Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

biedrona007

Jak wyglądał wasz dzień przed? ;)

Polecane posty

Gość ja namawiałam córę
żeby wylazła, bo w czwartek lekarz powiedział, że wypuszczą mnie jeszcze do domku na trochę, a mnie to się już nie uśmiechało, bo byłam 5 dni przed terminem i miałam już spłaszczoną szyjkę i 2 cm rozwarcia, a do domu 70 km (styczeń). Więc cały czwartkowy wieczór głaskałam brzuch (celowo, żeby stawiał się) i gadałam do młodej "wychodź, bo inaczej urodzisz się albo w aucie, albo w domowej wannie:p). Potem zadzwoniła szwagierka , ja do niej mówię, że mnie wypuszczają, a mnie to średnio pasi, a na poród się nie zanosi (naprawdę było zero jakichś śladów, sygnałów, ktg płaskie jak obecnie mój biust:p). Szwagierka do mnie mówi "zobaczysz, jutro urodzisz", zabiłam ją śmiechem oczywiście:p A rano - piatek - obchód, decyzja o wypisie, a przed nim jeszcze badania (mój gin prowadzący tam pracował, więc był decydentem co i jak, więc badanka miałam często). No i z ciężkim brzuchem, z wrażeniem, że mam mega zaparcie zbadał mnie mój gin, nic nie powiedział, tylko, ze "najwyżej pani do nas wróci szybko":p Potem jeszcze usg i przepływy. Na usg czekałam chyba 2 godziny. W tym czasie łaziłam z koleżankami szpitalnymi, dodawałyśmy otuchy innej kobitce, co na cesarkę nagle ją szykowali, mnie ciężko jak cholera było, ćmiło jak na okres, dosłownie, w dole brzucha. Jak w końcu szłam na usg, to już miałam skurcze, ale kurde jełop ze mnie, nie wiedziałam, ze to TO. Ot, robili mi usg, leżałam na wznak, więc macica się stawia. No i po usg stawiała się dalej. M miał przyjechać na 13 po mnie (bo i tak koło 12-stej dopiero dają wypis). No i tak około południa spacerowałam po korytarzu i ten brzuch spokoju mi nie dawał, tak mnie pobolewało już coraz wyżej. Przeleciała jedna położna , więc jej mówię, że ćmi mnie i nie wiem, czy to ok (no bo miałam wyjść przecież). Ta wypaliła "może poród się zaczyna" i pognała w siną dal. NIe mogłam siedzieć, więc łaziłam, rów się na korytarzu aż zrobił:p szła w końcu oddziałowa , patrzy na mnie i pyta, "co ci jest kobietko", ja do niej powiedziałam, ze brzuch mnie pobolewa chyba z tej radości, ze do domu jadę, a ona popatrzyła na mnie i mówi "dawaj na wyrko, pod ktg cię podłączę i zobaczymy", podłączyła a tam piękne TATRY:p i to pięknie regularne. Zawołała dyżurną ginekolog , tą co mi usg robiła dwie godziny wcześniej, zbadała mnie i obie się śmieją, że porodu nie czuję, główka wstawiona, idzie rozwarcie. Kazały mi iść sobie do sali i czekać, aż zawołają mnie na trakt. Napisałam esa do M tylko, żeby wziął na wszelki wypadek aparat, bo coś się dzieje i być może wróci dziś jeszcze sam. Przyjechał około 14, u mnie ise rozkręcało, obiadu już nie zjadłam, nie mogłam, skurcze były już dość intensywne, chodziliśmy razem po korytarzu, czekając na przeniesienie na trakt. Około 15-stej kazali się przenieść, dla śmichu połozyli mi wypis z rana:p na łóżku, byłam spakowana i tak, więc torby zostały na sali, koleżanki miały ich pilnować, a my z M z rzeczami tylko dla dziecka poszliśmy na trakt. Znaczy się szła położna, M za nią z rzeczami, a ja sunęłam narciarskim szusem zatrzymując się co 2 minuty:p na kucaka, bo miałam skurcze jak ta lala. Na trakcie wdrapałam się na wyrko, położna podpięła ktg, zbadała, obiecała, że jak rozwarcie się zwiększy to wody do wanny naleje, żebym se posiedziała:-D tiaaaaa, nie zdążyłam z niczym, była 15.30 wtedy. O 16.20 córcia się urodziła. Grzeczna dziewczynka. Mój poród normalnie zaskoczył wszystkich, bo się nie zdążyło