Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dania80

Ile można wytrzymać bez snu i jak nie wpadać w furię

Polecane posty

Gość No to ja ci pomogę....
Daria80 nie rozumiesz o co chodzi z tym wychodzeniem, mój maz pracuje do 17-18, ale kazdego dnia lub co drugi dzień wychodze sama bez czegoś dzieci do spożywczego, do którego muszę dojechać autkiem lub pochodzić po galerii, wyskoczyć do kolrezanki, która pracuje, do mamy, do siostry itd. Na poczatku udawałam, że niby czegoś zapomniałam, albo mama pilnie czegos potrzebuje, albo do apteki dla siebie, teraz już nie muszę wymyślać:) Za mało masz snu i się przejadłaś macierzyństwem, oni nie mają czasu za tobśą zatesknić, ani ty za nimi, zapomniałaś że jesteś kobieta po pierwsze...A mąż...nie bój się jego reakcji, koleżanka ma dzieci szkolne i dalej się boi...a wygląda jak wrak człowieka, yyyy też chcesz tak? bo ja przy niej wyglądam jak nastolatka:) Po prostu wychodzę z domu i już, wychodzę do swojego domowego spa i już, zostawiam dzieci nakarmione, przewinięte, wybawione i idę załatwiać swoje kobiece sprawy i czuję ze zycie i macierzyństwo jest piekne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fsfasfas
latwiej dac cycka? daj butelke to sie w koncu wyspisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Faktycznie.. może najpierw muszę powymyślać i tak zrobić. To nie tak, że ja nie chce bo ja wychodzę chętnie nawet na chwilkę...gorzej właśnie z tą dłuższą chwilą ale chyba gorzej i tak być nie może więc muszę tak zacząć...Masz rację i może zabrzmi to dziwnie ale przywróciłaś mi wiarę w to, że może się coś dla mnie zmienić na lepsze...Spróbuję i dam znać jak poszło :)... Dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No więc jak pisałam- z butelką próbuję od 2 tygodni ale mój syn nie chce pić z butelki. Zmieniałam smoczki, dawałam odciągnięty pokarm i nic....dziś udało mi się mu wmusić w ciągu całego dnia 60 ml. Myślę, że to wyćwiczę bo są takie skubańce i w końcu się ich jakoś przełamuje. Ja nie mam oporów do podania butelki, wręcz przeciwnie, tym bardziej, że niedługo wracam do pracy. Z córką problemu nie było- piła ze wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Udało mi się jakoś uśpić jedno i drugie więc póki ta błoga cisza trwa idę spróbować się zdrzemnąć :) Dziękuję za "wysłuchanie" i do jutra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego nigdy nie zgodza się na mała różnicę wieku między dziećmi.To nie pierwszy taki temat jak kobiety mają taki problem. Dlatego żadne przekonywanie że jedno po drugim że sie razem wychowają ze odchowam za jednym zamachem że mała różnica to lepiej sie dogadają nie przekona mnie nigdy. Kochana współczuje ci bo ja uwielbiam spać i jak nie spię tych 7miu godzin to poprostu chodze jak wampir przez cały dzien. To sie źle odbija na zdrowiu. Daj butelke jak ci dziewczyny radza naprawde szcześliwe dzieci=szczęśliwa matka i to w druga stronę tez działa. Przesyłam ci duuuzo cieprliwości abyś wytrwała.Wiem ak jest bo zona szwagra tez zaszła tak szybko z drugim i teraz bardzo żałuje że nie poczekała ze 2 lata. Tak więc jeszcze raz trzymam kciuki.Bycier matką to ciężka harówa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to ja ci pomogę....
