Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dania80

Ile można wytrzymać bez snu i jak nie wpadać w furię

Polecane posty

Witam wszystkie wykończone mamy....no w rzadkich przypadkach tatusiów też! Mam dwoje dzieci- 2-letnią córkę i 4-miesięcznego synka...Zawsze chciałam mieć dzieci, były planowane i wyczekane ale tak dają mi popalić, że czasami mam ochotę rzucić się z okna...Aż sama nie wierzę, że takie myśli mogą chodzić matce po głowie...matce która kocha swoje dzieci....a jednak...Moje dzieci należą do gatunku nienawidzących spać. 4-miesięczne dzień w dzień wstaje rozradowane o 4 nad ranem, a w ciągu dnia jeśli śpi to 2 x po 30 min. Wieczorem zasypia ok 20- 21, a w nocy do niego wstaję czasami co godzinę. Do tego starsze dziecko za dnia nie śpi w ogóle, w nocy też bywa różnie. Jedno i drugie rozpiera energia. Nie pamiętam kiedy w nocy spałam więcej niż 4 godziny i to nie ciągiem, świątek, piątek i niedziela. Nie mam do dyspozycji pomocnej babci, która odciążyłaby mnie na godzinkę tygodniowo chociaż, mąż albo pracuje, albo jest zmęczony, poza tym nie potrafi i nie chce zajmować się dziećmi. Pobawi się trochę z córką i to tyle...tak został wychowany. Mimo tego, że ogromnie kocham moje dzieci ostatnio zdarza mi się wręcz ryczeć ze zmęczenia i bezsilności lub wybuchać złością...Wiem, że nie jestem jedyna, nie tylko ja mam dzieci i powinnam być wdzięczna, że są one zdrowe ale zwyczajnie czasem brakuje mi sił. Jak sobie wtedy radzicie? Może macie sposoby na odreagowanie lub przeistoczenie złości w innego rodzaju emocje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alaaaa maaaa kotkaaaaaaa
O kurcze to mnie załamałaś...Mój dwulatek był identyczny jak Twój niemowlak...Chodziłam normalnie po ścianach ze zmęczenia , a nerwy były na granicy wytrzymałości...Myślałam, że trafić na drugi taki okaz jest nierealne a tu proszę :/ Szczerze Ci współczuję i nie wiem co poradzić :( A starsze dziecko chodzi do przedszkola ? Jeśli nie to może zapisz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W weekend powinniscie sie z mezem wymieniac nockami. Np z piatku na sobote on wstaje a z sob na niedz Ty wstajesz. Albo jakis inny system wypracowac. Przepraszam ale jakbym padala na twarz z niewyspania a maz by mi powiedzial ze nie umie I nie chce zajac sie dzieckiem to chyba wyszlabym z siebie i stanela obok, albo po prostu zostalby z dzieckiem sam na weekend, niech sobie chlopina odpocznie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długo tak nie pociągniesz
Nie rozumiem podejścia twojego męża, czy on nie widzi, że jesteś wykończona, czy rozmawiałaś z nim o tym, a co to znaczy tak został wychowany, to twój syn pewnie też taki będzie, chciałabyś tego dla synowej? Musisz odpocząć bo będzie gorzej. Mój też jest zapracowany, ciągle zmęczony, ale jak się zdarzyło, że poszłam do szpitala, to musiał się przez tydzień zająć dziećmi, poszedł na zwolnienie i powiedział, że to była największa tyrania na świecie(dzieci miały rok i trzy latka wtedy), teraz dużo mi pomaga. Trzymaj się cieplutko i pogadaj z mężem, bo się wykończysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szpindlerowy mlyn
moje dzieci maja podobnie, od poczatku problemy ze snem, corka ma teraz 5 lat i niby spi w miare ale ma bardzo lekki sen i wystarczy, ze ide do lazienki w nocy i ona sie budzi i leci za mna, do tego wstaje o piatej, a synek ma 8mies. i budzi sie z 10 razy w ciagu nocy, a w dzien spi raz ok pol godziny, ja tez nie mam nikogo do pomocy bo maz pracuje duzo a i ja pracuje na 3/4etatu, zawsze sobie powtarzam, ze kiedys musi byc lepiej:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Córka chodzi do żłobka i tam się troszkę wyżywa ale to dziecko jest nie do zdarcia....ma milion pomysłów na minutę