Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mil***

Jak długo czekać mam by zrozumial :(

Polecane posty

Gość Mil***

Kochani... Jestem w związku prawie rok, w związku na odległość. Mój byly juz chłopak juz bo dziś to zakończyłam nie miał zbyt wiele czasu, i dowiedzialam się dziś ze wcale z tego powodu nie smucił się było mu to na rękę bardzo mnie to zabolalo.. Ale tak sobie myslę on miał tak duzo zajeć , szkola, praca, pomoc przy domu, wlasne potrzeby itd ze ja i tak zawszę bym była na dalszym planie a własnie przez to cierpialam ze zawszę mnie na dalszy plan odkładał, jakbym była marionetką bez uczuć. NIE polecam nikomu zwiazku na odleglosc to katorga.. Nawet nasz kontakt przez smsy by slaby na początku pozniej jak poprosilam byl częstrzy ale to bolalo ze to ja musialam o to prosic a nie on sam z siebie. Pomozcie mi przez to przejść :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, w miłości na odległość zazwyczaj większość par nie umie przetrwać. to straszne. pomyśl, czy wasz związek w ogóle miał jakąkolwiek przyszłość skoro Twój chłopak w ogóle nie miał dla Ciebie czasu. a teraz jak z nim zakończyłaś nawet się o Ciebie nie stara { bo tak to rozumiem. }, jest mu to na rękę. czy warto się takim czymś przejmować? COŚ KOŃCZY SIĘ, ABY COŚ MOGŁO SIĘ ZACZĄĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Dziekuje bardzo za te slowa dały mi duzo sily:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a teraz głowa do góry i idź z pozytywną miną przez życie czekając cierpliwie na PRAWDZIWĄ, tą jedyną miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Wiesz niby sie odzywa ale według niego to ja jestem winna, mam ostatnio problemy potrzebowalam duuuzo wsparcia ale dla niego moje problemy byly brakiem spokoju który on chce mnieć.. Może i ja jestem winna , nie potrafie przy sobie zatrzymac ważnej osoby ale jak , jak on wogule nie stara się nawet mnie zrozumieć , dla niego ja jestem wszystkiemu winna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
związek powinien się opierać nie tylko na miłości i zaufaniu, a na przyjaźni. a przyjaźń jest wtedy, jak to śpiewał happysad, kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze. nie powinien Cię obwiniać o to, że zawracasz mu głowę. powinien się cieszyć, że na tyle mu ufasz, że przychodzisz z tym do niego! pomylił priorytety chłopak. nie miej do siebie żalu. czasami trzeba odpuścić. nie można się zadręczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Dziekuje Bardzo:* potrzebowalam bardzo tego by ktoś mi to wyjasnił bo ja już mialam metlik w glowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekaj tak długo aż wkońcu
jakaś do niego zagada i będzie już zajęty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Ja też nie zrozumiałam tej osoby postu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Boli mimo wszystko ze on tak poprostu zapomial i milczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Ale teraz przynajmniej widzę ze nic nie znaczylam dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli boli to znaczy, że go kochasz. widzisz, możesz być dumna z siebie. że mimo jego zachowania nie przestałaś go kochać, ale powiem Ci, że podziwiam Cię i uważam, że dobrze, że zakończyłaś z nim związek. z czasem nauczysz się z tym żyć, dopiero dzisiaj pierwszy dzień mija odkąd ze sobą nie jesteście. początki zawsze są trudne. i na pocieszenie: tego kwiatu jest pół światu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Chciałabym by o mnie walczył ale to nie mozliwe zeby się przyznal ze przesadził i wogule.. To nie w jegio stylu ma zbyt duzą dumę która mu nie pozwala na przyznanie sie do błędów. Ale ja dam rade nie bede dzwonila , pisała bo nie chce się poniżać . Widocznie nie zalezy mu az tak bardzo by walczyć. Szybko zapomiał.. Zawsze myslalam ze jak ktos kocha to walczy i potrafi przyznać się do błędów które popełnia. To smutne ze w tym przypadku tak nie bedzie.. Ostatnie slowa jakie napisal to " nie uzalaj sie nad soba" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to świadczy wyłącznie o nim. musisz być silna. nie daj się. widocznie jego miłość była platoniczna - wiem, te słowa na pewno bolą, ale nie możesz się oszukiwać. miłość jest wtedy, gdy potrafimy urazić swoją dumę tylko po to, aby zdobyć/przeprosić swoją drugą połówkę. miłość jest wtedy, gdy dostajemy to samo co dajemy. więc głowa do góry, pamietaj, że kobiety mają to do siebie, że są bardzo silne i dają radę zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytała pare lat wstecz