Po co męczysz się i podajesz dziecku butelkę? Ono jest przyzwyczajone do piersi, więc wszystkie pokarmy i picie podawaj łyżeczką. Moje w ogóle nie chciały butelki, ani z moim mlekiem, ani z czymś innym w środku, a podanie mleka modyfikowanego skończyło się na bodziakach u synka. Nie chciał a ja go nie zmuszałam. To mleko smakuje okropnie, więc dziecko karmione jedzonkiem, które zna już smaki, na pewno nie wypije czegoś co jest niesmaczne:) Jeżeli mąż jest egoistą, ty też bądź odrobinę egoistką. Jeżeli nie tupniesz nogą, nic się nie zmieni. W weekendy obowiązkowo wychodź z domu sama na dłużej, przecież 3 godziny w sobotę i 2 w niedzielę nie obciąży twojego męża, a jego gadanie o wyczerpaniu psychicznym włóż do kieszeni, bo rośnie chyba z niego leń i kanapowiec, który potrafi umiejętnie manipulować małżonką. Pracuję w męskiej firmie i znam pewne męskie triki i wymówki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimoza ci prawde powie
Autorko, Niestety, ale twoj maz potrzebuje natychmiastowego szkolenia pt. zycie rodzinne. Mam dwuletniego synka, jestesmy troche po trzydziestce, czekalismy na dziecko kilka ladnych lat...Bylo baaardzo ciezko na poczatku, ale dzis moge stwierdzic, ze moj maz to najlepszy tata na swiecie i za to tylko, jaki jest dla naszego smyka kocham go najbardziej na swiecie. Maly nie spal. Pierwsze miesiace to byla po prostu masakra, wielu rzeczy z tych pierwszych miesiecy nie pamietam wlasnie przez brak snu...Maly zasypial o 7-mej i budzil sie co dwie godziny, o piatej na dobre wstawal, w ciagu dnia spal dwa razy po 15-20 minut. Caly czas musial byc blisko mnie,bo inaczej plakal, nie pomagaly lezaczki, kolyski, zabawki, nic, tylko przytulenie do mnie i tak spedzalismy dzien. Maz wracal z pracy i twierdzil, ze jest zmeczony i musi odpaczac. A ja rozczochrana, zmeczona, glodna, wkurzona patrzylam na niego jak na jakies ufo. Maly nie chcial do niego isc na rece, plakal, maz sie denerwowal, ja ryczalam z nerwow i frustracji. Po pewnym czasie stwierdzilam, ze albo maz zacznie mi pomagac ( mieszkamy daleko od rodziny i nie mialam nikogo innego do pomocy) albo oszaleje. Maz wracal z pracy a ja po prostu mowilam: no to wlasnie OBOJE skonczylismy pierwszy etat i OBOJE zaczynamu drugi wiec bierz malego, a ja ide sprzatac lazienke. Maz w szoku, maly ryczy a ja zatykam uszy i ide do lazienki itp. Zaczelam popoludniami wychodzic niby do sklepu, maz z dzieckiem, a ja sie szwendalam...Odpoczywalam.. Rezultat: mam cos do zrobienia w domu, albo jakies wyjscie i dzieciak nie placze za mna, maz macha mi lapka na pozegnanie i ida sie bawic a ja w spokoju moge poprasowac, ugotowac, isc do sklepu sama, czy po porstu sie polozyc i pospac popoludniu... Maz sie zarzekal, ze nigdy nie umyje kupy z pupy malego bo taki jest wrazliwy na zapachy... Zdarzylo sie, ze syn sie skupal jak byl z mezem. Maz dzwoni, zebym wracala szybko bo maly kupe zrobil. A ja raban: szybko go przewin bo mu sie pupa odparzy, skora mu zejdzie itp. a ja nie moge wrocic teraz bo sa straaaaszne korki. Rezultat jest taki, ze dzis maz zmienia siki, kupy i i jakos nie mdleje, nie wymiotuje a spiewa przy tym :) Karmienie malego: nakarm malego, ja nie moge, kurczak mi sie przypali (pic na wode) co nie wiesz jak, no szybko, wez ta miske i dawaj mu po lyzce!! Rezultat: maz karmi, podgrzewa, myje lapki, a ja siedze i jem w spokoju albo ogladam telewizje. Spacery: pierwsze miesiace maz sie slanial i wymawial zmeczeniem, on nie lubi chodzic, moze maly zacznie plakac bla bla. Powolutku zaczelam go przelamywac: wiesz ilu dzis bylo tatusiow z dziecmi, tak sie fajnie bawili...wiesz, kreci mi sie w glowie a maly musi isc na spacer, chodz z nami. Rezultat: dzis