i co gorsza stara się je realizować...Weekendy są dla mnie katorgą bo 2 nakręconych dzieci i mąż który nie dość, że mało co pomaga to jeszcze poucza i zaczynają się awantury. Starsza córka też taka była...najlepiej nosić by się dookoła wszystko zmieniało, mnie bolą plecy, wszystko robię 1 ręką , każde dziecko upomina się o uwagę, pełno zajęć domowych...a jak pomyślę, że za chwilę wrócę do pracy i wtedy na dom będę miała jeszcze mniej czasu to nie wiem czy w ogóle będę spała.... Też myślałam, że jak pierwsze dziecko jest tak energiczne to drugie będzie spokojniejsze....nic z tych rzeczy...W dodatku dwulatka traktuje brata jak żywą lalkę więc trzeba uważać by go nie uszkodziła, przy nim cofnęła się nocnikowo, więc uczymy się sikać do wc ponownie...Brakuje mi sił i pomysłów co ze swoją złością robić. Ostatnio ze zmęczenia ubierałam córkę, zagadując jeszcze rozwrzeszczanego niemowlaka, zakładając jej bodziaka na nogi, ta się darła, że to nie to, a ja na nią bo myślałam, że sadzi mi kolejnego focha...a potem miałam wyrzuty sumienia, że na nią krzyczałam bez powodu bo miała całkowitą rację. Jest wiele takich sytuacji i pewnie jak się komuś o nich opowiada to można się uśmiać ale ja mam ochotę wyć... Jak siedzę przy kompie to albo go karmię, albo bujam w wózku...Cieszę się chociaż że są osoby które mnie rozumieją....zawsze lżej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, wiem... od 2 lat, odkąd mamy dzieci są stałe awantury odnośnie pomocy...Mój mąż jest jedynakiem, cholernie rozpieszczonym przez matkę i w dodatku nie potrafi nawiązać kontaktu z małym dzieckiem...o tym już nawet z psychologiem rozmawiałam bo byłam przerażona, że nie tylko nie chce się zająć wcześniej tylko jednym dzieckiem, tylko jeszcze się drze, bo dziecko ryczy a on jest zmęczony i zestresowany po pracy. Na nic nie zdały się moje tłumaczenia, prośby i groźby...I tak jak mówiła psycholog zaczął nawiązywać kontakt z dzieckiem dopiero jak zaczęło zaczepiać, gadać i tp gdzieś jak miało 1,5 roku a ja trafilam do szpitala na 4 dni. Ale nie wiem jak wytrzymam jeszcze ten rok... W nocy za cholerę do dziecka nie wstanie bo nawet nie usłyszy w dodatku karmię piersią a mały skubaniec za cholerę nie chce pić z butelki.... Masakra jakaś....Gdybym miała blisko rodziców to bym się wyprowadziła ale niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam synka niecałe 2 mc i też należy do tych nienawidzących spać. Wczoraj przespał rano 20 min, i potem w aucie 10 min i to wszystko. Do tego chodzi spać ok 12 w nocy!! Zastanawiam się czasem czy wszystko z nim ok bo przecież powinien spać- np synek siostry spał 20 godz na dobę do 3 miesiąca, czyli książkowo. Ostatni się popłakałam bo w domu cisza wszyscy śpią ja walczę. Do tego mam taki głupi organizm że nie zasne w dzień, chociaż by skały srały...:( łącze się z Tobą w bólu bo nie wyobrażam sobie jeszcze do tego 4 latki...życzę użo siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam synka niecałe 2 mc i też należy do tych nienawidzących spać. Wczoraj przespał rano 20 min, i potem w aucie 10 min i to wszystko. Do tego chodzi spać ok 12 w nocy!! Zastanawiam się czasem czy wszystko z nim ok bo przecież powinien spać- np synek siostry spał 20 godz na dobę do 3 miesiąca, czyli książkowo. Ostatni się popłakałam bo w domu cisza wszyscy śpią ja walczę. Do tego mam taki głupi organizm że nie zasne w dzień, chociaż by skały srały...:( łącze się z Tobą w bólu bo nie wyobrażam sobie jeszcze do tego 4 latki...