dlaczego większość spodni w sklepach jest oznaczonych jako skinny/super skinny?

a jeśli nie to chociaż slim/super slim? szczególnie że typowy rozmiar owych spodni to 40? nie chcę tu rozpoczynać dyskusji co lepsze mały rozmiar czy duży, ale no kurde jakoś nie zauważyłam by większośc kobiet była bardzo szczupła że aż takich oznaczeń potrzebowała. czy po prostu słowo "szczupła" (skinny to wręcz chudzielec )straciło swoje znaczenie i oznacza przeciętną babkę o rozmiarze 38/40? widzę też że coraz więcej jest XS ale to XS to stare S przypomina tak naprawdę

taka moda ostatnio bylam w HM i chcialam kupic dzinsy normalne z prosta nogawka, ale niestety byly same rurki (do rozmiaru 46 :DDD). nie czaję, nigdy mi się nie podobały rurki ale zawsze mogłam kupić inne a teraz po prostu NIE MA

to zabieg psychologiczny, teraz nawet laska z rozmiarem 40 czy 42 ma się czuć lepiej bo sobie kupi portki skinny. A zadowolona klientka (podświadomie połechtana) to taka, która wróci

fakt, pewnie marketing, ale powoli zaczyna mnie to wkurwiać,niedługo się okaże że noszę nie 34 tylko 30 (dziecięcy chyba -.-) by te o rozmiarze 38 poczuły się lepiej że mogą się wciskać w XS

ale to "skinny" czy "slim" w tym kontekście to określenie kroju, a nie rozmiaru - np. "oversize" też może być w rozmiarze od XS do L czy XL... chodzi po prostu o to, że to dopasowany krój, i tyle; i na chudą, i na grubą może być dopasowany, luźny, przeróżny tak, jak "mini" na 154 wzrostu może być i na 185 - dwie kiecki różnej długości, ale - jedna będzie krótka na niskiej, druga - na wysokiej

aaaa, bo ja po prostu po angielsku czytam dosłownie. no wtedy to ma jakiś sens. a myślałam że to określenie do budowy ciała bo takowe ciuchy też spotykałam (ale sportowe raczej)

To chodzi o krój :) Są skinny- obcisłe, regular- prosty krój, i wiele innych a przynajmniej było tyle kiedyś. Teraz faktycznie ciężko kupić inne spodnie niż rurki :o