Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MartwaZaZycia

Depresja w zwiazku

Polecane posty

Witam. Nie sadze, zeby ktores z Was zainteresowal ten temat, jednak desperacko potrzebuje choc cienia wsparcia, a naprawde nie mam sie do kogo zwrocic. Chyba wpadam juz powoli w depresje, ale czuje sie kompletnie bezwartosciowa. Do tego moj zwiazek wisi na wlosku. Czuje, ze nic nie znacze dla swojego faceta i nie potrafie z tym nic zrobic. Nie potrafimy nawet ze soba rozmawiac. Sa chwile, kiedy jest lepiej. Ale jak tworzyc szczesliwy zwiazek, kiedy caly czas czuc w sercu, ze cos jest nie tak i nawet nie ma jak tego problemu rozwiazac, bo do tego potrzebne sa pzeciez obie strony. Czuje, ze ze wszystkim jestem zupelnie sama. To okropnie boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowaM****
No cóż, chyba wiem co czujesz,ale może to nie to? Może dużo czasu musi jeszcze minąć,żebyś zrozumiała że to bez sensu bo związek ma dawać wsparcie?? Ja też tkwię w czymś podobnym a raczej tkwiłam bo dziś mnie zostawił, znowu.... i pewnie później znowu będzie chciał wracać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale strasznei smęcisz
ale strasznei smęcisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syrenkamako
nie jesteś sama moja droga.Badzo ci współczuję bo wiem przez o przechodzisz. Wyobraz sobie ,ze ja jestem w zwiazxku na pozór normalny ,szczęsliwy.Nie ma awantur z jego strony nie pije nie bije...spędzamy fajnie czas a jednak nie potrafimy rozwiązywać problemów...bo jeśli jakieś są to on olewa ...ja zostaje z tym sama i sie głowię ,zamartwiam.Też mam depredję i nerwicę do tego nie umiem juz tak,Kiedy mowie mu ,ze chce się rozstać to on sie śmieje bo uważa ze sobie jaja robie.....jest mi smutno terz niemam z kim pogadać...bo przeciez nie będe płakac w rekaw moi znajomym...bo w sumie kogo to obchodzi???? jak jest wesoło to jest wesoło ale jak ktos ma problem to niema kto wysłuchac i każdy spierdla w swoim kierunku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlugo byliscie razem? My tez juz pare razy do siebie wracalismy. Wtedy bylo pieknie. Dlugie rozmowy o wspolnym zyciu, obietnice, ze zrobimy wszystko, zeby bylo jak najlepiej. Ale odnosze wrazenie, ze jest coraz gorzej. Bardzo sie oddalilismy. A ja w tym wszystkim czuje, ze zatracam sama siebie. Zostawilam dla niego wszystko co bylo dla mnie wazne. Juz sama nie wiem co mam robic. Czuje, ze jestem dla niego nic nie warta. Nie pamietam juz nawet kiedy ostatnio powiedzial, ze mnie kocha, albo chociaz, ze mu zalezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Syrenka wiem co czujesz. Choc mimo wszystko moze odrobine Ci zazdroszcze. Bo jakos ze soba zyjecie. A probowalas porozmawiac z nim o tym, ze czujesz sie sama z problemami? Ja uslyszalam od mojego tyle, ze wie jakie mam problemy i nie chce znow o tym sluchac... zrezygnowalam. Dusze wszystko w sobie. Czasami wybucham.. ale problemy odkladane i nierozwiazywane narastaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Syrenka wiem co czujesz. Choc mimo wszystko moze odrobine Ci zazdroszcze. Bo jakos ze soba zyjecie. A probowalas porozmawiac z nim o tym, ze czujesz sie sama z problemami? Ja uslyszalam od mojego tyle, ze wie jakie mam problemy i nie chce znow o tym sluchac... zrezygnowalam. Dusze wszystko w sobie. Czasami wybucham.. ale problemy odkladane i nierozwiazywane narastaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowaM****
