Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Strefa Mroku

Tak bardzo chciałabym mieć dziecko...

Polecane posty

Gość Strefa Mroku
Pytam bez żadnych podtekstów. Nie będę Cię przecież obrażać, ani nic w tym stylu. Jedynie chcę porozmawiać, zrozumieć Ciebie i Twoje słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najpierw musisz zrobic
porzadek z własnym zyciem. Masz jeszce pare at na dzicko. Nie masz znajomych? rodziny? skad taka samotnoc?Skup sie na razie na sobie, na znalezieniu pracy, na ty,zeby byc atrakcyjna dla ludzi, w tym mezczyzn - jako czlowiek.Polub tez siebie, swoje wlasne towarzystwo. Dziecko nie rozwiazuje sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta bywa
Póki się PR nie zmieni w naszym kraju nie zamierzam mieć dziecka. Nie mam zamiaru przez 25 lat płacić alimentów i nie widywać się z dzieckiem.Takie jest też zdanie moich kolegów, tak więc życzę powodzenia autorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no napisałam przecież... ogólnie nie jestem osobą praktykującą ani religijna, jednak zauwazyłam, że drogą własnej dedukcji doszłam do wniosków PRAWIE, podkreślam, PRAWIE takich samych w sprawie małżenstwa, jak te prezentowane przez doktrynę katolicką. Nie w 100%- np. ta uległość żony wobec męża...no nie, ja i umysł należymy do świata współczesnego... ale mam np. na myśli, że wbrew filozofii sprzedawanej współczesnym ludziom, dziecko to nie jest pępek rodziny i nie powinien to być członek rodziny ważniejszy od ojca i matki. Nalezy brak dziecko zawsze pod uwagę, ale ostatnie słowo należy do kobiety i mężczyzny i to dziecko do nich się ma dostosować, a nie oni do dziecka. maja je kochac i wychowywać, lecz zawsze być po swojej stronie i być wspólnie solidarni, opowiadac sie po jednej stronie w rozmowie z dzieckiem, żadne z nich nie może okazywać przy dziecku, że dziecko jest ważniejsze od drugiego z nich, gdyż burzy to autorytet rodzica w oczach dziecka. Ważne jest pielęgnowanie więzi rodzinnych całe życie, lecz nalezy pamiętać, że niewskazana jest dziwna emocjonalna symbioza z dzieckiem- związek ma sie z partnerem, jemu się zwierza i z nim docelowo ma się być forever, dziecko odejdzie z domu, owszem, zawsze będzie dla rodziców swoim dzieckiem, ale od urodzenia jest ono DLA KOGOŚ, dla świata, nie dla swoich rodziców... a zatem jak biblia mówi- człowiek opuści matkę i ojca, by połączyć się z kims. Nie jestem religijna, ale jak wiele prawdy w tym jest. To żona/mąż jest najważniejszą osobą w życiu człowieka. Dziecko odejdzie z domu i też żona lub mąż ma być nr 1. Potem kolejne pokolenia tak samo. zaniedbanie małżeństwa na rzecz rodzicielstwa to odwrócenie kota ogonem i zwrócenie się przeciw wartości, z której dziecko powstało. jest to sytuacja komiczna, naganna, skrzywiona, żeby nie powiedzieć zboczona. oboje rodzice mają wychowywać dziecko i być mu przykładem i pomocą, ale w sprawach codziennych to mąż/zona powinni być dla siebie, maja o tym pamiętac, bo potem ciężko się dziecko usamodzielnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strefa Mroku
Wiesz, masz dopiero 24 lata. W Twoim wieku też marzyłam o kochającym mężu, dziecko...kiedyś w przyszłości. Tak jak mówisz, aby scalało związek, dopełniało go. Nie chcę szukać nikogo w portalach randkowych, nie w tym rzecz. Moje osobiste doświadczenia z przeszłości nie pozwalają mi zakochać się w nikim, tak jak kiedyś. Zbudowałam wokół siebie mur. Chciałabym być szczęśliwa, ale mężczyzna mi tego nie da. Dziecko owszem. Jak wyobrażasz sobie swoją starość? Wyobrażasz sobie zostać staruszką, samotną, bez dzieci? Kto będzie przyjeżdżał na święta? Bez wnuków, które przytulą i powiedzą "wszystkiego