Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość LilaMarlenaas

Dlaczego aspołeczni, introwertyczni ludzie tak ranią?

Polecane posty

Miauczyński czy ty ciągle musisz o mnie gadać??? Masz taką wewnętrzną potrzebę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Miauczyński czy ty ciągle musisz o mnie gadać??? Masz taką wewnętrzną potrzebę???" x Jakie ciągle?!Ostatnio 6 godzin temu ! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilaMarlenaas
Studiujemy ten sam kierunek, ale nie mamy wspólnych zajęć, więc też szanse kontaktu obecnie znacznie zmalały. Narzucam? Co rozumiesz przez słowo narzucam? Ja po prostu byłam miła, uśmiechałam się, kilka razy pytałam co tam słychać, ale nic poza tym. Wiedziałam, gdzie są granice, więc też, gdy poczułam, że przeszkadzam, zwyczajnie się usunęłam i nie ponawiałam prób kontaktu. Co jednak nie znaczy, że nie jest mi przykro. Do dziś, choć pozornie utrzymuję dystans, odczuwam żal w stosunku do tego chłopaka, bo nawet mnie nie znając, z góry mnie przekreślił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On nie jest zainteresowany
moze po prostu nie podobasz mu sie z wygladu, masz duzy nos, male cycki, za wielka dupe cokolwiek Nie ma obowiazku dawac ci zadnej szansy, wiec przestan nad tym rozmyslac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilaMarlenaas
Nie musi mi dawać szansy jako kobiecie, to logiczne, że mogę mu się nie podobać, ale mógłby dać szansę jako człowiekowi, który chciałby go bliżej poznać i się zaprzyjaźnić. Nie wymagam już więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilaMarlenaas
Dodam też, że gdybym spotkała taką dziewczynę jak on, to z pewnością miałabym podobne uczucia. Jeśli jest się kimś nieśmiałym z natury tak jak ja, ale w głębi duszy otwartym i ciepłym, to powyżej opisana postawa zniechęca do podejmowania kolejnych wysiłków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lila a czy Ty uważasz, że on miał jakiś obowiązek zwrócenia na Ciebie większej uwagi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilaMarlenaas
Wychodzę z założenia, że życzliwość, otwartość należy odwzajemnić tym samym. Przynajmniej się uśmiechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale on nie musi wychodzić z tego samego założenia. Poza tym może ma problemy i zero ochoty do uśmiechania się do nieznanych mu panien. A może nie robi tego w ogóle. A może jest setka innych powodów. Masz dość roszczeniową postawę wobec niego :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a od kiedy to trzeba
wszystki dawać szansę? co za bzdury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilaMarlenaas
Możliwe, ale wynika to wyłącznie z tego, że jestem bardzo wrażliwa na opinie innych ludzi i zawsze czuję się niezręcznie, gdy ktoś odbiera moją życzliwość jako coś złego. Wierz mi, wiele mnie kosztuje podejmowanie tych wszystkich prób przełamania strachu przed ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia & 25
Zgadzam sie z iftar: On nie musi myslec tak samo jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilaMarlenaas
Nie twierdzę, że wszystkim, ale czasem powinno się jednak przyjrzeć lepiej drugiemu człowiekowi, zwłaszcza jeśli ten ma przyjacielskie nastawienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LilaMarlenaas
