Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka romantyczka

ten, kto kocha, zawsze wraca

Polecane posty

Gość AliBabka88
Tak, jesteśmy małżeństwem od 1,5 roku:) Pozostałam przy wierze Katolickiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AliBabka88
To zależy, czy obojgu Wam zależy czy tylko Tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on ma teraz nawarstwione problemy, studia, rodzina, finanse, ale powiedział, że może kiedyś. A wiem, że on mnie kocha i to nie jest takie "bo ja znam misiaczka". On mnie strasznie skrzywdził, ale ja go też.. czekamy aż rany się zagoją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niepokorna__ Uwierz mi nie wróci to zwykłe tłumaczenie przepraszam ale tak jest prawda , nie myśl sobie że piszę to specjalnie aby cię zranić co to za problemy że nie możecie być razem ja gdybym miał wtedy takie problemy biegł bym do niej nawet na kolanach ale są w życiu takie sprawy że mówimy stop i koniec nawet jak cierpimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tyle, że ja go znam trochę lepiej :) i on jak nie widzi możliwości powrotu to o tym mówi (tak jak się od byłej odciął na amen bo go zdradziła), a mi nawet żegnając się, powiedział, że kiedyś będziemy zupełnie innymi ludźmi i że może kiedyś wrócimy, bo nie wiemy, jak się to wszystko potoczy. I ja szczerzę w to wierzę, byłam dla niego zbyt ważna, żeby mnie okłamał w tej sprawie. Naprawdę. On nie znajdzie lepszej ode mnie, a ja nie znajdę lepszego od niego. A jak kocha, to wróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym nie było zdrad, obrazy, rękoczynów, kradzieży, braku zaufania, uzależnień - a TO są rzeczy, które uniemożliwiają powroty. Poszła kłótnia w rocznicę, palce pomoczyły w tym osoby trzecie, które są przeciwko mnie, jego problemy i moje, nasze złe relacje. Teraz jest cisza. I ja będę czekała na jego powrót, nie mam nic lepszego do roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaka nie powiem ci
Niepokorna,naiwna jestes. Odzywa sie w ogole do ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AliBabka88
My też bardzo dużo przeżyliśmy. Podczas moich studiów w Paryżu, mieszkaliśmy razem. Zaszłam w nieplanowaną ciążę i niestety poroniłam w 20 tygodniu ciąży. Był to najgorszy dzień w moim życiu:(. W dodatku mój obecny mąż odbywał praktyki lekarskie, ja studiowałam -cierpieliśmy na brak pieniędzy, bo życie w Paryżu do tanich nie należy. Musiał się zatrudnić na drugi "etat" jako lekarz w przytułku dla bezdomnych Salptrire, żebyśmy mogli razem mieszkać W tamtych latach moja rodzina całkowicie się ode mnie odwróciła. Nie tolerowali tego, że mieszkam z Francuzem bez ślubu, który w dodatku jest muzułmaninem. Kiedy mi się oświadczył, moi rodzice i brat całkowicie się temu sprzeciwili. Straszyli mnie,że nie będę miała po co wracać do Polski i nie jestem ich córką. Pod ich wpływem - zostawiłam go. Cierpiałam bardzo. On dzwonił, pisał, wysyłał listy, później dowiedziałam się od jego matki, że leży w szpitalu po nieudanej próbie samobójczej.. Ciężko o tym pisać. Żałuje, że wtedy od niego odeszłam, ale na szczęście, nasze drogi ponownie się spotkały i teraz jesteśmy małżeństwem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milosc, to taki stan ducha, serca i umyslu, ktory nie podlega zadnym, prawom, zakazom, zwyczajom i zdrowemu rozsadkowi. Milosc jest motorem wszelkich ludzkich dzialan. Nie sposob opisac komukolwiek, jak bardzo kochamy i ile mozemy wybaczyc w imie tej jednej, prawdziwej milosci. NAJWAZNIEJSZE JEST TO, ZE POTRAFIMY KOCHAC I CZASAMI CIERPIEC Z TEGO POWODU.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AliBabka, właśnie u nas jest podobnie, jeżeli chodzi o podejście jego rodziny... może i jestem naiwna, ale ta naiwność to ostatnia rzecz, która mnie trzyma przy życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja kocham ....
