Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość salsefia z pasternakiem

Chyba mam nerwicę, jak z tym walczyć?

Polecane posty

Gość salsefia z pasternakiem

Jestem żoną i matką póki co nie pracuję, spędzam czas głównie w domu z małym dzieckiem, wykonuję większość obowiązków domowych. Mój mąż nie należy do przyjemniaczków, potrafi strzelać fochy o nic, jego chyba przerosło tacierzystwo, ale nie w tym problem. Zauważyłam, że ostatnimi czasy nie jestem sobą. Do tej pory byłam pogodna, optymistycznie nastawiona, próbowałam przyjaźnie podchodzić do męża (np robiłam fajny obiad po kłótni- oczywiście odmówił jego zjedzenia). Ostatnio miewam straszne napady złości, czasem płaczę bez powodu, sytuacja zaczyna mnie przerastać... Łapię się na tym że zaczynam wrzeszczeć na najbliższych i mieć do nich pretensje o błahostki (nigdy taka nie byłam!!!), na mamę, dziadków, czasem nawet dziecko Bardzo chciałabym z tym walczyć, ale widzę że staczam się po równi pochyłej....Najbardziej nerwy mi puszczają jak mąż jest w domu i prowokuje. Nie chcę się z nim rozwodzić bo po pierwsze nie chcę z powodu pierwszego kryzysu od razu się rozstawać. Ale my chyba działamy na siebie w bardzo negatywny sposób i kiedyś się pozagryzamy. Nie wiem? Wizyta u psychologa? Psychiatry? LEki? Ziółka??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruuuuuezi
no to jestesmy dwie przy czym moj stan trwa juz od dluzszego czasu. Robi sie ze mnie zgorzkniala baba nie do wytrzymania. Przy czym nikt sam z siebie sie taki nie robi. prawdopodobnie potrzebna jest pomoc jakiegos specjalisty ale nie mam pojecia a i nie mam zbytnio ochoty sie gdzies wybierac i wywlekac te wszystkie ciemne historie. Na ziolka juz chyba za pozno a leki zeby byly skuteczne to tylko na recepte. lipa i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalenka 288
czesc, ja mam tak samo, nie moge przebywac z moim mezem dluzej na dobe nic kilka godzin (nie liczac snu) jak jestesmy ze soba dluzej dostrzegam to co robi, jakim jest leniem. plakac sie chce. aha po 4 latach malzenstwa w kłótni kilka dni temu nazwal mnie poraz pierwszy " suukkaa jeenbbana" pierwszy raz takie cos uslyszalam, wczesniej najgorsze co uslyszalam bylo ze jestem "świnia nie z tej ziemi".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalenka 288
zgorzkniala baba! o to jest to! Jestem przed 30-ka a czuje sie jak babsko po 50-tce, tłuste, wiecznie nieszczeliwe, awanturujace sie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
Ech gruuuuezi, nie będę pisać że cieszę się że nie jestem sama, ale cieszę się że napisałaś. Ja też na razie nie wyobrażam sobie wizyty u psychologa, po pierwsze czułabym się jakbym w jakis sposób przegrała, po drugie sama nie miałabym po co tam iść a mąż raczej nie widzi problemu :( Lipa, masz rację. A najgorsze jest to że na zewnątrz staram się trzymać pozory, zresztą- nawet nie mam z kim tak szczerze pogadać. Wszyscy myślą że mam sielankę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
Hej Magdalenka 288. Ja usłyszałam dużo gorszych rzeczy na swój temat, niestety ja też nie pozostałam dłużna czego się wstydzę strasznie. Kiedyś miałam klasę, teraz bluźnię czasem jak pierwszy lepszy żul na przystanku :( A najgorsze jest to że ja naprawdę taka NIE JESTEM...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruuuuuezi
a najgorsze jest to ze wcale nie chce zeby tak bylo, jak meza nie ma to mysle sobie ze jak przyjdzie to spedzimy milo reszte dnia czy co w tym stylu. A potem on sie pojawia i wszystko leci jak zawsze- ja sie czepiam, on tez, afera o byle gowno za przeproszeniem to ze mam nerwice to pewnosc, moja matka ma ja takze, rowniez i ona sie przyczynila do mojej, ehhh dlugo by pisac ja sie juz czuje przegrana a tez nie mam 30 mam sliczne dziecko ktorym nie potrafie sie cieszyc na co dzien ale ono i tak jest moja jedyna radoscia, o ile sie na nie nie denerwuje no ilez mozna?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
Może znajdzie się ktoś kto miał podobnie i sobie z tym poradził? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdalenka 288