Oczywiście potem stosuje się już pewną selekcję, jeśli chodzi o przyjaźń, niemniej jeśli inni darzą nas sympatią, powinniśmy choć trochę to docenić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"To nic, że się już dobrze Twoim zdaniem znacie, że on nie ma podstaw, by się Ciebie obawiać - on pamięta tylko to, co go tak wielce uraziło. Ile tak można powiedz?" Wg mnie sporo krócej niż - cytuję Ciebie - kilka długich miesięcy Nie znoszę ludzi przewrażliwionych na swoim punkcie z fochem o byle co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko,ale dla Ciebie przyjaźń wydaje się nie być celem samym w sobie,ale "przystankiem początkowym".Pytanie,czy on czasem też nie zdaje sobie z tego sprawy... i może nie chce dalej jechać tą trasą? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, z doświadczenia to nie tak. Skąd Lila wiesz, że nie docenia? Może i zauważa i docenia, i tu zonk - nie okazuje tego. To typowe do bólu dla introwertyków. Czego od niego oczekujesz? Że po paru uśmiechach, zapytaniach "co słychać" odwzajemni się tym samym? Nie licz na to, bo się nie doczekasz. Poczytaj o introwertyzmie, i nie wbij się w przekonanie że go rozumiesz po paru artykułach. Ja zaczynam rozumieć dopiero teraz, po blisko dwóch latach znajomości. Dopiero teraz czuję pełną swobodę, pewność i bezpieczeństwo, wiem czego nie odbierać jako "narzucam się", "on ma mnie dość" czy temu podobne rzeczy. Dopiero teraz mogę powiedzieć że rozumiem. Wiesz ile trwało zanim odezwał się do mnie po raz pierwszy, sam? Kilka miesięcy codziennego kontaktu "z przymusu", przekuwanego delikatnie na aspekt prywatny. Pierwszy poważny krok w moją stronę nastąpił po blisko roku znajomości, kiedy sam, pierwszy zaproponował spotkanie. A co przez ten czas się działo? Gdybym tu napisała, zaraz odbyłby się sąd, jak to nie mam szacunku do siebie, jak to biegałam za facetem, który miał mnie w dupie. I nie mówię o uśmiechach, nieśmiałym zaczepianiu. Ładne parę razy przysłowiowo waliłam między oczy. A widzisz, wcale w dupie mnie nie miał. Faktem jest że go jakoś od początku wyczuwałam i wiedziałam jak się zachować. Nie umiem dokładnie opisać, ale wiem, że postępowałam "jak powinnam", tak że to do niego trafiało. I nie myśl że mi o tym powiedział. Nauczyłam się patrzeć. Nauczyłam się go czuć. Nie było łatwo, o nie... Było cholernie trudno. Wiele razy czułam się nikim, czułam taką żałość z powodu samej siebie że nie sposób tego opisać. I choć nie żałuję, w życiu nie zabrałabym się ponownie za "oswajanie introwertyka". Jesteś delikatna, wrażliwa? Szczerze, odpuść, bo nie dasz rady. Codziennie będziesz się mierzyć z poczuciem, że z Tobą jest coś nie tak, samoocena będzie lecieć na łeb na szyję, będzie Ci przykro i źle, skoro już teraz jest. A co dopiero jak relacja jako tako się nawiąże. Oczywiście jest szansa, że wyjdziesz z tego zahartowana, silniejsza, ale dużo większe prawdopodobieństwo że będzie Cię to niszczyć, dzień po dniu coraz bardziej. I to bez jego złej woli, bo... on po prostu taki jest. Nie będzie Twym księciem z bajki, cudownie otworzonym. On się otworzy a Ty tego dalej nie zauważysz, pogrążona w jakże-mi-przykro-pretensjach-żalach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aspołeczny ignorant
a może on myśli że jak trochę się otworzy, da Ci szansę to ty już sobie coś we łbie ubzdurasz a może on nie chce tak od razu a może wcale nie chce, bo myśli że nie będziesz z nim szczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga baba jaga moze
miec racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju.....................
