Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pomóżcie zrozumieć siebie

Czy jest tu jakiś psycholog? Pomocy!!!

Polecane posty

Gość pomóżcie zrozumieć siebie

Cześć. Piszę tu bo czasami rak mi już sił. Nie mam żadnej depresji, nie chce się rzucać z mostu, ale chce zroozumieć kim ja jestem i dlaczego taka jestem? Wstydzę się za siebie, nienawidzę swojego zachowania, w stosunku do bliskich mi osób jestem tyranem, wrzeszczę, usatwiam po kątach, jestem agresywna, rzucam się z pięsciami (na faceta) po prostu wpadam w jakieś amoki, niekontrolowaną agresję, gdy coś jest nie po mojej mysli, gdy czuję się zagrożona, krytykowana...nienawidzę siebie za swoje zachowanie, mam wyrzuty sumienia, gdy on wychodzi, wtedy nie chce mi sie zyc, uwazam, ze na to zycie nie zasluguje nie jestem nastolatką, mam 30 lat i dokąd pamiętam zawsze tak było, w każdym związku niekontrolowana agresja :O czy wpływ na to może mieć relacja z moim ojcem? zawsze zawiedzionym ze nie mial syna, niby pogodzonym, ale gdzies tam zawsze mi o tym wspominającym ojciec często pil, ale o dziwo nie przeszkadzalo mi to, bylam wtedy przeszczesliwa, zwlaszcza jak spal nieprzytomny, bo to tak jakby go wcale nie bylo, mozna bylo robic wszystko, a on i tak spal to ze pil mi nie przeszkadzalo, wiec nie uwazam sie za DDA, ale on mnie traktował jak śmiecia, to zabrzmi dziwnie, ale miłość okazywał mi dając mi pieniądze, tego nigdy mi nie żalował jednak mial wobec mnie (tak jak wobec siebie) chore ambicje, musialam byc zawsze najlepsza, byl mną wiecznie zawiedziony, krytykowal kiedy miałam inne zdanie niz on wyzywal mnie, najczęsciej "ty gnoju co ty kurwa wiesz" traktował mnie jak swoją własność, niewolnicę bez własnej woli i świadomości, chciał bym traktowala go jak swietego przed ludzmi gral elokwentnego (ma na tym punkcie pierdolca) i wspanialomyslnego, w domu był tyranem nie liczącym się z nikim proszę powiedzcie, chodzilam jako dziecko i jako dorosla na terapie, mam buntowniczy charakter, wlaczylam z nim, w pesnym momencie nawet znienawidzilam, jako dziecko nie nazywlam go :tato" dzis on zaprzecza faktom, ja się juz z nim nie kłócę, udaję ze nie slysze, jak opowiada wszystkim jakim byl wspanialym ojcem, ale gardzę nim jako czlowiekiem, jest tak zaklamany tylko co ze mną? nie jestem lepsza od niego? dlaczego tak się zachowuje skoro to mnie tak raniło? dlaczego zadaję ból, który sama czułam i zwracam się do osoby, którą kocham tak pogardliwym tonem? proszę odpiszcie bo nie mogę siebie zrozumieć co ja mam robic? jak przestac, skoro na nic terapie, próby nie umiem kontrolowac wlasnych emocji, wybucham ogvromnym gniewiem, a wtedy nad sobą nie panuję. to ze partner mnie zostawi po prostu juz wiem, wiem, ze bede kiedys samotna, ale dlaczego do tego doprowadzam skoro kocham?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomóżcie zrozumieć siebie
dodam, ze jestem w stosunku do siebie bardzo samoklrytyczna- nigdy to co zrobię nie jest wystarczająco dobre, nie ufam komplementom, żądam by je uzasadniono, po czym i tak je podważam, uważam się za największe brzydactwo z możliwych, mam bardzo duże skłonności autodestrukcyjne ludzie, ciężko mi z samą sobą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fishbina
czym skorupka za mlodu nasiaknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no more tears85
