Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lidkka.37

co to za miłość?

Polecane posty

Gość lidkka.37

Będzie długie, ale może ktoś przeczyta. Mam 37 lat. Swojego męża poznałam mając 18. Pobraliśmy się osiem lat później. I zaczął się mój koszmar.... zniszczył mi życie. Kochaliśmy się bardzo. Tak mi się wydaje, że mnie kochał. Ja wyszłam za niego z miłości. Byliśmy bardzo narwani, często się kłóciliśmy ale jedno za drugim świata nie widziało. Szybko się godziliśmy. Pierwszy raz uderzył mnie trzy miesiące po ślubie. Bo nie wrócił z pracy a ja nie wiedziałam co się dzieje i gdzie jest. Znalazłam go w barze z kolegami i chciałam żeby wyszedł. Bardzo mu się to nie spodobało. Kupił kwiaty i przeprosił. Wybaczyłam. Za cztery miesiące zaszłam w ciążę. Uderzył mnie jak byłam w trzecim miesiącu ciąży. W święta Wielkanocne. Wtedy pomógł jego ojciec, wytłumaczył, załagodził. W zasadzie to samo robił w swoim domu, tam też była przemoc i alkohol, mój mąż tej przemocy również doświadczał. Jestem kobietą atrakcyjną, wykształconą, prowadzę własną firmę, kupiłam mały dom przed ślubem jeszcze, trochę zaniedbany ale własny. Pomimo tych problemów cieszyłam się, że jesteśmy razem. Ale coraz więcej pił. Nie mógł opanować ilości spożywanego alkoholu, mieliśmy dużo znajomych, często spotykaliśmy się w ogrodzie. Było dobrze, nie za każdym razem były awantury. Potem znowu mnie uderzył, trzymając na rękach 6-miesięcznego synka przeleciałam przez pół pokoju i zatrzymałam się na szafie. Wtedy zapewne uszkodził mi kręgosłup ale nie zrobiłam badań, bo po co ? Kochałam go. Żyliśmy razem, dalej ale już jakby coś się przełamało we mnie. Wolałam spędzać czas gdzie indziej, z kim innym, z dala od domu. Nie zdradzałam go, ale i tak każdy mężczyzna w moim otoczeniu był mianowany na mojego kochanka. Nawet jego koledzy. Prowadziłam firmę, często jeździłam do ludzi, spotykałam się też z kontrahentami, czasami musiałam pracować do nocy.Miał mi to za złe. O to też były awantury. W opiece nad dzieckiem pomagała nam jego mama. Potem już nie pamiętam jego pobić, było coraz więcej i coraz częściej. Wzywałam policję. Kazałam się wyprowadzać z domu. Jechał do rodziców ale po kilku dniach wracał, przeważnie ja wyciągałam pierwsza rękę na zgodę. Wiedział, że to zrobię. Dom wymagał remontu, wspólnymi siłami robiliśmy sobie wszystko w domu i ogrodzie, że teraz jest ładnie. Zawsze były wymówki i pretensje, że to nie jego dom tylko mój a on jest tylko parobkiem. Ja tego tak nie widziałam. Cieszyłam się, że mamy gdzie mieszkać, traktowałam ten dom jak nasz wspólny. Faktycznie,potem już często po awanturach kazałam mu wypier... ale to chyba bardziej ze strachu a nie z nienawiści. Potem już przestał się kontrolować, nawet przy znajomych potrafił mnie uderzyć, raz rzucił nożem we mnie, wyzwiska typu niedojeb, mongoł,kurwa były na porządku dziennym. A wcześniej byłam jego sikoreczką. teraz przy znajomych mówił o mnie "ta", nawet imienia nie wymieniał. Na to wszystko patrzył nasz syn. Pękło coś we mnie. Bałam się go. Bałam się wracać do własnego domu. Seks był tylko na potrzeby jego zaspokojenia. Nawet nie próbowałam tego zmienić, jak mnie dotykał brało mnie przerażenie. Dotyk nie sprawiał mi żadnej przyjemności a wręcz przeciwnie. Spaliśmy na oddzielnych łóżkach. Chciałam się rozstać ale kochałam go. Sprawiał mi ból, nocami siedziałam na forach szukając wyjścia z sytuacji a on oskarżał mnie, że randkuję przez internet. Nigdy tego nie zrobiłam. Wyjechałam na wakacje bez niego, ale ze znajomymi. Oskarżył swojego kolegę, że jest moim kochankiem i wtedy już się zaczęło piekło. Byłam wyzywana prawie codziennie. W końcu się odważyłam, po awanturze z nożem wezwałam policję. Mąż tak się zachowywał, że policjant się pytał czy nie jest chory psychicznie. Kładł się na podłodze i nie chciał wyjść. W końcu go wyprowadzili. Spakowałam go. Od tamtej pory minęło już 14 miesięcy. Skupiłam się na wychowywaniu i opiece 10 letniego synka, który niestety miał duże problemy w szkole i w kontaktach z rówieśnikami. Przez ten czas kontaktowaliśmy się z mężem z racji dziecka, raz było lepiej raz gorzej, kłóciliśmy się ale on nie przepraszał potem, ale zaprosił na świeta. Pojechałam z dzieckiem. Pisał do mnie smy raz miłe fajne, raz obraźliwe. Nie wiedziałam co zrobić. Bałam się jego powrotu. Ale czekałam, że mnie przeprosi obieca zmianę, poprawę, powie że mnie kocha, że świata poza mną nie widzi. Chyba jestem głupia. Kilka dni temu powiedział mi, że mnie nie kocha, że spotkał kogoś i chce sobie układać życie na nowo. Nie będzie o mnie walczył, bo już nie chce. Bardzo to przeżyłam, płakałam po nocach i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Facet, który tak mnie traktował chce dać mi wolność a ja wyję z jego powodu ??? Zastanawiam się czy