Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

-jagoda-

On wyjeżdża ja zostaje :(

Polecane posty

Wy wszyscy tak naskakujecie na to wesele, ale my tez go w głebi duszy chcemy, chcemy zeby to był wyjątkowy dzien taki który zapamietamy na całe zycie. Wiec to nie jest tylko marzenie innych nasze równiez. Pytacie ile mam lat powiem Wam 24 nie 18 ani 16. Wyjechac obydwoje... tez myslelismy juz nad tym nie raz, ale zeby wyjechac to tez trzeba miec gdzie, mielismy propozycje jechac na kapuste ale tam we dwoje zarobili bysmy tyle ile On sam w tej pracy do której sie teraz wybiera, bo musieli bysmy placic za mieszkanie do tego wyrztwienie itd w dodatku na czarno. Tu bedzie pracował legalnie, miał wszystkie swiadczenia itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieskakarolcia
Moze byc i tak, ze do tego wesela wcale nie dojdzie, bo facet tam kogos pozna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden facet 28
jeżeli to ma być wyjazd poszerzający jego kwalifikacje tutaj w polsce to OK ,ale jeżeli to ma być tylko wyjazd zarobkowy bo tam np pracujac fizycznie zarobi więcej niż w polsce ..a chcecie tylko uzbierać kase na ślub to to bez sensu ...tyrać żeby potem zapłacić jakimś palantom za przyjęcie ...skoro się kochacie to olejcie slub ..albo zróbcie sobie skromny tylko dla rodziców i świadków bez wesela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
WESELE!!! WESELE!!! WESELE!!! tylko to ma idiotka w głowie - będzie zapraszała 100 osób, które mają ją głęboko w dupie i myśli, że od tego dnia zaczną ją szanować, bo wydała parę groszy na wódkę i żarcie lepiej wydaj koleżanko na dobrego psychologa!!! jak byłaś przed weselem gołodupcem, tak i po weselu będziesz nim dalej - ŻAŁOSNE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Limonka23851
Potrafię zrozumieć presję otoczenia, które naciska na tradycyjne wesele. Jest to przecież marzenie praktycznie każdej kobiety i nie ma w tym nic dziwnego, ale niestety nastały takie czasy, że coraz więcej par rezygnuje z hucznego wesele z powodów finansowych. Jednak tradycja wesela z prawdziwego zdarzenia jest tak mocno zakorzeniona w naszym społeczeństwie, że ludzie decydują się zaciągnąć kredyt, żeby je zorganizować. Tego już nie potrafię zrozumieć. Podobnie jak zaciągania kredytu na święta, tylko po to by móc hojnie ugościć rodzinę. Mam wrażenie, że presja rodziny zbyt często wpływa na nasze decyzje, tradycja tradycją, ale czasy się zmieniają i dzisiaj nie wystarczy już kupić skrzynkę wódki i prosiaka, żeby zadowolić gości weselnych. Faktycznie jednak bywanie na weselach u rodziny trochę zobowiązuje i nie wypada im się nie zrewanżować zaproszeniem, a jak ma się liczną rodzinę to koszta automatycznie idą w górę. Moja bliska koleżanka nie zaprosiła mnie na swoje wesele, bo miała tak napiętą listę gości złożoną z samych członków rodziny, że musiała zrezygnować ze znajomych - nawet tych bliższych. A rodzinę ma rozsianą po całym kraju i na wielu weselach bywała, więc musiała się zrewanżować. W jej wypadku to rodzice zaciągnęli kredyt, choć już przedtem mieli problemy finansowe. Skoro duże wesele jest przede wszystkim Waszym marzeniem, to oczywiście wyjazd jest lepszym rozwiązaniem niż zadłużanie się w tym kraju. Jednak wspominałaś również, iż Twój chłopak zarabiał tutaj bardzo mało - czy będzie miał do czego wracać i czy będzie chciał znowu ciułać grosze, jeżeli posmakuje lepszego życia? Musisz porozmawiać z nim bardzo poważnie i wymusić deklarację powrotu - jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś. Podejrzewam jednak, iż Twój facet będzie dążył do jak najszybszego powrotu do Ciebie, a jeżeli będzie miał taką możliwość to niech rozgląda się w wolnym czasie za pracą dla Ciebie w Niemczech. Na Twoim miejscu naprawdę zaczęłabym się uczyć języka, bo uważam, iż jednorazowa rozłąka nawet na dłuższy czas jest lepsza niż życie w ciągłej rozłące - jak w przypadku Twojego kuzyna. Nie wyobrażam sobie przywyknąć do sytuacji, w której widzę mojego faceta co trzy miesiące przez tydzień czasu, a przez większość dni w roku pozostaję słomianą wdową. Żadna kasa nie zastąpi bliskości ukochanej osoby. Być może za jakiś czas zdecydujecie się ułożyć sobie życie za granicą - wiem, że na dzień dzisiejszy taka perspektywa wydaje Ci się kompletnie niedorzeczna, ale takie rozwiązanie wybiera coraz więcej moich znajomych i są zadowoleni. Ci, z którymi obecnie mieszka i pracuje mój facet, odkładają wspólnie kasę na wesele za granicą, ale wszystko odbędzie się tutaj w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna...23...