najlepszego z okazji dnia babci"? Ja sobie tego nie wyobrażam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam wiidealizowaną wizję, pewnie się ona nie uda. byłoby zbyt pięknie gdyby tak było. wg mnie w zdrowym układzie, rozwinięci emocjonalnie ludzie widzą, że są różne rodzaje miłości i ich nie stopniują. Relacja z mężem jest inna niż ta z dzieckiem. jedna drugiej nie zastąpi, każda ma swoje niepowtarzalne cechy. nalezy sobie to przemysleć i poukładać w głwoie i wtedy człwoiek widzi, że normalna osoba nie mówi pierdół w stylu "kocham bardziej x od y". wiele kobiet tak mówi i mnie to wpiekla, gdyż oznacza to, ż enie dorosły do rodziny. ani do małżeństwa nai do rodzicielstwa. chciałabym, by było idealnie, i to jest nieosiągalne. dlatego będę nieszczęśliwa. ale sa rzeczy, gdzie na ustępstwo nie pójde. w swoich poglądach. ale autorce życzę rozważnej, odpowiedzialnej decyzji. Oby Twoje decyzje doprowadziły Cię do szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza, zauwaz że ktores
z malzonkow zawsze umrze pierwsze i zsotawi to drugie. Jesli sie nie jest bezplodnym, lepiej nie zawieszac CALEGO zycia na wspolmalzonku ( juz pomijam rozwody). A dziecko na ogol przezywa swoich rodzicowi jest na zawsze- chocby bylo daleko. Nie fizyczna bliskosc jest najwazniejsza, tylko emocjonalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkjhjhgjgf
a ja mam kochającego faceta, prace, mieszkanie i jestem zdrowa a nie planuje, nie lubie i nie chce dziecka i jak tu nie zwariować? ha ha takie życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wiesniaczki nierodki
Kurwa helojza,korzenie zapuscilas jak widac. Lepiej do niej nie gadac,bo sie posra ze swoimi wypracowaniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem. ale nie ma niczego złego w portalach randkowych! wstydzisz się tego pomysłu? wiesz, dzisiaj ludzie nie chodza do banków- rachunki płacą przez internet. zakupy też przez internet. takie nasze czasy- internet jest ich symbolem. życie towarzyskie też kręci się online (np. facebook), a nawet kontakt społeczny (jego forma- choćby tutaj). edarling jest wyjściem. a co facet Ci zrobił? ja na razie o dzieciach nie myślę,ale wiel bym dała, by w tym zepsutym, materialistycznym świecie mieć chociaz jednego, prawdziwego przyjaciela. Kogoś z kim mozna być bez reszty- powiedzieć wszystko i nie być niesprawiedliwie osądzoną. chciałabym komuś dać cos takiego i takie coś otrzymać w zamian. dlatego związek jest wart zachodu, chyba. bez tego sobie nie wyobrażam życia. dziecko daje ludziom szczęście z tego co widzę, ale jest to coś innego. To jest zawsze relacja, w której się głównie daje, jest to osoba znacznie młodsza, inne pokolenie, dla którego trzeba być autorytetem. Dziecku nie zwierzysz się, nie wolno nawet. nawet moje koleżanki się wkurzają, jak im mama narzeka np. na swój związek. Nie...dziekco to nie jets mały przyjaciel, lecz człwoiek do wychowania, do bezinteresownego kochania. I to dlatego dzieci dają spełnienie, sens, motywację, ale nie niwelują w pełni poczucia samotności. Inaczej samotni rodzice nie czuliby pustki. Wydaje mi się, że człwoiek osiąga pełnię, kiedy jest w związku... mam małe doświadczenie w sumie. Ale zawsze czułam sie najlepiej wtedy, gdy czułam, że jest tam gdzies ktos, taki mój- np. w gimnazjum i liceum miałam cudowną przyjaciółe- nie byłyśmy lesbijkami, ale dojrzewałyśmy razem, opowiadałyśmy sobie o chłopakach, weekendy razem, lekcje razem, smsy, milion smsów, tęsknota, bo tak byłyśmy blisko. teraz nie mam jej już. ma chłopaka, kontakt urwał się. i zostałam bez tej bratniej duszy. żyję, nawet przywykłam. można, owszem. ale to jest coś innego niż