Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kolokk

rozstanie przed ślubem

Polecane posty

Gość kolokk

Nie chcę pisać długiego elaboratu ,więc postaram się wszystko streścić. Mój pierwszy poważny związek trwała prawie 6 lat. W tym 4 lata mieszkamy razem. Miłość od pierwszego wejrzenia (trochę tak). Mój T. wrócił dla mnie z zagranicy. Aktualnie on 33 l. ja 28 l. Dużo czasu, wzlotów i upadków ale 90% naszego związku to szczęście i wdzięczność od losu ,że siebie mamy. Po powrocie do kraju mój T. miał kilka zawodów związanych z pracą ,chyba nadal to przeżywa, że nie jest tak jakby chciał. Zaręczyny rok temu, planowany ślub na czerwiec bo bardzo chciał abym była jego żoną a ja zapragnęła aby był moim mężem. Sytuacja 3 miesiącem przed: Wspólnie zdecydowaliśmy się ,że to będzie duże wesel mamy grono serdeczniej rodzinni i znajomych. Głównymi sponsorami wesela byli Nasi rodzicie.(w 80% procentach) Prezent na dalsze wspólne życie. My sobie całkiem dobrze radzimy, rok temu dorobiliśmy się mieszkania w dużym mieście. Sytuacja banalna: Początek miał miejsce jak zdecydowaliśmy na kamerzystę .T. powiadomił swoich rodziców, również o tym ,że sobie za niego zapłacimy. No cóż mój teść na wieść o tym dzwonił (rzucał słuchawką) ,pisał maile w niewybredny sposób. (to bardzo specyficzny człowiek). Ja jeden z maili odebrałam i napisała do niego co myślę ,że w nic się nie angażuję ,że potrafi tylko wylewać krytykę itp. Mail był chłodny ale nie chamski. Nie miała z nim (z jego rodziną żadnych problemów) wcześniej problemów. Lament w rodzinie T. nastał, że obraziła cała jego rodzinę i powiedzieli ,że nie przyjadą na wesele Syna ani nikt z ich rodziny! Paranoja. T. próbował coś naprawiać (pojechał do nich i oni przekazali mu te inf. ,że mają zamiar nie przyjechać i nie wiem co jeszcze mówili ) Później doszło o to wszystko do jeszcze większego starcia między Nami. Powiedziałam ,że może „wypierdal**ć do rodziców .W gniewie i żalu. To nie pierwsza nasza ostra kłótnia. On w momencie się Nas wyrzekł, powiedział, że ma dość ,że coś w nim pękło i inne bal bal bal. Był wściekły jak nigdy. Padło wiele nie potrzebnych słów. Rozstaliśmy się i wszystko zostało dowołane w zaledwie 3 dni. Jest mi okropnie ciężko, jemu też ale nic się nie da już zrobić. Wszystko odwołane, sala, obrączki ,zespół. Emocje już opadły T. nie wyprowadzał się w gniewie ale w wielkim smutku. Płakaliśmy kilak dni, niczego nie da się cofnąć. To nie tylko kłótnia między nami ale również relacje między Naszymi rodzicami. Trudno naprawić takie relacje tym bardziej widzę ,że ze strony rodziców T. nie było dobrej woli (to prości ludzi zapatrzeni w seriale TV i czubek własnego nosa).Moim rodzice natomiast zachowali się cudownie choć widzę, ile ich to kosztuje. Niedoszli teściowe zrobili burzę w szklance wody. Umyli ręce, Wywołali ogromnie skrajne emocje, i sytuacje pomiędzy nami której nie da się cofnąć. Kocham go ale sytuacja wydaje się bez wyjścia. Nie mamy siły . Czuję, że życie ze mnie uciekło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pieniedzy ci brakuje
Podobno recepta na udany zwiazek w Polsce to odpowiednio dobrana rodzina obojgu ze stron. Czyli jak tamci byli prosci to wy i tak nie dogadallibyscie i z reszta, co by znajomi twojej rodziny powiedzieli na tamta. Widzisz. Dobrze sie zlozylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ze mnie życie ucieka
jak czytam takie coś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolokk
Może źle użyte słowa,ale jego tato niczym się w życiu nie zajmuje jest na zasiłku przedemerytalnym i spędza całe dnie przed TV. Mieszkamy z daleka od siebie i mam to gdzieś ale od tego,że się mam za dużo czasu w życiu postanawia się być w wielu kwestiach apodyktyczny i wyraża niezrozumiałe dla ogółu kwestie. Mój T. nigdy nie dażył go ojcowskim szacunkiem co zapewne wzięło się już z dzieciństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijaneczka 5677