Autorko ja Cie doskonale rozumiem. Wiem co to znaczy presja slubu ze strony rodziny. Rozumiem tez Twoja niechec do wyjazdu chlopaka. ja tez przez to przechodzilam z tym ze ostatecznie moj facet nie wyjechal ale caly czas widzi zagranice w samych superlatywach. Ciagle tylko gadanie jak to w Polsce jest zle a jak za granica kolorowo. Drazni mnie to starsznie bo wiem ze dawniej moze i bylo kolorowo ale teraz juz i zagranica sie troche sypła. Wiadomo ze sa ludzie ktorzy wyjezdzaja i uklada im sie super ale nie wierze w takie rzeczy ze kazdy co wyjedzie od razu dostanie prace, zagwarantowane mieszkanie, w dodatku nie znajac jezyka... Ale dla mojego faceta wlasnie tak jest. A ja nie chce wyjezdzac bo boje sie ze gdyby rzeczywiscie jednak sie udalo znalezc dobra prace i dobrze zarabiac to ze nie chcial by juz tu wracac, a ja nie chce wyjezdzac na stale, poniekad jest to spowodowane rodzicami - jestem jedynaczka, rodzice sa po 50-tce i za kilka, moze kilkanascie lat to oni beda potrzebowac mojej pomocy wiec nie chce ukladac sobie zycia za granica, podczas gdy oni cale zycie robili wszystko posrednio dla mnie wiec ja nie moge i nie chce ich zostawiac. tak wiec autorko ja rozumiem Twoje podejscie do wyjazdu, ale z drugiej strony moj facet juz piaty miesiac siedzi w domu bezrobotny, szuka ale nic nie ma, wiec sama juz nie wiem. Z jednej strony chcialabym byc tu a z drugiej chcialabym wyjechac, chocby zobaczyc jak tam faktycznie jest, nie na stale oczywiscie. A na Twoim miejscu to chyba po skonczonych studiach pojechalabym do niego. Mowisz ze tutaj zostajesz w jego mieszkaniu, wiec to mieszkanie rowniez musicie oplacac tak samo jak musielibyscie oplacic sobie mieszkanie gdybys byla tam. Moze takie rozwiazanie byloby dobre?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem że takie rozwiazanie było by idealne, ale problemem jest to ze On tam nie bedzie w jednym miejscu tylko co jakis czas bedzie sie przemieszczał tam gdzie akurat beda miec prace do wykonania, mieszkania maja firmowe wiec mieszkac z nimi raczej bym nie mogla. A wynajmowac cos dla samej siebie co miesiąc gdzie indziej to duzy problem. Ale zobaczymy jak wyjdzie, dzisiaj jestem juz bardziej pogodzona z losem i nie chce Mu podcinac skrzydeł, skoro chce spróbowac to niech spróbuje a co przyniesie los to trzeba bedzie przyjąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Limonka pytasz czy wymusilam na Nim obietnice szybkiego powrotu... wymusilam to moze zbyt duzo powiedziane, ale owszem rozmawialam z Nim na ten temat w odpowiedzi uslyszlam ze " obiecuje mi że nie bedzie pracowal tam do konca zycia" zabila mnie ta odpowiedz bo rownie dobrze 10 czy 15 lat tez nie jest do konca zycia :/ lecz gdy Mu o tym powiedziałam uslyszalam zebym sie nie wyglupiala bo On jeszcze nie wyjechał i nie wie sam jak mu sie tam zycie potoczy, i ze wiem ze chcialby kiedys miec ze mna normalna rodzine. Wiem ze ma troche racji ale mi latwiej bylo by sie z tym pogodzic gdybym miala pewnosc ze potrwa to kilka miesiecy gora rok a nie niewiadomo ile. Lecz nie chce Go tak bardzo maltretowac, bo wiem ze On tez to przezywa i nie jest Mu latwo, w koncu wyjezdza do obcego kraju, do zupelnie nowej pracy, z zupełnie nowymi ludzmi, zostawia tu mnie, znajomych, rodzine, wszystko co jest dla Niego wazne i tez ma wiele watpliwosci, tez boi sie przyszlosci lecz stara sie tego nie pokazywac po sobie. Staram sie nie byc egoistka i nie myslec o sobie ale o Nim, dzieki temu dzis gdy rozmawiamy na ten temat zaciskam zęby i