było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, że mąż/zona umrze. ale więź z nim to też nie tylko taka cielesna, lecz emocjonalna również. i nie twierdzę, że należy zawiesić życie na mężu. jasne, że nie. wtedy niech się ciesza Ci co mają dzieci. ale na codzień i tak będą wtedy sami, dziecko na odległość. więc tak czy inaczej to tragedia. moja prababcia 30 po śmierci męża płacze nad nim, a mieszka z 3 pokoleniami, macie pojęcie? córka plus wnuczka plus rodzina wnuczki. kochają się, ale ona boi się śmierci, jest samotna w dużym sensie. one jej nie zrozumieją jak mąż, z którym przeżyła ciężkie czasy, rówieśnik i partner. ja nie mówię, żeby nie mieć dzieci, chociaż ja raczej nie chcę. inni niech mają. ALE nie pojmuję czemu dzieci są ważniejsze od męża w jakimkolwiek sensie. o związek trzeba dbać , a nie chrzanić farmazony. AUTORKO a co faceci ci zrobili takiego, że nie chcesz, że uważasz, że żaden nie da Ci szczęścia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heloiza , poki sie nie ma
dzieci, nie jest się w stanie zrozumiec , jakiego rodzaju , jest to więż. Ja tez nie rozumialam, dopoki nie mialam>Spytaj zreszta wszystkie matki ( ktore przeciez pamietaja, jak bylo, kiedy nie mialy dzieci).Wiez z dzickiem jest do konca zycia - z malzonkiem - w zamerzaniu tak,i dobrze, jak sie udaje, ale w praktyce wyglada to roznie. Nie teoretyzuj, oprzyj sie na statystykach - bo jest jak jest, chocbys chciala inaczej, tego nie zmienisz, szkoda czasu i energii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strefa Mroku
Zdradził mnie. Po prostu. Po tylu latach związku. Nie potrafię ponownie zaufać bez reszty. Naprawdę bym chciała, ale lęk przed kolejnym rozczarowaniem.. Nie zniosłabym tego psychicznie. Musiałby być to ktoś naprawdę wyjątkowy. Zwyczajnie się boję. Pomyśl co czułaby prababcia, gdyby nie miała żadnej rodziny. To dopiero samotność i ból..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejku jej
Autorko myślę, że posiadanie dziecka po to by mieć kogoś na starość to myślenie które może tylko i wyłącznie wkopać Cię w tarapaty jeszcze większe... Dziecko potrzebuje rodzica tylko na początku kiedy samo nie potrafi komunikować się ze światem, poruszać etc. ale tak na prawdę dziecko nie jest dla rodzica, tylko dla świata, dla innych ludzi, jeżeli do tego będzie kochało i pamiętało o rodzicu to sukces.. zrób coś dla dziecko które chciałabyś mieć i pokochaj siebie bo jeżeli dziecko będzie miało nieszczęśliwą mamę przelewającą uczucia, którymi mogłaby obarczyć kilka jeszcze osób, to bankowo będzie nieszczęśliwe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejku jej
* obdarzyć-nie obarczyć ;))) chociaż dla dziecka to z pewnością obarczanie go uczuciami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile mnie to kosztuje
też chciałam i to bardzoooo, tak się jednak ułożyło, że już nie będę miała, teraz mi przeszło ale w głębi duszy zawsze poczucie straty zostanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, dlatego dobrze, że ma potomnych. ale rzecz w tym, że oni jej faceta nie zastapia, tylko o to mi chodzi, że ani jedna relacja nie zastąpi drugiej ani na odwrót. ech... statystyki...pewnie, że wiem. tyle, że ludzie je zle interpretują- uważają, że statystyka służy temu, by móc lekką ręką trywializować wartość udanej relacji, zakładać z góry, że coś tam będzie. a raczej te statystyki powinny motywować ludzi, by tym mocniej sie starac. statystyki pokazują, że ta miłość nie jest gorsza, lecz delikatniejsza. nalezy to pojąc. nie ma czegoś takiego jak gorsza miłość? jak miłośc może być gorsza? miłość nie może być gorsza tak jak kupa nie może być bardziej aromatyczna (może głupie, ale za to obrazowe porównanie). a im bardziej ktoś chce mnie przekonać do tej wielkiej wagi więzi, jaką ma się z dzieckiem, tym bardziej nie chcę mieć dziecka. zwłaszcza, jesli po jego urodzeniu miałabym mówić, że teraz widzę jak banalna była moja miłość do faceta, o ile bardziej wolę dziecko. nie chcę tak mówić ani tak myśleć. jeżeli dziecko powoduje, że tak zaczyna to wyglądać, to ja nie chcę. mam awersję z domu do takiego myslenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w tym samym wiem
