Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość parasolka90

Mój chłopak jest niezaradny

Polecane posty

Gość parasolka90
dziękuję wszystkim za wypowiedzi, nawet gigi gigi, która chyba sama ma jakis problem:p, gigi, powinnas sie nim z nami podzielić:) jesli chodzi o lozko, naprawde nie jest zle, kochamy sie rzadziej ale niczego tym zblizeniom nie brakuje, on jest w tym bardzo dobry i czuły. na poczatku bylo to po pare razy dziennie, wiec nie mow mi ze nie mialam okazji. a ze teraz chcialabym wiecej to jeden z powodów, dla których mysle w ten a nie inny sposób i chcialabym to zmienic, najlepiej z nim, proste:p do "teraz to jestem madra': tak, wiem o jakie ksiazki chodzi:) czytalam tez 'mezczyzni kochaja zołzy", super i pomogla mi, ale tylko na jakis czas, potem wrocilam do swoich niekonsekwencji w wymaganiu od chlopaka.. wiec wiem ze to tez troche moja wina... wlasnie ten brak konsekwencji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasolka90
do Helenatrojańska: "Jak dla mnie troszkę beznadziejna jesteś... Widziałaś że od początku liczą się tylko seks i imprezy to czemu teraz się spodziewasz po nim," , przepraszam, żle zrozumialas co napisalam w pierwszym poscie. nie ze liczy sie ogolnie sam seks i imprezy, tylko ze wtedy nie myslelismy o powaznych sprawach. w prostym rozumowaniu trzeba by powiedziec: teraz po paru latach liczy sie seks, imprezy iiii... plany na przyszlosc. wtedy nie musielismy sie o to martwic. teraz ja juz o tym mysle to czemu on nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasolka90
do magniwaara29: "myslę ze masz za dużo oczekiwań..ze nie liczy sie miłość.." wlasnie chodzi TYLKO O MILOSC, bo to ona i jej sila ma zdecydowac czy jestem w stanie zaryzykowac ciagle martwienie sie o przyszlosc bedąc u jego boku czy nie. BARDZO GO KOCHAM, gdyby tak nie bylo, to co sie tu zastanawiac, debatowac i zakladac jakies posty... moze powiem po co to zrobilam, chcialam tak naprawde uslyszec glos kogos kto powie: "rozumiem Twoja sytuację, miałam podobnie, zrobiłam to i to, powiedziałam to i to, zadziałalo, on sie zmienil i jestesmy szcześliwi" bardzo chce z nim byc ale ma pare powaznych cech ktore dla mnie sa wadami i chce sie ich pozbyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utr utr utr
a teraz autorko, jak już wszyscy ciebie i jego zjechali i zrobiło ci się głupio i dotarło do ciebie jak się ośmieszasz trwaniem w takim beznadziejnym związku, zaczęło się tradycyjne odwracanie kota ogonem i wpieranie sobie, że misio przecież nie jest wcale taki zły, że to właściwie nie jego wina, tylko za mało od niego wymagałaś, że byłaś niekonsekwentna (tak jakby chodziło o wychowywanie małego dziecka), że niezupełnie cię zrozumieliśmy, bo właściwie chciałaś powiedzieć coś innego - a na końcu to żałosne wyznanie - "ale ja go bardzo kocham" - klasyczny schemat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasolka90
do : utr utr utr" : tak, bardzo go kocham. nie wyprę się tego. cenię Twoje zdanie i mozesz nawet powiedziec ze Ci mnie żal czy cos, możesz nawet zrobic haha... kocham go, chce to co jest miedzy nami naprawic, tu chcialam sie dowiedziec jak. lub uslyszec ze lepiej dac sobie spokoj. spośród tych wypowiedzi wybieram te, ktore sa pisane przez osoby chcace cos wniesc i rozjasnic mi w glowie. Ty do nich nie zależysz, bo to, ze waham się i czasami w tych slowach sie usprawiedliwiam uwazam za normalne. chce, żeby mi ktos DORADZIL I POMOGL, a nie "podsumowywal" krotkim "teraz Ci glupio". Twoja wypowiedz mi nie pomogla w niczym wiec nie nadajesz się do pomagania innym. powiedz co bys zrobil/la lub nie udzielaj się, a nie takie czcze gadanie o niczym. dafuq wgl z niektorymi tekstami... ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasolka90
ehhhh, siedze i mysle i stwierdzam, że juz chyba i tak sie tu nic ciekawego wiecej nie dowiem wiec ZAMYKAM TEMAT. gdyby nie kilka rozsadnych wskazowek to wgl zalowalabym zalozenia tego tematu. ale kilka wpisow bylo bardzo ciekawych, DZIEKUJE za nie. A ja? bede sie starala go zmienic, dla jego wlasnego dobra, nawet jesli bedzie sie to wiazalo z rozstaniem. byleby byl szczesliwy. dlatego musze sprobowac go zmotywowac do dzialania, chocby po to zeby sobie potem nie zarzucac ze czegos nie zrobilam a moglam mu pomoc. ja już tu nie zagladam, takze przepraszam jak juz nie odpisze, ale w sumie szkoda czasu. DZIEKUJE DOBRANOC :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chciało mi sie całego
czytać, ale .... Ja mam podobną historię z chłopakiem co Ty. Poznałam go na studiach i zamieszkaliśmy razem. Na początku miałam duuuże obawy jak to będzie wyglądać, bo ja powiem szczerze zawsze szukałam kogoś pod kątem czy nadaje się na męża / ojca czy nie. Własnie problemem były wieczne imprezy. Wiele razy wychodził beze mnie , wracał nad ranem... ciągle jakieś gry przez internet, a jak nie to jego koledzy ciagle siedzieli u nas i grali, picie itd.. studia - też jakoś specjalnie sie nimi nie przejmował.. Jedno co moge o nim powiedziec - zawsze dbał o porządek. Jak wracałam z uczelni bylo czyściutko, pytał co chce zjeść.. Pod tym względem ideał. Studia się skonczyły i odechciało mu sie imprez.. ;) mieszkamy od siebie daleko i woli do mnie przyechać niz iść gdziekolwiek.. czasem sama muszę go namawiać żeby sobie wyszedł :) zmienił się bardzo ;) mysle, ze teraz po prostu zyje tym zyciem studenckim, a za jakiś czas, gdy wroci do realnego świata zacznie normalnie funkcjonować. Mam nadzieje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×