usmiecham sie przez łzy by Go nie dołowac i dodac Mu otuchy, bo wiem ze On jest zdecydowany na ten wyjazd, dla Niego to szansa nie tylko na zarobienie wiekszych pieniedzy ale rowniez na rozwój osobisty. Co do zdrady to raczej sie jej nie boje, w tej kwestii Mu ufam, poza tym wiem ze nie bedzie mial tam wiele wolnego czasu, z tego co sie dowiedzialam pracowac tam beda po 8-10 godzin 7 dni w tygodniu wiec nie sadze aby mial czas na spotykanie sie z jakimis Niemkami. Bardziej obawiam sie tego co mnie może spotkac tutaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ililili Nie jestem wredna zdzira, bo ja wcale nie chce żeby On wyjezdzal i gdyby to odemnie zależało to wcale bym Go tam nie puscila, wiec daruj sobie tego typu komentarze. Ja mu nic nie wyliczam, to co napislam to sa Jego wyliczenia, wzgledem tego ile moze tam zarobic w jakim czasie, którymi staral sie przekonac mnie do tego pomyslu. Do tej pory mielismy wspólne pieniadze i razem sie utrzymywalismy lecz podjelam juz decyzje ze jezeli On wyjedzie nie chce od Niego ani jednego euro, to beda Jego pieniądze i bedzie mógł z Nimi zrobic co tylko bedzie chcial, choc On twierdzi że obsypie mnie wszystkim czego zapragne, ale ja do konca studiów mam rente po rodzicach i pracuje na zlecenia utrzymam sie sama a potem poszukam jakiejs pracy na stale. Wiem że to wszystko bardzo zmieni i mnie i nasz zwiazek ale chce wierzyc że pewnego dnia dzieki temu On zrozumie że dla mnie nie liczy sie Jego kasa tylko to żeby On był blisko mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moderatornia robi co moze, zeby zagluszyc nude na tym "wypalonym" forum. Temat kompletnie od czapy, szkoda czasu na klepanie klawiatury :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ODDYCHAC BEZ NIEGO UMIESZ
WOGÓLE?????????????????? TAK BYM CIE POTRZĄSNEŁA,AŻ BYŚ MOZE SIĘ OCKNĘŁA TY PUSTA HISTERYCZKO. zajmij się swoim zżyciem,a nie się uwiesiłaś na chłopie. wysrasz się bez niego czy za każdym razem będzie musiał przyjechać ci pomóc????? Jezu,ze takie matrony w ogóle utrzymują się na powierzchni i przezywają. zdechniesz jak liśc bez niego. he he he he he he he🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale trzeba przyznac, ze tym idiotycznym problemem autorka wkrecila Was na maxa, i o to jej glownie chodzilo. Brawoooooooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie ci jeszcze tak skopie
dupe,że będziesz kwiczała jak świnia--a ty kwestie wyjazdu rozpatrujesz w kategoriach życiowej tragedii. życie cię nauczy pokory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że co że jak
A ja nie rozumiem czemu tak naskakujecie na autorkę. Nie czytałam co prawda wszystkiego, ale prawda jest niestety taka że mnóstwo związków rozpadło się przez takie wyjazdy. Nawet szczęśliwe, długoletnie związki takie wyjazdy potrafią zabić i z tego co ja myślę tego autorka obawia się najbardziej. Poza tym ludzie mają różne marzenia: niektórzy wydają kasę zbieraną latami na drogie samochody, wycieczki. Skoro marzeniem autorki i jej faceta jest zrobienie wesela to czemu macie im to za złe. Ich pieniądze ich sprawa co z nimi zrobią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie ci jeszcze tak skopie
nie chodzi o pomysł wyjazdu,żarobienia na jakiś cel--tylko zauważ jak histerycznie zachowuje się autorka. Jest tak uwieszona na nim,ze bez niego nie będzie potrafiła zrobić samodzielnie jakiejkolwiek podstawowej czynności. z tęsknoty rzecz jasna:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AUTORECZKO,GDZIE JESTEŚ?