z mojej strony chhuujje i inne też leca w jego kierunku. Wiem ze z jednej strony jak on mnie raz tak nazwal to jest fee a ja od dłuzeszego czasu po nim jade, bo nie wyrabiam, wkurza mnie nawet to jak jest obok. raz na tydzien mamy fajny wieczór, jak dzieci usną, cos tam pogadamy sobie.. a tak to wiecznie jakies "ale". Wiecznie narzeka żebym coś wkoncu dobrego ugotowala, a jak nacuduje sie w kuchni dla niego to mogli sie potem nad tym godzine, nie zje odrazu tylko jedna łapa na laptopie a druga trzyma widelec i takie jego jedzenie. herbaty sam sobie nie zrobi nigdy. żłopta Cole non stop bo to jest latwe wyjac z szafki, a z herbata to juz wyzsza szkola jazdy. nosz szlag mnie trafia. a Twoj dobrze je? bo moj to pizze by zjadl z 15 minut a obiady domowe je godzine. nie to ze sa nie dobre tylko tak ma, wogole mojej pracy nie docenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
Ja też przed 30. I też mam tak- mąż w pracy to myślę o nim z czułością, planuję że fajnie spędzimy czas, mąż wraca, krzywo się spojrzy, ja skomentuje i tak się zaczyna dzień jak codzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
Heh, mój znów je szybko po czym ucieka. Już nie raz zwróciłam mu uwagę. Nakładam obiad, siadamy przy stole, nie obejrze się a mąż już zjadł i wstaje od stołu, nosz kurde, chyba kulturalnie by było gdyby mi dotrzymał towarzystwa do końca, a nie ja później kończe w samotności. A jak zje do się jeszcze dopycha do wieczora, tak co 10 minut wchodzi i a to kanapeczka, a to mandarynka...Oczywiście potrafi "miło" skomentować jak coś mu nie pasuje, choć zwykle nie ma zastrzeżeń. Ale jak mu nie podpasuje to zostawi, mimo że jest zjadliwe, ale mu średnio smakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruuuuuezi
salsefia no jakbym o swoim czytala :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hiphiphej
to tak jak u mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
I dodam, ze sam sobie obiadu nie zrobi. Jeśli ja nie zrobię obiadu albo jest pogniewany to je kanapki :D Eeech, temat kulinarny się zrobił, ale problem nadal jest! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
hiphiphej- napisz coś więcej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hiphiphej
Ja mam nerwice, hipohondrie i wogole czuje sie od jakiegos czasu do bani. Rowniez mam meza- wczoraj była naz druga rocznica slubu(spedzona z dieckie w szpitalu- zapalenie pluc) i własnie az głupio to mowic i moze zostane zlinczowana ale ''wszystko'' zaczelo sie jak urodzil sie synek niecale dwa lata temu...od tamtej pory widze ile mo maz m wad- owszem, ja tez je mam ale ja stara sie jakos panowac nad tym, zmieniac itd a on nic. Mam wrazenie ze im wiecej mam do niego pretensji tym jest gorzej. Jest rozlazły, leniwy, nie potrafi nic zalatwic- nawet tutaj w szpitalu pielegniarki mowia ze tata zanim sie skapnie o cos to juz jest za pozno. Nie potrafi sie domyslic niczego- powiesz wprost to nic nie da i tak. Aluzji nie lapie, wszytsko mu wisi. Proponowałam terapie- nie chce, mnie wysyl bo twierdzi ze mnie trzyma cos po porodzie...wogole czuje ze nie jest najlepszym ojcem dla dziecka, nawet sam sie przyznaje ze nie czuje milosci i wszytsko robi kolo nego z obowiazku bo u niego w rodzinie faceci tacy byli- jego tłumaczenie. ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorakakak
salsefia tzn ze umie kanapki sobie sam zrobic twoj maz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hiphiphej
Napisałam :) kocham go, mimo wszystko tylko najbardziej wkurza mnie to, ze on nie pracuje nad soba. Ja np. unikm pewnych zreczy ktore wiem, ze o wkurzaja, a on robi mi ciagle na zlosc. Co do wyzwisk to jestem ''kurwwwwwwwwwwwwa''...narazie lko to mam na koncie- ale sama swieta nie jestem. Chociaz nie robie tego o o robi- w czasie klotni np. wywleka, przypomina , wypomina tajemnice, ktore mu powiedziałam, przywołuje rzeczy o których wie bo mu sie ziwerzyłam kiedys, trakowaam go jak przyjaciela a on to robi specjlnie bo wie ze ze najbardziej mnie to zaboli- barzdiej niz ta k.....a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
