Pochwała McDonaldsa - cóż poradzić, takie są fakty.

W zyciu bym nie poszla - ale do bawilandii chodzisz:O czym sie to rozni od zamknietego placu zabaw w macu? Poza tym autorka pisze ze wszystko co ciekawsze bylo u niej pozamykane i nagle natafila na fajny macdonald, znaczy ze nie czesto tam bywa z dzieckiem skoro taka zachwycona? Nie rozumiem co wiekszosc z was ma do mcdonalda? Sa to bardzo fajne restauracje, przyjazne, zazwyczaj z fajna obsluga, nikt sie nie bulwersuje jak dziecko biega z balonem po sali gdzie w normalnej restauracji trzeba siedziec sztywno i najlepiej cicho, dziecko w macu moze spotkac inne dzieci, pobawic sie. Te z was ktore wychwalaja teatry i opery niby takie z was intelektualistki a za grosz empatii, przeciez do waszych teatrow nikt sie nie przypierdziela! Owszem dobrze jest zabrac dziecko i w takie miejsca ale dlaczego od razu tak negowac tego nieszczesnego maca? A porcje dla dzieci sa na tyle male ze jak dziecko zje to raz na jakis czas to naprawde od tego ani nie zachoruje ani nie umrze...:O

"Nie rozumiem co wiekszosc z was ma do mcdonalda?" Może to, że ich jedzenie to prawdziwa bomba kaloryczna. Jeden nędzny hamburger dostarczy ci znacznie więcej kalorii niż cały obiad. Frytki są pieczone na starym oleju. Każda buła smakuje podobnie, jedynie sos lub jakiś szczegół może się zmienić. Wiadomo, że mają place dla dzieci, w końcu jak dzieciak się wyskacze i zmęczy do zgłodnieje i mama mu coś kupi - czyli kasa leci. Jedyne co MCD ma dobre to lody, reszta nadaje się do śmietnika. No, ale jak jakaś mamcia chce karmić swą pociechę hamburgerami, to jej sprawa. Potem wyrośnie z malucha taki tłusty pulpet, który grubego dupska nie będzie potrafił unieść.