ZASZYŁAS SIE W MYSIEJ DZURZE ZASZCZUTA PO TYM CO TUTAJ PRZECZYTAŁAS? ALE TO JEST NAJSZCZERSZA PRAWDA O TWOJEJ OSOBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi gigi
"podjelam juz decyzje ze jezeli On wyjedzie nie chce od Niego ani jednego euro, to beda Jego pieniądze i bedzie mógł z Nimi zrobic co tylko bedzie chcial, choc On twierdzi że obsypie mnie wszystkim czego zapragne," "dla Niego to szansa nie tylko na zarobienie wiekszych pieniedzy ale rowniez na rozwój osobisty."" xxxxxxxxxxx ha ha ha ha ha ha ha! gość jedzie do Niemiec nie znając języka zapieprzać jako popychadło na budowie - ale przywiezie! ale nawiezie! a jak sie rozwinie przez te cztery miesiące!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy przezyli
nie chcesz od niego ani 1 euro? przecież on pojedzie zarabiać na to,zebys miała na opłacenie przyjęcia---hipokrytko🖐️ to albo zbiera na wesele---albo nie chcesz od niego ani 1 euro. zdecyduj się na coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurwa, uczepiliscie sie tego wesela, ale moze byscie przeczytali pozostale wpisy i zalapali ze nie chodzi tylko o kase na weslele ale zycie tak przez ładnych kilka byc moze kilkanascie lat!!! A ja mowiac ze nie wezme od Niego ani jednego euro nie mam na mysli pieniedzy na wesele (bo to nie bedzie tylko moje wesele ale wtedy juz nasze) tylko na moje zycie w Polsce gdy On bedzie za granica. Pozatym nikt nie mowil że On nie zna języka to po 1 a po 2 nikt tez nie mowil że jedzie na budowe!!! Obrazac mozecie mnie ile wlezie akurat mi to zwisa i powiewa, bo najwyrazniej to Wy macie pusto w glowach i nigdy nie kochaliscie skoro nie potraficie po 1 czytac ze zrozumieniem po 2 zrozumiec mojej sytuacji. Chyba że jesteście ślepi i nie widzicie ile związków rozpada sie przez długotrwale wyjazdy za chlebem. Niby po to zeby zyło sie im lepiej. Tylko czy lepiej oznacza osobno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie schowalam sie tez nigdzie, bo niby dlaczego miała bym to zrobic? Bo mnie obrazacie... dobre sobie :/ Krytyki się nie boje. Ale ja mam swoje obowiązki i zajęcia więc nie siedze calymi dniami jak niektórzy przed komputerem i nie wsadzam ludziom ile wlezie tylko dlatego że mam gorszy dzien i potrzebuje sie na kims wyzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do "życie ci jeszcze tak skopie" Wyobraź sobie że mi życie skopało juz tylek wystarczająco, mam nadzieje, że kiedyś Tobie skopie go choc w polowie tak mocno jak mi i wtedy zastanowisz sie dwa razy nad tym zanim napiszesz coś takiego i zrozumiesz co oznacza miec obok siebie na codzien człowieka którego sie kocha, i ktory wbrew temu co mówisz nie uwaza mnie za matrone, bluszcz itp tylko za najwazniejszą osobę w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przesadzasz....