autorko powiem tak - poznaliśmy się 4 lata temu, nie zawsze przez ten czas byliśmy razem bo schodziliśmy się i rozchodziliśmy tak jak już pisałam. Też czasem czuję że zatracam samą siebie, swoje wartości które kiedyś były dla mnie ważne, a przy nim na wszystko przymknęłam oko.... Trudny człowiek,wiem że on coś czuje, ja zresztą też. I wiem, że jeszcze zatęskni, zechce wrócić...Cholerne błędne koło. Ja marzę o rodzinie, prawdziwym szczęściu, dzieciach.A on moze siedzieć i nic nie robić. Serce mówi jedno a rozum drugie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez bym chciala isc jakos do przodu. Jakis czas temu w prasie trafilam na artykul o kobietach, ktore kochaja za bardzo. Moze sie do nich zaliczamy. Przynajmniej ja czytajac to zobaczylam tam swoj opis.. moje uczucie sie zmienilo, nie jest takie jak na poczatku. Ale wszystko przez to, ze ja juz sie chyba poddalam.. czuje sie tak, jakbym czekala na jego ruch, ktory nigdy nie nadejdzie. Co gorsza, on mowi mi otwarcie, ze potrzebuje kogos innego. Ale ja zachowuje sie jak uparte dziecko, ktore prosi o uwage.. bo przeciez to we mnie sie zakochal. Sama siebie nie potrafie zrozumiec.. czuje sie jak kompletna idiotka. I tak juz o sobie mysle od dluzszego czasu. Glowa az boli od tego wszystkiego.. co do zakladania rodziny. Tez kiedys o tym marzylam. Ale teraz? Nie chcialabym, zeby moje dzieci wstydzily sie, ze maja taka matke. Bezsilna, slaba, bez wiekszego celu w zyciu, ktora nic nie osiagnie. Ten kto napisal, ze smety pisze mial racje.. tesknie za ta osoba, ktora bylam kiedys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkjlkl
ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iga8989
Cieszcie sie ze ci faceci nie sa waszymi mezami i nie macie dzieci bo ja przezywam teraz to samo choc przed slubem bylo fantastycznie ale 8 lat razem zrobilo swoje i to juz nie jest takie proste jak u was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwódka...
"Ale jak tworzyc szczesliwy zwiazek, kiedy caly czas czuc w sercu, ze cos jest nie tak " Z gowna pałacu nie ulepisz. Choćbys się starała za czworo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syrenkamako
Mówiłam.zawsze mowie.krzyczę.nie chce dusić w sobie bo bym zwariowała.on nie widzi problemu.nawet jak widzi to zwala winę na mnie. Nie umiem odejść jestem zależna ....mam swoje pieniądze ale niestety nie na tyle aby dziecku zapewnić normalne dzieciństwo......a dziecko dla mnie najważniejsze.....byle ono było szczęśliwe a ja? Ja mogę tylko zacisnąć zęby i się męczyć Chce mi się plakac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syrenkamako
Ja mam 30 laf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MartwaZaZycia - doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co czujesz. Jeszcze do końca kwietnia tego roku byłam w identycznej sytuacji - strasznie się od siebie oddaliśmy, kłóciliśmy co dwa dni, czułam się naprawdę SAMOTNA w związku - a to najgorsze co może być. Ale... po jednej kłótni coś się w nas zmieniło. Oboje zdaliśmy sobie sprawę, że musimy ratować to, co budowaliśmy przez 3 lata. Od maja jest naprawdę cudownie - czyli tak, jak było zawsze. Nie mogę jednak od razu popadać w hurraoptymizm, choć chciałabym, żeby zawsze tak już było. Może to jest klucz? Powiedz swojemu facetowi co czujesz i daj mu do zrozumienia, że wcale nie żartujesz? I co najważniejsze - przynajmniej staraj się POROZMAWIAĆ z nim. Może będzie ciężko... Ale kiedy to wszystko z siebie wydusisz będzie Ci lżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowaM****