chodzimy czesto, nie zawsze, razem, i maz to po prostu lubi, bo ma okazje sie powyglupiac jak dziecko :) WEEKEND: po prostu nie wstajesz!!!!! Maly jak skowronek o piatej rano? Szturchasz meza i mowisz: idz daj mu sniadanie (instrukcje padaja) a ja troche poleze. I lezysz chosbys slyszala placz dziecka. Daj mu szanse i daj dziecku szanse, zeby zrozumialo, ze tatus sie nim zajmuje i koniec. Rezultat: maz wstaje, dziecko wstaje, dziecko cicho zamyka dzwi od sypialni, bawia sie, ogladaja bajki, jedza sniadanie, a ty spisz albo lezakujesz. Nie pisze ci tego jako zart. Zajelo mi to rok. Nie tylko chodzi mi o meza opornosc, moj synek tez nie akceptowal nikogo poza mna przez pierwsze ponad pol roku. Wiedzialam jednak, ze w pewnym momencie przyszedl czas ze powinnam meza wlaczyc na 100 % w opieke nad dzieckiem. Dla dobra calej naszej trojki. Dzis, jak widze ze maz zajmuje sie naszym synem tak jak ja, a czasem lepiej, bo ma wiecej cierpliwosci i fantazji i nie jest taki nadopiekunczy jak ja, to wiem, ze te pierwsze awantury, docieranie sie nie poszlo na marne. Zycze powodzenia!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki, Dziewczyny! Będę próbować i zastosuję podane mi przez Was fortele. Muszę tak zrobić chociaż jak go znam to zadzwoni po teściową albo będzie krzyczał na dzieci, że się drą. Jeśli chodzi o spacery to wielokrotnie była taka sytuacja,że mówiłam że dziecko musi iść na spacer, a on mi na to, że jemu się nie chce, jest albo za gorąco albo coś w tym stylu. Kończyło się albo kłótnią albo tym,że puszczałam to mimo uszu ale on twierdził,że dzieci nie muszą wyjść albo dzwonił do teścia by wyszedł z dziećmi. Jest to rasowy egoista jakich mało ale będę próbowała. Ale podsunęłyście mi dobre pomysły więc z całą pewnością je wykorzystam. Natomiast jeśli chodzi o butelkę to muszę go przestawić z 2 powodów- 1. Wracam do pracy niedługo a pracuję tak, że czasami mam po 1 lub 2 doby w pracy i raczej nie uda mi się go karmić 2-mały jest alergikiem i póki co jestem na diecie bezmlecznej i bezjajecznej co mnie wykończy bo nie lubię mięsa, a moja dieta wcześniej składała się z ogromnych ilości nabiału...a nie wiem ile jeszcze wytrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje mają 9 i 6 lat i 9 miesięcy a ja od kilku lat nie wyspana ;) Serio. Kwestia przyzwyczajenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dolaczam sie do tematu. moja mama z nerwow bila nas z nerwów, moze nie 3 na raz, ale bila. powiedziala, ze nie dala sobie rady. a bylismy naprawde spokojni!!! widzialam jaktrudne sa dziedci mojej ciotki albo mojego brata, my przy nich to anioły. mama pojechala raz na miesiac do sanatorium. ojciec nie umial mnie uczesac, kanapki zrobic, sobie owszem nam nic. wiec radzilam sobie sama09lat mialam. ale tu nawet nie o kanapke chodzi. o to, ze balismy sie go(o wszystko krzyczal), to mame prosilismy o pieniazki na skladke lub pączka, to mama... mimo tego, ze raz w tygodniu ktores z nas dostalo, bo ona nie wytrzymala to jednak zajmowala sie nami. i o co chodzi. ja 11 latka szybko sprzatalam bo mama wracala z pracy od szefowej i od progu byla albo klotnia albo nie. tak ja ta szefowa gnebila. ona plakala i do nocy robila swoja robote bo byla ksiegowa.ojciec nigdy jej nie pomogl poza swietami, albo jakas goscinna niedziela bo mama nie umiala czegos tam. ale to byly 3 dni w roku. o co mi chodzi....... brak pomocy od meza, wychowanie syna na nimote nieroba w domu(chlopak nie musi) kosztem 2 corek ktore musialy po nim sprzątac, a konczylo sie tak ze ja pozmywalam wszystko a on moj brat przyszedl i nabrudzil naczyniami...i sie smial. a matka w furie od wejscia czemu tak brudno. dzis bratowa po mezu sprzata, a ja mam chlopa