Dokładnie tak jak pisze Aga. Na początku wręcz musisz się narzucać jeśli myślisz o znajomości z nim. Ty mówisz, on słucha. Łatwe to nie jest, zwłaszcza że on nie jest CI obojętny.... No i nie masz żadnej pozytywnej informacji zwrotnej, tez to przerabiałam. Tylko że u nas było o tyle łatwiej, że widywaliśmy się w większym gronie i wtedy bywał rozmowny, żartował, sprawiał wrażenie otwartego i pewnego siebie cżłowieka, za to sam na sam już przeważnie milczał, jeśli już to odpowiadał zdawkowo, a ja czułam się jak intruz, który tylko irytuje go swoją obecnością, w lepsze dni jakby mu było obojętne, czy jestem, czy mnie nie ma. Raz nie wytrzymałam i zapytałam go wprost, czy aby na pewno mu nie przeszkadzam, bo jeśli tak to nie ma sprawy, on stwierdził, że wprost przeciwnie i zapytał, skąd takie wnioski wyciągam. To mu powiedziałam, jak odbieram jego zachowanie wobec mnie i nie tylko, trochę za dużo wtedy powiedziałam:P (co oczywiście po czasie zostało mi wypomniane), ale byłam wkurzona, a on na to tylko, że taki już jest i nie ma zamiaru udawać wesołka, a gdyby nie miał ochoty na moje towarzystwo to by mi powiedział. Potem nawet jakiś czas się starał na mój widok uśmiechać, rozpoczynać rozmowę nawet o niczym, pytać moje sprawy, a nawet wyrażac niezadowolenie, że czas tak szybko mija;) vv A wracając do tematu, hmmm, skoro nie macie razem zajęć to może przez fejsa będzie łatwiej? Tylko dobrze się zastanów, czy na pewno chcesz się do niego zbliżać, Aga Ci mówi to samo, więc chyba troche racji mamy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba porządnie nastraszyłyśmy dziewczynę :) Wbrew temu co ja piszę wielu dobrych chwili z nim nie zamieniłabym na nic innego, i choćby z ich powodu nie żałuję. Po prostu wiedz na co się piszesz i nie szukaj magicznego kluczyka do niego, bo taki nie istnieje. On taki jest i taki będzie, niewiele się zmieni w bardziej zażyłej znajomości. A przynajmniej nie tak jak tego oczekujesz. Będziesz miała za towarzysza mruka lubiącego schować się w skorupę, nic nie wyjaśniającego, rozkładającego bezradnie łapki, bo on nie wie, nie umie się zachowywać inaczej. Jeśli Ci to pasuje, bierz, ja mojej żaby nie oddałabym za żadnego księcia :) A jak już porzucisz szukanie kluczyków, sposobów i inne oswajania, obawy jak Twoje zachowanie jest odbierane i przestaniesz go traktować jak wielkie dziwo i płoszyć się na każdy ruch (brak) z jego strony, będziesz miła, wesoła, bez pretensji i oczekiwań zmian którym on nie jest w stanie sprostać, być może okaże się że żaden kluczyk nie był potrzebny, bo drzwi nie były zamknięte i to Ty nie wiedziałaś że akurat te trzeba nacisnąć, zamiast szukać kluczyków i podważać ;) Nie jest źle - wspólna uczelnia, możliwość kontaktu przez facebooka, i nie zrażanie się tym co Ci się wydaje. Wiesz, to co pisze Ju jest bardzo słuszne. Wydaje się że ludzie mają problem z wypowiadaniem trudnych słów, "nie chcę", "nie mam ochoty", "nie interesuje mnie", i prędzej sobie przykleją sztuczny, kurtuazyjny uśmiech zgrzytając w duchu, ale ich nie powiedzą. To plus introwertyków że akurat z takimi słowami nie mają problemu ;) Skoro ich nie ma, uznaj że jest zielone światło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marian z kwk