do autorki: jestem mężatka o 2 lat i wzięliśmy kredyt niestety straciłam parce w kraju , a termin kredytu goni wyjechałam sama zagranice od razu poślubię można tak powiedzieć jakieś 6 miesięcy po. jestem tu już 1, 5 roku i mam zamiar wrócić tego listopada mój został w kraju bo miał dobre warunki pracy. czami trzeba zacisnąć zęby dla dobra ogółu a nie rozpraszacz i lamentować zachowujesz sie jak 6 letnia dziewczynka , która nie potrafi wytrzymać rozłąki z tatusiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przesadzasz....
i jeśli jest takie małe miasteczko to przenieście sie do większego gdzie będziecie mieli większe perspektywy na przyszłość i dalsze wspólne życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja rozumiem autorkę, dokładnie przeczytałam wszystkie jej wypowiedzi i sytuacje takie jak ta znam z autopsji. Ludzie postarajcie sie pojąc ze ta dziewczyna jest na swiecie sama, o czym wyraznie napisała, nie ma co jej sie dziwic ze boi sie zostac w obcym dla niej miejscu bez pracy i bez ludzi którzy moga udzielic jej wsparcia. Napisała że dawno temu poswiecila wszystko dla tego faceta, zostawiła dawnych znajomych, swoje miejsce gdzie mieszkała i wyprowadziła sie na drugi koniec kraju bo OBOJE!!! chcieli byc razem na co dzien. Wiec nie mozna nazwac jej bluszczem. Bo kobieta bluszcz czy tez modliszka to osoba zerująca na partnerze nie tylko emocjonalnie ale i finansowo, która w zamian nie oferuje nic, autorka zas oferuje swojemu mezczyznie wszysko co ma czyli cała siebie, i jak napisała układa sie im bardzo dobrze wiec najwyraźniej jej facet bardzo ja kocha. Napisala rownież że zalezy im na weselu ale ona nie chce zeby on zostal tam na stale twierdzac ze po slubie dadza sobie wspólnie rade Polsce. On wyjezdza w dodatku na niewiadomo jak długo, i nie wiadomo czy kiedykolwiek wroci na stale, zas ona nie moze jechac z nim z roznych przyczyn. To co prawda typowy przykład dziewczyny która kocha za bardzo, ktora dla swojego faceta jest w stanie poswiecic wszystko, lecz ponosi ryzyko ze jesli cos sie nie uda to ona staje sie samotna pustynią, bo rezygnje dla niego z wszystkiego co dla niej wazne a potem musi zaczynac zyc od nowa. On zas zyje w swoim dawnym miejscu, ma znajomych, rodzine, prace i ma ją. Bardzo czesto osoby z niepełnych rodzin kochaja zbyt mocno, bo brakuje im wiezi z rodzicami i cala swoja milosc kieruja na partnera. Przy nim odnajduja spokój i bezpieczenstwo, które w tym przypadku z powodu wyjazdu chłopaka autorka traci po raz kolejny w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrazenie że pierwsza wypowiedz autorki była napisana pod wpływem chwili, bo da sie wyczuc w niej zal, rozgoryczenie i panike, poźniejsze sa juz bardziej przemyslane, to nie jest głupia dziewczyna w stylu legalnej blondynki, tylko potrzebowala chyba czasu by spojrzec na sytuacje z innej perspektywy, by nabrac odrobine dystansu. Najpierw bala sie zostac sama ale gdy oswoila sie z ta myslą to nie chce dopuscic do sytuacji gdy jej facet zdecyduje sie zostac na stałe na obczyźnie i tego nie mozna miec jej za zle, bo skoro nie ma szans by wyjechała do niego za jakis czas, to faktem jest, że niewielki odsetek związkow jest w stanie przetrwac długotrwała rozłąkę. Szczegolnie związków nie małzenskich i bezdzietnych, które nie mają na karku komornika za niesplacone raty za mieszkanie itp. I w tym miejscu mozna byc jej brawo, bo posuniecie z nie przyjeciem pieniedzy od narzeczonego