mam meza, stala prace, wlasne mieszkanie, 2 samochody i ....nie chce miec dziecka. Nie umiem sie przekonac do tego ze dziecko to pieluchy, karmienie piersia, placz w nnocy, placz w dzien, podporzadkwanie swojego czasu jemu, brak czasu na ksiazke, kino, teatr, plany zawodowe, zadnych projektow, zadnych szkolen. Tak czuje, moze dlatego sie boje. Poza tym widze ze wiekszosc par dookola ktore zdecydowaly sie na dziecko po prostu nie moga na siebie patrzec a ja jak wracam do domu lece jak na skrzydlach zeby ucalowac meza, zjesc wspolnie obiad, odpoczac, pojsc z nim na rower, do kina, na silownie, pocwiczyc joge posluchac muzyki, pojechac na motor, poczytac wspolnie gazety/ksiazki. Mysle ze chec posiadania "kogos do kochania" to slaby motyw by miec dziecko, bo staniesz sie toksyczna zaborcza matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strefa Mroku
Nie sądzę, żebym była złą mamą, chciałabym poprowadzić dziecko przez życie najlepiej jak potrafię, pokazać mu właściwe drogi, nakierować. Nie zmuszać do niczego. Wiem doskonale, że kiedyś odejdzie. Ale zawsze będzie miało do kogo wrócić. Moja miłość nie byłaby niewłaściwa, toksyczna, zaborcza. Nie byłabym nadopiekuńcza. Nie skrzywdziałabym swojego dziecka. Tak, to skomplikowane dosyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gh67 trosze inaczejsobote
sobota-helozjjja idz na disko,bo pierdolisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawsze chce mi sie płakać jak o tym mowa. Teraz np. nawet się popłakałam. nie wiem jak można najpierw się z kimś poznac, zaprzyjaźnić, zakochac, zbudować związek, dbac o związek, razem budować mieszkanko, być dla siebie całym światem, najwazniejszą osobą, a potem ot tak odchodzi ktos na ten 2 plan... kiedyś czytałam o tym na jakimś angielskim forum i ktoś tak nie dowierzał,a pod spodem ktos inny dał komentarz- eppur si muove. czyli, że się da wten sposób, że tak własnie jest. czyli jak u mnie w domu. nikt mi nie zagwarantuje nigdy, że nie będzie mój facet stopniowal miłości w rodzinie. a ja bez takiej gwarancji na dziecko się nie zdecyduję. niektórzy mi piszą, że sama będę stopniować, a ja wteyd panikuję, bo nie chcę. po prostu nie chcę. a wtedy mi piszą- nie będziesz miała na to wpływu, jak będziesz mocniej kochać dziecko, to będziesz i już. i coś w tym jest, i wtedy wiem, że tym bardziej nie chcę dziecka, właśnie dlatego. ja już w dzieciństwie byłam nieszczęśliwa. czuje, że zawsze tak będzie. mam bardzo niską motywację do życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie lubię disco, ale lubię słuchac madonny. poza tym mam duzo pracy;-p kiedyś musze pracoiwać, w tygodniu jestem na to zbyt niewsyspana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strefa Mroku
A co takiego stało się w Twoim dzieciństwie? Opowiesz mi o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kreolka84