życzę użo siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No też czekam aż im to przejdzie....:) Czerpię siłę jak patrzę jakie te dzieci są spokojne w rzadkich chwilach jak śpią... Niedługo jadę na miesiąc do rodziców i tylko to mnie trzyma na duchu bo chyba wpadam w depresję chociaż zawsze uważałam się za silną osobę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do mlodej mamy, moja tez tak miala - obecnie ma miesiecy, wiec jest i dla Ciebie nadzieja. Do 5 miesiaca zasypiala o 24 - 1 w nocy i wstawala wypoczeta o 5, w miedzyczasie ze 3 pobudki na piers. W ciagu dnia spala 2 x 30 min i jakies smieszne 5 minutowki. Ale minelo - budzi sie raz. Spi od 22 do 7.30. Autorko, szczerze wspolczuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mładamamo25, jak ja Cię rozumiem....też ryczę ze zmęczenia i też nigdy nie potrafiłam spać za dnia, a jeśli mi się zdarzało usypiać to potem byłam jeszcze bardziej rozbita.... Dzieci, mimo,że są kochane to najlepiej wyszkoleni terroryści na świecie. Pocieszam się badaniami jakie przeprowadzali kalifornijscy psychologowie, iż podobno dzieci które bardzo mało śpią są bardzo inteligentne później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara mama
zostaw go z dziećmi na tydzień i jedź gdziekolwiek niech on weżmie tydzień urlopu w pracy, co najwyżej poproś jakaś babcie sąsiadkę o doglądanie tej kupy nieszczęścia jaka się wydarzy przez ten cza ;) nie po to, aby robić aferę po to aby zrozumiał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
współczuję z załego serca, moja córeczka odkąd skończyła 1,5 ms przesypia nocki od ok 8-9 wieczorem i śpi do 7-8 rano, w nocy wybudza się czasami ale to są na prawdę wyjątki, planujemy drugie dziecko i mam nadzieję, że będzie mieć podobnie ze spaniem, nie wiem czy to pomaga ale u Nas jest codziennie zawsze ten sam rytuał, od 6 bawimy się intensywnie z Małą, puszczamy muzykę, czytamy i śpiewamy, potem kąpiel, butla i Mała zasypia z prędkością światła..jest tak przyzwyczajona do takiego zasypiania i nawet jak ostatnio chorowała było tak samo. schemat pomaga ale nie wiem czy w przypadku każdego dziecka jest do zastosowania, jestem "świeżynką" jeśli chodzi o macierzyństwo także chyba nie pomogę :( życzę wytrwałości bo kiedyś nadejdzie dzień, że się wyśpisz i odpoczniesz, a może jak dzieci będą starsze mąż wykaże więcej zainteresowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie....też o tym myślałam ale póki karmię a mały nie je z butelki to nie da rady, natomiast jak wtedy trafiłam do szpitala (było tylko 1 dziecko) czy też jak miałam dyżury w pracy i mnie w nocy nie było to myślałam ,że jakoś się przekona. Tylko że wtedy on dzwoni do mamusi i albo oddaje córkę do niej, albo każe jej przyjść i się nią zajmować. Tyle razy tłumaczyłam teściowej, że to on jest ojcem i musi się zacząć zajmować dzieckiem ale grochem o ścianę, niby przyzna mi rację, po czym i tak robi swoje bo ona chce pomóc mnie i dziecku. Na nic nie zdało się tłumaczenie, że jak chce mi pomóc to niech bierze wnuczkę wtedy kiedy po nocy wracam do domu...ale co tam...synusia trzeba odciążyć a potem niech się matka buja z dzieckiem. W dodatku na wszystko małej pozwala więc dziecko się potem buntuje. Już mi kiedyś chodziło po głowie, że może najlepiej byłoby gdyby mi się coś stało i trafiłabym na dłużej do ośrodka, a w tym czasie by teściowej albo nie było albo była przeziębiona by się nie mogła dziećmi zająć... Kiedyś mąż został w domu a nasza dwójka dała standardowy popis, jedno darło się przez drugie i wtedy nawet mi trochę pomagał- w nakarmieniu starszej (tzn podaniu jej jedzenia, wysadzeniu na nocnik itp) wieczorem był tak zmęczony, że nie wiem i uważał, że to on tego dnia robił wszystko przy córce...ale siedział i tylko ją pilnował...a gdzie reszta pracy domowej i drugie dziecko....ale jako rasowemu egoiście i to nie przemówiło do rozsądku...Nie jest to zły człowiek ale emocjonalnie niedojrzały, egoistyczny i rozpieszczony. Dlatego też nie chciałam by córka była jedynaczką i miała