ile czasu u was trwa sama penetracja

a bó ciągle o tej ścianie, ja nie wiem, czy ty masz sentyment do scian, czy jestes malarzem pokojowym

u mnie niestety za długo... w gumie wręcz mam czasami wrażenie, że trwa to wieczność. Moje kobiety nie wyrabiały ze mną, więc chcąc nie chcąc musiały na początku ostro ustami się napracować :-D

U nas nie ma reguł, i bardzo dobrze - trochę nieprzewidywalności w seksie z mężczyzną po 15 latach na pewno nie zaszkodzi :) Zdarza się, że oboje rzucamy się na siebie i po 3 minutach szaleńczego pieprzenia mamy równoczesny orgazm - a kiedy indziej on potrafi "na jednym wzwodzie" doprowadzić mnie do orgazmu w dwóch albo trzech pozycjach i dopiero wówczas sam "kończy", a zajmuje to jakieś 25-40 minut. A, i nie trzeba wcale patrzeć na zegar, żeby wiedzieć ile czasu upływa - wystarczy mieć włączone radio albo muzykę z odtwarzacza, i orientować się np., ile piosenek przeleciało.

wysokolibidowa mężatka masz orgazmy pochwowe ? ile nad tym pracowałaś ? Moja chyba jeszcze nie miała orgazmu. Podczas seksu owszem , krzyczy , wije się , ma zadyszkę , kilka razy tak mocno unosiła biodra ,ale to podczas palcówki ,ale to chyba orgazm jeszcze nie był . Ona jeszcze odkrywa swoją seksualność bo dopiero od 3 miesięcy uprawiamy seks ,a ona nie masturbowała się nigdy sama. Może teraz dopiero zaczęła bo ostatnio poprosiłem ja żeby prowadziła moją rękę na łechtaczce żeby wyczuć jej rytm ,a to ona najlepiej czuje.

Właściwie to nie pracowałam, same się pojawiły - ale dopiero po urodzeniu pierwszego dziecka, kiedy na nowo odkrywałam swoje ciało. :)

,a łechtaczkowe ? Jaka jest w ogóle fizjologia orgazmu u kobiety ? u was też zaczynają pulsować mięśnie kegla tak jak u nas ?

bo na chwilę to ona ma i przyspieszony oddech i gdy lezy na plecach to podnosi pupę tak do góry ,ale nie czuję tych skurczy pochwy ..mam wrażenie ,że to jest takie prawie ..prawie ...i nic

sama penetracja trwa około 15-20 min. potem orgazm jego, potem mój.

Sama penetracja w różnych pozycjach od 30minut -2 godzin , Zależy od dnia stopnia podniecenia i takie tam inne bzdury