nakręcić dobrze, a było po. Położne chodziły i podziwiały, że się uwinęłam, a oddziałowa się śmiała, że żeby nie ona, to dziecko w torbie przywiozłabym z drogi do domu:p:p:p W poniedziałek już wychodziłam, a mój gin na obchodzie wszedł do sali i zdębiał "urodziła pani?????", ja mu mówię, że wykrakał, ot co:p:p:p Ogólnie super wspominam ten dzień. Drugi poród już gorzej wspominam, w sensie otoczka, inny szpital, inne okoliczności, ale grunt, że synek zdrowy i cały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja lezalam na patologii ciazy,bo mialam regularne skurcze ale nic sie nie dzialo.zostawili mnie na obserwacji i w pt decyzja,ze zostaje na dluzej,nic sie nie dzieje,do poniedzialku na pewno nie urodze. Maz przywiozl mi torbe ciuchow,zapas herbat i jezdzenia.jeszcze kolo 23 rozmawialam z polozna,ktora stwierdzila,ze na pcewno nie urodze w najblizszym czasie,nie wygladam na taka,bo to widac po oczach ;) a zalezalo mi na tym pn,bo od tego dnia mozna sie bylo zalapac na roczny macierzynski. No i obudzialam sie o 3,poszlam do lazienki a tu wody chlup ;)i sie zaczelo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytasz o dzien przed
Tym jak się zaczelo czy jak się skonczylo? Bo u mnie to cztery dni trwalo :o dzien przed tym jak "się" zaczelo pojechalismy na Slowacje na wycieczke :) pochodzic po gorach, nacieszyc się upalnym latem :) dnia nastepnego na oddzial i oksytocyna... I tak co dzien a| skonczylo się cc :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widziały gały co brały
no, to pogratulować łażenia po górach w końcówce ciąży debilu :o 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vxzvxzzxv
normalnie siedzialam przy obiedzie, a mama krzyczy zebym nie najadala sie na poród bo sie wstydu najem, ale ja jak zwykle duzo zjadlam. nagle coś strzyknelo. a ja zatanczylam can cana. co sie stalo? 3 dni pozniej cesarka, zadnego skurczu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonica leciutka
3 dni przed porodem pojechałam w obcasach na porodowke autem na sprawdzenie rozwarcia,tylko takie buty miałam wygodne.a w dzień porodu dojechalam też sobie sama ne chcąc męża fatygowac,wtoczylam sie na 5 piętro i poszło dalej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna sytuacja
spalam dlugo, bylam4 dni po terminie, potem ok 14 mialam wizyte u poloznej zrobila masaz szyjki, mowi ze mam rozwarcie 2cm i jak do pt nie urodze to ona sie zwalnia(to byl wtorek), potem zakupy, potem mi sie zachcialo zamrazalnik odmrozic i czyscic wiec go szorowalam kilka godzin na koniec zjadlam ostra pizze, i tak 23 spac poszlam do 2 bo wody odeszly i dawaj do szpitala bo skurcze co 2 min: wiec babeczka miala racje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 909-9-0
Rodzić zaczęłam w sobotę o 22 a o 16 robiłam jeszcze zakupy w Carrefourze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam inną propozycję
jagoda, a kto ci qurde każe czytać te elaboraty?:-o odpowiada się na pytanie, a nie komentuje to, co piszą inni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe jak to będzie u mnie :) termin na 28go, a juz sie nie moge doczekac :) Ciekawe historie, dawać więcej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matuulka
Dzień przed- byliśmy u znajomych. W dzień porodu ( jeszcze o tym nie wiedziałam) ok 13.00 pojechaliśmy na zakupy, po zakupach jak tylko wsiadłam do samochodu odeszły mi wody - siedzenie tonęło w ilościach wód. Zamiast do teściowej na obiad, to po torbę i do szpitala. Mały urodził się o 19.00.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×