mój maż się czepia o nieodkładanie rzeczy na miejsce a sam też ich nie odkłada

mam na glowie dom, pracę, dwoje dzieci, to ja muszę pilnować co się pokończyło, co trzeba kupić, ja pilnuję aby ciuchy były poprane i wyprasowane na czas, głównie ja sprzątam w domu, zdarza mi się że w biegu i w nieuwadze odłożę jakąś rzecz nie na swoje miejsce i przez to dostaję wieczny ochrzan, wieczne pretensje bo on nie może znaleźć, on nie umie szukać, mam to zaakceptować bo on nie umie poszukać, a mi się kurwa musi chciec szukac jak on coś zagubi lub odłoży tam gdzie nie trzeba sam robi to samo ale tego nie widzi, kiedy ja coś nie odłoże ma humory i czepia się cały wieczór jakies metody na takiego buraka?? oprócz kłótni?? bo zawsze kłótnia jest wyglada to mniej więcej tak że przyjdzie, szuka czegoś, widze ze czegoś szuka, pytam czego szuka, mówi tego i tego, odpowiadam że może to być w takim a takim miejscu, on wtedy zaczyna czepialstwo, ze to nie to miejsce, ze on kładzie gdzie indziej (a chodzi głównie o plecak który notorycznie kładzie przed szafa w wiatrołapie i z szafy skorzystać nie można bo oprócz plecaka leżą tam jego pięć par butów i nijak nie udaje mi się go nauczyć aby je wkładał do szafki na buty, którą zresztą sam zaprojektował), oprócz plecaka masa innych rzeczy, nie podoba mu się że wydzieliłam dwie apteczki - jedna na lekarstwa, druga specjalna oznaczona dizajnerska na środki opatrunkowe aby szybko znaleźć co trzeba w razie kuku - mówiłam mu o tym ale chyba zapomniał, bo kiedy skaleczył się to szukał plastra pośród syropów, wsciekł się ze nie może znaleźć, powiedziałam że sa w skrzyneczce - wsciekł się jeszcze bardziej naprawdę mam dość jego humorów w tym temacie