gorzej jak nie ma fejsa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"mój nigdy nie miał" x Nie wiem,czy to wspólne u wielu introwertyków,ale też nie mam :P Tak serio,to u introwertyków z reguły szwankuje asertywność,więc taki nawet nie wie jak przekonująco i skutecznie kogoś spławić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co Ty mówisz, na moje to nie jest myślenie kategorią "jak kogoś spławić", tylko po prostu jakaś reakcja automatyczna, zgodna ze stanem faktycznym, nie wiem jak to określić. Pamiętam pierwszy raz kiedy sam się odezwał (niepoliczony w poprzednich postach ;) ), zagadnął, moje zdziwienie, zbicie z tropu -jej, jednak to umie!-, ostrożna odpowiedź, a ten: "pomyliłem numer" bez przejęcia czy żenady że to mało grzeczne, dyplomatyczne cokolwiek. Odbiera się niemal jak policzek, a on po prostu faktycznie pomylił, przecież nie skłamał. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"pomyliłem numer" bez przejęcia czy żenady że to mało grzeczne, dyplomatyczne cokolwiek. Odbiera się niemal jak policzek, a on po prostu faktycznie pomylił, przecież nie skłamał" x Jesteś pewna,że faktycznie pomylił?Ja jakiś czas temu użyłem tego chwytu,bo nie byłem w stanie tego zrobić "normalnie",bez ściemy ;) x Może być i reakcja obronna,ale swoją drogą jakby miał ją spławiać,to to raczej też nie byłoby dla niego jak splunąć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Apupapuap
x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skłamał czy nie, nie wiem, jak się domyślasz zapewne - baaaaardzo dużo sytuacji jest dla mnie do dziś owianych tajemnicą jeśli chodzi o motywy ;) "Może być i reakcja obronna,ale swoją drogą jakby miał ją spławiać,to to raczej też nie byłoby dla niego jak splunąć" Może źle napisałam, nie to że jak splunąć. Pewnie opieram się na doświadczeniu, bo ten mój to taki chłodny, zerojedynkowy umysł. Nie podejrzewam go o skomplikowane konstrukcje planowo-wykonawcze zwłaszcza w sferze jakichś tam emocji. Typ "nie wiem co zrobić/jak zaregować" - nie robię (bez komunikatu o niewiedzy). Ja również potrafiłam zapytać czy aby nie ma mnie dosyć, nie takim słowem na zasadzie: widzę to i to czy jest tak? Bo jak tak to powiedz - naturalnie, z uśmiechem, bez focha. Wydaje mi się ekstrawertyczną skłonnością przyklejanie banana na twarz i odpowiedź "nienienie kochanieńka, co Ty opowiadasz, to może jutro coś tam" i dalej na siłę. Nie umiem chyba dobrze tego wytłumaczyć, chodzi mi generalnie o to że sądzę że introwertykom łatwiej i naturalniej jeśli chodzi o ich charakter powiedzieć prawdę, niż dalej się bawić w sztucznie nadmuchiwane relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ju........................
"Nie podejrzewam go o skomplikowane konstrukcje planowo-wykonawcze zwłaszcza w sferze jakichś tam emocji. Typ "nie wiem co zrobić/jak zaregować" - nie robię (bez komunikatu o niewiedzy)." Być może się mylę, ale podejrzewam, że ten ostateczny brak reakcji poprzedzony jest jednak ciężką myślówą - rozważeniem dostępnych opcji, wszystkich za i przeciw oraz niemożnościa wyboru jednej najbardziej optymalnej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ ja wcale nie przeczę, zgadzam się. Chodziło mi o rozkminianie np. tego typu, jaki często mają dziewczyny - zależy mi, ale się nie odezwę, wręcz przeciwnie, żeby nie było że za nim latam. to wywoła efekt, że jemu zacznie zależeć i będzie starał się bardziej. Co z tego że chcę napisać, ale tego przecież nie zrobię. Nie odezwał się! Pojawię się na wspólnej imprezie z kimś innym bo wtedy... O to mi chodzi, bo to sugerował XT - obmyślenie jakiegoś skomplikowanego planu i to nie np odnośnie działania w pracy tylko w sferze emocjonalnej ;) Pod tym względem introwertycy wydają mi się bardziej prości i tym samym uczciwi, bez pustej sympatii tam gdzie jej nie ma, stąd ten komentarz o spławianiu prosto z mostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×