ktory robi wszystko sam:) a tata?ciekawe kto mu gdyby mamy zabraklo uszykuje jedzenie i posprząta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to wina waszej tesciowej ze dostajecie takie egzemplarze. sieroty. mój chlop w nocy wstaje, wszystko sprząta, wczoraj zmywal, kotlety smażył(ja ziemniaki obrałam), potem posprzątal po sobie. ja po prostu jak mialam chlopaka, ktorego mama byla w domu i mu za nosem nosila popielniczki i kanapki, to go zostawilam. i warto. niż plakac cale zycie. schowaj mu telefony do babci i tesciow i zostaw go samego z dwojka dzieci.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój brat nadal nie wie, ze nalezy pozmywac kuchnie czy bloto posprzatac jak sie wniesie, bratowa to robi. a byl uczynny facet i mama to zmarnowala. gdy widzi swojego ziecia ktory robi wszystko w domu, to jej kopara opada, ze ja mam tak dobrze. przepraszam ze tak pisze bo mi synek na kolanach siedzi, literki zjadam. a na koniec najbardziej przykra rzecz na swiecie jaka powiem:( dlaczego zołzy dostają dobrych facetów a dobroduszne dziewczyny zlych? bo tu o rozum idzie:( zołza jak mądra to poszuka takiego z ktorym sie da życ, a dobre czesto zaslepione miloscia znajdują maminsynków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masakra! Wierzę, że były to masakryczne czasy. Wiesz...u mnie w rodzinie, było nas czworo, a rodzice wychowywali nas sami. Ale nie było przemocy, olewania i tp....Nie wątpię, że i tak rodzice byli wykończeni ale do tej pory jak tylko mamy możliwość to się spotykamy i sobie pomagamy i z rodzicami i z rodzeństwem. Problem tylko w tym, że oni są za granicą. Ja swoje dzieci ze zdenerwowania nie biję ale zdarza mi się krzyczeć, czego następnie mocno żałuję. Co do męża....jego rodzina jest normalna...tyle że jak był mały to był chory i mamusia wyręczała go we wszystkim do dorosłości mimo sprzeciwu dziadków i teścia no i takiego nieroba egoistę wychowała, a ja byłam na tyle ślepa by tego nie zauważyć albo on tak dobrze się kamuflował....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że chyba ślepa byłam....i dlatego się kłócimy...bo mnie to się w głowie nie mieści, że można być takim egoistą. Moi bracia- jeden młodszy o 10 lat, drugi o 4 sami sprzątają, mamie zakupy robili i co mogli gotowali, dom sprzątali, zakupy robili i to bez nakazów albo upraszania...wiedzieli, że jest zmęczona. Tata też może nie robił wszystkiego ale zawsze dzielił się z mamą zarówno obowiązkami domowymi jak i naszą edukacją czy wychowaniem...Myślałam ,że takie zachowanie dotyka tylko głębokich patologii i że wiele się można nauczyć i nad sobą popracować....ale nie pomyślałam, że można po prostu nie chcieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dania po prostu on musi zrozumiec ze twoje slowa to nie slowa a konsekwencja. i konkretne pytanie: z mamą będziesz żył czy ze mną? współczuje twojej tesciowej, to jej wina, byc moze nawet twoj facet by sie dal zmienic, ale dopiero gdy mamy nie będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój brat dopiero po drugim dziecku zaczął dzialac, mimo zę bratowa caly czas w nocy wstawala sama. ja po porodzie perfidnie przenioslam sie do lozka meza. matka mnie zbluzgala-dziecko zostawic, do chlopa isc.tyle ze chlop mial pierwszy do wstania i na placz podrywal sie i lecial....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do in flagranti
pierdolisz jak potluczona. i jestes z tego taka dumna,ze urodzilas i dzieciaka mezowi podrzucilas? Ja niektorych z was nie rozumiem. Dzieckiem powinni sie zajmowac rodzice,a nie albo matka a jak w twoim przypadku ojciec dziecka. zal mi dzieciaka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to ja ci pomogę....
