musze się rozstać z facetem a nie wiem jak to zrobić :D

bo niby wszystko między nami w porządku, ale ja już nie chcę tkwić w tym związku, bo jednak wolę życie solo i chyba tak naprawdę nigdy go nie kochałam. jak to rozegrać żeby nie cierpiał? nie mogę mu powiedzieć prawdy, bo chyba się załamie :P

Jesteś suką

dlaczego? bo się wypaliłam emocjonalnie? zdarza się, każdej płci.

tez mam podobny problem :/ tylko ze my mieszkamy razem, chyba po prostu podczas jego nieobecnosci sie wyprowadze, bo mam juz dosc..

jesli sie kogos przestalo kochac to po co to ciagnac ???

i nie oceniaj proszę, bo znasz tylko jedną stronę medalu, czyli tylko to co napisałam ;) bedzie lepiej - współczuję, chociaż to chyba dobry pomysł :) my niestety razem nie mieszkamy i będę musiała rozegrać to dziecinnie przez internet, bo mamy do siebie 300 km a jechać tylko po to, żeby się rozstać to lekki bezsens. powinno mi być łatwiej ale i tak chyba nie mam jaj do tego. decyzja już podjęta od miesiąca, a ciągle to odkładam.

i w sumie daję mu znaki nieświadomie mówiąc o sobie, o swojej przyszłości bez nacisku na nas dwoje, więc ciągle się czepia, że go nie biorę pod uwagę. może się już domyśla, że coś jest nie tak, ale nawet nie zrobi nic, żeby się zainteresować tym głębiej.

w kurwy macie tak ze przestajecie kochac, mnie zostawila jedna a teraz lasi sie zebysmy znowu byli razem... spierdalajjjjjjjjjjjjjjjj

powiedziec mu top co tu napisalas wprost no i sjkoro z nim jestes to chyab zasluguje aby wydac na paliwo i przejechac tez 300km :D

oczywiście że zasługuje i ja to wiem, ale ja u niego nigdy nie byłam, bo wiecznie mnie spławiał że nie ma warunków, więc gdzie ja do niego będę jechać. wszystko i tak się sprowadzi do rozstania przez neta, bo jak mu powiem że jadę poważnie porozmawiać to będzie wiedział w jakiej sprawie chcę przyjechać. zranię go strasznie bo jak się rozkręcę, żeby mu wszystko wyrzucić to chyba się facet pochlasta, a to głównie on zawinił :(

proszek to facet? :P

u mnie tez, glownie on zawinil.. popelnial wciaz te same bledy, wiec podejrzewam ze sie nie zmieni, a jesli nawet to z czasem jego prawdziwa natura sie znowu odezwie i tak w kolko... bez sensu

ja na twoim miejscu bym nie jechala, zadzwonic albo napisac..

skad wiesz ze sie zalamie byc mzoe sie ucieszy. nie ma warunkow w domu to porozmawiasz z nim w parku wszystko jedno nie musisz chyba tez informowac tydzienw czesniej ze przyjedziesz tylko po prostu przyjechac. ja naprawde nie rozumiem z czym masz problem.

no wiadomo ze kobieta nigdy wina w sobei nie znajduje nie musicie pisac ze on zawinil wszak to oczywiste :D

no niestety to faceci sa tyranami, alkoholikami, damskimi bokserami itd. itd...