na jej samodzielne życie w Polsce i calkowite jej uniezaleznienie od niego może przyniesc dobre skutki, facet zacznie kalkulowac ze skoro ona jest niezalezna on niego to jesli on nie postara sie albo o szybki powrót do kraju, lub chociazby nakreslenie granicy czasu kiedy wroci albo o sciągnięcie jej do siebie to ona przywyknie do jego nieobecności w życiu, co pewnego dnia może skutkwac tym że pozna kogos innego. Dla niej będzie to równiez wyzwanie, ale i dobre posunięcie bo choc bedzie musiała odnaleźdz sie w swiecie bez ukochanego męzczyzny stanie sie silniejszym człowiekiem który nię bedzie już mówił "MY" lecz "JA" i "ON". Odnajdzie sie na nowo w zyciu co byc moze jeżeli dobrze to rozegra i pokieruje swoim zyciem, ma szanse umocnic ich zwiazek i uzmyslowic ze chcą zyc razem nie wazne czy w kraju czy na obczyźnie. Bo z tego co udało mi wywnioskowac z slow autorki jej męzczyzna, uzależnił ją od siebie i chce miec zawsze na wyciagniecie reki, z tad sciągniecie jej do siebie, nie zwazając na to jak ona odnajduje sie w jego świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Limonka23851
Zgadzam się z postami powyżej. Jednak nie wysuwałabym tezy, że chłopak autorki uzależnił ją od siebie, nie wskazuje na to żadna z wypowiedzi. Sama autorka pewnie stanowczo zaprzeczyłaby takiemu stwierdzeniu. Ludzie zbyt często mylą silną więź emocjonalną między dwojgiem ludzi, z uzależnieniem. Jeżeli już mowa o uzależnieniu - to działa ono w obie strony :) A tak na marginesie - jak to możliwe, że osoba powyżej, pisząca tak sensownie - określa się mianem "psycholożki" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem od 6 lat za granica... Prawda jest taka ze taki wyjazd ma swoje plusy i minusy.Cos,za cos.Ja bylem 5 lat w zwiazku zanim wyjechale.wystarczylo kilka miesiecy a ta "tak wielce zakochana" poleciala z innym.i wiele razy spotykajac sie pozniej w pl.z jakas kobieta ojazywalo sie ze mezowie zapierdzielaja w swiecie a ich panny wskakuja do lozka innym.to dziala w dwie str.ale samotnosc swoje robi.a to co ktos mowi to nic nie warte slowa.slowo to tylko slowo.krew nie woda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjijijii
majtki nie porzywy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Limonko Autorka najwyraźniej nie zagladała tutaj od jakiegos czasu, bo nie ustosunkowala sie do wypowiedzi. Nie twierdzę że nie masz racji, owszem moge sie mylic co do uzależnienia. Lecz wskazuja na to slowa autorki sugerujace że nie wyobraza sobie zycia bez swojego chłopaka, ze mieszka u niego, żyje w sumie jego życiem, jak sama mówi mam tu niewiele życzliwych sobie ludzi, wiec czeka az on wróci z pracy, przytuli itd. On zas smiem twierdzic ze niewiele zmienił w swoim zyciu odkad są razem, ona zas postawila wszystko na jedną kartę, z tego co napisala wynika rowniez że to głównie on ich utrzymuje, autorka wspomina co prawda że ma jakąs prace na zlecenia lecz to podejrzewam nie wielkie pieniądze, moze miec rowniez rente po zmarłych rodzicach, lecz o tym nie ma tu ani slowa, wiec pewnie środki na utrzymanie są zasługa głównie jej partnera co równiez skutkuje pewnym uzależnieniem jej od niego. Lecz pomijając kwestie finansową ona dzieki niemu laduje swoje akumulatory, nie twierdze ze jest to zle. I podejrzewam że odpowiada to na chwile obecna obydwu stronom, lecz istnieje obawa ze gdy jego zabraknie jej bardzo ciezko bedzie sie odnaleźdz w zyciu bez niego. Ona po jego wyjezdzie chce poradzic