Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kicia_music

Czy mam za niego wyjść?

Polecane posty

Cześć Dziewczyny! Od ubiegłego roku jestem zaręczona. Planujemy ślub pod koniec sierpnia, ale im bliżej ślubu, tym intensywniej zastanawiam się, czy ta decyzja jest dobra. Wczoraj i dziś moje wątpliwości po prostu eksplodowały: dlatego wypisałam plusy i minusy mojego związku z facetem (na potrzeby posta nazwijmy go Adam) na kartce, aby ktoś obejrzał to z perspektywy osoby trzeciej i coś mi poradził. Moi rodzice się do tego nie nadają (mają inne spojrzenie na świat, które mi nie odpowiada), zaś przyjaciół obecnie nie mam :P (tylko dobrych znajomych, których nie chcę wtajemniczać w takie rzeczy). Dlatego, Dziewczyny, przeczytajcie proszę, co przygotowałam, i poradźcie mi coś. MINUSY On jest i pozostanie po zawodówce (ewentualnie ze zrobioną zaocznie maturą), a ja planuję piąć się po szczeblach kariery naukowej i artystycznej (jestem studentką Akademii Muzycznej, chcę zrobić drugi kierunek, doktorat, grać koncerty, komponować muzykę) Nie szaleję za nim, nigdy nie byłam w nim zakochana. On nie pociąga mnie fizycznie. Nie jest jeszcze ukształtowany psychicznie (jest rok ode mnie młodszy, wciąż się zmienia, jeszcze nie dojrzał: nie wiem, jaki będzie za 5 lat). Nie wpojono mu szacunku do osób starszych, rodziców, przełożonych (frazy typu: „ale mnie dziś tato / babcia wkurwia) Nie ma wyczucia, co wypada mówić, a co nie w danej sytuacji. Zbytnio lekceważy to, co ludzie o nim myślą (a twierdzi, że to ja się tym za bardzo przejmuję). Nie umie ubierać się stylowo i z klasą, nienawidzi garniturów, marynarek itp: oczy mnie bolą, gdy patrzę na jego ubiór Nie przyjmuje krytyki: wobec zarzutów obraca kota ogonem tak, że krytykujący jeszcze go przepraszają (chyba jeszcze nikt nie wygrał z nim słownej batalii o zarzuty wobec niego co, do cholery? Przecież nikt nie jest idealny, Adam też nie robi wszystkiego najlepiej i najcudowniej!) Ma tendencję do przechwalania się, koloryzowania, czasem bywa zbyt pewny siebie Ma niższy iloraz inteligencji poznawczej, mniejszą zdolność przyswajania informacji; pewne rzeczy (dla mnie oczywiste) tłumaczę mu 100 razy, zanim zrozumie, a potem i tak szybko zapomina. Brakuje mi u niego bardziej otwartego umysłu, głębokiej refleksji o świecie, większego zainteresowania sztuką, literaturą itp., a także wyższych ambicji niż składanie organów piszczałkowych, zegarów i obwodów elektrycznych. On nie chce skończyć studiów, gdyż nie czuje się powołany do nauki, a ja marzę o kimś, z kim mogę współdzielić inteligentne (inteligenckie) spojrzenie na świat. Ma tendencję do kombinatorstwa (ma tendencję to nie znaczy, że jest!) i do nie do końca uczciwego korzystania z okazji do tańszego zdobycia jakichś dóbr. (A może to ja jestem drobiazgowo, przesadnie i do bólu uczciwa? ) Wysławia się jak wieśniak („wziąść, „poszłem) i upiera się, że to jest poprawne, bo w jego regionie tak mówią (nie da się mu przemówić do rozumu, że to wstyd) Bywa porywczy w słowach („takiego to ukatrupić, „powiesić tylko za jajca i niech wisi, "niech idzie do diabła"), zamiast wczuć się w sytuację oponenta i próbować dalszej odpowiedzi na jego argumenty. Moja rodzina mu nie ufa (jednakowoż są to ludzie staroświeccy i introwertyczni, Adam stanowi ich całkowite przeciwieństwo) W plusach umieszczę pozytywną stronę tego, że za nim nie szaleję: gdyby wykręcił mi jakiś numer, nie umrę z rozpaczy i nie załamię się. On odwrotnie umiera z rozpaczy, gdy śmiem mu powiedzieć, że nie jestem pewna moich uczuć do niego. Między innymi