Tak, kanapki umie :P Obiad też by umiał ale za leniwy jest. Hiphiphej- u mnie się zaczęło w ciąży, ale po porodzie się nasiliło. Kurcze, może to taki męski baby blues, depresja poporodowa? Mój mąż ma fajny kontakt z dzieckiem, choć też potrafi krzyknąć co mnie strasznie wkurza! Ale poza tym ma na wszystko wywalone, kupiliśmy mieszkanie 2 lata temu i do dziś go proszę np żeby wieszak zawiesił czy przymocował listwę :o W końcu sama się za to wezmę... Kurcze, jak postępować z takimi mężami żeby nie stracić reszty nerwów? A może to w nas jest problem? Np pokolenie mojej babci uważa że facet powinien pracować a kobieta robic w domu i nie odzywac się za dużo, w sensie- mąż ma zawsze racje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
up, pomoze ktos?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnbvclkjh
Jesli masz mozliwosc wroc do pracy. U mnie pomoglo. Mialam taka nerwice ze nie moglam juz na dziecko patrzec, siedzialam przed kompem ogladajac ogloszenia i plakalam ze nie moge szukac pracy (pracowalam na zleceni i zostalam zwolniona w ciazy) . W koncu rodzina zrozumiala ze nie nadaje sie do siedzenia w domu i pomogli mi zalatwic opiekunke (dziecko za male na zlobek, mialo 3miesiace). Po tygodniu powrotu do normalnosi nerwica minela ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgfc
i wy dajecie się tak wyzywać od kurw? Nie macie szacunku do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie podobnie
Do tego mam odpowiedzialna prace, ktora niestety musze "przynosic" do dmu, dodatkowa nauka, dzecko, dom i w tym wszystkim wiecznie zmeczony i niewyspany maz. Fakt, on tez ma bardzo stresujaca prace ale poza tym nic go nie obchodzi, we wszystkim zaslania sie praca. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie podobnie
Mnie na szczescie maz nigdy nie wyzwal ani nic z tych rzeczy, ale potrafi tak zlosliwie cos skomentowac, ze potem placze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie podobnie
Oczywiscie na zewnatrz jestem pogodna, usmiechnieta, wszyscy uwazaja nas za wzor idealnej rodziny itp. A ja tak naprawde nosze maske, ktora zdejmuje za kazdym razem, kiedy ttlko zamkne za soba drzwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tobie radze żebys najpierw zrobiła kompleksowe badania krwi - w tym hormon tarczycy TSH, bo takie zmiany nagłe nastroju nie sa bez przyczyny. Moja siostra tak miała i okazało się że ma chorą tarczycę. Jesli to nic nie wykaże, a wasze zachowanie wobec siebie nie ulegnie poprawie to chyba nie ma sensu sie nawzajem wykańczać. Dziecko tez słyszy wasze kłótnie, nie jest głuche i slepe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
Kurcze, byc moze praca byłaby wyjsciem, ale boje sie ze dostarczyłaby mi tylko dodatkowego stresu.Oczywiscie wczesniej czy poźniej wrócę do pracy, ale nie wiem czy to będzie rozwiązanie mojego problemu. Ech, widzę że dużo nas z tym problemem. Naprawdę nie ma nikogo kto sobie z tym jakoś poradził?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgfc
Robota to Cię jeszcze dobije, bedzie gorzej , więcej stresów, nerwów niepotrzebnych brak czasu dla dziecka i domu. Siedz w domu i narazie ciesz sie tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnbvclkjh
To zalezy kto jakie podejscie ma do pracy oraz do siedzenia w domu. Moj praca do latwych i niestresujacych nie nalezy- jestem windykatorem, a do domu moglabym nie wracac. Naleze do ludzi, ktorzy nieralizuja sie siedzac w domu. Przez te 3miesiace nabawilam sie takiej nerwicy, ze szkoda slow, dla mnie.ogromnym wybawieniem byl powrot do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość salsefia z pasternakiem
A mnie już zaczyna nosić, zbiera we mnie agresja. Zaczęło się od tego że jak weszłam do dużego pokoju to zauważyłam że mąż nie sprzątnął po spaniu, tylko zostawił taki barłóg mnie do sprzątnięcia (dziś spaliśmy oddzielnie, też dlatego że przeziębiony jest). A teraz chowałam ubranka dziecka do szafki i patrze że wszystko skotłowane w środku a tydzień temu poukładałam ładnie, mąż jak wyjmuje jakąs bluzkę to przewali do góry nogami i ma w dupie. No normalnie zaraz będę wyć do księżyca!!!!!!!!!AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×