znowu 10 osób pisze,.,,,.,. ja nie mówię że nie jestem winna, ale raz że zamiast porozmawiać ze mną woli sobie pograć, dwa że zabił ten związek tym, że potrafił do mnie przyjeżdżać raz na dwa miesiące, trzy że w ogóle mnie nie wspierał, nie interesował się mną, moimi potrzebami, nasze wspólne wakacje to leżenie w łóżku przez cały tydzień i oglądanie filmów oraz obowiązkowo jego wielkie zdziwienie że jestem wściekła. ja też zawiniłam, bo nigdy mu o tym nie mówiłam, że mnie to boli i nigdy nie próbowałam tego zmienić, a teraz już nie ma czego. byłam w wielu związkach, ale żaden facet nigdy w życiu mnie tak nie zaniedbał. w ogóle mam wrażenie, że ta "miłość" to nadużycie i zbyt szybko ogłosiliśmy się związkiem, może on się zakochał po 2 godzinach, ale ja to sobie wmówiłam co najwyżej. i chyba najpierw z nim porozmawiam na temat jego wizji tego związku i się dowiem jaki to on spełniony w tym jest, potem mu nakreślę jak to wygląda z mojej strony i czym to się skończy.

bedzie lepiej moim zdaniem ludzie się nie zmieniają, a jeśli już to krótkoterminowo, więc ja bym nie walczyła o taki związek ;)

jestem taka głupia że w to wlazłam, nie ma nic gorszego niż zachłyśnięcie się zauroczeniem i narzucenie sobie kosmicznego tempa, planowanie bóg wie czego, obietnice z dupy i inne pierdoły, które po wielu miesiącach okazują się banałem. albo to ja jestem jakaś pojebana.

e potrafił do mnie przyjeżdżać raz na dwa miesiące>>no wiec nie bedzie zalamany tylko szczesliwy ze juz nie musi do ciebei jezdzic skoro i tak nie lubil i rzadko to robil :D a leko stuknieta tez chyba jestes w mojej subiektywnej opinii :D siedziec an forum i sie zalic zamiast do faceta zadzwonic to troche dziwne.

mój facet śpi, a ja myślę "na głos" :P przy okazji nie dzwonimy do siebie, jego twarz i głos widziałam/słyszałam ze dwa miesiące temu :o

kazdy ma potrzebe wyzalenia sie... :D

ale że jestem pojebana to wiem, nie potrafię ulokować swoich uczuć na dłużej przez zrąbane dzieciństwo, bo nie przywiązuję się do ludzi. i z tego powodu nie powinnam wchodzić w żadne związki ale mimo wszystko próbuję bo mam nadzieję, że coś się zmieni. ale jak ma się zmienić skoro trafiam na takich facetów jak ten o którym napisałam

to jaki to on twoj facet :D mozna by rzec nieznajomy a nie facet :D

najlepiej zrzucic wine na faceta i dziecinstwo bo w przeciwnym razie trzeba by sie zastanowic nad soba :D

moj facet to sie dopiero zalamie jak sie wyprowadze no bo przeciez jestem miloscia jego zycia.. szkoda ze wczesniej nie pomyslal ze skoro jestem ta jedyna to powinien mnie traktowac wyjatkowo i z szacunkiem, a on.. faktycznie potraktowal mnie wyjatkowo tylko z drugiej strony... szuja :/

no facet, kiedyś spotykaliśmy się częściej, nawet przez 2 tyg w miesiącu! :D ale teraz ani mnie, ani jego jakoś nie ciągnie i mamy za dużo innych rzeczy do roboty to nic dziwnego że mi motylki z brzucha żółć zalała.

nie zrzucam winy bo wiem gdzie ja zawiniłam. i doskonale znam siebie i ciągle się zastanawiam na swój temat więc takich tekstów rzucać nie musisz bo w kwestiach autorefleksji jestem mistrzynią :P v v bedzie lepiej pewnie zacznie się zastanawiać, przyjdzie na kolanach i obieca poprawę, jak to chłopy mają w zwyczaju :D

albo pojdzie i poderwie sobei nowa a ty bedziesz rozpaczac ze byl taki fajny a ty glupia sluchalas forumowych rad i zerwalas :D tak czy owak bez sensu sie zatanawiac co by bylo gdyby tylko podjac meska :D decyzje i mu oznajmic najlepiej wprost i osobiscie.

mistrzynia nie jestes w autorefleksji tylko w autousprawiedliwaianiu :D