Autorko, wychodząc za mąż, dostałaś gratis też teściów, chętnych do pomocy. Ja bym to wykorzystała na twoim miejscu. Zostaw maluchy u niej i wyskocz sobie z mężem do kina na strasznie nudny film. Mąż będzie zadowolony, że wyszliście gdzieś razem, a ty się wyśpisz. Następnym razem ubierz dzieci i wyślij go na spacerek do mamusi:) I odpocznij...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekolada_mleczna
Popieram Mimozę, bardzo fajnie to napisała. Ja raczej takiego problemu nie mma z mężem bo już mu parę lat wcześniej wyjaśniłam podział obowiązków a zaczęło się od sprzatania. Ja studia w weekendy, praca na etat i jeszcze dom na głowie. A że twarda ze mnie baba powiedziałam że nie będę tyrac za 3 skoro on tak samo jak i ja korzysta z łazienki, kuchni sypialni itp. Nie widzę najmniejszego powodu dlaczego miałabym sprzatac sama. Oburzenie było a jakże ale szybciutko się oswoił. U mnie nie ma zmiłuj. Teraz jak mamy 1,5 roczną córę, ja jestem z nią w domu na wychowawczym, mąż pracuje czasem cięzko dośc bo wstaje przed 5, wraca o 16 ale czasem musi sporo się natyrac więc jest zmęczony. Przyjeżdża to gotuje obiad, taaak tak mój mąż i potem bawimy się z córą. Odpoczywamy dopiero jak idzie spac. Z racji tego ,że córa budzi się jeszcze w nocy to w piątki wieczór-noc i soboty wieczór noc mąż wstaje do niej w nocy i wcześniej przygotowuje do spania. W sobotę rano i niedzielę to on do niej wstaje i ogląda rano baję dopóki się mała o mnie nie upomni ja leżę cichutko w sypialni. Raz na 2 tyg mam wolny wieczór i wychodzę. Aaaa i sprzątamy generalnie raz w tygodniu, mąż całą lazienkę, ja kurze i podłogi. I jedna podstawowa rzecz: mąż nie pomaga, mąż dzieli obowiązki!!!!! Łachy nie robi, jak mimoza napisała ona ma do 16 pracę jak i ja. Potem do zaśnięcia dziecka pracujemy oboje bo to NASZE dziecko. Powodzenia i siły Dania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak ,macie racje, Dziewczyny! Próbowałam na wiele sposobów dzielić obowiązki domowe ale on nigdy w życiu nie sprzątał i generalnie nie widzi bałaganu. O wszystko były i są awantury. Jak byłam w ciąży już zaawansowanej i bałam się wchodzić na parapety bo miałam bardzo toporne ruchy i kazałam mu umyć okna to powiedział, że on tego nie lubi i myć nie będzie. Ja mu wyperswadowałam, że też to dla mnie nie jest rozrywka ale są obowiązki ale on stwierdził, że mu to nie przeszkadza a jak kiedyś wyszłam z córką na spacer to zgarnął swojego ojca i nie wiem czy mu kazał czy co ale on je umył!!!! Myślałam, że się przewrócę jak to usłyszałam.Teściom też tłumaczę, że wyręczając go za każdym razem tylko go utwierdzają w przekonaniu, że nie musi. W kinie byliśmy raz ale teściom dzieci płakały (a dla nich jest to niedopuszczalne) więc musieliśmy wrócić. Oni chętnie wezmą na dzień córkę z czego czasem korzystam. Nie mniej jednak wzięłam sobie do serca kilka z waszych rad no i korzystając z sytuacji, że teściowa jest chora i zła na synka, powiedziałam mu, że mam umówione badania które nie mogę przesunąć i dzisiaj zostawiam go na 2 godziny.Tym czasem idę do siostry na kawę i pogaduchy a potem na spacer. Oczywiście poskutkowało to najpierw wielkim zaskoczeniem i zdegustowaniem oraz standardowym telefonem do mamusi z nakazem pomocy. No cóż... tym razem mu się nie upiekło (a teściowi powiedziałam, że pod żadnym pozorem ma nie brać dzieci na spacer, chyba że jak wrócę)....No i od wczoraj zrzędzi, że nie wie czy sobie poradzi, że on nie będzie potrafił małego uspokoić bo on tylko ze mną chce i tp. Powiedziałam mu, że instrukcje obsługi dziecka jak zwykle ma i jest to dużo mniej skomplikowane niż sprzęt kosmiczny NASA a nie potrzeba mieć 3 doktoratów by się własnymi dziećmi zająć. Zostawiam je ubrane, nakarmione, przewinięte i mają naszykowane dodatkowe jedzenie/picie w razie potrzeby. Zobaczymy co zastanę jak wrócę. Poza tym jednej rzeczy nie mogę mu do łba wbić, że jak czasem dziecko popłacze to też się nic nie stanie. Jak są ze mną też się zdarza, że same nie wiedzą o co im chodzi i marudzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to ja ci pomogę....