Powiem ci że ja tego do konca nie rozumiem, skoro dwoje ludzi sie kocha, chce spedzic wspolnie reszte zycia, a poroznil ich mail do rodziny narzeczonego to jakas paranoja... Powinniscie byli olac wszystko co do was mowili, ty rowniez, miec dystans i cieszyc sie prztgotowaniami. Jesli nie chcieli przyjsc, ok niech nie przychodza, tylko ja wybralabym sie do nich i powiedziala ze wesele syna jest raz w zyciu. Poza tym kierowaliscie sie emocjami odwolujac wszystko, on zapewne tez nie chcial powiedziec ci wielu rzeczy. Moze sprobuj to jeszcze naprawic? Odezwac sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez bym jednak powalczyła o tę Waszą miłość. Przecież prawdziwa Miłość nie może się tak skończyć przed jedną głupią kłótnię.... pozdrawiam i dużo sił życzę, a ślub zawsze można zorganizować od nowa:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polakinka
a co ty tak się przejmujesz co robią i jak robią rodzice narzeczonego,to jego rodzice i jego sprawa,twoi rodzice są cudowni bo ciebie wychowali a jego to chamy,to ty zachowałąś się jak chamka,co ciebie interesuje w co oni się angażują a w co nie,sama rozwaliłaś swoje życie a teraz płaczesz,chcesz naprawić ,to jedź do rodziców narzeczonego i ich przeproś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolokk
Nasze rozstanie przynajmniej na chwile obecną jest separacją. Wspólnie tak ustaliliśmy , być może czas będzie najlepszym doradcą albo i nie. Ale sama nie wiem od czego zacząć. Ale jego rodzice zarządzali zwrotu od razy (niewielkiego własnego wkładu w remont) w większości to były Nasze oszczędności i wkład moich rodziców w nasze mieszkanie. Spłacamy solidarnie kredyt i opłaty. Relacje mamy partnerskie. W trakcie kłótni T. wręcz wypomniał mi ,to że mnie się lepiej powodzi (w pracy) również finansowo,że on ma jak to powiedzieć kryzys męskości (ma duże oczekiwania wobec życia ,wobec siebie czuje ,że nie może mnie dogonić w wielu kwestiach).Wiem,że ma ogólnie nie najlepszy okres w życiu a ja niestety czasem w nerwach wypominam mu tą ciągła apatie. To też mnie martwi. Może ma depresje tak ogólnie. Wesele to było w 100% organizowana z zaangażowania mojego i moje rodziny (odległość ok. 450 km) od teściów. On się w nic nie zaangażowali (z własnej woli) tylko mieli uwagi. Tydzień wcześniej wyjechaliśmy od nich z płaczem JA (bo powiedziałam ,że np.nie chcę zmieniać nazwiska) i dostała o dziwo.... wykład od teściowej. Niestety na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie relacji z tymi ludźmi bo potraktowali mnie jak śmiecia i moją rodzinę. Nie chciałabym też ranić mojego T. taką postawą albo dawać mu wybór. Wiem,że to co pisze to lekki chaos,ale inaczej nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolokk
polakinka Były i przeprosiny choć nie wiem czy na nie zasłużyli. Nie chcę cytować ostentacyjnych i niewyszukanych określeń teścia do Naszych decyzji (tylko po to aby namieszać,bo innej funkcji nie widzę). Ja tego teatru nie rozpoczęłam. Byłam zła,ale moje słynnego maila czytali też moi rodzice i stwierdzili,że chyba oni ogólnie mają jakiś problem... W domu u mnie też bywało różnie w relacjach z moim T. (i sytuacje były gorsze) ale moja rodzina nigdy nie postawiła tak sprawy. Zawsze twierdząc,e nasze relacje są priorytetowe i to Nam mam być ze sobą dobrze i wtedy wszystko się ułoży. Pomiędzy moim rodzicami a T. relacja były b.dobre mino kilku incydentów. Dzwonili do siebie umawiali na wspólne weekendy, rowerownie,grzyby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudia1617
jak dla mnie daliscie ciala...w to Wy popadliscie, jak sie tak kochacie to czemu przez taki banal przez nieporozumienie z rodzicami zrezygnowaliscie z milosci...jak nie umiecie takiego sporu rozstrzygnac to co dopiero jakby spadly na was powazniejsze problemy....nie zalezy wam na sobie albo poprostu nie umiecie rozmawiac ze soba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×