to na pewno wina ojca! nie jestem psychologiem,sorry, ale mam tak samo... na poczatku dorosłosci szukalam na gwalt milosci i zwiazku (bo nie mialam ciepla od ojca), potem gdy znalazlam idealnego chlopaka, naprawde porzadny i cudowny, bylam z nim szczesliwa, zaczelam robi chore jazdy, takie jak opisalas, w koncu go rzucilam, oboje cierpielismy, gdy dojrzalam,on juz nie chcial wrocic, a ja z czasem stalam sie coraz bardziej nienawidzaca facetow... zamiast myslec o romantycznych relacjach, marze o awanturach i mozliwosci zwyzywania albo pobicia jakiegos obcego faceta, gdy juz umawiam sie na randki gdy widze,że komuś na mnie zalezy to bawie sie nim...to jest chore... nic na to nie możemy poradzić... Na terapie mozesz isc jak masz na to siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porannarosaaa
skoro widzisz problem to dlaczego nie spróbujesz nad sobą zapanowac, i być milsza chodźby na początek dla swojego faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomóżcie zrozumieć siebie
naprawdę myślisz ze nie próbuję? ze nie chciałabym? Boże, ile ja bym dała by być normalną, mężczyźni ode mnie odchodzą mając mnie za wariatkę, temu tez jest cięzko, myślę, ze to kwestia czasu w dodadtku, co dziwne, to ja jestem zawsze tą stroną, która kocha mocniej, choc nie umiem tego okazac, ale kocham nad zycie, bardziiej niz samą siebie zresztą siebie nie kocham, w ogóle czegoś takiego nie rozumiem, dla mnie to pojęcie iście abstrakcyjne, no bo co znaczy kochać siebie? bywam egoistyczna i nastawiona na siebie, ale czy to milosc? nie sądze, ja mam wlasnie ptroblem z tym, ze mnie sie wydaje, ze mnie nie mozna kochac, bo i nie ma za co, spora nadwaga- a więc wygląd odpada, charakter? wariatka niekontrolująca własnego gniewu, więc za co ? i idę czasem na obiad do tego ojca i jego nowej rodziny, siedzę tam i chce mi się płakać, że nie umiem wstać i przypierdolić mu w mordę ! 😭 on zaprzecza faktom, do niego nie docierają pewne sprawy, zeby zorazować dam przykład, a więc przy opoiwiesciach rodzinnych twierdzi jak to sie mną w dziecinwtie zajmowal, jakim byl wspanialym ojcem, zmienial pieluchy itd. a prawda jest taka, ze znikal po kilka dni mowiąc ze idzie do sklepu, albo mowi, ze nigdy nie uderzyl mojej matki, a ja przed oczami mam w glowie jak sie bili i nie jest to moja wyobraznia jak czasem cos napomknę, ze chyba nie pamięta i to tak lagodnie, to wpada w jakis chory szal jestem u niego wiecznie spięta, zestresowana, nie mogę byc sobą, siedze i czytam gazetę, zeby nikomu nie patrzec w oczy, zeby nie musiec udawac :O Jezu, jak ja sobą gardzę, jak ja w siebie nie wierzę naprawdę chcę być lepsza, myślę o tym każdego dnia, ale wystarczy jedna sekunda i zaczynam być chora ze złości :O nie radzę sobie z tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomóżcie zrozumieć siebie
kocham go bardziej niż siebie, niż kogokolwiek, a pomimo tego nie umiem zapanować nad własną agresją 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest tu ktoś?
jest tu ktoś? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 28latka*
skoro zdajesz sobie z tego sprawe to nie jest z toba tak źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomózcie zrozumieć siebie
jest bardzo zle bo nie panuje nad emocjami. zdaje sobie z tego sprawę, wiem jak trudna do zycia jestem i to mnie przytłacza mężczyzni koncząc ze mną zaraz wiążą się z innymi, chyba ze mną przechodzą takie pieklo, kazda inna wydaje sie wspaniala :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×