może ja go dalej kocham, czy to forma jakiegoś uzależnienia ? Może powinnam pójść do psychiatry ? Zaproponowałam przyjaźń i naprawę naszych złych relacji ze względu na dziecko, on mi cały czas powtarzał że nic między nami już nie będzie, że się nie ułoży. A ja chcę zgody. Dla dziecka. Niech widzi, że rodzice pomimo że nie są razem potrafią się ze sobą dogadać i szanować wzajemnie. Jestem samodzielną kobietą, daję sobie radę po jego odejściu ale co jest ze mną nie tak ? Może ja go dalej kocham ? Ale nie chcę aby był ze mną, bo się boję. Tak, chyba tak. Chociaż nie wiem czy nie chcę. Szukam zrozumienia dla samej siebie, co mi jest. Chora miłość zniszczyła mnie. Czy myślicie, że po czymś takim co mnie spotkało w małżeństwie - alkohol, bicie i poniżanie przez męża, jest potem możliwa z nim przyjaźń ? Przyjaźń to może za dużo powiedziane ale zwykła znajomość czy to spowoduje, że nie będę potrafiła wyrwać się z tego związku i iść dalej ??? Mnie chyba podświadomie do niego ciągnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pole obowiaz
Rozumiem Cię. Ale pomyśl, to nie miłość. W miłości potrzeba tez podziwu, Ty go na pewno nie podziwiasz, nie uwazasz że jest wspaniałym człowiekiem, może nawet czasem go nienawidzisz, to juz nie miłośc, pomimo Twoich uczuć i wielkiego przywiazania na dobre i na złe. po co Ci przyjaźń z takim człowiekiem. nie dla dziecka. Twój syn będzie miał czas w swoim zyciu by poznać ojca i byc z nim, to jest ich sprawa. To ojciec musi się chciać wykazać w kontaktach z synem, Twoja przyjaźń jest do tego niepotrzebna. Powinnaś podjąć decyzję i rozpocząć nowe życie bez myślenia, bez miejsca w sercu dla tego faceta. może psycholog poradziłby, wsparł jak zdrowo mysleć. To nie jest zdrowe, godzic sie na takie traktowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj w piekny Dzien Kobiet .Dla Ciebie smutny z takimi przemysleniami i smutkami. 🌻 dla Ciebie .Mysle, a nawet jestem pewna , ze twoj problem nazywa sie wspoluzaleznieniem od toksycznego partnera. To tak , jak z kazdym nalogiem .Mimo , ze swiadomosc podpowiada -jest zle , dalej sie brnie w to , bo ciagnie , jak do alkoholu . Zylas tyle lat w tym , ze nawet nie spodzialas sie, w ktorym momencie stalo sie uzaleznieniem . Sadze , ze teraz nawet nie chodzi o przyjazn z nim , a o obawe braku kontaktow z toksykiem . Powinnas mu przy dzisiejszym dniu wyslac goncem prezent , ze robi Ci wielka przysluge , chcac odejsc od Ciebie i zaczac zycie z inna kobieta.W ten sposob ulatwi Tobie proces dochodzenia do siebie i zdrowienia . Radzilabym pojsc na terapie dla wspoluzaleznionych AA .Tam dowiesz sie o mechanizmie , ktory wciagnal Cie w wspoluzaleznienie . Zycze Ci zycia w trzezwosci , sadze , ze potrzebujesz kontaktu z kobietami w podobnej sytuacji , jak twoja i terapii po prostu. Powodzenia Kochana .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w momencie, kiedy przeczytałam, że uderzył Cię z dzieckiem na ręku i przeleciałas przez pół pokoju, ja się zastanawiam czemu nie zostawiłaś go wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie z powodu wspoluzalenienia .Trzeba bylo juz wtedy miec tego swiadomosc i determinacje, by przerwac ten proces . Wtedy bylo za wczesnie , ale teraz jest dobry moment , bo facet sam sie chce wyfiksowac z tego chorego zwiazku .Doskonaly moment przyszedl .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak chora miłość, nie jestes pierwszą, która siedziała z nim pomimo, że bił wciąż, do tego nóż, jezu. ciesz się, że teraz nie Ciebie już będzie bił, ale jednocześnie żal mi tamtej kobiety. zgoda między wami, oczywiście, powinna być, dla synka. problemy synek miał? no kurwa, po awanturach, jakie tatus robił w domu, nie ma się co dziecku dziwić. wszystko jego wina, a Ty, jestem pewna jeszcze spotkasz kogoś o wiele lepszego niż Twój mąż, musisz tylko chcieć zacząć zyc od nowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga autorko
wzruszylam się jestes uzalezniona od psychola-czy naprawdę zasługujesz na takie traktowanie? brakuje Ci tego? on nie kocha Cię,bo z latwością uderzy Cię, on był bity w dzieciństwie i wyrósł na psychola,ma zwichrowaną psychikę i dobrze sie stało,że odszedł ciesz sie dziewczyno,że nie ma okazji wyżywac się na swojej ofierze zapomnij o oprawcy,nie zasługuje na Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest chore uzaleznienie
ja też mam tyle lat co Ty i okazało się, że mój mąz to oszust, do tego zdradza mnie na prawo i lewo, a mimo wszystko to mnie ciągle oskarża o zdrady. Też zawsze pierwsza wyciągałam rękę, ale teraz to tak ostro pojechał, że zamierzam go sprowadzić na ziemię i niedługo trafi za kratki, bo tam jest jego miejsce! Zapomnij o tym debilu. Ty masz przynajmniej dla kogo zyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×