i nie wroce,juz nie mam do czego i kogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AliBabka88
niepokorna Jego rodzice Cię nie akceptują?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jego mama... zadzwoniła w naszą rocznicę, powiedziała, że o 14.30 go zabiera (była 12.30..nowy rok) on podobno się sprzeciwiał, ale zrobiła mu awanturę przez telefon, on się jej okrutnie boi i żeby nie oberwać (tak tak) robi to, co ona każe. Z czystego strachu. I ja powiedziałam : obiad z rodzicami albo rocznica. Co on zrozumiał? Ja albo rodzina, a obiecałam mu, że nigdy nie postawię mu tego wyboru, poza tym on jest bardzo rodzinny, pomimo tego wszystkiego. I czekam, aż ta burza minie, bo on zrozumiał swoje, wlazł w skorupę i jak zaczął z niej wychodzić, jak zaczął się dzielić postępami z matką (jest bardzo nieśmiały, skąd ma wiedzieć, co myśli kobieta?) to prawdopodobnie ona kazała mu nagadać i mnie obrobiła. I to jest prawie pewne, ta kobieta mnie nienawidzi, jako jedyna byłam w stanie się jej postawić i wyczuła we mnie zagrożenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ma,gd,a
Alibabka - masakra. Ale smutna historia:( Dobrze, że ze szczęśliwym zakończeniem:) Przepraszam, ale nie rozumiem Twojej rodziny. Jak można wyrzec się własnego dziecka i je szantażować? Obłęd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym roku ma 21 lat, ale zawalił rok na studiach (cały rok kłamał, że jest na studiach, jest na 2 semestrze po znajomości, powinien być na 4, za warunki płacił z własnych pieniędzy - prawie tysiąc złoty) i jest na utrzymaniu rodziców. Strasznie przykre jest to, jak oboje zostaliśmy skrzywdzeni przez jedną osobę. Ja w sierpniu skończę 20 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam 25:) Jesteś jeszcze bardzo młodziutka i całe życie przed Tobą:) Naprawdę zapewne nie raz się jeszcze zakochasz:) A Twój chłopak to maminsynek. P.S. W jaki sposób sprzeciwiłas się jego Mamie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty również jesteś bardzo młoda, a widzisz, jesteś z miłością swojego życia i ja również chcę z nim być. W sam nowy rok się jej nie sprzeciwiłam, byłam zajęta płakaniem i błaganiem go, żeby nie wychodził, ale nie dawałam sobie w kaszę dmuchać - ja coś mówię, ona krytykuje, to jej odpowiadam. Ta kobieta potrafiła mnie doprowadzić do płaczu. I nie mylmy pojęcie maminsynka z byciem pod terrorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś bardzo młoda i powinnaś się odnosić do starszej kobiety, w szczególności matki Twojego chłopaka z szacunkiem. Bez względu na jej "humorki", lepiej jest się uśmiechnąć i nie zwracać uwagi na niemiłe komentarze z jej strony. Podaj jakiś konkretny przykład jej zachowania, w stosunku do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie były chamskie odzywki typu : zamknij się kobieto, czy prychanie na nią. Na początku milczałam, bardzo długo, bo ponad 10 miesięcy, ale coś we mnie pękło, jak powiedziała mi, że powinnam się udać do ośrodka kontroli emocji, bo jestem rozchwiana emocjonalnie (wnioski wyciągnęła na tej podstawie, że ja jednym zdjęciu nasze łóżka w czasie wspólnego pobytu były połączone, a na drugim rozsunięte - pokłóciliśmy się i to ostro). To jej odpowiedziałam, że we dwie wyjdzie taniej. (ja się nie rzucam z łapami, bo ktoś pochlapał spodnie robocze farbą). I ogólnie, opowiadam o remoncie mieszkania - przykład? Ona się pyta, jakie rury kładziemy w łazience od ogrzewania. Mówię, że miedziane, a ta na mnie, że plastikowe lepsze i czy w ogóle moja matka się na tym zna i czy w ogóle na prawo jazdy. To mówiłam, że oba typy rur mają podobny czas zużycia, a miedziane są tańsze, ona dalej swoje... Albo pytała się mnie czemu mam okresowe prawo jazdy - czy to dlatego, że zdawałam je AŻ 3 razy? (prawie się popłakałam wtedy). Ogółem wytykała mi wszystko co mogła, moje relacje rodzinne, moje decyzje (rzuciłam studia - ona w ogóle na nich nie była)... a ja zaciskałam zęby, czasem grzecznie odpowiedziałam (ogółem kobieta przy kości, ja chuchro, ale mam się pilnować i nie jeść w nocy bo ona też kiedyś była chuda. Wtedy nie wytrzymałam i odparowałam, że ja trenuję judo, nic więcej. Ta sama kobieta "o, brzuch Ci się składa!" aż mną zatrzęsło, bo jej wypływa, a mój mały krytykuje), ale znosiłam to dzielnie dla niego. Ta kobieta mnie nienawidzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To i tak nic, potrafiła się upić przy mnie, krytykować moją dietę - nie przepadam za mięsem, mówić do mnie, że powinnam wiązać włosy w ich domu, bo ona znajduje na skarpetce syna moje włosy! I to już 4! Ogółem krytykuje moją fryzurę, styl ubierania się, na samym początku mówiła, że jestem akobieca, bo nie używam perfum i nie noszę biżuterii. No i sukienek nie noszę - był koniec stycznia zeszłego roku. Ogółem potrafiła być tak niemiła, że potrafiła powiedzieć "Noemi powinna już pójść" do niego, a ja siedzę w pokoju obok i wszystko słyszę. Kiedyś doprowadziła mnie do płaczu, bo byliśmy na długim spacerze, mieliśmy do obgadania problem, przyszliśmy do nich (było wolne od pracy) o 21, a ona że oni już zjedli, na nas nie będą czekać, normalni ludzie jedzą wcześniej... ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Traktowała mnie jak dziwadło i komentowała, że normalnieję bo zaczynam jeść mięso. Jak nasze mamy rozmawiały po naszym rozstaniu to mówiła, że mam własny świat, do którego nikogo nie wpuszczam, że mam ciężkie relacje z ojcem i przez to nie potrafię się otworzyć na ich rodzinę i że wystraszyłam się ich luksusów :/ wyzywała mnie od leni bo nie potrafiłam obieraczką na praworęcznych (jestem leworęczna) obrać ziemniaków na obiad. Jak przynosiłam im wypieki moje to każdy skrytykowała - korzenna tarta austriacka była zbyt korzenna (!), nie podoba jej się kropla aromatu waniliowego do naleśników z jabłkiem. Tylko gofry jej smakowały :/ ale to też bez udziwnień, specjalnie dla niej musiałam robić mniej słodkie chyba, czy coś w ten deseń. A ja widziałam, jak mojemu zależało, to znosiłam to wszystko. Na święta mnie objechała, że nie jem galarety, a ja jej nie jem od zawsze - cały stół był tym zastawiony. A wszystko to przeplecione z byciem miłą, normalną osobą - bywały okresy, gdzie traktowała mnie jak matka, że komplementowała, doradzała w jakiś sprawach. Ale była strasznie trudnym człowiekiem i wykorzystuje miłość syna do niej, przeciwko mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ona Cię po prostu nie lubi i Ci to wprost pokazuje. Moi rodzice i brat zachowywali się dużo gorzej w stosunku do mojego męża. Jak przyjechałam z nim do Polski ( wtedy był jeszcze moim chłopakiem) to nie wpuścili go do domu. Naśmiewali sie przy nim z jego religii, twierdzili że poroniłam przez niego. Często było tak, że moi rodzice rozmawiali niby między sobą, a robili to w taki sposób żeby on czuł że jest obgadywany i to było po prostu bardzo przykre. Jednak mój przyszły mąż nigdy nie zwrócił im uwagi, zawsze siedział cicho i pokornie wszystko znosił. Po prostu jest tak nauczony, że ludziom starszym należy się szacunek, bez względu na ich zachowanie. Jego Matka, też nie darzyła mnie miłością, kiedy jej syn a mój mąż, wpadł w głęboką depresję i próbował się targnąć na własne życie. Wracając do tematu: odpyskiwaniem nic nie osiągniesz, wręcz przeciwnie. Potwierdzisz w przekonaniu matkę Twojego chłopaka, że jesteś "złą" dziewczyną. Trochę więcej pokory. Trzeba umieć się przymilić i zacisnąć zęby. Mogłaś zrobić cokolwiek. Kupić jego mamie kwiatka na urodziny, przynieść bez okazji ciasto, które zrobiłaś. Przeprosić za swoje zachowanie. Nawet jeżeli wiesz, że nie było z Twojej winy, to pyskówką i przepychanką słowną nic nie osiągniesz. Wręcz przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopiero teraz przeczytałam, że coś tam piekłaś;) Moja rada jest taka: nie narzucaj się mu. Nie pisz do niego. Nie dzwoń. Daj sobie czas, jeśli będzie chciał to wróci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko widzisz, ja piszę, że zaciskałam zęby, ja jestem niepokorna z natury, nie będę biegała za babiszonem który mnie obraża. I nigdy jej nie odpyskowałam bezpośrednio, nigdy nie podniosłam głosu, po prostu milczałam, a potem płakałam. Nigdy jej nie skrytykowałam, NIGDY sobie na to nie pozwoliłam. Jak odbierałam rzecz od nich w lutym, to ucięłyśmy krótką pogawędkę, przyszedł jego ojciec, miło pogadaliśmy i wyszłam. Z resztą tu nie chodzi o mnie, bo naprawdę chciałam jej akceptacji i nie dałam jej powodów, żeby się do mnie zraziła (nie widziała mnie nigdy pijanej, śmierdzącej, posmarkanej, z papierosem w ręku). Ja tak samo jak ona chcę dobra jej syna. Tylko ona od nowego roku, jak on przedstawił swoją wersję wydarzeń (błędną, źle zrozumiał wybór), po prostu mnie nie-na-wi-dzi. I tak jak wcześniej popchnęła go w moją stronę, tak on nauczył się iść do niej się pytać jak to baby funkcjonują, a ona mu mnie obrzydza..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie piszę do niego, nie dzwonię, nie kontaktuję się w ogóle, na fb wyłączyłam widoczność na czacie dla niego (swoją drogą zostawił kilka naszych zdjęć, gdzie się obejmujemy). Ja zawsze jak byłam u nich z okazji jakiegoś święta, ZAWSZE coś od siebie przynosiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×