taki wzorzec. Ja mam jeszcze 3 rodzeństwa i w moim domu nigdy nie było podobnego zachowania....wręcz przeciwnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas też jest cały dzień rozplanowany, stałe pory posiłków, kąpieli i kładzenia spać....tylko że moje dzieci mają zbyt dużo energii. Nawet latem po wybrykach na plaży nie chciała iść spać. To istne generatorki energii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostatnio jak mnie zobaczył ryczącą ze zmęczenia i bezsilności w wannie to powiedział, że mi współczuje i nie wie jak wytrzymuje ale nie umie mi pomóc....a jak mu powiedziałam, że najwyraźniej nie chce to skończyło się kolejną awanturą i cichymi dniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiolla
Danio- po pierwsze,nie powinnaś traktować tego tak, że "mąż jest rozpieszczony, nie pomaga i nic z tym nie zrobię". Ja uważam, że jednym z powodów Twojej frustracji jest właśnie mało pomocny mąż. Wszystko jest na Twojej głowie i masz prawo mieć zwyczajnie dość.Dlatego powinnaś chociaż małymi krokami zmuszać męża do pomagania Tobie. Po drugie, chociaż to już teraz tylko gdybanie, co by było gdyby, ale skoro wiedziałaś, że masz takiego męża, po co tak szybko pchałas się w drugie dziecko ? Wiadomo, że 2 latek w domu plus niemowlak plus niepomocny mąż to mieszanka wybuchowa, dlatego nie rozumiem, po co nałożyłaś sobie sama taki nawał obowiązków, mogłaś poczekać trochę z 2 dzieckiem. Ja sama mam takiego meża, który niewiele pomaga i mamy jedno dziecko i wiem, że z drugim trochę zaczekam, aż osiągnie pewną dojrzałość i samodzielność, żebym ja po prostu nie leżała na łopatach z dwoma małymi dziećmi. Ale najważniejsze, to zmieńcie swoje relacje domowe z meżem i podzielcie się obowiązkami. Niech chociaż zabiera jakieś dziecko na spacer, zmyje naczynia, poukłada zabawki po dzieciach, cokolwiek, by Ci ulżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiolla
No i żyj może myślą, że kiedyś to minie.Jak dzieci będą w wieku przedszkolnym, będzie lżej. Głowa do góry, zaoraj męża do pracy, nie, żeCi powie, że nie może Ci pomóc, tylko zakasać rękawy i do roboty ! I śpij przy każdej okazji, jak dzieci śpią !Albo po południu, jak mąż wraca z pracy, zostaw dzieci z nim na godzinę chociaż, a sama idź do 2 pokoju i się walnij i śpij, chociaż godzinkę dziennie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiolla
Powiem Ci, że ja mam jedno i czasem czuję się bezsilna i wykończona. Ja pracuję i wychowuję dziecko.Dlatego drugiego dziecka sobie na chwilę obecną nie wyobrażam.Za duży nawał obowiązków, choć mąz mnie zapewnia, że drugie on by wychował i się zajmował od A do Z i mąż chce drugiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż też jedynak i szczerze to nie bardzo na początku mi pomagał, ciężko pracował od rana do wieczora, po porodzie byłam sama ale nie miałam do niego o to pretensji, teraz pobawi się z córeczką ale najczęściej robimy to wspólnie, jak byłam chora zajął się Małą przez 2 dni bo ja leżałam z gorączką półprzytomna, może mąż nie wie jak ma się zająć dzieckiem albo boi się, że zrobi coś nie tak ? facetom często trzeba mówić co i jak, przynajmniej mojemu bo inaczej to głupoty wymyśla :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsasfaafsfsafsa
dania skoro widzialas ze maz nie udziela ci sie przy pierwszym to czemu zdecydowalas sie na drugie? skoro bylo ciezko przy pierwszym to wiadomo ze bedzie gorzej z drugim... mąż nie chce pomóc?to masz 3 dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, macie racje....Oczywiście, że to że jest rozpieszczony go nie tłumaczy, tylko wiem, że mimo wielokrotnych prób nie uda mi się pewnych rzeczy zmienić w jego wieku. Co do tego dlaczego zdecydowałam się na drugie dziecko to już mówię...nie mogłam zbytnio zwlekać z kilku powodów: 1. Nie mam 20 lat, ale to sprawa dyskusyjna w jakim wieku należy decydować się na dzieci, więc to nie podstawa 2- mamy rodzinną przypadłość rodzinną która wymaga dość agresywnego leczenia prewencyjnego po 35 r.ż po której nie jest wskazane potomstwo, po 3- mam taką pracę, że jak nie teraz to potem szanse będą marnieć z każdą chwilą , po 4- myślałam, a raczej miałam nadzieję, że już się jednak pewnych rzeczy mój mąż nauczy. A przede wszystkim- nie wyobrażam sobie by wychowywać jedynaka. No ale już była to tak czy owak moja decyzja i dzieci nie żałuję tylko szukam sposobu radzenia sobie z frustracją, a że jedną z jej przyczyn jest zachowanie męża absolutnie nie zaprzeczam, tylko nie wiem już jak z nim rozmawiać i jak go przekonać do swoich racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieska Malwina
po prostu musisz kazać mężowi zająć się dziećmi w nocy przez weekend i tyle....bo zakładam że w tygodni tłumaczy się tym że wstaje rano.... faceci nie domyślą się że trzeba pomóc, a matki w cierpiniu zaciskają zęby i wpadają w depresję.....mówisz - chłopie dzisiaj ty wstajesz do dzieci..ja śpie, koniec i kropka! Takei to trudne????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiolla
Tacy mężowie to "efekt" wychowania tych naszych wspaniałych teściowych. Teściowych będących aktualnie po 60-tce, które miały 3 dzieci i zapieprzały na cały dom i jeszcze pracowały na akord, podczas gdy jedynym zadaniem męża było przyjść z pracy i zjeść obiad, ewentualnie odkurzyć dywan w sobotę. A teściowa tylko latała, robiła zakupy, śniadanka, obiadki, ogarniała cały dom, dzieci, wszystko podstawiała dzieciom i mężowi pod nos. I taki synek potem wyrósł, który od swojej żony tego samego oczekuje. Dlatego trzeba swoje własne dzieci tak wychować, by potem - szczególnie synowie,nie wyrośli na takich leni.I tu nie ma nic do rzeczy rodzeństwo. Jedynaka też można dobrze wychować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiolla
A autorko, kiedy mąż jest w domu ? Co robi po pracy ? Może pomyśl, jak nauczyć go obowiązków ? Ja zawsze mówię, że "nie trzeba tytułu magistra, by zmyć naczynia czy zrobić herbatę", niech zaczyna choć od takich rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omoniaa
Moja córka też nie dawała mi spać. Wstawała o 7:00 a ja lubiłam pospać. Więc udawałam że śpię,zasłon nie odsłaniałam żeby myślała że dalej noc. Po jakimś czasie w końcu zasypiała :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Można...ale w momencie kiedy wszystko jest dla niego, tak jak moja teściowa sama mówi, to efekt jest jak widać...nie myśli o innych. I zgadzam się, że trzeba dzieci inaczej wychowywać by nie były leniwe, liczyły się z konsekwencjami swoich decyzji i tp. Natomiast posiadanie rodzeństwa też daje dużo. Mimo kłótni i wszystkich innych wybryków takie dziecko uczy się dzielić, zachowywać tak by liczyć się z potrzebami i emocjami innych, poza tym w późniejszym okresie życia to ogromne wsparcie. Ja mam jeszcze 3 rodzeństwa i nie zamieniłabym ich za nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuzia
2 noce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiola, też uważam, że nie trzeba mieć doktorat by zająć się niektórymi sprawami w domu. Mąż wraca ok 18-19 do domu, wychodzi czasem o 5, czasem o 6:30. Ma odpowiedzialną pracę w korporacji. Tylko że jest takie coś....trzeba chcieć i próbować raz, drugi, trzeci, aż w końcu się uda....ale on albo nie chce albo się zniechęca i nie ma cierpliwości. Co jakiś czas ma tzw "dzień dobroci dla zwierząt" i wtedy mi trochę pomoże. Przyjęłam postawę jak do dziecka i go za to chwalę i pokazuję mu, że jak chce to może ale to jest tylko chwilowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×