Czy zgodzilybyscie sie na to??

Czy zgodzilybyscie sie aby wasz partner uczeszczal na zajecia z tanca towarzyskiego, na ktorych tanczylby z innymi kobietami, a wy siedzialybyscie wowczas w domu z dzieckiem? (kiedys tanczyliscie oboje - przed ciaza, teraz chodzi sam).

No pewnie. Ale ja również bym chodziła na podobne zajęcia, podczas gdy mój mąż zajmowałby się dzieckiem.

Nie.

nie lubie tanczyc, ale czysto hipotetycznie nie zgodzilabym sie:)

Jeśli nie mielibyśmy możliwości wyjść razem- pewnie że tak, a jakbym chciała tańczyć sama chodziłabym w inne dni po prostu a wtedy facet z dzieckiem zostaje. Mąż jakoś nie czepiał się że wychodzę ćwiczyć z grupą w której jest jedna dziewczyna i kilkunastu facetów...

Nie, ja bym poszła w tany a on niech w domu siedzi.

Ale tanczy w parze z innymi kobietami, a nie obok nich. To nie to samo.

ale problem:D to przywiąż go w domu do grzejnika a... i niech nie chodzi do pracy, bo tam tez sa kobiety...i nigdy nic nie wiadomo:D

Ale czemu właściwie nie możecie chodzić razem? znaleźć opiekę dla dziecka na ten czas się da. I wszyscy byliby zadowoleni.

Oczywiście,że bym się zgodziła. Chodzilibyśmy wymiennie. Kiedy ja miałabym zajęcia mąż siedziałby z dzieckiem.

Panie komentujące przedstawiają optymistyczną wersję. On na tańce w jeden dzień, wy w drugi. Szkoda że wyszłoby tak, że mąż w tany a żona jak kocmołuch w domu. :)

zgodzilabym sie. ty chyba jestes za bardzo zazdrosna a takie cos nie sluzy zwiazkowi. to co ze bedzie tanczyl z innymi? przeciez to taniec

Ne rozumiem takiego podejścia :o jak można sie nie zgodzić żeby ktoś coś robił :o dla mnie to głupie, absolutnie nie wyobrażam sobie, że pytałabym o zdanie mojego męża "czy mogę" chodzić sobie na lekcje tańca, albo że on mnie o to pyta, chyba ze czysto organizacyjnie czy pasuje mu żebym chodziła w określonym terminie. Przecież tak samo mąż jak ja ciągle poznajemy nowych ludzi i w zasadzie bez przerwy mamy okazje do zdrady, więc dlaczego akurat czepiać sie czyichś zainteresowań i nie pozwalać :o zresztą małżeństwo to nie więzienie...

odp jak kolezanka wyżej Barbiotka :)

oczywiście że TAK. pzreciez nic złego nie robi a gdybyś to ty chciałą wyjść na zajecia z tanca a partner nie chciał sie zgodzić to pewnie tez byłoby źle, bo on nie pozwala, bo kieruje woim życiem itd. ale widze ze tu same zazdrośnice.... jak bedzie chciał cie zdradzić to i bez tych zajec to zrobi .

Tak,.

jasne ze tak, a co mąż to niewolnik? muzę iść gdzie chce i kiedy chce, oczywiście zawsze siebie wcześniej informujemy, ale nigdy nie mamy z tym problemu np. w weekend on na piwko z kumplami, ja na disco z koleżankami

może isć*(mialo być, sorki za literowki)

Buahaha! To już nie ma mniej pedalskiego zajęcia? Zrozumiem jeszcze że facet towarzyszy kobiecie ale tak, z własnej pasji? Albo masz utajoną ciotę za męża albo to pretekst żeby się wyrwać i znaleźć kochankę. W każdym razie coś tu jest nie tak.

nie zgodzilabym sie na 100% . w tancu jest - cialo do ciala a wiadomo krew nie woda!

a ja nie wiem.. z 1 strony nie masz prawa zakazac.. a z 2 lepiej dmuchac na zimne :)

ktos dobrze napisał, to do pracy tez nie puszczajcie swoich facetów, bo tam sa kobiety, no chyba,ze do kopalni:D a tak serio... u nas nigdy nie było problemu z takimi tematami, wyluzujcie

podczas tanca (ciało blisko ciała) bardzo łatwo tworzy się intymny nastrój...nie pozwoliłabym mężowi...

niech on siedzi w domu podczas lekcji tańca, a ty na nie chódź..

a jak w autobusie laska sie ociera o faceta to tez tworzy sie intymny nastroj:D ubawiłam się jak malo kiedy:D

ale Wy musicie być zakompleksione i niepewne swoich facetów, współczuję

zgodziłabym się :) mam pełne zaufanie do mojego męża i nie rozumiem jak mogłabym zabronić mu czegoś takiego

Oczywiscie ze bym sie nie zgodzila. Powiedzialabym mu ze super pomysl z tancem wiec niech poszuka niani to bedzieci znowu razem chodzic. Samemu - nigdy w zyciu. A coz to ze ty masz siedziec z dzieckiem a on tanczyc z innymi kobietami. Zastanow sie jak to wyblada i sama sobie odpowiedz no dla mnie odpwiedz jest banalnie prosta i jednoznaczna.

oczywiście, że bym się zgodziła,

pewnie, że tak mąż ma siedzieć z małą, jak ja zechcę gdzieś wyjść, a ja posiedzę z małą, gdy jemu coś wyskoczy przecież nie będziemy oboje się kisić i kapcieć