Najgorsza krzywdę jadę możesz zrobić dziecku to skazać go na niepełna rodzinę. I wierz mi ze życie samotnej matki jest bardzo bardzo trudne i przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ogólnie to zaczyna się wszystko od mojej babci, która nie kochała swoich dzieci,w tym mojego ojca. Do dziś nie mam kontaktu z 3/4 rodziny- rodzeństwo zostało tak skłócone wskutek faworyzacji i niesprawiedliwego traktowania dzieci, że nie utrzymuja ze sobą kontaktów. Nie znam połowy kuzynostwa, tata nie odwiedza swojej matki. Ma kontakt z jednym bratem, pozostałe dzieci wpadły w patologię nie mogąc wydostać się z przykładu jakie miały w domu. Mój tata nie jest patologiczny, lecz ma ze sobą głebokie problemy- brak kontaktu z matką uczynił zeń faceta, który biega i szuka kobiet- zdradzał moją mamę wielokrotnie, np. w moim dzieciństwie rozmawiał z kochankami przy mnie. Rzygać mi się chciało. mam przepłakała cale życie. Moje pierwsze wspomnienie z mamą w roli głownej jakie przychodzi mi do głowy, to ona płacząca, bierze leki pół życia. Ojciec robił awantury takie, że mając 5 lat nogi mi drżały. Krzyczał na mamę tak głośno, np. o to, że mąka się rozsypała w bagażniku. Zamykał drzwi od naszego pokoju, byśmy nie słyszały, a potem darł sie tak, że szyby latały w oknie. Mama miała nastroje depresyjne, wiem, że myślała o samobójstwie kiedyś. Ciocia nam mówiła, że dzwoniła do niej nasz mama, by ją zabrała do psychiatry, bo się zabije. U mnie w domu mówiło się o takich rzeczach jak samobójstwo. Mama brała i bierze leki na psychę.Jednak najgorsza rzecz, to, że tata podświadomie powielił przykład z domu- faworyzację. Byłam kochana ponad siostrę, siostra była pomijana przy witaniu, całowaniu. Ona mnie biła, wyżywała na mnie swoje kompleksy i poczucie zaniedbania. Mama z kolei była zerem. Tata wychodził cichcem z domu i wracał np. o 2. mama w środku nocy z płaczem uciekała z sypialni. Tata nie konsultował sie z nią w ważnych sparawach-, np o pójściu do pracy do innego miasta. jak wybył, to 2 tygodnie go potrafiło nie być. Żyłam z mamą jakbyśmy były rozbitą rodziną- same, we dwie. Tata całował mnie w szyję, obejmował przy myciu naczyń, kupował mi kwiaty i pisał smsy z komplementami- POPIERDOLIŁO MU SIĘ W GŁWOIE jednym słowem. Matka moja była jego kucharka, praczką i worem na spermę, bo po no ciby uciekała z tej sypialni??? kiedyś nam pwoiedziała, że on na nia wskakuje, robi swoje i ma ją w dupie i się odwraca. Nie powinna nam tego mówić, ale i tak to wiedziałyśmy. Mnie adorował jak żonę. Kochał mnie bardziej od mamy, Byłam jego kobietką. Wobec siostry był obojetny, a dziś jest interesowny- wypomina jej kasę za wesele, za szkołe zumyczną, a dzwoni do niej, gdy chce , by np. w pracy mu pomogła, by mu pracę załatwiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podsumowaując- w moim domu była faworyzacja i dlatego jej dziś nienawidzę. nienawidzę jak ktoś kocha dziecko bardziej od współmałzonka. Czułam i czuję podświadomie poczucie winy- coś zbierałam, co nie należało sie mnie- np. te komplementy. to powinno było być dla mojej mamy. Adoracja...tata pocałował mnie kiedyś w usta- wsadził mi normalnie język do ust, o czym nawet mamie nie mówiłam- nikt by mi nie uwierzył. może nie u każdego do takich rzeczy dochodzi, ale i tak, kiedy słyszę, że ludzie kłóca się i nagle np. ojciec staje po stronie dziecka i powstaje opozycja- ojcie i dziecko kontra matka- krew mnie zalewa. RODZICE ZAWSZE POWINNI TRZYMAĆ RAZEM. rodzina to nie jest rodzic plus dziecko i inny rodzic, lecz ona plus on i ich dziecko powstałe z nich. byłam bardziej kochana od siostry i bardziej kochana od mamy. czuję ciężar tej miłości, jej CIĘŻAR. nie wytrzymam jak mi facet powie lub okaże, że bardziej kocha dziecko, bo zrodzi to we mnie wspomnienia takie, że może będę jak babcia lub jak ojciec? a może jak mama, która była nieszczęśliwa całe zycie????? byłam bardziej kochana od siostry i mama chyba miała do mnie podświadomy żal, nie zwerbalizowała go, ale kilka razy