dlatego jeszcze z nim jestem, bo sumienie by mi nie pozwoliło spowodować u niego kolejnego napadu łez. PLUSY Adam nie pali fajek, a jak czasem wypije wino czy drinka, to zachowuje się normalnie: nie jest agresywny, napalony itp. Znam dobrze jego rodzinę, a on moją Adam lubi to, co ja: muzykę, herbatę, wino, sery, psy i koty, dobre jedzenie, degustacje, imprezy „posiadówki Ma podobne poglądy na estetykę środowiska domowego: lubi mieszkać ładnie, praktycznie i stylowo (to dla mnie ważne) Nie przeszkadza mi to, że nie jest bogaty: ma za to dobrą głowę do robienia interesów Jest złotą rączką, wszystko umie naprawić, chętnie podejmuje się napraw u mnie i u swoich rodziców, znajomych Uważa, że prowadzenie gospodarstwa domowego i wychowywanie dzieci nie jest tylko obowiązkiem kobiety: zarówno kobieta, jak i mężczyzna, powinni wspólnie brać odpowiedzialność za rodzinę (Adam zapewnia mnie, że nie będę „kurą domową i daje tego dowody: chętnie mi pomaga w sprzątaniu, w przyrządzaniu posiłków) Mamy podobny kręgosłup moralny i religijny: jesteśmy wierzącymi, praktykującymi katolikami, nasze poglądowe fundamenty są takie same, poza tym spaja nas wspólna miłość do muzyki organowej (jak to ktoś kiedyś powiedział: „gdy będziecie mieli kryzys, muzyka was uratuje) Adam myśli o NAS poważnie: chce mieć rodzinę, dzieci ze mną, wspólnych przyjaciół; zapewnia mnie, że będzie ze mną do późnej starości i że będzie mnie kochał nawet, gdy będę stara i brzydka Zostawia mi pewien margines: nie jest zazdrosny o czas poświęcany muzyce, koleżankom, samotnemu nicnierobieniu (którego też potrzebuję jako urodzona samotniczka) Jest opiekuńczy, martwi się o mnie, dba o moje zdrowie i samopoczucie (gdy rozwaliłam palec, całą noc czuwał przy mnie, kiedy ja skręcałam się z bólu; gdy byłam przeziębiona, biegał dla mnie po leki i mnie wyręczał, czuwa przy mnie, gdy wypiję za dużo). Nie jest napalony tylko na seks: zgodził się na czekanie z tym do ślubu, a potem obiecał szanować moje odczucia i potrzeby związane z tą sferą. Jest przywiązany do swojej rodziny, znajomych, dobrze z nimi żyje. Rodzice nie mają z nim większych problemów. - Staje w obronie słabszych i potrzebujących. Czasem wychodzi z kolegami, a nawet koleżankami z gimnazjum zawsze sam mi o tym mówi, poza tym ja znam te dziewczyny osobiście, Adam opowiada im o mnie. To znak, że mogę mu ufać. Lubi ciekawe podróże, przygody, podziwianie pięknych miejsc, zwiedzanie Polski, a nie tylko zagranicy. Ma dużo ciekawych pomysłów na spędzanie wolnego czasu o kimś takim marzyłam, w gronie intelektualistów raczej ciężko o takich krejzoli Załatwia mi koncerty, kibicuje moim poczynaniom, ambicjom, marzeniom - nawet wtedy, kiedy z powodu ćwiczeń na instrumencie nie mam dla niego czasu Dobrze wie, jak poradzić sobie w życiu: co, jak i gdzie załatwić, z kim i jak gadać ja jestem raczej nieporadna społecznie, więc z nim nie zginę. Wciąga mnie między ludzi, socjalizuje (z natury jestem outsiderką) Jest mną zafascynowany, tym, co gram, piszę, maluję, mówię, jak wyglądam (to też minus, bo boję się, że fascynacja kiedyś minie) Mój związek z nim gwarantuje, że czasem ruszę nosa z domu, żeby odetchnąć: on pochodzi z drugiego końca Polski, z pięknych górskich okolic, i ma tam rodzinę. Mnie zawsze wyjazdy w jego strony napawają inspiracjami i pięknem. Bez niego nigdzie bym nie ruszała tyłka, tylko siedziała w moim mieście. Nie szaleję za nim, więc gdyby wykręcił mi jakiś numer, nie umrę z rozpaczy. Drugi plus tego, że za nim nie szaleję: W czasie mojego związku z Pawłem zakochałam się i odkochałam (platonicznie oczywiście, bez nawiązywania kontaktu) w 3 różnych facetach(i nie odbiło się to na naszym związku). Gdybym była zafascynowana Pawłem, też przyszedłby dramatyczny czas odkochania i kryzysu, a tak, ominęłam go okrężną drogą. Zakochanie w swoim facecie to pułapka. Poza tym, onieśmielają mnie osoby, w których jestem zakochana. Zachowuję się wobec nich nieśmiało i nienaturalnie, staram się przesadnie dobrze wyglądać itd. Z Pawłem tak nie było; od początku poznał moją naturalną, szczerą stronę; on nie onieśmiela mnie i nie mam dreszczy, zamurowania ust na jego widok. Gdybym była zakochana w Pawle, dawno uznałby mnie za dziwną idiotkę. A tak, wiem, że mnie kocha nawet w domowych ciuchach i bez makijażu, bez sztucznego uśmiechu i nieśmiałej ostrożności. Gdybym jednak odeszła od Pawła, byłby smród: jego rodzina uzna mnie za „tą złą, moja rodzina jego za „tego złego (ani jedni, ani drudzy nie będą mieli racji!), moi znajomi będą śmiać się ze mnie, jego z niego. Wolę żyć z Pawłem, niż samotnie. Tym bardziej,że przez moją nieśmiałość NIGDY nie zdobędę faceta, w którym się zakocham, tym bardziej, że (jak już napisałam) zakochanie jest pułapką. Ja jestem jego pierwszą, on moim pierwszym... Romantyczne. Może nawet naiwne, tak dla niego, jak dla mnie. Niemniej jednak, jeżeli nasz związek przetrwa, będzie wspaniałym świadectwem dla innych, że w dzisiejszym świecie jednak można nie nastawiać się w miłości na konsumpcję, nie skakać z kwiatka na kwiatek, tylko żyć według pewnych zasad moralnych i wzajemnie się do siebie dostosowywać. POZOSTAŁE WNIOSKI 1. Każdy ma swoje wady, w tym ja i Paweł. Każdy inny facet też miałby jakieś wady, które by mnie niepokoiły. Wady Pawła przynajmniej już znam ;P 2. Z powodu mojej nieśmiałości, nieciekawego wyglądu i specyficznego, złożonego charakteru raczej żaden facet mnie już więcej nie zechce. A nawet jeśli mnie zechce, z doświadczenia wiem, że odepchnie go ode mnie moja złożona, niepojęta osobowość (już kilku potencjalnych przyjaciół/ facetów tak straciłam). Zarówno trwanie w związku, jak i trwanie w samotności, ma swoje minusy. W życiu zawsze coś jest do du*y, bez względu na stan cywilny. Pomyślawszy jednak o czekającej mnie samotnej starości bez żadnej familii, związek i założenie rodziny Z TYM CZŁOWIEKIEM wydaje mi się jednak mniej czarną opcją. A Wy, co sądzicie, patrząc na to obiektywnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pardon, zmyślone imiona Adam i Paweł to oczywiście jedna i ta sama osoba, której imienia Wam nie zdradzę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleńkaaaa
Bardzo dokładnie opisałaś swoją sytuację. Widzę, że jesteś rozdarta wewnętrznie. Jesteś bardzo podobna do mnie. Cóż Ci mogę poradzić: rób to co podpowiada Ci serce. Nie martw się tym, że nigdy nikt Cię nie zechce, bo tak nie jest! Jesteś pełnowawartościową dziewczyną. Powodzenia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xy1234567890
napisałaś, że nigdy nie byłaś w nim zakochana. według mnie miłość to podstawa związku. nie marnuj sobie życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest jedna rzecz. Ja nie utożsamiam zakochania z miłością. Może większości ciężko to zrozumieć, ale mimo, iż nie byłam w nim nigdy zakochana (to on robił wszystko, żeby mnie zdobyć, walczył o mnie), to chcę dla niego dobrze, chcę dać mu szczęście i jestem pewna, że nie zabraknie w naszym życiu dobrych chwil. Boję się tylko, że do siebie nie pasujemy... że dziś może tego nie widać, ale za 10-15 lat różnice między nami zrobią się takie, że wszystko się rozwali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annonimus Primus
