ślub czy marzenia?

Hej chciałam Was prosić o radę. Mam 27 lat. Jestem w związku 8 lat. Za 3 miesiące ślub. Nie mamy dzieci. On chce ślubu i kocha a ja nie wiem. Moim marzeniem zawsze był wyjazd. Jestem na etapie w którym chciałabym założyć rodzinę i otworzyć firmę lecz nie w miejscu w którym mieszkam. Mieszkam w małym mieście, z którego wszyscy uciekają. Marzyłam zawsze o wyjeździe nam morze i zamieszkaniu w jakieś nadmorskiej miejscowości na stałe. Mój przyszły mąż ma świetną pracę i nawet nie chce myśleć o wyjeździe. Dołuje mnie brak perspektyw na zrealizowanie moich marzeń. Za 3 miesiące ślub. Potem co dalej? Dzieci? Okej. Ale co ze mną? Już jestem nie szczęśliwa a co dopiero potem. Zajdę w ciążę. Urodzę. 80% swojego czasu poświęcę dziecku i będę zamknięta w czterech ścianach. W szarych blokowiskach do usranej (za przeproszeniem) śmierci. Nie mam nawet obecnie pracy i znajomych, bo wszyscy tak samo siedzą pochowani w domach ze swoimi problemami i kredytami na głowie a większość znajomych powyjeżdżała. Ostatnio łapię się tez na tym, że chyba się nie wyszalałam. Myślę o tym jakby by było z innym. Chciałabym poczuć wolność i luz. Świeży powiew wiatru i zrzucić z barków ,,przymus", którego nie potrafię nazwać. Boję się czy sobie poradzę sama gdybym zostawiła wszystko i wyjechała. Czy nie dopadła by mnie samotność. Jestem strasznie przywiązana do swojej rodziny i cierpię na samą myśl jak oni odebrali by moją decyzję o odwołaniu ślubu i wyjeździe. Ale z drugiej strony to moje życie i muszę je przeżyć dla siebie to wiem. Ale nie kosztem innych to tez wiem. Zawsze dbałam o swoją rodzinę i mogli na mnie liczyć ale teraz już mam dosyć tego wszystkiego. Nie mam ochoty się angażować i wiązać na całe życie. Poradźcie co robić... bo jestem w kropce.