były momenty, że czułam, że ona widzi, że jestem ważniejsza. Mama jest i była dobrą matką, dobrą. ale ja nie jestem głupia. Ona mnie bardzo kocha, ale myśę sobie- ile razy w głowie pomyślała, że żałuje, że się urodziłam? zabrałam jej męża. A moja siostra kiedy mnie biła? ŻEBY NIE BYŁO NIEPOROZUMIEŃ- nie chce być kochana bardziej od kogokolwiek!!!!!!!!!!!!!! raz byłam juz kochana bardziej i gówna z tego mam. ale w najbliższej rodzinie mam przykład na to jak wygląda życie, gdy ktoś jest kochany mniej, drugoplanowo i widze jakie to jest życie. gówniane. dlatego NIE TOLERUJĘ faworyzacji w rodzinie. Nie toleruję gadania "kocham dziekco bardziej od męża' Kochanie męża bardziej od dziecka też nie jeste dobre, ale występuje o wiele rzadziej niz to pierwsze stwierdzenie. stąd mój atak na matki, które piszą, że dzieci kochają bardziej. budzi to we mnie złe skojarzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strefa Mroku
To widzę nieciekawa historia.. I poniekąd rozumiem Twoją postawę odnośnie miejsca dziecka w rodzinie. Jednak każdy ma inne pragnienia, inne miał przeżycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdy nie zwiąże się z facetem, który otworzy sie na ten problem, wysłucha mnie i spróbuje zrozumieć. z takim, który nie da mi emocjonalnego bezpieczeństwa. ja musze czuć sie bezpieczna wobec mojej przeszłości- że u mnie tak NIE będzie w rodzinie. Że nie będzie równych i równiejszych wśród osób, do których wracam do domu po pracy. Że nie będę ani ważniejsza ani mniej ważna. nie chcę, by facet kochał mnie ponad dzieci. ale niestety nie chcę by kochał dzieci ponad mnie. kto mi da taką GWARANCJĘ? nikt. więc ja nie chcę, przykr mi. a co jeśli mi odbije z zazdrości, bo obusdzą się wspomnienia, wicąż będę męczyła faceta o dowody miłości, o dowody, że jestem dla niego niezastąpiona?zadręczę go, czy on to wytrzyma? co jeśli zacznę rywalizować z dzickiem o względy faceta, by uciec od ryzyka czucia sie n jak moja mama? a co jeśli z zemsty skłóce moje dzieci? dlatego swoją drogą nie chcę mieć więcej niż 1. a najchętniej wcale. wolałabym spokojny związek, bezdzietny, taki jak ma np. maria czubaszek- proszę, zostawny na boku jej aborcje, bo nie na tym teraz chcę się skupić. nie usunęłam nikogo i wolałabym nie usuwac żadnej ciąży. mam na mysli jej związek. ale czy znajde kogoś, kto zechce nie mieć dzieci? i co z tą starością? jak widzicie ja nie widze po prostu życia swojego. stąd moja gnuśność, deprecha. i złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak wiem, każdy inaczej. ale niestety ja chce miec rodzinę (jesli w ogóle na dziecko się zdecyduję) niestety wg mojego zamysłu. zanim dojrzeję, dorosnę, by zmienić wizję rodziny, to pewnie będzie za pózno na cokolwiek. siedzi to we mnie i nie wyjdzie. i gdy ludzie mówią- nie ten, to inny, dziecko najważniejsze. to myślę sobie- a więc nie ma miłości. miłość to zero- bo po co ludzi eby tak pisali? w moim domu miłości między rodzicami nie było. brak mi wzorca, by wierzyć w miłość. a satystyki to potwierdzają. Matki, któr episzą, że dziecko to rodzina i dlatego jest najważniejsze, a faceta mozna zawszze zmienić...też to potwierdzają. i utwierdzają mnie w moich poglądach. bo ja nie będę żyć w układzie potwierdzającym, że miłości raczej nie ma. ma być. a miłość wg mnie, prawdziwa nie dzieli uczuć na lepsze i gorsze. prawdziwa miłość nie mówi- kocham bardziej Ciebie, a Ciebie już tak nie. kłócą sie ze mną kobitki, że tak jets, że może tak być, a ja nie chcę by tak było. ktoś kto nie zrozumie mojej przeszłosci, nie pojmie też mojej teraźniejszosci. jakie mam więc wyjście niż aby nie mieć dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×