Skoro nie byłaś w nim nigdy zakochana, a tylko zadowolona że facet cię zdobył, to......... NIE WYCHODŹ ZA NIEGO. !!!!!!!! Osiągnęłaś cel. Twierdza została zdobyta. Powieś wianek mu na (wiesz na czym :)) I powiedz mu że ślubu nie będzie. A teraz zacznij polowanie na nowego faceta. Niech cię następny zdobywa. Bo przecież o to chodzi. Żeby gonić króliczka. Gonić go.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muzyczka,a
coś nie pasuje w tej historii. Facet, który nie ma otwartego umysłu, nie interesuje się literaturą, skręca obwody... garnie się raptem do słuchania muzyki organowej? Też studiowałam na Akademii Muzycznej i przyznam, że nie spotkałam się z takim przypadkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nicole_
"gdyby wykręcił mi jakiś numer, nie umrę z rozpaczy i nie załamię się." uuuu no to cienko to widzę, powinno się wychodzić za takiego faceta bez którego nie można sobie wyobrazić życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alicja asdf
Jestes az tak drobiazgowa ze az glupiutka... Nie chce cie obrazic.. Kobieta ktora chce spedzic zycie z facetem nie wypisuje jego zalet i wad bo go kocha i nic nie zmieni jej decyzji.. Ty go nie kochasz, jestes zakochana w sobie i swoim ideale swiata a ten koles nie pasuje do niego choc probujesz go tam wkleic i widzisz ze nie pasi.. Powtorze, wg mnie go nie kochasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniu
Ale tu nie chodzi kto kogo kocha tylko czy ona ma za niego wyjść czy nie, czytajcie ludzie ze zrozumieniem. Zamążpójście to poważna decyzja życiowa i trzeba kobiecie pomóc podjąć ją właściwą. Skoro tak stawia temat to rozumiem, że innych kandydatów na męża brak? Moim zdaniem chłopak ma dużo zalet i ja, jako Twój ojciec bym nalegał na ten ślub. To, że jest człowiekiem prostym czy nie przywiązuje wagi do wyglądu go absolutnie nie skreśla, może jest głupi ale ma swoje zdanie i tak dalej. Nie widzę nic, coby go jednoznacznie dyskredytowało. Macie moje błogo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tkity
Nigdy nie byłaś w nim zakochana. Nie pociąga Ciebie fizycznie. I wszystko jasne. Wystarczy. Po co ta cała pisanina?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja kocham kochać
wyjdz zaa niego. Moze zdarzyc sie np jakis losowy wypadek[nie zycze ci tego] i tylko taki zakochany facet sie toba zaopiekuje,jak juz nie bedziesz mogla isc dalej swoja droga artystyczna wybujala... Uroda mija ,a z Einsteinem takim jak ty powiedzmy tez trudno byloby sie tobie dogadac ,bo po co Einsteinow dwoch? W zyciu pozniej liczy sie,ze mozna na kims polegac . Ja tak gonilam za tymi emocjami,idealami,namietnosciami i odrzucalam wzgledy mniej inteligentnych gosci ,bo mnie fizycznie super nie krecili,bo cos tam i cos tam... Teraz jestem sama i pewnie juz nie wyjde za maz ,bo ..nie mam nawet za kogo....i widze i wiem wiecej niz np 10 lat temu.. Bierz co los daje.Zawsze mozesz wziac rozwod .A moze akurat bedziesz szczesliwa ,tak dla siebie ,dla innych nie musisz . Badz dla siebie,innych zapomnij,oni nie przezyja zycia za ciebie. Czas pokaze ,czy tobie sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc84
No już pomijając szczegóły to sytuacja podobna do jednej mojej koleżanki. Z tym, ze jej facet jest akurat większym przygłupem niż Twój. Ale jeśli Ty teraz już masz takie wątpliwości to może chociaż odłóż ten ślub? On się raczej nie zmieni, a Tobie wyraźnie przeszkadzają te cechy, których akurat on raczej w sobie nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×