Trzymam kciuki i napisz jak wyglądał obraz po wojnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wróciłam i melduję... Wychodziłam, pokazałam co gdzie i dla kogo. Telefonu o dziwo nie było więc było albo sielankowo albo tragicznie ale stwierdziłam, że dzieci przeżyją więc nie wnikałam. Wróciłam po 2 godzinach... Córka stała pod drzwiami wysmarowana kremem do pupy, ale cóż....umyje się, ważne że go nie zjadła. W pokoju dzieci i w dużym pokoju tajfun, ciuchy i zabawki wszędzie...ale poukłada się...Mały zamknięty w sypialni i w wózku śpi.....a chłop....wściekły, bliski ryku lub nie wiem czego i od progu oświadcza mi, że więcej z dziećmi sam nie zostaje, tłumaczy mi jak to syn wpadł w histerię i 30 min nie mógł go uspokoić, wypił trochę herbatki i darł się dalej. No to zapytałam czy dał mu zupkę...otóż próbował ale zimną...no to się nie dziwię, że dziecko nie chciało. Ale nic...po 30 minutach usnął i spał jak wróciłam... Mój mąż wyczerpał się psychicznie w 30 min...No to pytam go:" Jak byś teraz zareagował jakbym Ci powiedziała, że przecież ty tylko siedziałeś w domu?" Aż się zapowietrzył...i mówię mu dalej...widzisz....ja jestem nie 2 godziny z dziećmi tylko 24, do dyspozycji zawsze, z tą dwójką muszę ugotować, posprzątać, pobawić się i wiele innych rzeczy"... Nie chciał tego słuchać ale przynajmniej mi nie zaczął kolejnego wykładu i jego wywodów... Powiedziałam mu, że ocalał bez większych strat (1 rolka papieru toaletowego który córka rozmotała i część zjadła a resztę utopiła w rozlanej herbacie :)) dzieciom też się krzywda nie stała. Teraz styrany śpi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dania-Przeczytałam prawie cały wątek. Kurcze kobieto nie daj się i niech Twój małżonek łaskawie zacznie uczestniczyć w wychowywaniu dzieci!! Dobrze zrobiłaś zostawiając go na te 2h. Krzywda mu się nie stała, dzieci ok. Kurcze czytałam trochę wątku mojemu mężowi to stwierdził nie obraź się ale że z Twojego męża to jakaś dupa wołowa jak nic nie potrafi zrobić..Mamy córeczkę 10mc. z tym że ona jest spokojnym dzieckiem, przesypia nocki, śpi w dzień. Ale np dzisiaj mój mąż zajął się małą bo ja chciałam po prostu poleniuchować w łóżku. W sumie to też wina teściów że go wyręczali we wszystkim..masakra jakaś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oCZYWIŚCIE, ŻE SIĘ NIE OBRAŻAM...TYLE, ŻE MNIE SIĘ WYDAJĘ, że nie tyle jest pipką wołową co mu się nie chce, a najłatwiej powiedzieć "nie mogę"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie..ale kurde no co to znaczy nie chce mi się!to są WASZE dzieci a nie tylko Twoje Kochana. Ja przy jednym dziecku czasami nie daję rady psychicznie, a co dopiero przy dwójce rozbrykanych szkrabów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tego też nie jestem w stanie zrozumieć dlatego pokładam ogromne nadzieje w tym, że Wasze rady pomogą mi nim jakoś wstrząsnąć bo ja już naprawdę miewam zaniki pamięci ze zmęczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to ja ci pomogę....