autorko jak będziesz wieczorem to popiszemy... Ja teraz uciekam do pracy. Ciężkie jest to wszystko tymbardziej jak wiesz że jakieś tam uczucia są z obydwu stron, ale nie wiem chyba czasem trzeba zagryźć zęby i odpuścić, zostawić choćby nie wiem jak bardzo bolało... Mój i tak zatęskni, zechce wrócić. Też mi się wydawało ze tym razem to przetrwa bo zacząl mieć do mnie większy respekt, zrobiłam się bardziej stanowcza niż kiedyś,..ale pękło. W tamtą środę wydarzyło się coś nieciekawego, później płakał nie zostawiaj mnie aż w końcu sam się poddał.... a ja się czuję jakby mnie czołg przejechał. Dosłownie. I weź tu żyj racjonalnie. Oni są głupi ale i nam by się przydała pomoc;/ Ja na przykład trzymam się kurczowo tego człowieka, a gdybym już dawno powiedziała dość?? Może moje życie wyglądałoby teraz lepiej?? Może.... Albo kiedyś to przejdzie i poznam kogoś z kim będę szczęśliwa (chociaż nie wierzę w to że można jeszcze do kogoś czuć to co do niego) albo jeszcze dużo mojej cierpliwości potrzeba żeby to wszystko się ułożyło. Do później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedys myslalam, ze dziecko by nas wzmocnilo. Ale dobrze mowicie. Nie chcialabym zeby w razie klotni czy rozejscia ono cierpialo. Na tych najmniejszych najbardziej sie to odbija, choc nie sa niczemu winni. Anonimowa, ja ostatnio coraz czesciej sie zastanawiam, jak by moje zycie wygladalo, gdybym ulozyla ja inaczej.. teraz tez musze juz isc, do wieczora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Avelina porozmawiac moge sprobowac po raz kolejny, ale to chyba juz nic nie da. Nie potrafie do niego dotzec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowaM****
też myślałam że dziecko to by było wyjście... Dobra to do wieczora w takim razie, ja będę na pewno ! paa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie rok małżeństwa
Znaliśmy się krótko, szybki ślub, przeprowadzka do niego. A teraz on chce się rozstać, bo ja się awanturuję. Fakt, zdarzają się awantury, ale nie potrafię sobie poradzić z tym, że już po ślubie skarżył się swoim internetowym koleżankom, że nie byłam dobrym wyborem. Koleżankom, które poznał na portalach randkowych. Była wcześniej w innym związku, trwał 7 lat i był w ukryciu. Wyznałam to obecnemu mężowi, a on to opisał swoim ko9leżnakom. Teraz nie rozumie, że mam do niego o to żal. Tłumaczy się, że był to efekt mojego zachowania, że go nie szanuje. Staramy się o dziecko, ale przez rok nie mogę zajść w ciążę. Twierdzi, że to wina tego, że nie szanowałam się, bo brałam przez 7 lat tabletki. Jak go proszę o zbadanie spermy to słyszę nie. Mówi, że nie jest w stanie zaakceptować mojego podłego charakteru, a ja się nie zmienię i trzeba się rozstać. Ja zaś go kocham, tylko nie chcę, aby ciągle mi wypominał mój poprzedni związek. Chcę, aby przestał utrzymywać kontakty ze swoimi koleżankami. Jak to ratować? Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala PP
