Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dkwjoj

nie chce nigdy zalozyc rodziny-szukac przyjaciela?

Polecane posty

Gość dkwjoj

jestem powaznie chora tego dzisiaj nie widac ale za kilka, kilknascie lat bede kaleka albo gorzej dzisiaj wydawałoby sie ze wygladam ekstra jesli chodzi o zdrowie nie bede miec dzieci-biore silne leki i nie moge sobie pozwolic na ich odstawienie, zreszta nie chce sobie rodzic dzieci wiedzac ze beda sie opiekowac niepelnosprawna matka meza z wiadomych przyczyn tez nie chce-po co komus niszczyc zycie? ale chcialabym sie cieszyc zyciem jeszcze troche moge wiec myslalam wlasnie o kims takim, bezzaangazowania, milosci bo po co cierpiec lubie seks i chcialabym czasem gdzies wyjsc gdzie kogos takiego szukac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkwjoj
google masz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak się zakochasz, to i tak nie odejdziesz!!! prawdziwa miłość wszystko przetrwa..... może trafisz na kogoś i oboje to zrozumiecie... wyda wam się to wręcz naturalne. buźka-mam koleżankę z tą chorobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkwjoj
dobra bez takich bzdur z miloscia co mam miec faceta do zmieniania mi pampersow? ktory to wytrzyma? no wlasnie chcce sie zabawiac poki w miare zdrowa i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to się baw, jeśli Ci to odpowiada :) ja sobie gdybam... bo może, może, jeszcze spotkasz faceta, który Cię nie opuści aż do końca i cały ten ból związany z umieraniem ukochanej połówki będzie niczym, jeśli się kochacie :) może i jestem romantyczką, ale ja w to wierzę... ale Ty jesteś biedna i Cię rozumiem :( na wszystko jest czas i pora ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja do końca nie potrafię zrozumieć tej choroby. to już na sto procent nie będziesz mogła chodzić i hmmm... popuszczać? nie da się tego zahamować? dlaczego? już jest 21 wiek... może jakaś jest nadzieja?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkwjoj
W polsce?nie ma nadziei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytałam na wikipedii:/ jedyne ozdrowienie miała rzekomo jakaś zakonnica, która 7 lat modliła się do świętych.... straszne to. już się nie dziwię, że moja koleżanka tak dziwnie i powoli mówi, ehhhhhhhhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość letitbe
Może "przyjaźń" to rzeczywiście jest rozwiązanie? Bez konieczności zastanawiania się "co ja czuję?", "czy to jest miłość?" "czy to jest już miłość?", "czy to nie jest już miłość?", "czy to będzie miłość?", "czy to nigdy nie będzie miłość?" itd. itd. W sytuacji, jak u Mickiewicza, kiedy nic właściwie nie wiadomo: "Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę, Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę; Jednakże gdy cię długo nie oglądam, Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam; I tęskniąc sobie zadaję pytanie: Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?" dkwjoj - ale zakładasz, że przyjaciel Cię opuści, gdy Twój stan się pogorszy? Może i bez miłości, i bez zaangażowania uczuciowego, ale prawdziwa przyjaźń nie opuszcza. A nieprawdziwa nie jest przyjaźnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×