o sobie! to jest żenujące.. on nie zasługuje na Ciebie :) sama napisałaś że nie bedzie walczył, więc po co chcesz zeby zrozumiał i napisał a jak w koncu napisze to minie jakis czas moze miesiac moze pol roku i bedzie to samo? A gwarantuje Ci że tak będzie. Nie zawracaj sobie nim głowy i znajdź sobie kogoś z kim nie bedziesz musiała żyć w związku na odległość. Sama widzisz, że nie ma to przyszłości, musisz jedynie przyjąć to do siebie. I broń Boże nie pisz nie dzwoń nie ustawiaj smutnych opisow na komunikatorach bo o nic nie zmieni. Musisz to przecierpieć innej rady nie mam. Wychodz ze znajomymi gdzieś i baw się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Nie dam się.. Tak sobie mysle że przecież jak ktoś kocha to stara się o spokoj drugiej osoby a nie dobija słowami " nie uzalaj się nad soba". Tez do mnie to dociera ze mimo ze mowil ze Kocha to nie była prawda bo jakby Kochał schował by dumę do kieszeni, i przyznał się do popełnionych błędów a nie robił zemnie winną wszystkiemu , a wie że jak tak się on zachowuje bardzo cierpie. Mój płacz nawet go nie porusza widocznie. Będę silna.... Ciekawe czy kiedys on zrozumie ze o milosc trzeba dbac a nie odsuwac na półce jak maskotkę , że może zawszę na wszystko poczekać az nagle znajdzie się ochota by się do niej odezwac i wesprzec i byc obok niej. Bo jeśli się nie dba o milosc , i nie ma dla niej sie czasu ona , tak cierpi ze milosc zamienia się w bol i w rozczarowanie , zal.. Napewno nie jest łatwo zapomieć ale z czasem mozna zrozumieć że dawalo się zbyt wiele. Skoro człowiek w tak trudnych chwilach dostaje tylko IGNORACJĘ czepianie się że COS jest nie tak w jej zyciu to boli ale daje do zrozumienia że skoro w takich sytulacjach nie ma tej osoby ktora mielismy za bardzo bliską nie jest tą osoba za która ją mnielismy jak z nią bylismy... "zycie" TAK postrzegam moją sytułację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
jakbym czytala pare lat wstecz--- I jak się skonczył wasz związek? moglabym wiedzieć? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja ten niedobry
Najpierw z nim zrywasz a teraz myślisz że on sie opamięta. W miłości na "odległość|" trudno wymagać by ta druga osoba była obok ciebie. Myślisz tak jak 15 latka. Gdy dorośniesz zaczniesz dostrzegać te swoje błędne rozumowanie. Nic nie jest proste. Często trzeba przejść wiele żeby zrozumieć w czym tkwi błąd. Ty błąd popełniłaś a winisz za niego chłopaka. Dlaczego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Wiem doskonale ze trudno wymagać zbyt wiele w zwiazku na odleglosc.. Ale skoro tak jest tzn ze zawszę mam byc tak?? żę ja wszystko mam rozumieć i wogole .. A mnie i moje potrzeby ?? nie liczą się . Z tego co napisałes jasno wynika ze ja mam wszystko rozumieć a ja i moje uczucia i potrzeby nie grają w tym roli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja ten niedobry
Dziecko. W dwóch zdaniach nie opiszesz problemu. A odpowiedź dostałaś na to co napisałaś. Tu i tak nie dostaniesz porady. Albo ci napiszą "spadaj głupia" Albo "odejdż zostaw go on nie jest wart" Albo się kocha, albo ma się muchy w nosie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mil, masz rację, walcz o swoje potrzeby. miłość jednak do czegoś zobowiązuje. jeśli kogoś kochamy i z kimś jesteśmy to jesteśmy za niego odpowiedzialni. ps: ja jestem z chłopakiem rok i 10 miesięcy. i dajemy radę. (: mimo, iż spotykamy się NAPRAWDĘ rzadko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jenny_Bravo
Ja byłam w zwiazku na odleglosc 2 lata. Roznie bywalo, raz lepiej raz gorzej. Mialam tez podobne sytuacje jak autorka. A teraz? Od 3 miesiecy mieszkamy razem. Nam sie udalo i trzymam kciuki zeby wam tez :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w związku na odległość od prawie dwóch lat. Bywały czasem chwile zwątpienia, to normalne. Ale jedno jest pewne. Zależy nam na sobie i nigdy nie doszłoby zapewne do takiej sytuacji jak Twoja. Zazwyczaj po ok. roku człowiek decyduje się czy brnąć dalej w związek, czy nie. Czy naprawdę kocha czy to było chwilowe zauroczenie? Większość ludzi coraz bardziej zakochuje się z czasem, innym to nigdy nie przychodzi, bo to po prostu nie to. Widocznie w Twoim wypadku tak było. Gdyby kochał, zachowywałby się zupełnie inaczej. Do miłości nikogo nie zmusisz. Jak dla mnie było to sztuczne podtrzymywanie czegoś, co nigdy nie będzie trwać. Na moim przykładzie. Jak ludziom zależy na sobie, to choćby nas dzieliło 5000 km to damy radę. Chociaż dzieli nas prawie 500 km to widujemy się prawie co weekend i nam zależy. Jak nie zależy to nie kocha. Musisz to zaakceptować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
A my mielismy 50 km

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym czytala pare lat wstecz
no bylismy razem w sumie 6 lat a jakos polowe tego czasu ciagnelam to ja.. bylam mloda i glupia ale w koncu naprawde dotarlo do mnie to ze dnem jest taki zwiazek gdzie jedna osoba sie stara i odwala robote za dwie osoby walczac o "milosc" tak naprawde widze ze bylo to przywiazanie na poczatku owszem milosc ale pozniej chyba balam sie byc sama i na samym kincu zaraz przed definitywnym rozstaniem dalam sie traktowac jak szmate to bylo mega toksyczne, teraz to widze i wiem ze nie kochal mnie juz pozniej, cos sie wypalilo taka kolej rzeczy. Jedyne czego zaluje to straconych lat.. moglam odejsc wczesniej a nie jak bylo juz naprawde bardzo zle, do tego stopnia ze potrafil wyzywac mnie a ja go przepraszalam... naprawde to byl chyba najgorszy i najslabszy okres w moim zyciu bo czulam sie jak smiec przez niego a pozniej ciezko bylo mi odbudowac wiare w siebie... uwierzyc ze moge byc z kims innym. Dziekuje Bogu ze mam to juz za soba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mil***
Dla niego 50 km to duzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×