Witajcie . Chcialam opisac swoj przyklad w zwiazku . Jestem z chlopakiem od 4 lat . Teraz mamy 5 miesiecznego synka . Od dwoch lat staralismy sie o dziecko . Nie wychodzilo nam ze wzgledu na moja blokade psychiczna .On zostawil inna dla mnie , a ja ciagle uwazalam ze mnie tez moze zostawic dla innej . Gdy dopiero w zupelnosci przekonal mnie do siebie , zaszlam w ciaze . Staral sie jak moze , ale ja ciagle marzylam o slubie . Oswiadczyl mi sie , ale bez pierscionka i kwiatow . Dla mnie to jak bez swiadkow na slubie . Myslalam ze po urodzeniu dziecka bedzie miedzy nami jeszcze lepiej , ale sie mylilam . Coraz mniej czasu spedzamy ze soba , coraz mniej nocy poswiecamy dla siebie . Wiec radze sie zastanowic niektorym kobieta co do dziecka . Szczegolnie z nieodpowiedzialnym facetem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj czasem przy klotniach odzywal sie do swoich bylych. Raz nawet rozmawiajac z jedna przy mnie przez telefon, pozalil sie jaka to jestem jeb**eta. Wpadlam w szal. Zastanawiam sie, czy w dzisiejszym swiecie mozna byc jeszcze dla kogos kims najwazniejszym. Faceci mysla inaczej niz my kobiety. Jak nie oszustwa, to okrutna prawda, a gdzie prawdziwe szczescie? Teraz kontaktu z nikim raczej nie ma. Nie chce, zeby czul sie jak w klatce. Ale dusi nas juz wszystko. A ja przez jego brak kontaktu z kolezankami jestem chyba jeszcze bardziej zazdrosna. Bo jak jakas sie odezwie juz mam w glowie zle scenariusze. Chcialabym normalnego zdrowego kontaktu z ludzmi dla nas obojga. Co do zareczyn bez pierscionka. Ja nawet nie mam co liczyc na glupi kwiatek na dzien kobiet czy urodziny. Ale gdyby sie oswiadczyl, to cieszylabym sie i bez tej oprawy. Choc z odrobina romantyzmu radosc wieksza ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowaM****
Ja też nie miałam co liczyć na kwiatka na urodziny,imieniny, dzień kobiet.. a bez okazji to już nie wspomnę. Na walentynki coś tam przytargał ze sobą, jakiś kwiatek - to wyjątek. I 2 lata temu przed wielkim rozstaniem dostałam biżuterię. Też jakiś cud. Oj powiem Ci że ciężko mi. To takie błędne koło ale chyba z lęku przed samotnością tak się jego trzymałam, no i też przez to uczucie które mam gdzieś tam w sercu. A teraz....obiecałam sobie że to ostatnia szansa.. Popsuło się,poddał się, nie zawalczył. Ale wiem że prędzej czy później zechce i tak wrócić. i oto jest pytanie czy kiedyś się ogarnie czy to będzie już tak w kółko???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowaM****
Mam teraz takie chore myśli tak mi ciężko.. Obawiam się że nigdy już nic nie poczuję do innej osoby, zresztą nawet inni faceci mnie nie kręcą. Wiem że zasługuję na kogoś lepszego kto będzie mnie wspierał w ciężkich chwilach, spędzał fajnie czas a nie tylko dom i tv piwko......i kogoś kto zawsze będzie, a nie tylko na chwilę.No glupie serce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak to mowia: milosc sama Cie znajdzie. Pytanie wlasnie brzmi czego tak naprawde chcesz. Jak myslisz? i czy jestes tego pewna? Mi wlasnie brakuje tego poczucia bezpieczenstwa. Zeby byc pewna, ze nie opusci chocby nie wiem co sie dzialo. Bo tak chyba powinna wygladac milosc. Ja raz chcialam zaczac od nowa i sie poddalam. A przy okazji zranilam i stracilam przyjaciolke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowaM****
Ja przez 4lata jak się schodziliśmy i rozchodziliśmy to nigdy nie miałam nikogo innego tak na poważnie...Może i tak jest że miłość sama nas znajdzie tylko trzeba chcieć...a ja chyba nie chciałam nigdy bo wymyśliłam sobie w tej durnej głowie że to on jest moją miłością ! Ciężkie to...ciekawe kiedy się odezwie... i czy kiedyś się uwolnię i będę szcześliwa lub czy kiedyś to on się ogarnie i z nim bedę szczęśliwa............. a wy mieszkacie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×