód niewątpliwie boli, ale moim zdaniem bardziej chore jest pozwalanie, żeby dziecko patrzyło na wrogość między najbliższymi jej ludźmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezbronnaaaaa
nie chce namawiać do rozwodu, ale ja zostałam najbardziej chyba skrzywdzona tym, że się moi rodzice w porę nie rozwiedli niż tym , że dla mojego dobra byli "razem"tyle lat choć już dawno mieli się gdzieś.... mam 24 lata a szczerze powiem, że nie bardzo umiem sobie przypomnieć żeby normalnie ze sobą rozmawiali, albo nie mówili do siebie wcale albo wrzeszczeli na siebie.....wykończyli mnie nerwowo i uczuciowo, bo tak jak pisałam, oni zadowoleni bo wreszcie się od siebie uwolnili a ja samotna bo nie umiem budować relacji z ludźmi:(:( beczeć mi się chce, bo może gdyby nie skazywali mnie codziennie na patrzenie na ich wzajemną niechęć do siebie może teraz byłabym szczęśliwą dziewczyną, kto wie może bym czekała na pierwsze dziecko, a tak to marne na to szanse, w ogóle szanse na normalne życie:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×