Ciesze się, że trochę odpoczęłaś poza domem...A męża należy hartować, to znaczy zostawiać każdego dnia, na 15 minut, na godzinkę itp., niech sobie facet radzi jakoś. Mój mąż kilka dni temu oświadczył, że po 16 mam zakaz wychodzenia z domu, bo mały o tej porze tak strasznie za mną płacze, wszystko rozumiem, ale gdy matka siedzi z dwójką dzieci już drugi tydzień, bo chorują na zmianę, to wiadomo, że pragnie się z tego domu wyjść i odpocząć psychicznie. A że mąż wraca późno z pracy, to jego problem, ja mu nie nakazuję zostawać po godzinach(i tak mu nie płacą za nie, bo jest menagerem), więc jako facet swojej kobiety powinien ją rozumieć, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ja ci pomogę- Masz całkowitą rację....a podobnych oświadczeń to ja mam na co dzień po wiele razy i to doprowadza mnie do szału właśnie ponieważ chyba nie jestem ubezwłasnowolniona, poza tym nie jestem jego własnością do rozkazywania. U nas teraz też starsze dziecko choruje no i jak wiadomo marudzi... Jak tu nie oszaleć jak na okrągło słyszy się piski, marudzenie i płacz jednego albo drugiego dziecka a tu jeszcze wywody "wielce pomocnego" męża. Masz rację i dziękuję Ci za to, że napisałaś na tym forum...Wczoraj naprawdę załapałam trochę powietrza...jednak można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama dwójki...
Cieszę się, że ci się udało pokonać ten bezwład i strach przed tym, co mąż powie:) Tak jak pisałam wyżej, ważne że zrobiłaś ten pierwszy krok, sama już nie wiem czy mój mały płacze po tej 16 z powodu jedzenia, czy może tęsknoty, czy z nudów...Chociaż wiem, że jest uzależniony od mamy, ale tak było od samych narodzin, wystarczy, że wezmę go na ręce gdy przyjdę do domku i od razu przestaje płakać:) Twój mąż to dobry facet, ale po przeczytaniu całego wątku, podpowiem ci, że nikt nie wpadł na pomysł, że on musi twoim sposobem polubić spędzanie czasu ze swoimi dziećmi, nie traktować ich jako obowiązku, ale czas z nimi spędzony jako zabawę. Myślę, że nie miał okazji, aby się z nimi zaprzyjaźnić, dzięki rodzicom(pogadaj o tym z teściową). Mój kolega uwielbia zabawy ze swoim 5 latkiem wraca z pracy i od progu zamiast zjeść obiad to bierze małego, pyta jak minął mu dzień, zabawia go i jak się nim nacieszy, je obiad. Inni koledzy się z niego śmieją, że pantoflarz...No cóż, nie każdy facet traktuje swoją żonę jak kopciucha i służącą, ale jak partnerkę, a dzieci jako owoc miłości, a nie że teściowa gderała to się zrobiło:) A z nockami to jest u dzieci tak, że 90% dzieci moich koleżanek budzi się 4-5 razy. Nie wiem czy to ząbki(można posmarować żelem), czy skok rozwojowy i radość z osiągnięć(mój mały raczkuje po łóżeczku przez sen i sam za chwilkę zasypia), ale na pewno atmosfera między rodzicami, tylko spokój może was uratować:) Jestem młodą mamą, ale pewne rzeczy zaczęły mi się układać, gdy to ja spokojna osóbka przestałam reagować impulsywnie na zachowanie i pewne słowa męża, co było trudne bo młody człowiek nie ma tej mądrości co 30 kilku latka. Brałam głęboki wdech i spokojnie mu tłumaczyłam, a wszelkie spory obgadywaliśmy gdy dziecko już spało. Nie jesteś niczyją własnością, a szantaż emocjonalny to jedna z form przemocy, więc zadbaj o swoją przestrzeń:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×