sobie sama z utrzymaniem, to juz bedzie sporym wyzwaniem a w dodatku nie bedzie miala go blisko siebie co moze rowniez byc nie łatwe. Lecz wierze, że da radę, bo z tego co napisala w zyciu przeszla już wiele [smierc rodzicow, chłopaka] i wbrew pozorom wydaje sie byc silniejsza niz mysli, tylko musi uwierzyc w siebie i miec pewnosc ze jej mezczyzna nie zaleznie od tego jak daleko bedzie fizycznie bedzie ja wspieral i że koniec konców wróci do niej. A nawiazując do twojego pytania o mój pseudonim, to jest on dyktowany moim zawodem, skonczyłam psychologie :) Bardzo lubie pomagac ludziom, i czasem zaglądam na tego typu fora, nie pisze tutaj zbyt czesto, bo wiekszosc tematów, jest grubo naciagana, wyssana z palca lub pisana dla prowokacji a takie zeczy mnie nie interesują, zawsze jesli jest to mozliwe staram sie nakreslic portret psychologiczny autora i zrozumiec co chciał osiagnąc tworząc temat. Temat który zaczela autorka, jest mi dobrze znany i miałam okazje juz w swoim zyciu zawodowym spotkac kilka osób z podobnymi problemami, zreszta moja praca dyplomowa była rowniez pisana na temat emigracji zarobkowej, portretow psychologicznych ludzi ktorzy sie na to decyduja i ich rodzin z tad moj glos w tej sprawie. Sledziłam ten temat prawie od początku, bylam bardzo ciekawa rozwoju sytuacji, lecz postanowiłam się wypowiedziec w chwili gdy wiele anonimowych osób zaczeło ja oceniac, co tylko moglo by sie odbic pojawieniem sie depresji u tej i tak już przerazonej sytuacją dziewczyny. Ona nie jest odosobnionym przypadkiem, takich kobiet jest wiele, ich obawy są uzasadnione, bo emigracja "za chlebem" zniszczyła i w dalszym ciagu niszczy wiele długoletnich, nawet formalnych związkow. Rozpada sie przez nią wiele małzenstw, bo jest bardzo trudnym emocjonalnie wyzwaniem. Bardzo często w dzisiejszych czasach jest zlem koniecznym, i choc nie zawsze bywa destrukcyjna, bo wielu parom sie udaje przetrwac a czasem nawet umocnic w ten sposób związek, to każdy przypadek jest inny i nie mozna udawac ze nie jest problemem i bolączka naszego społeczenstwa. Osoby takie jak ona piszac na forach szukaja slow wsparcia, rady i podpowiedzi a nie surowych ocen ludzi którzy nawet nie staraja się poznac autora, pisża co im slina na język przyniesie, wyladowują swoja flustracje i złośc. Oceniają nie mając pojecia że ich słowa mogą byc tragiczne w skutkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drogi MysioPysio111 Zgadzam sie z toba " krew nie woda " i czesto zdarza sie tak jak mówisz, lecz nie tylko kobiety ktore tutaj zostaja zdradzaja, męzczyzni którzy wyjezdzaja bardzo czesto rowniez miewaja "przygody". I choc dla wiekszosci zdrada to koniec związku, znam pary ktore daja sobie ciche przyzwolenie na tego typu "wybryki". Wielu ludzi powie że jest to nie do przyjęcia, lecz dla nich jest to sposób na przetrwanie. Pisząc swoją pracę poznałam równiez pary ktore po kilkanascie lat zyja na odleglosc, i ta rozłąka podsyca tylko ich miłośc, lecz nie ukrywam że sa to pary malżenskie, ktore mają dzieci, wspólne plany itd. Darzą sie bardzo dojrzała miłością, maja wspólne cele i codziennie starają sie zachowywac kontakt (skype, telefon), i choc jak sami przyznaja czasem bywa niewyobrazalnie ciezko to daja rade, mając na uwadze że osiagna swoj cel i ich rozłaka sie skonczy. Tak wiec jak mowie każdy przypadek jest inny i nie mozna wszystkich oceniac jedną miara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×